Reklama

"Odświeżenie formuły"

Czy tytuł nowego mini-albumu stołecznej Antigamy, "Stop The Chaos", odnosi się bardziej do udanej próby okiełznania "kontrolowanego chaosu" utożsamianego z dobrze znanym, aberracyjnym brzmieniem zespołu, czy też ustabilizowania się targanego ostatnio zmianami składu, pozostaje słodką tajemnicą warszawiaków.

Jedno jest pewne. Antigama wciąż potrafi zaskoczyć, wprowadzając słuchacza w stan błogosławionego paraliżu. O reszcie w rozmowie z Bartoszem Donarski opowiedział gitarzysta Sebastian Rokicki.

Od premiery "Stop The Chaos" minął dobry miesiąc. Jak oceniacie reakcje fanów na ten materiał? Nie było czasem lekkiego, acz pozytywnego zaskoczenia?

- Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni reakcją fanów na "Stop The Chaos"! Selfmadegod Records mocno promuje nasz najnowszy materiał i na bieżąco napływają do nas nowe recenzje. Jak dotąd, wszystkie opinie były bardzo dobre, co jeszcze bardziej nas cieszy i mobilizuje do nowych wyzwań z Antigamą.

Reklama

Zakończyliście niedawno trasę po Polsce w ramach promocji "Stop The Chaos". Można uznać ją za sukces? Oczekiwania zostały spełnione?

- Koncerty w ramach tego mini-tour były świetne. To były bardzo ważne występy, choćby ze względu na debiut Pawła w Antigamie. Długo nie graliśmy na żywo, więc ciśnienie i oczekiwania były tym większe. Wszystko udało się zrealizować w stu procentach. Jesteśmy szczęśliwi z tego, jaki to wszystko wyszło i mamy sporo pozytywnych wspomnień. Chcemy grać jak najwięcej na żywo i mam nadzieję, że wkrótce zaliczymy więcej koncertów w kraju i poza nim.

Według mnie "Stop The Chaos" wprowadza nową jakość do waszej muzyki, materiał ten bowiem wydaje się bardziej bezpośredni, co chyba lepiej sprawdza się na koncertach. Takie było założenie?

- Dobrze powiedziane. Materiał jest zdecydowanie bardziej bezpośredni i mocno organiczny. Dzięki temu świetnie sprawdza się w graniu na żywo. To wszystko tak naprawdę wyszło bardzo naturalnie i spontanicznie. Nie było z góry ustalonych założeń co do kierunku, w którym chcemy podążyć. Na pewno czuje się wyraźne odświeżenie formuły i nową energię w zespole.

"Warning" ukazał się, o ile mnie pamięć nie myli, w 2009 roku, więc dobre trzy lata temu. Czy można zatem uznać, że ten minialbum jest swego rodzaju zapowiedzą tego, co ma nadejść? Przygotowujecie już nową płytę? Jak to wygląda na aktualnym etapie?

- Dokładnie tak. Nowy materiał jest w fazie tworzenia i mamy ambicję nagrać go jeszcze w tym roku. Czy to się uda - zobaczymy. "Stop The Chaos" to minialbum, przedsmak tego, co nadejdzie wraz z naszą nową płytą. Będzie bardzo mocno.

Do składu powrócił Łukasz i jak słychać dał z siebie wszystko. Czy jego powrót nie był czasami nieunikniony?

- (Śmiech) Oczywiście, że był. Łukasz jest niesamowitym wokalistą. Na "Stop The Chaos" wykonał kawał świetnej roboty. Jego głos i ekspresja są jedyne w swoim rodzaju. Tak naprawdę jest jedyną odpowiednią osobą na miejsce wokalisty w tym zespole.

Zmiana dokonała się też na pozycji perkusisty, co w przypadku stylu Antigamy wydaje się znacznie ważniejsze niż wokalne roszady. Nie obawialiście się tej zmiany, bo - przyznać trzeba - motoryka jest inna. Bardziej metalowa?

- Cóż... Na pewno jest inaczej. Krzysiek miał swój specyficzny i rozpoznawalny styl. Ale dzięki temu, że jest z nami Paweł, muzyka zyskała na energii, świeżości i naturalności.

Antigama awangardą stała i stoi do dziś, z drugiej jednak strony, na moje ucho, dziś brzmicie bardziej... konkretnie. Przyznam, że czasami kojarzy mi się to z Nasum, w sensie tego, że na bazie tego, co wymyślili niegdyś birminghamscy protoplaści, budujecie coś swojego. Bredzę?

- Nie bredzisz. Porównanie do birminghamskich protoplastów jest bardzo na miejscu (śmiech). Napalm Death jest moim ulubionym zespołem, więc jestem świadomy, że echa ich twórczości zawsze były wyczuwalne w Antigamie. Być może teraz jeszcze mocniej niż wcześniej. Oczywiście cały czas próbujemy iść swoją własną drogą i robić oryginalną sztukę, ale inspiracje często pozostają takie same.

Na poprzedniej dużej płycie widniało jeszcze logo Relapse. Jak podsumowalibyście tę współpracę?

- Ogólnie jesteśmy zadowoleni ze współpracy z Relapse. Dzięki temu, że byliśmy częścią tej wytwórni, dotarliśmy do sporej liczby nowych odbiorców naszej muzyki. Ludzi, którzy dzięki Relapse dowiedzieli się o istnieniu zespołu takiego jak Antigama... Na pewno przetarliśmy sobie jakiś szlak, dzięki któremu jest nam teraz łatwiej.

W takiej czy innej formule wasze związki z Selfmadegod są długoletnie. To chyba dobry układ, no i chyba większa kontrola, niż w przypadku oficyny zza oceanu...

- Zdecydowanie. Karol oprócz prowadzenia Selfmadegod i naszych wspólnych interesów jest również naszym przyjacielem i to bardzo ułatwia wiele spraw. Tak naprawdę rozumiemy się często bez słów, więc nie musimy się martwić, że w przyszłości zostanie zaniedbane coś ważnego.

Z innej beczki. Na waszym koncie odnotowałem ponad 10 splitów. Zawsze zastanawiałem się, czy w doborze wspólników do takich przedsięwzięć istnieje jakiś klucz. Muzyczne pokrewieństwo, koleżeństwo, a może po prostu jakiś układ?

- Wszystkie czynniki, które wymieniłeś, są znaczące i pomocne przy tego typu wydawnictwach. Nam najbardziej bliskie jest muzyczne pokrewieństwo i koleżeństwo. Niebawem wydajemy kolejny tego typu materiał z udziałem Antigamy. Będzie to 3-way split CD/LP z Noisear i The Kill. Ten split będzie ukoronowaniem naszej wspólnej 10-letniej znajomości i muzycznego pokrewieństwa.

Pogracie gdzieś latem, czy raczej wakacje?

- W tej chwili skupiamy się na nowym materiale, który jest dla nas priorytetem. Mam nadzieję, że po wakacjach uda nam się zagrać więcej koncertów tu i tam. Najważniejsze jest teraz to, że robimy nowy album, a co będzie dalej - czas pokaże.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Antigama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy