Reklama

"Muzyka czasami pomaga poprawić nastrój"

Niemiecki twórca muzyki tanecznej Andre Tanneberger, lepiej znany pod artystycznym pseudonimem ATB, przygotował już piątą odsłonę kompilacji "The DJ In The Mix". Z tej okazji ATB w Krakowie spotkał się z Katarzyną Kasińską.

Po raz pierwszy w historii serii "The DJ In The Mix" album składa się z trzech krążków - dwa pierwsze zawierają to, co niemiecki DJ gra w swoich setach. Na składance znalazły się trzy nowe utwory ATB i nowe miksy, które są wielką gratką dla jego fanów: wcześniej niepublikowany remiks przeboju "9 PM (Till I Come)". Trzeci krążek wypełnia zestaw ulubionych kawałków tanecznych wybranych przez ATB z repertuaru m.in. Moby'ego, Jam & Spoon czy Chicane.

Pierwsze pytanie związane jest z twoim jedenastym i czwartym miejscem w dwóch światowych rankingach DJ-ów. Co myślisz o tego typu zestawieniach? Czy muzycy powinni być w jakikolwiek sposób osądzani i oceniani? Czy ma to jakikolwiek sens?

Reklama

Nie wiem, czy ma to jakiś sens. W ostatecznym rozrachunku takie rankingi będą istnieć zawsze i będą odzwierciedlać to, kto jest najpopularniejszym DJ-em albo który artysta ma największą siłę mobilizowania internautów do oddawania na niego głosów. Oczywiście wysokie miejsce na takiej liście to wyznacznik sukcesu, ale nie wydaje mi się, żeby było jednocześnie wyznacznikiem bycia najlepszym.

Każdy artysta ma swoich własnych fanów, a każdy fan ma swojego ulubionego DJ-a czy też muzyka. Nawet więc gdybym był numerem jeden na takiej liście, nie powiedziałbym o sobie, że jestem najlepszym DJ-em na tej planecie. To byłaby ewidentna nieprawda. Fakt, że ktoś jest na szczycie takiego rankingu, dowodzi tego, że ta osoba jest dobrze znana i że stoi za nią wielka machina promocyjna.

"Popularność to nie wszystko":

Cieszą mnie oczywiście wysokie miejsca w takich zestawieniach. Nie sądzę jednak, żeby taki ranking był miarodajny, jeśli chodzi o jakość muzyki danego DJ-a. Znam wielu chłopaków, których na takich listach w ogóle nie ma, a są naprawdę dobrymi DJ-ami. Spotykam wielu samodzielnych DJ-ów, którzy występują przed moimi setami, i wiem, że jest wielu naprawdę utalentowanych chłopaków, którzy wykonują świetną robotę, czy to pod kątem muzyki, czy techniki. Nie ma ich w tych rankingach, ale są dobrymi DJ-ami. Obecność w takim rankingu nie jest więc kwestią tego, czy jest się dobrym, ale popularności wśród słuchaczy. A zatem - takie zestawienia istnieją i musimy to zaakceptować.

Zadałam to pytanie także dlatego, że ty sam musisz niejako dokonywać takiej oceny, wybierając DJ-ów na swoje składanki z serii "The DJ in the Mix". Jakimi kryteriami się wówczas kierujesz? Co bierzesz pod uwagę, decydując, kto znajdzie się na tych płytach?

To bardzo proste. Nagrania, które można usłyszeć na tych składankach, to utwory, które gram podczas swoich setów. To są właśnie nagrania, które kocham. Czasami ich pozyskanie jest trudne, ponieważ musimy starać się o licencje na zamieszczenie tych utworów u różnych wytwórni, a wygląda to tak, że jest to mój konkretny wybór.

Nie jest to polityka wytwórni; nikt nam nie dyktuje, które ścieżki mamy zamieścić na naszych kompilacjach - na przykład ze względu na popularność jakiegoś utworu w danym momencie i perspektywę większych zysków. To nie jest mój sposób myślenia. Kiedy ludzie dostają ode mnie składankę mix albo składankę DJ, musi to być dokładnie takie brzmienie jak to, które słyszą podczas mojego DJ setu, setu ATB. To dokładnie to samo.

Utwory, które znajdują się na takiej płycie, to mieszanka, którą usłyszą podczas wieczoru spędzonego w klubie ze mną. Tego właśnie szukam: polityka wytwórni ani dyktowanie mi wyboru konkretnych utworów nie wchodzi w grę. Liczy się tylko mój gust. Dlatego ta selekcja jest dla mnie łatwa, bo wybieram po prostu to, co mi się podoba, i cieszę się, kiedy na te utwory uda nam się uzyskać licencję.

Wracając do kwestii gustu - tym razem przygotowałeś aż trzy płyty. Którzy wykonawcy z tej składanki są twoimi faworytami? Jam & Spoon, Fischerspooner, a może Moby?

Bardzo fajny jest kawałek Fischerspooner, to remiks dzieła mojego przyjaciela z Niemiec, Moguai. Jest w tym wydawnictwie kilka wyjątkowych kawałków. Nie pokusiłbym się jednak o stwierdzenie, że któryś z nich jest moim numerem jeden, moją ulubioną kompozycją na tym albumie. Nie ma tu numerów jeden; podobają mi się wszystkie utwory.

Na trzecim CD - bo po raz pierwszy wydałem składankę trzypłytową - znajdują się jednak moje typy wszech czasów. Niektóre z tych utworów mają szczególne miejsce w moim sercu, bo dorastałem wraz z nimi, jak na przykład "Hello San Francisco" od Dance 2 Trance. W moim przynajmniej odczuciu to pierwsza kompozycja trance, jaka powstała na tej planecie. Kiedy dorastałem z tą muzyką, w taki właśnie sposób odczuwałem nagrania trance'owe. Są to więc dla mnie utwory wyjątkowe.

Jeszcze raz powtórzę, że nie mógłbym wskazać swoich faworytów. Są tutaj również kompozycje elektro, jak na przykład... Muszę sobie przypomnieć tytuł... "Bliss" autorstwa Alpha 9. Uwielbiam ten kawałek. Uwielbiam je wszystkie; to kawałki, które serwuję podczas moich setów, jak chociażby dzisiejszego wieczoru. Tak właśnie według mnie wygląda udany muzyczny wieczór - dlatego wszystkie te kompozycje są moimi ulubionymi.

Czy jest to również muzyka, którą można znaleźć w twoim odtwarzaczu MP3?

Niekoniecznie. Kiedy prywatnie słucham muzyki, czy to w domu, czy w samochodzie, staram się unikać przesycenia muzyką taneczną. Mam z nią bardzo częsty kontakt - czy to w studio, czy jako producent, czy też w klubach - chcę więc pozostać otwartym na wszystkie muzyczne gatunki. Moi fani wiedzą, że bardzo interesuje mnie muzyka ambient; uwielbiam muzykę, która odrywa cię od rzeczywistości, odrywa od problemów, która resetuje twój umysł i pozwala po prostu skupić się na dźwiękach.

Takiej właśnie muzyki lubię słuchać i taką muzykę można znaleźć w moim odtwarzaczu. Ale gdy chodzi o przygotowywanie się do setów albo po prostu o wprawienie się w dobry nastrój, słucham muzyki dance.

Co z muzyką rockową? Odnoszę wrażenie, że jesteś trochę podobny do rockmanów, jeśli chodzi o zwiększanie ludzkiej świadomości w związku z ważnymi sprawami społecznymi lub takimi wydarzeniami, jak konferencja klimatyczna w Kopenhadze czy niedawna katastrofa na Haiti. Czy utożsamiasz się z tego typu siłą przebicia, z tym rodzajem wpływu, który muzycy rockowi wywierają na społeczeństwo?

Tak mi się wydaje. Mam świadomość, że muzyka elektroniczna jest nieco bardziej zindywidualizowana, każdy działa na własną rękę. Chociaż tak samo jest chyba w przypadku muzyki rockowej. Wydaje mi się, że mam podobny sposób myślenia do muzyków rockowych - w większym stopniu interesuje mnie pisanie piosenek jako takich.

Muzyka elektroniczna z natury jest muzyką projektu. Zbiera się grupka artystów, którzy myślą o wspólnym stworzeniu kawałka muzyki, realizują projekt, wymyślają nazwę, sprzedają gotową rzecz i na tym koniec. Ja podchodzę do tego bardziej personalnie. ATB to tylko trzy litery, ale w ostatecznym rozrachunku to moja sygnatura, to moje imię, za którym kryję się ja jako artysta. Jestem autorem piosenek, sam produkuję swoją muzykę, i w końcu sam prezentuję ją na scenie.

Oczywiście, rockmani podczas koncertu mają do dyspozycji instrumenty - perkusję, gitary, klawisze. Moim instrumentem jest konsoleta, a głównym producentem mojej muzyki jestem ja sam. Zdaję sobie sprawę, że mam na tyle siły przebicia, aby zaangażować wielu ludzi w problemy, które - w moim odczuciu - czekają na rozwiązanie, jak obecna tragedia na Haiti i związana z nią konieczność pomocy na wielką skalę.

Pomagać bez rozgłosu:

Jestem jednak przeciwny takiemu działaniu, które w centrum zainteresowania umieszcza tak naprawdę artystę, bo to właśnie on udziela pomocy. To tak, jakby ta osoba mówiła: "Skupcie się na mnie, patrzcie, ja pomagam!".

Ja też pomagam - ale robię to prywatnie. Nie każdy musi o tym wiedzieć. Czasami między nagłośnieniem jakiejś sprawy a rozgłosem dla swoich działań przebiega bardzo cienka granica. Nie lubię, kiedy jest ona przekraczana. Oczywiście dobrze jest, kiedy organizuje się takie przedsięwzięcia, jak koncert na rzecz ofiar tragedii na Haiti w Los Angeles; to dobrze, że są tam gwiazdy, które dzięki swojemu statusowi mogą zebrać ogromne sumy na pomoc poszkodowanym. To chwalebna rzecz. Ale zauważam też, że w przypadku wielu artystów przeważa chęć bycia w świetle reflektorów: Hej, patrzcie, pomagam, to są moje pieniądze - a teraz czekam na propozycje wywiadów. Nie podoba mi się to. Jestem przekonany, że każdy może pomagać potrzebującym na własną rękę, nawet wielcy artyści, bez robienia wokół tego wielkiego szumu.

Nie porzucam jednak myśli o projektach podobnych do tych, które już kiedyś robiliśmy. Mam na myśli singel "Too Much Rain" nagrany na rzecz ofiar powodzi w Ameryce Środkowej w ramach projektu "United Deejays". Wydaje mi się, że powinniśmy zrobić coś takiego znów - ciężko jest jednak doprowadzić do porozumienia na scenie tanecznej, gdzie każdy skupia się na pracy na własny rachunek i - tak, jak w tych rankingach - rywalizuje z innymi artystami. W tej branży tak naprawdę nie ma jedności. Ja cały czas walczę o tę jedność, bo w skali globalnej status naszej muzyki nie jest bardzo znaczący.

Muzyka dance jest tylko częścią światowej muzyki - mamy przecież muzykę pop, mamy klasykę, mamy rocka. Wszystkie te gatunki mają bardzo mocną pozycję, czego w istocie nie można powiedzieć o naszej twórczości. Apeluję więc: zjednoczmy się i walczmy o tę muzykę! Ale z niektórymi jej przedstawicielami jest to naprawdę trudne.

Muzyka jest twoją pasją, tego nie trzeba podkreślać. Słyszałam natomiast, że drugą twoją pasją jest fotografia. Co najbardziej lubisz fotografować?

Życie! Dokładniej mówiąc, życie w podróży. Uwielbiam chwytać wspomnienia, które nosimy gdzieś w umyśle. Zawsze mam przy sobie aparat fotograficzny. Bardzo cieszy mnie to, że dziś prawie każdy telefon komórkowy ma wbudowany dobry aparat - jednak mimo to, kiedy jestem w podróży, w trasie, zawsze mam przy sobie profesjonalny sprzęt.

Teraz na przykład mam ze sobą niewielki aparat 3D - o tej technologii mówią teraz wszyscy. Możliwość magazynowania tych wspomnień w komputerze zawsze sprawia mi radość, podoba mi się też proces graficznej obróbki zdjęć. W ten sam sposób uwielbiam również opracowywać materiały wideo nagrane kamerą. Problem w tym, że często brakuje mi czasu, żeby ciąć te wszystkie materiały, bywa więc, że mam gdzieś zapisane nagrania sprzed pięciu lat. Co jakiś czas udaje mi się jednak opracować pewną całość, czego dowodzi chociażby ostatni album "ATB's On the Road". Porządkowanie tych materiałów bywa niełatwe, ale fajnie jest po prostu je mieć. Lubię je zbierać i wracać do nich, by na przykład po pięciu latach powiedzieć: "Widzicie? Byłem tam, i tam, i tam". To dobry sposób na spędzenie wieczoru z rodziną, kiedy można oglądać takie zdjęcia na rzutniku. To jak ożywianie starych wspomnień z pamiętnika. Fajna rzecz.

Trafić do "Simpsonów"

A co z "Simpsonami"? Wiem, że jesteś wielkim fanem tej kreskówki, czy to prawda?

Kiedy tylko jest w telewizji, oglądam ją. Miło jest nie musieć myśleć o niczym. Poza tym lubię ją za dojrzały humor. Nie wydaje mi się, żeby to była kreskówka dla dzieci. Bardzo lubię ten rodzaj humoru, to coś wspaniałego. Niestety, nie mam zbyt wielu okazji, by się nim cieszyć. Ale kiedy tylko "Simpsonowie" są w telewizji, oglądam ich. Uwielbiam to.

Czy potrafiłbyś wyobrazić sobie siebie jako bohatera jednego z odcinków? Sławne osoby bardzo często pojawiają się w pojedynczych odcinkach "Simpsonów". Czy mógłbyś być sobą w jednym z nich, zagrać siebie?

Sam nie wiem, ale to ciekawe. Przypomina mi się, że w internecie jest strona, gdzie możesz się "zsimpsonować". Wklejasz swoje zdjęcia, klikasz odpowiednią opcję, i dostajesz swojego własnego "Simpsona". O ile się nie mylę, mam "zsimpsonowanego" ATB na swoim profilu w MySpace. Tak, wyglądam nawet podobnie, zwłaszcza, jeśli chodzi o włosy. Muszę faktycznie nad tym popracować, muszę tylko zdobyć trochę większą popularność w USA - i może rzeczywiście któregoś dnia trafię do "Simpsonów". Ale raczej w to nie wierzę.

Wydaje mi się, że to byłby chyba dobry sposób.

Tak, myślę, że kiedy jakaś rzeczywista postać pojawia się w "Simpsonach", jest to miarodajnym wskaźnikiem odniesionego przez nią sukcesu.

Czy wybór nagrań na DJ set zależy od twojego nastroju danego dnia?

Trzeba być profesjonalistą. Nawet, jeśli nie jest się w dobrym nastroju, to muzyka czasami pomaga ten nastrój poprawić. Ten sam efekt chcę osiągnąć w przypadku moich słuchaczy, bo zdaję sobie sprawę, że nie każdy, kto przychodzi na mój set, jest akurat w świetnym nastroju.

Niektórym przytrafiło się coś nieprzyjemnego albo mieli zły dzień, od kogoś może odeszła dziewczyna. Nie wszyscy przychodzą w dobrym nastroju, więc - jak powiedziałaś - staram się wprawić ich w ten dobry nastrój. Staram się, aby zapomnieli o wszystkim, co ich otacza. Staram się, aby zapomnieli o wszystkich swoich problemach.

To samo dotyczy mnie. Jeśli mam jakieś problemy, staram się rozwiązać je z pomocą muzyki. Jak długo dana muzyka sprawdza się w moim przypadku, tak długo serwuję ją moim słuchaczom. Jeżeli jednak odkrywam, że nie potrafię się już z jej pomocą odstresować, rezygnuję z niej.

Muzyczna terapia ATB:

Dziękuję za rozmowę.

(tłumaczenie: Katarzyna Kasińska)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: niemiecki | pomaganie | Artysta | popularność | Haiti | nagrania | utwory | nastrój | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy