Reklama

"Nie ma sensu cofać się do jaskini"

Pod koniec marca 2010 roku warszawska grupa Neuronia oddała w ręce fanów drugi album "Follow The White Mouse". Muzyka zawarta na następcy płyty "The Winter Of My Heart" (2008) ukazuje nowe oblicze zespołu, dźwięki bardziej wszechstronne i odważne, będące zarówno wyzwaniem, jak i otworzeniem się na większą melodyjność.

- Nie ma sensu cofać się do jaskini - śmieje się w rozmowie z Bartoszem Donarskim wokalista Maciej "Tektur" Nawrot. - Na każdej płycie trzeba iść do przodu i rozwijać się - dodaje. I tak trzymać!

Od czasu wydania debiutanckiej płyty w szeregach Neuronii wiele się pozmieniało. Zmiany na kilku pozycjach, odejście jednego ze współzałożycieli zespołu. Choć Neuronia to wciąż młoda formacja, i na początku drogi roszady są regułą, to przyznasz chyba, że trochę można się w tym pogubić.

Jak na mój gust o formacji, która istnieje w końcu siedem lat, nie można powiedzieć, że jest młoda, a roszady w składzie są naturalną rzeczą, jeżeli zespół np. zmienia styl lub chce się rozwijać w kierunku innym niż dotychczas. Nie widzę w tym nic dziwnego, wszystkie zmiany są dokładnie opisane w wielu miejscach w sieci i nie ma problemu ze znalezieniem rzetelnego info.

Reklama

W porównaniu z debiutem brzmienie Neuronii uległo wyraźnej przemianie. Zastanawiam się czy zmiany w składzie były powodem czy też konsekwencją odmienionego oblicza zespołu?

Moim zdaniem raczej konsekwencją. Misiek (Michał Rogala, założyciel i gitarzysta zespołu) miał nowe kompozycje i nowe pomysły, chciał rozwijać zespół w kierunku, który nie wszystkim do końca pasował. Nie może być tak, że w zespole jest wojna, bo to psuje atmosferę.

Kiedy właściwie powstawał "Follow The White Mouse", i kto z was miał największy wpływ na kształt tego materiału?

Poza "Faster", który powstał bodajże po nagraniu debiutanckiego krążka, materiał powstał w ciągu letnich miesięcy 2009 roku. Za muzykę i aranże odpowiedzialne są dwa Michały - (śmiech) - Misiek i Michał "Thor" Pasternak, nasz perkusista. Większość tekstów jest moich, jedynie "Faster" i fragmenty "Make Them Die" są autorstwa Tomka "Acida" Nowaka, który zrezygnował z grania z nami na początku marca.

Nowa płyta wydaje się muzyką znacznie bardziej dynamiczną, niekiedy bardzo szybką. Osobiście odnajduje w niej sporo z hardcore'a. Co ty na to?

Szczerze? Słucham hardcore'a od lat i jeżeli pobrzmiewa on w naszej muzyce, to raczej incydentalnie. Może to kwestia brzmienia, które faktycznie jest bardziej mięsiste, niż to zazwyczaj w metalu bywa. Ale pewnie faktycznie jest kilka miejsc, gdzie takie porównanie się narzuca.

"Follow The White Mouse" trudno jednak jednoznacznie kategoryzować. Obok brzmieniowego ciężaru i wspomnianych przyspieszeń, Neuronia zyskuje tu również na melodyjności. To także nowa jakość. Zgodzisz się?

Jako wokalista bardzo się z tego cieszę. Przy liniach melodycznych numerów z "The Winter Of My Heart" (poprzednia płyta zespołu) pole do popisu wokalnego jest raczej niewielkie. Teraz mamy trochę szersze spektrum dźwięków i nie tylko można fajniej operować wokalem, ale dodać trochę dobrego solowego grania, w czym celuje nasz nowy gitarrero - Rafał "Lewy" Lewandowski. A jeżeli komuś to przeszkadza, to zawsze może posłuchać poprzedniej płyty.

Na płycie nie zabrakło też bardziej "melancholijnych" numerów, myślę tu o "November Skies" i "Put Your Dukes Up", w których pojawia się więcej czystych wokali. Dzięki takiemu programowi, płyta stała się bardziej różnorodna. Jak znajdujesz te utwory na tle reszty materiału?

Dają mi odpocząć podczas koncertu (śmiech). A poważnie, bardzo się cieszę, że znalazło się miejsce na numery w takim klimacie. Wolę takie kawałki od klasycznych "pościelowych" ballad - przynajmniej są "o czymś" i mimo wolniejszych temp nie hamują dynamiki płyty. Tu i ówdzie pojawiają się wprawdzie zarzuty, że te dwa utwory mocno odstają od reszty materiału, ale nie zamierzamy słuchać malkontentów, tylko robić swoje (śmiech).

Odnoszę wrażenie, że nowy album, mimo swej agresywnej zadziorności, jest także bardziej wyrafinowany pod kątem technicznym. Dotyczy to właściwie każdego aspektu, od perkusji, przez wokale, po gitary i solówki. To, zdaje się, ważny i konieczny element muzycznego rozwoju?

No jasne. Nie ma sensu cofać się do jaskini (śmiech), na każdej płycie trzeba iść do przodu i rozwijać się, przede wszystkim technicznie. Brak rozwoju oznacza cofanie się. Poza tym muzyka powinna być jak najbardziej urozmaicona i jak najlepiej zagrana. Przykładamy do tego bardzo dużą wagę.

Na albumie słyszymy również kilku gości. Kryje się za tym jakaś historia?

Tak jak mówiłem, fajnie jest ubarwić muzykę, a jeżeli mamy okazję zaprosić do nagrania świetnych instrumentalistów, jak chociażby Opatha (Leash Eye, Corruption) czy Krzysika Werpachowskiego to nie widzę żadnych przeciwwskazań. Nie mówiąc już o sitarze Tomka Osieckiego, który doskonale wkomponował się w "White Mouse", nadając kawałkowi psychodelicznego sznytu.

Z tego co pamiętam, ponownie nagrywaliście w stołecznym "DBX". Czy, mimo to, w kwestii produkcyjnej, zaszły jakieś zmiany?

Jesteśmy zadowoleni ze współpracy z Jackiem Melnickim. Jedyna zmiana, która zaszła w porównaniu z poprzednią płytą, to zmiana na fotelu masteringowca - przy poprzedniej płycie robił to Grzegorz Piwkowski, ale Jacek uznał, że zajmie się także tą kwestią i wyszło całkiem fajnie.

Do "Put Your Dukes Up" powstał teledysk, który możemy zobaczyć m.in. na stronach INTERIA.PL. Do tego elementu promocji zespołu od dawna przywiązujecie sporą wagę, niejako wbrew panującym opinii, według której na niwie "ciężkich brzmień" jest to nieopłacalne. W waszym przypadku wideoklipy to jednak cenne wsparcie dobrze rozumianej propagandy. Mam rację?

Propagandą może tego nie nazywajmy, ale fakt, że profesjonalnie nakręcony teledysk bardzo dużo daje, tym bardziej, gdy realizacją zajmą się tacy fachowcy jak DwaEm Media Group. I nie zgodzę się z opinią, że przy "ciężkich brzmieniach" jest to nieopłacalne - nawet mniej znane zespoły dużo zyskują na nakręceniu teledysku. W czasach obfitości miejsc w sieci, gdzie można te teledyski pokazać - zwłaszcza w dużych portalach, takich jak wasz, czy chociaż na YouTube czy Vimeo - zarzut nieopłacalności jest kompletnie bezzasadny. No i mieliśmy sporo zabawy przy kręceniu teledysku (śmiech). Planujemy też przynajmniej jeszcze jeden klip do tej płyty, ale o konkretach na razie sza, nie zapeszajmy (śmiech).

Żywiołowość "Follow The White Mouse" zapewne dobrze sprawdza się w warunkach grania na żywo. Co planujecie w tej materii na najbliższe miesiące?

Owszem, reakcje na naszą muzę są niezwykle żywiołowe. Właśnie wróciliśmy z eliminacji Wacken Open Air w toruńskiej OdNowie, gdzie udał nam się świetny show - pozdrawiamy toruńską publiczność! Maj i czerwiec mamy pełen wrażeń - będzie można nas zobaczyć w podczas juwenaliów w Sanoku, potem 6 czerwca mamy na rozkładzie Military Camp Festiwal u boku m.in. Sabatona, w kolejny weekend będziemy grali w Poznaniu w Quo Vadis, na początku lipca gramy jeszcze na festiwalu Rock na Bagnie, a w międzyczasie planujemy także uderzyć na południe i wschód Polski, także tych koncertów jest sporo. A na jesieni bądź w zimie być może wybierzemy się w dłuższy wojaż po kraju, ale tu też jeszcze nie ma co zapeszać (śmiech).

W takim razie nie zapeszajmy i do zobaczenia na koncertach!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzyka | śmiech | Neuronia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy