Reklama

"Nasza muzyka jest dla ludzi"

Brand New Heavies to jeden z najbardziej popularnych zespołów nurtu muzyki określanej w naszym kraju jako ‘acid jazz’. Grupa istnieje od ponad 15 lat jest gwiazdą pierwszej wielkości. Dzięki radiu RMF FM mieliśmy okazję zobaczyć Brand New Heavies na żywo podczas Inwazji Mocy we Wrocławiu. Z tej okazji, na niecałą godzinę przed wyjściem na scenę z Janem Kincaidem, grającym w BNH na perkusji rozmawiał Konrad Sikora.

To wasza pierwsza wizyta w Polsce, co wiesz o naszym kraju?

W sumie to niewiele. Myślę jednak, że to bardzo przyjemny kraj. Wiem, że jest tu ogromna ilość ludzi, którzy czują głód dobrej muzyki. Nie macie tutaj tak wielu koncertów zagranicznych wykonawców, jak w Europie Zachodniej, ale to sprawia, że bardziej żywiołowo na nich reagujecie. Szczególnie na imprezach takich jak ta, kiedy ludzie mogą za darmo przyjść i wspaniale się bawić przy muzyce największych gwiazd. W Europie w ogóle jest bardzo dużo festiwali. Ale to dobrze, bo o to chodzi w muzyce. Gramy ją dla ludzi i chcemy dotrzeć do jak największej liczby osób.

Reklama

Wolicie grać na takich imprezach, czy mimo wszystko preferujecie granie klubowe?

To są dwie zupełnie odmienne rzeczy i lubimy je obie. Występ dla ogromnej ilości widzów to bardzo mobilizująca i dająca dużo satysfakcji sprawa. Szczególnie, kiedy widzimy, że nasza muzyka podoba się publiczności.

Co sądzicie o darmowych koncertach?

Dla nas to nie robi większej różnicy, bo my otrzymujemy zapłatę, ale dla ludzi to wspaniała sprawa i okazja aby przeżyć coś niesamowitego. To jest normalna sprawa. W całej Europie są festiwale zarówno darmowe, jak i płatne.

Wasza muzyka zawiera w sobie przede wszystkim elementy jazzu i soulu. Czy to są wasze główne inspiracje?

Tak, chociaż lubimy bardzo różne gatunki muzyczne. Ważną rolę odgrywa także muzyka klasyczna. Próbujemy z każdego stylu coś zaczerpnąć i stworzyć z tego coś nowego i dobrze brzmiącego. Chcemy, aby nasza muzyka się podobała i aby ludzie się przy niej dobrze bawili. To szczególnie widać na koncertach.

Co jest ważniejsze w waszej twórczości, muzyka czy teksty?

Jesteśmy zespołem i praca każdego z nas jest tak samo ważna. Każdy z nas jest elementem, bez którego ta maszyna tak sprawnie nie funkcjonowałaby. Bez wokalu i tekstów muzyka nie byłaby tak przekonywująca i na odwrót.

A przy tego typu imprezach, co się bardziej liczy – zabawa i nawiązanie kontaktu z publicznością, czy samo to, jak gracie?

Te rzeczy idą ze sobą w parze. Nie może być jednego bez drugiego. Ludzie będą się bawić tylko wtedy, jeśli usłyszą dobrą muzykę.

Wasza muzyka jest pełna radości. Czy w życiu prywatnym też tacy jesteście?

Tak. W życiu zdarza się tak wiele rzeczy. Jedne nas cieszą, drugie smucą, ale zawsze staramy się patrzeć na jaśniejszą stronę życia. Dzięki muzyce możemy odłożyć na bok nasze smutki i chociaż na chwilę beztrosko się bawić.

Czy wolicie być wielką gwiazdą, czy też może małym klubowym zespołem?

Nie wiem. Jest nam to obojętne. Podoba nam się to co robimy. Jeśli nasza muzyka dociera do milionów ludzi to wspaniale. Jeżeli tylko do kilku tysięcy, to tak samo będziemy się cieszyć. Muzyka jest dla nas najważniejsza i dopóki jest chociaż kilka osób, które chcą nas słuchać, będziemy ją grali.

Czy pamiętasz moment, w którym muzyka przestała być waszym hobby, a stała się pracą?

Tak. W 1988 roku podpisaliśmy swój pierwszy kontrakt. Istniejemy od 1985, więc 3 lata było to hobby. Kiedy jednak staliśmy się profesjonalistami, wszystko stało się łatwiejsze. Po pięciu latach od podpisania kontraktu byliśmy już na tyle popularni i graliśmy tyle koncertów, że mogliśmy zrezygnować z naszych ubocznych zajęć i w pełni oddać się temu, co lubimy robić najbardziej.

Czy to prawda, że wasza muzyka jest popularniejsza w USA niż w Europie?

Nie. Teraz już tak nie jest. Kiedyś tak było, ale to uległo zmianie. Europa jest pod bardzo dużym wpływem Stanów jeśli chodzi o muzykę i w końcu dotarła tu moda na tego typu granie. Jesteśmy z tego zadowoleni. Jeszcze raz powtórzę, że gramy przede wszystkim dla ludzi i chcemy docierać wszędzie, tak jak np. dziś do Polski.

W Europie przyklejają wam etykietkę ‘acid jazz’. Co o tym sądzisz?

To stara sprawa. Acid jazz graliśmy wiele lat temu i po prostu ta etykietka została. Nasza muzyka jednak bardzo się przez ostatnie 10 lat zmieniła. Acid jazz to określenie dla muzyki, którą kiedyś nazywano ‘jazz funk’. To po prostu etykietka, a etykiety są mylące i ograniczają rozumienie naszej muzyki. Jeśli komuś się ona podoba to nie dlatego, że tak czy inaczej się nazywa.

Czy jest jakaś rzecz, której nigdy nie zrobiłbyś jako muzyk?

Tak, na pewno. Nigdy nie grałbym czegoś, co mi się nie podoba i w co nie wierzę. Jeśli jesteś muzykiem, profesjonalistą, wtedy to, co robisz, jest częścią ciebie. Jeśli coś ci nie odpowiada, to nie możesz tego zrobić dobrze. Tak samo jest w przypadku malarzy. Aby być w czymś dobrym musisz najpierw dobrze poznać siebie i zobaczyć w czym czujesz się najlepiej i co sprawia ci największą radość. Wtedy możesz swobodnie tworzyć.

Co myślisz o Internecie?

Jest wspaniały! To rewolucja, wielowymiarowa w dodatku. To nowa siła, która wielu przeraża, która wywołuje szereg obaw pośród przedsiębiorców i wytwórni płytowych. Na pewne rzeczy trzeba uważać i w jakiś sposób kontrolować, ale tak jest przecież ze wszystkim. Internet to wspaniałe źródło informacji. Daje ludziom wolność wypowiedzi. To także niesie ze sobą pewne zagrożenie. Jest wiele grup politycznych i różnego rodzaju organizacji, które mogą wykorzystać go w złych celach. To jednak część naszego codziennego życia i tak jak nie możemy odebrać im prawa istnienia, tak nie możemy ograniczać im dostępu do Internetu. Informacja staje się dostępniejsza dla wszystkich. To najważniejsza zaleta Internetu.

Czy boisz się tego, co ze sobą niesie?

Nie, zupełnie nie. To kolejna forma rozwoju technologicznego, kiedyś telefon, teraz Internet. Zawsze znajdą się ludzie, którzy dopatrywać się będą w nim samych negatywnych rzeczy. Wierzę jednak, że z upływem czasu przekonają się do Internetu i zauważą korzyści, jakie płyną z jego istnienia. Tutaj na prawdę chodzi o prawo do wysławiania się i prezentowania swoich myśli.

Czy nie boisz się całego tego zamieszania wokół mp3?

Nie. Ludzie wciąż wolą kupić sobie normalną płytę. Lubią trzymać w ręku okładkę, kiedy jej słuchają. Kiedy ściągasz muzykę z sieci nie masz nic, na co możesz sobie popatrzeć, tylko bezduszną muzykę z gorszą jakością. To wszystko jednak się zmieni. Wytwórnie boją się tego, bo chcą mieć monopol na muzykę. Zmieni się sposób nagrywania muzyki i może w ten sposób jakoś przed tym się zabezpieczą. Na świecie są trzy czy cztery koncerny płytowe, które kontrolują wszystko. To nie jest w porządku, to monopol, który także trzeba jakoś zwalczać. Ludzie muszą mieć wolność wyboru i dostępu do tego, co lubią. Format mp3 daje im taką wolność. Jednak, jeśli ludzie chcą ściągać pliki z sieci, niech za to płacą.

Czy gdybyś teraz zakładał nowy zespół, zdecydowałbyś się na wypromowanie go najpierw w Inernecie?

Czy najpierw, tego nie wiem. Na pewno starałbym się go promować w ten sposób, ale to nie byłoby najważniejsze. Zrobiłbym tak jak robiliśmy to w przypadku the Brand New Heavies. Zaczynaliśmy grać w małych klubach, aby zyskać sobie rzeszę wiernych fanów. To nie jest łatwe zadanie. W Internecie to nie jest wcale łatwiejsze. Nikt nie zna zespołu i jego muzyki, więc dlaczego miąłby akurat szukać kogoś nowego i nieznanego. Poza tym takich młodych początkujących kapel na świecie jest tysiące. Szanse powodzenia wypromowania się dzięki Internetowi są minimalne. Nie można w ten sposób niczego osiągnąć, to nie jest żadna promocja. Trzeba się napracować, grać dużo koncertów, mając nadzieję, że wielki sen o sławie w końcu się spełni. Internet pomaga, ale nie można się na nim oprzeć w promowaniu swojej twórczości.

Dziękuję za rozmowę i życzę udanego występu.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: NEW | na żywo | wolność | internet | jazz | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy