Reklama

"Nie każdy ma ochotę obcować z czymś takim"

- Techno zamieniło się w electro, drum and bass w dubstep, samplowany hip-hop w syntezatorowy, a metal w piratów z Karaibów na Alasce w teledysku Dimmu Borgir - o trendach panujących w dzisiejszej muzyce z żalem mówi Bartoszowi Donarskiemu The Shocker (samplowanie) z katowickiej formacji Iperyt, która po pięciu latach przypomina o sobie drugim albumem "No State Of Grace".

- Dostęp do dźwięków jest dużo łatwiejszy i każdy tworzy teraz jakieś muzyczki na swoim telefonie komórkowym, co przynosi, jakby nie patrzeć, masę chłamu - dodaje. Może właśnie dlatego, jak podkreśla to także HellHound (gitara), następca płyty "Totalitarian Love Pulse" (2006), jest zdecydowanie bardziej metalowy.

Niech nie zwiedzie was jednak szerokie spektrum muzycznych zainteresowań obu panów. Iperyt nie wyrzekł się brzmieniowego autorytaryzmu, z którym "nie każdy ma ochotę obcować".

Nowa płyta Iperyt ukazuje się praktycznie pięć lat po debiucie. Zdaję sobie sprawę, że muzyka to nie wyścigi, a podziemie to nie wydawniczy kierat, ale nie sądzisz, mimo wszystko, że to jednak trochę za długo trwało?

Reklama

HellHound: - Oczywiście masz rację. Wszystko to trwało zdecydowanie za długo! Ta płyta spokojnie mogła ukazać się już w 2009 roku, bo od tego czasu wszystko co przy tym materiale robiliśmy można śmiało nazwać kosmetyką. Taki był plan i właściwie wszystko wskazywało na to, że tak to się potoczy. Do tego czasu miał jeszcze ukazać się 7-calowy split z Amok i wersje winylowe "Particular Hatred" i "Totalitarian Love Pulse", i wszystko miało być pięknie, ładnie. Niestety stało się inaczej, przez pięć lat nie ukazał się żaden z powyższych materiałów i w zasadzie szczerze przyznam, że trudno szukać jednego winnego.

- Na pewno miały na to wpływ pewne perturbacje na linii zespół - wytwórnia. Niepotrzebnie straciliśmy tyle czasu. Z jednej strony mogliśmy dopracować album do takiej postaci, jaka nam odpowiada. Z drugiej zaś, jak za długo nad czymś siedzisz to powoli zaczynasz tracić ostrość widzenia.

Popraw mnie jeśli się mylę, ale z tego, co mi wiadomo Iperyt traktowany jest przez was właściwie nie jako projekt na boku macierzystych formacji, a bardziej jako pełnoprawny zespół. Wszyscy w Iperyt podchodzą do tej kwestii w ten sam sposób?

HellHound: - Iperyt od początku był całkowicie niezależnym zespołem. Nawet nie chcieliśmy by był kojarzony bądź oceniany przez pryzmat naszych innych formacji, a wyłącznie przez to, co sam sobą prezentuje. I zdecydowanie tak podchodzi do tej kwestii każdy z nas. Oczywiście w zależności od planów wydawniczych, koncertowych itd. w różnym czasie są różne priorytety.

"No State Of Grace" z pewnością zachowuje cechy swojego poprzednika, z drugiej strony wydaje się być bardziej dynamiczny, posiadać większą ilość dodatkowych elementów i brzmień. Jak to wygląda z waszej strony?

The Shocker: - W przypadku tego materiału ja osobiście miałem założenie, iż chciałbym przygotować materiał bardziej "metalowy". W takim kontekście, aby tym razem wykorzystać automat perkusyjny, który nie tyle będzie udawać żywą perkusję, ale zachowa pewną dynamikę, pewien rozpęd bardziej typowy dla aranży metalowych, aranży koncertowych, niż tych wyciągniętych ze speedcore czy industrialu.

- Co do dodatkowych elementów znów zależało nam na tym, by w zasadzie w każdym numerze, jeżeli ktoś będzie chciał sięgnąć tak głęboko, odnajdzie tą "wartość dodaną", smaczki, ciekawe zagrania rytmiczne czy wsamplowane elementy, a nawet jakieś wokalne niespodzianki. Uważam, że w dużej części udało się te założenia i pomysły wykorzystać.

HellHound: - Tak, to zdecydowanie najbardziej metalowy materiał, jaki do tej pory nagraliśmy z Iperyt.

Jakiś czas temu mówiliście mi, że muzyka na tej płycie nie jest łatwa w odbiorze i że z pewnością należy poświęcić jej więcej czasu. Prawdę mówiąc, uważam, że utwory na "No State Of Grace" mają w sobie pewien pęd i motorykę, które niejako automatycznie nastrajają na odpowiednie fale. Po prostu album "siada" od razu, więc gdzie tu trudność w odbiorze?

The Shocker: - Tak mówiliśmy? Jak widać: Twój "milaż" może się różnić (śmiech). Już nawet nie chodzi o to, że jest automat perkusyjny - bo to element, który z pewnością może zniechęcić niektórych słuchaczy przyzwyczajonych do pełnego, żywego instrumentarium.

- Ale staraliśmy się, by pomimo gnającej do przodu maszyny nie zatracić pewnego klimatu, pewnej atmosfery tego, co ogólnie rzecz biorąc, wyróżnia black metal. Stąd sporo zwolnień na płycie, aż po eksperymenty w stylu "Keep Your Eyes Closed". Cieszy mnie gdy mówisz, że album "siada od razu", bo zależało mi na tym, by uzyskać właśnie taką dynamikę i uderzenie. Że od początku nie musisz się zastanawiać, tylko ruszasz do przodu. Z drugiej strony znów sample, znów loopy, znów bassdrumy - elementy nie dla każdego.

HellHound: - Może cała trudność polega na tym, że chyba nie do końca takiej płyty po nas oczekiwano. Wiele osób zapewne sądziło, że będziemy coraz bardziej zagłębiać się w elektronikę, industrial itd., a tymczasem, tak jak mówiliśmy wcześniej, jest bardziej metalowo. Poza tym Iperyt to nie tylko warstwa muzyczna, ale też popieprzone teksty i niezbyt optymistyczne przesłanie. Nie każdy ma ochotę obcować z czymś takim. A trzeba jasno powiedzieć, że Peoplehater w przygotowaniu jadu na tą płytę popuścił nieco wodze fantazji i porusza tematy, które do tej pory nie były obecne w naszej twórczości.

Napędzany automatem metal o wyraźnie industrialnym chłodzie może wydawać się celowaniem w nowoczesność, i Iperyt po części taki jest. Trudno jednak nie usłyszeć tu grania nawiązującego do klasyki ekstremalnego metalu, od Venom i Celtic Frost, po Slayera, skandynawski black metal czy południowoamerykański death metal. I chyba właśnie wypadkowa tych dwu składników daje najlepszy efekt. Co ty na to?

The Shocker: - W ostatnich dwudziestu, trzydziestu latach powstało wiele doskonałych produkcji i nie ma co ukrywać, że nas wszystkich ukształtowały i czerpiemy z nich garściami. Z trochę innej beczki powiem ci, iż ogólnie nie podobają mi się zupełnie obecne panujące w muzyce trendy i to w każdej. Techno zamieniło się w electro, drum and bass w dubstep, samplowany hip-hop w syntezatorowy, a metal w piratów z Karaibów na Alasce w teledysku Dimmu Borgir.

- Oczywiście wyolbrzymiam teraz i przesterowuję, ale stanowczo wydaje mi się, że kilkanaście lat temu muzyka była bardziej kreatywna, działo się więcej nowych rzeczy, było więcej energii. Ostatnio zaś wszystko zostało jakoś ugrzecznione, wygładzone i uspokojone. Dodatkowo dostęp do dźwięków jest dużo łatwiejszy i każdy tworzy teraz jakieś muzyczki na swoim telefonie komórkowym, co przynosi, jakby nie patrzeć, masę chłamu. Ale jako że wszystko kołem się toczy, myślę że już wkrótce stagnacja i osłabienie się zakończą i nadejdą nowe ciosy. Nawiązując do rzeczy "klasycznych" i łącząc je z nowoczesnymi metodami sonicznego wyrazu, jak najbardziej chcemy się wpisać w ten tryb ożywiania skostniałych zagrań.

W kwestii formalnej. Tym razem album postanowiliście wydać na własną rękę. Wyjaśnisz to posunięcie? I kiedy właściwie ta płyta miała swoją oficjalną premierę?

HellHound: - W trakcie rozwiązywania spraw z Agonią, prowadziliśmy już pewne rozmowy z Witching Hour, które wcześniej wyraziło zainteresowanie współpracą z nami. Po załatwieniu spraw z poprzednią wytwórnią, postanowiliśmy wspólnie, że ze względu na pewne kontrowersje, które niesłusznie narosły wokół naszego zespołu, decyzja o samodzielnym wydaniu i powierzeniu dystrybucji Witching Hour będzie najwłaściwsza. Poza tym w tej chwili nie widzę prężniejszej wytwórni w tym kraju. Dlatego chęć współpracy z tą stajnią chyba nie powinna nikogo dziwić. Płyta w wersji LP jest dostępna w sprzedaży od 15 lutego. Sprawa z CD niestety nieco się przeciąga, ale z informacji, które mam, mogę zapewnić, że około 15 marca też będzie już dostępna. Skorzystają na tym posiadacze patefonów.

Iperyt Productions to przedsięwzięcie doraźne?

HellHound: - Myślę, że skoro taka marka została już stworzona to być może do czegoś jeszcze się przyda. Czas pokaże. Na pewno naszym zamiarem nie jest działalność wydawnicza na szerszą skalę, wydawanie innych zespołów itd. Jeżeli już to tylko i wyłącznie pilnowanie i dbanie o własne interesy. Chociaż wiesz, w życiu różnie bywa...

Jak wspomnieliście, materiał ukazał się w kilku formatach. Co polecacie tym razem?

The Shocker: - Oczywiście polecam pełny zestaw! Płyta jest spójna i standardowo - jak w naszym przypadku - im głośniej się jej słucha, tym bassdrum się lepiej rozwija i atak jest skuteczniejszy. Winyl natomiast wzbogacony jest o jeden dodatkowy utwór. To swego rodzaju perełka w przypadku Iperyt. Kiedyś pewien ciekawy zespół nagrał utwór ze słowami: "you own personal...", jako że, jak mawiał jeden z moich mentalnych "wujków": "I'm perplexed"; przygotowałem małą niespodziankę o dźwięcznym tytule "Personal Shocker", do której odsłuchu i wspólnej "zabawy" oczywiście zapraszam.

Na koniec zdradźcie, co dzieje się u was na innych frontach. Chodzi mi głównie o nowe produkcje Mastiphal i Infernal War.

HellHound: - Nowa płyta Mastiphal jest już gotowa i czeka na oficjalne ogłoszenie daty premiery. Płyta nosi tytuł "Parvzya" i jesteśmy z niej cholernie zadowoleni. Myślę, że nikt kto czeka na powrót tej hordy po tylu latach nie będzie zawiedziony. Co do Infernal War, to z tego co mi wiadomo chłopaki przygotowują kolejną dużą płytę.

The Shocker: - Ja natomiast przygotowuję kilka produkcji spod znaku zwichrowanej elektroniki. Mogę powiedzieć, że będzie to coś na kształt "Siedem" kontra "Serbski Film". Ja złożę hołd Johnowi Doe, a Mr INFKD zajmie się serbskim po polsku. Pojawi się też kilka innych niespodzianek, dlatego już teraz proponuję zaznajomić się z nazwą: S.A.V.I.O.U.R. SYNDICATE. Dziękuję bardzo.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hip hop | iperyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy