Reklama

"Konkretna praca i konkretne umiejętności"


Początki podziemnej kariery Księcia 400 Rymów sięgają przełomu lat 1997 i 1998. Wówczas jako MCG, w ramach składu o nazwie Higher Level (wraz z Deo), stawiał swoje pierwsze kroki w sztuce mc'ingu, a w 1999 roku wydał - po zmianie nazwy zespołu na Hayer - płytkę o nazwie "D-mo", a w 2001 roku płytę "Następna stacja" - wówczas doszło do pierwszej współpracy z Seryjnym. Niedługo po wydaniu "Następnej stacji", drogi MCG i Deo rozeszły się, a Hayer zakończył swoją działalność. Książę 400 Rymów - zarówno w czasie funkcjonowania macierzystego składu, jak i po jego zakończeniu - współpracował z kilkoma MC's i producentami reprezentującymi nie tylko hip hop, ale także inne gatunki muzyczne. Mniej więcej na przełomie 2002 i 2003 roku nawiązał on ścisłą współpracę z Seryjnym MC i Gru, i w tym też składzie pracowali nad wspólną płytą o nazwie "Skillotron"

Reklama

Z kolei w życiu Seryjnego MC hip-hop pojawił się już w latach 1993-1994. Prawdziwa aktywność artystyczna stała się jednak jego udziałem na przełomie 1998 i 1999 roku, kiedy wraz z Pakiem i Kubiakiem założył skład o nazwie NDJ (czyt. Endejot). Równolegle do jego działalności, z udziałem Seryjnego nagrywał także inny: TWS, którego współzałożycielami byli Gru i Rip. O ile materiał pierwszego z projektów nigdy nie ujrzał światła dziennego, o tyle pierwsza płyta TWS-u (już bez Ripa), "D.E.M.O.", narobiła sporo zamieszania w podziemiu i rozbudziła nadzieje entuzjastów tego rodzaju muzyki. Seryjny MC (wówczas jako R.E.D.I) jeszcze przed zakończeniem prac nad demówką składu TWS, okazjonalnie kooperował z MCG (obecnie Książę 400 Rymów), a współpraca w 2003 roku przybrała stałą formę duetu "Książę 400 Rymów & Seryjny MC". Projekt nagrał swą pierwszą płytę "Skillotron".

Z tej okazji z producentem GrU i MC's Książę 400 Rymów i Seryjnym MC, rozmawiał AJK.

Na początek powiedzcie coś więcej o sobie, o swojej dotychczasowej działalności.

Książę: Początki mojej przygody z hip hopem to przełom lat 1997 i 1998. Wraz z moim dobrym ziomem tworzyliśmy wówczas skład o nazwie Higher Level, który po pewnym czasie zmienił nazwę na Hayer i pod tą ostatnią funkcjonował aż do zakończenia swojej działalności w 2002 roku. Z Hayerem dorobiłem się dwóch wydawnictw - pierwszej płyty o nazwie "D-mo" i drugiej "Następna stacja".

W międzyczasie okazjonalnie pracowałem z kilkoma producentami i MC's (między innymi z Seryjnym i Gru). Gdy Hayer ostatecznie zakończył działalność, współpraca z chłopakami z HardHertz przybrała obecną, stałą formę duetu Książe & Seryjny i w tym kształcie trwa do dzisiaj. Klimat tego co robiłem zawsze był lajtowo-braggowy i w najbliższym czasie raczej nie przewiduję żadnych zmian w tej materii.

GrU: GrU aka dr Kut (Dirty GrU Handz Style), czyli producent i początkujący turntablista - na chwile obecną wolę siebie nie odkreślać jako DJ. Moje początki z muzyką, a raczej z procesem twórczym, sięgają lat 1997 i 1998, kiedy to wraz z kumplem próbowaliśmy swoich sił na majku. Następnie wraz z moim bratem (Seryjny) oraz Ripem stworzyliśmy skład TWS (Technika Wolnego Stylu), w którym to byłem odpowiedzialny za podkłady i za własne zwrotki.

Jako TWS, już bez Ripa, wydaliśmy płytkę "D.E.M.O. (Demoliczna Elkowencja Mistycznego Opętania)", która rozeszła się po znajomych. Po okresie mniej więcej roku od czasu nagrania tego materiału, zdecydowałem się zrezygnować z mikrofonu na rzecz muzyki. Następny rok zajęło mi kompletowanie materiału na płytę instrumentalną "The Force: Dark Side Of The Mind". Był to także okres narodzin emblematu, którym do dzisiaj firmuję swoje nagrania, czyli HardHertz L.A.B.

W zeszłym roku wypuściłem mój drugi instrumental, czyli "Tints Of Darkness", który rozszedł się w całkiem sporym nakładzie i spotkał się z bardzo pozytywnym odzewem. Mniej więcej w 2003 roku złapałem także zajawkę na turntablism, dzięki któremu spełniam swoje marzenie o umiejętności gry na instrumencie muzycznym, jakim jest dla mnie również gramofon.

Seryjny: Mniej więcej w tym samym czasie co Książę zacząłem swoją przygodę z alfabetem, tyle tylko, że skład nazywał się NDJ, a założyłem go wraz ze swoimi dwoma kumplami ze szkolnej ławki: Pakiem i Kubiakiem. Będąc w NDJ nagrałem ze swoimi "współtowarzyszami lirycznej broni" kilka kawałków, lecz niestety nie zdążyliśmy zebrać materiału na płytę, ponieważ nasze drogi po szkole średniej rozeszły się.

Następnie nastały czasy TWS'u, o czym wspomniał Gru, w którym tak naprawdę zacząłem zajmować się rapem na poważnie, jako że w międzyczasie legła w gruzach moja kariera wielkiego sportowca (śmiech). Żegnaj NBA(śmiech).

Na dniach pojawia się wasza płytka. Kilka zdań o niej - co będziemy mogli na niej usłyszeć? Jakiego rodzaju rymy i muzykę? Czy będą na niej jacyś goście?

Seryjny: Setki metafor, porównań, różne patenty. Wszystko to osadzone w klimatach, jakich polska scena hiphopowa jeszcze nie słyszała... To zupełnie coś nowego? Nadchodzi "Skillotron"!

Książę: Na płytce tak naprawdę znajdzie się odrobina każdego z nas. Są zarówno klimaty lekkie i braggowo-bitewne, czyli takie, w których ja czuję się najlepiej. Ale poza tym będzie też coś dla miłośników wojennego, nieco psychodelicznego i mrocznego hip hopu, który z kolei jest domeną Seryjnego i Gru.

Płyta jest generalnie dosyć różnorodna klimatycznie i jest to zabieg jak najbardziej celowy. Po prostu mieliśmy sporo różnych pomysłów i nie chcieliśmy z żadnego z nich rezygnować. Co do gości, to - mówiąc najkrócej - nie ma gości. Tak wyszło. Nikt z nas nie wpadł na pomysł zaproszenia kogoś, bo chyba po prostu nie odczuwaliśmy takiej potrzeby.

GrU: Tak jak powiedział Książę, muzyka na płycie jest bardzo zróżnicowana. Od poj**anych lajtowych bitów, przez bitewne, aż do mrocznych, psychodelicznych brzmień ze światła, ciemności i horroru. A co do gości, to moim zdaniem wydaje się, że ciężko byłoby nam znaleźć odpowiednich MC's, bo producenci nie są potrzebni (śmiech) - tacy, którzy wpasowywaliby się w klimat tego, co robimy...

W czym czujecie się lepiej? Na wolnym czy nagrywając wcześniej napisane teksty?

Książę: Wiesz, to jest tak, jakby porównać jazdę na rowerze z jazdą samochodem. Jedno i drugie dostarcza zupełnie innych wrażeń i nie jest tak, że coś jest lepsze czy gorsze. Wiadomo, że przewagą tekstów napisanych jest to, że masz czas na opracowanie lepszych patentów, możesz dopieszczać i udoskonalać w nieskończoność pojedynczy wers.

Z drugiej strony wolny to spontan, żywioł, burza mózgów. Dla mnie są to dwie różne rzeczy, będące jednocześnie pełnowartościowymi elementami mc'ingu.

Seryjny: Ja dodam tylko, że dla mnie najlepsza opcja jest wtedy, gdy możesz zaprezentować się w pełni na koncercie, czyli nawinąć kawałki, jak i pokazać swój wolny styl. Chyba najlepszym tego przykładem jest O.S.T.R.-y, który robi takie akcje zawsze i wszędzie. Szkoda, że tak niewielu MC's praktykuje takie zajawki.

Pisząc teksty, w którym kierunku idziecie? Wolicie jakieś konkretne przekazy czy zabawę słowem i rymem?

Seryjny: Gdy jako bardzo młody człowiek zacząłem składać pierwsze rymy, napisałem kilka "przekazowych" tekstów, po czym na szczęście szybko zdałem sobie sprawę, że nie tędy droga. Jaka jest wiarygodność 16-, 17-latka rozprawiającego o życiu jak jakiś cholerny mentor? Niestety, najczęściej w Polsce jest tak, że młody człowiek, łapiący po raz pierwszy za mikrofon, próbuje pokazać wszystkim naokoło poprzez swoje proste, szczeniackie teksty, że to właśnie on wie wszystko najlepiej.

Ja nie jestem mędrcem, ani Dalajlamą i nie czuję się kompetentny, żeby wygłaszać jedynie słuszne sądy czy pokazywać, gdzie leży życiowa prawda. Bawię się słowem na tyle sposobów, na ile potrafię i to jara mnie najbardziej. A jak mam ochotę na "przekaz" to po prostu oglądam telewizję (śmiech). Tam jest tego pod dostatkiem...

Książę: Ja też wolę zdecydowanie to drugie. Nie będę rozwijał tego tematu, bo jest to dylemat z gatunku rozważań na temat wyższości Wielkanocy nad Świętami Bożego Narodzenia. Powiem tylko, że moim zdaniem konwencja rapowanego tekstu jest w stanie zamienić najbardziej błyskotliwy i prawdziwy przekaz w płytką grafomańską opowiastkę. Osobiście śmieszą mnie akcje typu "przekaz dla ziomali", bo jak mam coś ciekawego do powiedzenia ziomalom, to idę i mówię, nie muszę pisać o tym tekstu, który obróci moje przemyślenia w gówno.

Jak to określiłeś - zabawy słowem i rymem są zdecydowanie bardziej rozwojowe i zapewniają dużo większe prawdopodobieństwo stworzenia czegoś wymiatającego poprzez swobodę, jaką dają przy pisaniu tekstów. Mówiąc krótko - jeśli nie masz własnych przemyśleń i patentów na życie do tego stopnia, że szukasz ich w tekstach hiphopowych, to nie słuchaj naszej płyty, bo nie znajdziesz na niej niczego dla siebie. Po prostu.

Czy są ludzie na polskiej czy zagranicznej scenie, którymi się inspirujecie?

Seryjny: Staram się robić coś oryginalnego, opartego na własnych patentach. Możecie to sprawdzić na płycie i przekonać się, że to nie jest tylko zwykle przechwalanie się? To przechwalanie się na wyższym poziomie (śmiech).

GrU: Ja osobiście nie tyle inspiruję się, co po prostu jaram pewnymi producentami, między innymi Kut Masta Kurtem, Premierem, Necro, 7L, Prefuse 73, RjD2, ale mimo to nie staram się powtarzać ich patentów. Staram się iść we własnym kierunku, sam kształtując swoją muzyczną wrażliwość i upodobania. Być może właśnie dlatego moje produkcje są dość niecodzienne i każda z nich emanuje zupełnie czymś innym...

Książę: Dla mnie inspirację stanowią wszystkie fajne rzeczy, i mówię tutaj zarówno o muzyce, jak i o różnych innych, ciekawych sprawach.

Jesteście fanami "Władcy Pierścieni"? Pytam w związku z kilkoma nawiązaniami do tej baśni...

Książę: (śmiech) Nie no, ja nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem wielkim fanem "Władcy", po prostu film był zaj**isty i tyle. Książek nawet nie czytałem, bo jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do fantasy. A co do nawiązań, to jest dokładnie tak jak wspominałem wcześniej - inspirują mnie bardzo różne rzeczy.

Seryjny: Jeśli mnie coś strasznie zajara, to staram się do tego nawiązywać poprzez rymy tak, aby moje inspiracje przetworzyć w coś nowego, niespotykanego? To mnie najbardziej kręci, a nie słuchanie w kółko tego samego, tych samych rymów czy opowieści z betonu...

Jakie macie plany na dalszy rozwój waszej twórczości?

Książę: To się okaże. Na razie chcemy, żeby nasza płyta dotarła do jak największej liczby odbiorców i żeby mieli oni możliwość wyrobienia sobie zdania na temat naszego hip hopu.

Seryjny: W przyszłości chcę nagrać swój solowy materiał w klimatach militarno-wojennych. Do udziału w pracach nad tą płytą chciałbym zaprosić MC's i producentów preferujących podobne klimaty.

GrU: Ja na pewno chcę dalej rozwijać się pod względem muzycznym i doskonalić techniki turntablistyczne, aby móc jeszcze bardziej namieszać na własnych produkcjach. W niedalekiej przyszłości planuję wydać kolejny "instrumental" w klimacie rodem z horroru.

Pytanie z trochę innej beczki - możecie przybliżyć naszym czytelnikom wytwórnię Cut Orgia, której członkami jesteście? Jak się w niej znaleźliście?

Książę: Jak się znaleźliśmy? Niespodziewanie. Mogę powiedzieć tylko, że była to nasza wspólna decyzja. Podjęliśmy ją dlatego, że podoba się nam to, co ten label robił do tej pory i przemawiają do nas jego pomysły na dalszy rozwój.

GrU: W sumie założycielem Cut-Orgii jest mój kumpel z rodzinnego miasta Holdcut, któremu na samym początku udostępniałem aplikacje do muzy i pokazywałem mniej więcej co i jak. Od tamtych czasów minęło co prawda ładnych parę lat, ale przez cały okres naszej znajomości śledziliśmy wzajemnie swoją działalność, aż w końcu Holdcut zaproponował nam wstąpienie do Cut Orgii, na co zgodziliśmy się z myślą o poszerzeniu grona odbiorców naszego hip hopu.

Seryjny: Do tej pory Holdcut nie wpłacił mi na konto hajsów za wymyślenie nazwy dla tego labelu(śmiech). A tak poważnie, to myślę że Cut Orgia w Polsce jest pewnym sensie rodzynkiem, gdyż promuje niezależnych, podziemnych artystów, którzy nie liczą na poklask i nie starają się za wszelką cenę przypodobać wszędzie i wszystkim?

Wystarczy wejść na stronę poczytać i pościągać sobie trochę rzeczy, aby się o tym przekonać.

Czy są w planach jakieś wspólne projekty Cut Orgii? Macie może inne plany wydawnicze?

Seryjny: Na razie nie ma żadnych wspólnych planów Cut Orgii, a przynajmniej my o takowych nie słyszeliśmy (śmiech). Jeśli chodzi natomiast o kolejny materiał z HardHertz, to będzie nim najprawdopodobniej nowy "instrumental" GrU.

Chcecie coś przekazać czytelnikom na zakończenie?

Seryjny: Hardhertz za pośrednictwem Cut Orgii stara się wam pokazać, że hip hop można robić na wiele sposobów, niekoniecznie tylko na patentach, do jakich przyzwyczaił nas rynek muzyczny czy telewizja?

Wielkie pozdro dla ludzi podzielających ten pogląd.

Książę: Nasz materiał może się wam podobać lub nie, ale nie lekceważcie konkretnej pracy, jaką w niego włożyliśmy, ani konkretnych umiejętności jakie reprezentujemy.

GrU: Każdy, kto chce zrozumieć to, co robimy, nie może zamykać się tylko i wyłącznie w jednym gatunku muzycznym czy klimacie. Do naszych nagrań może nie tyle trzeba dorosnąć, ale wystarczy przesłuchać ich parę razy, aby dostrzec w nich czystą esencję prawdziwego hip hopu. Każde przesłuchanie tej płyty pozwoli wam odkryć coś nowego, jeżeli tylko otworzycie się na ten rodzaj muzyki...

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: 1998 | teksty | umiejętności | śmiech | GRU | książę
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy