Reklama

Over The Under: Rekord świata pobity, gramy dalej

Bydgoska grupa Over The Under pobiła rekord świata wynoszący 65 koncertów granych po sobie każdego dnia. Southern metalowy zespół nie zwalnia tempa i kontynuuje trasę "100% tour", podczas której chce zagrać 100 koncertów w 100 dni.

Bydgoska grupa Over The Under pobiła rekord świata wynoszący 65 koncertów granych po sobie każdego dnia. Southern metalowy zespół nie zwalnia tempa i kontynuuje trasę "100% tour", podczas której chce zagrać 100 koncertów w 100 dni.
Over The Under w akcji /.

Over The Under to southern metalowy zespół powstały na przełomie 2012/2013 roku. W 2016 roku formacja wydała debiut zatytułowany "Over The Under", promowany do połowy 2017 r. trasą "Cowboys from Space tour" - w jej ramach zespół zagrał ponad 50 koncertów w kraju i zagranicą.

1 września rozpoczęła się kolejna trasa "100% Tour", którą niedawno pobili rekord świata.

Za wami już niemal 70 koncertów w ramach głośnej trasy, w której bijecie rekord świata setką koncertów granych dzień po dniu. Jak wasze morale w tym chyba dość trudnym momencie?

Reklama

Karol Korniluk (gitarzysta i wokalista Over The Under): - Nasze morale rosną z dnia na dzień. Im gorzej, tym lepiej (śmiech). Chcemy osiągnąć konkretny cel i nie mamy czasu na kłótnie i płacze.

Trudno było zorganizować taką trasę? Ile trwały i jak wyglądały przygotowania?

Krzysztof Wyszomirski (basista Over The Under): - Łatwo nie było. Łączny czas organizowania trasy to około siedem miesięcy. Robiliśmy ją sami, co uważamy za ewenement na skalę światową, jeśli chodzi o organizowanie tak dużych tras koncertowych. Przygotowywania wyglądały tak, że siedziało się od rana, do późnych godzin wieczornych (czasem i nocnych) i zasuwało. Musimy być sobie: technicznym, menedżerem, producentem itd.

Czy spotkały was już podczas tej trasy jakieś warte zapamiętania sytuacje?

Krystian Borowski (perkusista Over The Under): - Było ich całe mnóstwo. Mamy za sobą prawie siedemdziesiąt koncertów a wymienienie chociaż części mocnych sytuacji które nas spotkały zajęło by parę dni. Poznaliśmy wielu postrzelonych, pozytywnych ludzi. Okazuje się że rock'n'roll jednak gdzieś jeszcze istnieje w tym kraju.

Krzysztof: - Noclegi na tej trasie zostawiliśmy sobie na tzw. "flow", czyli wyjdzie w praniu (śmiech). Przez to poznajemy mnóstwo mocnych postaci. Na przykład niedawno nocowaliśmy u faceta, który robi gitary, motocykle, jest archeologiem i na dodatek lata motolotnią.

Karol: - Wielu właścicieli klubów dosłownie zamykało nas w klubie po koncercie i zmuszało do alkoholizacji...

Krzysztof: - ...pewnego razu, po takiej biesiadzie ruszyliśmy busem z otwartą klapą. Na szczęście wypadły tylko dwie kolumny! (śmiech)

Kystian: - Większość wspominek z pokoncertowych akcji raczej nie nadaje się do publikacji. Może za jakiś czas napiszemy o tym książkę.

Dlaczego w ogóle zdecydowaliście się na taką akcję, jak 100 koncertów w 100 dni? Bo zdaje się, że nie tylko po to, by było o Over The Under głośno?

Karol: - Chodziło o ekstremalne posunięcie, które pokaże innym i nam samym, że coś da się zrobić w kwestii rozwoju sceny rockmetalowej w Polsce. Chodzi o tę niewidzialną scenę spoza darmowych koncertów na rynku, talent show i innych pierdół. Sytuacja na scenie jest opłakana i czas zacząć aktywizować kluby i zespoły, żeby coś się ruszyło.

Waszym zdaniem to, że mało znane zespoły mają kłopoty z miejscami do grania koncertów jest w dużym stopniu ich własną winą? Gdzie według was tkwi problem? Jak wasza inicjatywa ma zmobilizować scenę?

Krzysztof: - Problem leży gdzieś pośrodku. Obecnie zmagamy się w Polsce z epidemią kulturalnego otępienia. Dawniej ludzie chcieli mieć swój klimat, wyróżniać się. Teraz wszyscy chcą wyglądać tak samo i robić to samo. Poznaliśmy mnóstwo fajnych kapel, które niestety boją się zaryzykować i postawić na szali swoje życie zawodowe, by spróbować życia z grania muzyki, gdyż sytuacja na scenie mocnej muzyki jest ciężka. Ludzie słuchający rocka i metalu zachowują się często, jakby bali się pójść na koncert niszowej kapeli. Nasza scena muzyczna zwyczajnie się starzeje. Jeśli ludzie zaczną wspierać młodą scenę muzyczną, chodząc na koncerty sytuacja ma szansę się zmienić.

Zarzuca się wam, co ciekawe robią to przede wszystkim inni muzycy, brak sensu komercyjnego organizacji takie trasy. Podnoszą się głosy mówiące o słabej frekwencji na niektórych koncertach, o tym, że jest to granie dla grania - co moglibyście im odpowiedzieć?

Karol: - Frekwencja jest różna. Czasami w czwartek w małej miejscowości mamy pełen klub, a niekiedy w weekend w dużym mieście coś nie wypali. Jeżeli ktoś chce od razu wypełniać stadion i nie umie dać dobrego koncertu dla choćby pięciu osób, powinien dać sobie spokój z graniem.

Za wami prawie 70 koncertów granych dzień po dniu, jak to znosicie fizycznie? Pytamy szczególnie o twój wokal Karolu.

Karol: - O dziwo problemy z przeziębieniem wystąpiły na trasie już po dwóch dniach. Z dzisiejszej perspektywy widzę to pozytywnie. Trudny start i perypetie dały nam dodatkowe siły do działania.

Krzysztof: - Potrafimy czasem zabalować po koncercie, ale robimy to z głową. W Over The Under nie ma takiego terminu jak: zawalić sztukę. Wiemy, po co to robimy i robimy to z głową. Granie dla samego chlania i popisywania się nie ma sensu.

Choć planujecie zagrać 100 koncertów, do pobicia światowego rekordu wystarczy 65. To już się udało, prawda?

Karol: - Polskie biuro rekordów wyszukało dla nas informację, że obecny rekord w graniu dzień po dniu to 65. Czyli po 66 mamy rekord świata, a po trasie bijemy go prawie dwukrotnie.

Krystian: - Ta trasa jest przede wszystkim po to, by zrobić ekstremalny ruch, dotrzeć z naszą muzyką do maksymalnej ilości miejsc. Jeśli chodzi o rekord, to dokumentujemy każdy koncert itd. Najpierw zagramy 100 koncertów, a potem będziemy bawić się w papierologię.

W naszej rozmowie trasa "100% tour" zasłoniła jej spiritus movens - zespół Over The Under. Opowiedzcie krótko, jak wygląda wasza historia i dotychczasowe osiągnięcia?

Krystian: - Od 2016 zespół zagrał ponad 100  koncertów, co wydaje się być całkiem niezłym wynikiem. Historia zespołu pisze się właśnie teraz na tej trasie, więc wbijajcie na koncerty zobaczyć to na własne oczy. Wszystkie opisy i tego typu rzeczy można znaleźć na naszym profilu  na Facebooku.

Karol: Nie jesteśmy zespołem bawiącym się w konkursy i tego typu akcje. Na pewno wygralibyśmy konkurs na najbardziej niezależny i samowystarczalny zespół świata (śmiech).

Macie póki co na koncie jeden album, wydany na początku 2016 roku. Planujecie coś nowego?

Karol: - Po trasie od razu zbieramy cały sprzęt i jedziemy gdzieś się zaszyć i nagrać album. Szykuje się coś naprawdę mocnego!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy