Reklama

Oranssi Pazuzu: "Pasażerowie statku ziemia... Wasz kapitan nie żyje" (wywiad)

Finowie z Oranssi Pazuzu to kolejny progresywny zespół blackmetalowy. W rozmowie z Bartoszem Rumieńczykiem wokalista i gitarzysta Jun-His oraz basista Onnto, założyciele zespołu, opowiadają o swojej wizji ekstremalnego metalu.

Gracie muzykę kosmiczną, natomiast chętnie fotografujecie się na tle lasu - tak jak pierwsze blackmetalowe zespoły.

Jun-His: Poruszamy się w sferze kosmicznej świadomości, kosmos jest dla nas metaforą ludzkiego umysłu. Las z kolei reprezentuje biologię, wszystkie żywe stworzenia. To pewien rodzaj połączenia.

Wasze inspiracje są czytelne- prog rock, space rock, krautrock czy psychodelia, ale to wszystko podajecie w gęstym blackmetalowym sosie. Jakie znaczenie ma dla was scena blackmetalowa?

Jun-His: Jeśli chodzi o fińską scenę blackmetalową - to co prawda znam paru gości, ale scena jako taka nie istnieje i nie mamy z nią nic wspólnego. Black metal to gatunek, który ma nas wpływ od bardzo długiego czasu. Działamy jak filtr, filtrujemy to co ma na nas wpływ, a z black metalu czerpiemy ekstremalność, jednak robimy to po swojemu. Choć nigdy nie byliśmy częścią tzw. sceny.

Reklama

Dla mnie muzyka Oranssi Pazuzu to przykład, jak poruszając się w ramach gatunku, który pierwotnie cechowała sztywność i swego rodzaju ortodoksja, można przekraczać granice i wyznaczać własne tory muzycznej ekstremy.

Jun-His: Black metal to muzyka hipnotyczna, słuchając go należy mieć bardzo skoncentrowany umysł. Ale nawet taka muzyka musi się rozwijać. Lubię słuchać nagrań Burzum czy Darkthrone, ale chcę słyszeć jak ta konwencja poszerza swoje granice i przechodzi ewolucje. Zawsze chcieliśmy nagrywać taka muzykę, jakiej sami byśmy chcieli słuchać. Dlatego chcemy przekraczać granice.

Onnto: To nie jest do końca tak, że naszym celem jest samo przekraczanie granic. Wykorzystujemy w muzyce to, co uważamy za wartościowe. To dla nas naturalne, nie bylibyśmy w zgodzie ze sobą, gdybyśmy obracali się w kręgu true black metal.

Inspirujecie się space rockiem, co kojarzy mi się choćby z grupą Hawkwind i z pamiętnym wersem z płyty "In Search of Space": "Pasażerowie statku ziemia... Wasz kapitan nie żyje".

Jun-His: Dla nas to odbiorca jest kapitanem, my tworzymy jedyne tło do podróży. To ważne dla słuchacza by miał wolność, wtedy może wyciągnąć z muzyki różne elementy.

Onnto: Możemy dać słuchaczowi pewne wskazówki, ale to jak zinterpretuje muzykę i jakie odkryje w niej poziomy - to już zależy od niego. Mamy swoje interpretacje muzyki i swój sposób doświadczania, ale nie chcemy niczego wyjaśniać.

Mówiąc o swojej muzyce, często używacie sformułowania "mental cosmos".

Jun-His: To pustka egzystencjalna - a kosmiczna próżnia może temu odpowiadać.

Czy to znaczy, że nasza egzystencja jest naznaczona pustką?

Jun-His: Odbieram tę pustkę, jako brak cząstek niematerialnych, ale to nie znaczy, że nasza egzystencja jest pusta w sposób filozoficzny.

Onnto: Ważna też jest świadomość. Możemy odnaleźć znaczenia i napełnić je własną treścią. Tak, jak kosmos jest nieskończony, tak nasz umysł może być nieskończony i może nadawać nieskończoną ilość filozoficznych znaczeń.

Jun-His: Uważamy, że człowiek sam może dotrzeć do znaczeń. I dlatego mówimy nie jakimkolwiek kapitanom.

W 2013 roku wydaliście swój trzeci krążek. Co dalej?

Jun-His: Na razie skupiamy się na graniu materiału z naszej ostatniej płyty. Rozwijamy nowe pomysły, ale jest zbyt wcześnie by mówić o nowej płycie. Pracujemy nad ewolucją tego, co udało nam się ostatnio dokonać i zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Oranssi Pazuzu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy