Reklama

"Idealny prezent"

Dokładnie w Mikołajki w sklepach pojawiła się nowa płyta grupy Verba, zatytułowana po prostu... "6 grudnia". Duet tworzony przez bardziej wygadanego Bartasa i sporadycznie się odzywającego Ignaca opowiedział Emilii Chmielińskiej o tym jak powstawały nowe piosenki, o nowym kierunku w swojej muzyce, reakcjach na krytykę i hiphopowych początkach.

Właśnie ukazała się płyta "6 grudnia". Powiedzcie w jakim kierunku podąża muzyka na tym albumie, bo ponoć jest na nim nowy styl i nowa jakość brzmienia Verby?

Bartas: Dokładnie. Jakość brzmienia poprawiona, bo zainwestowaliśmy w sprzęt, w studio, żeby te nagrania były jak najwyższej jakości. Jeśli chodzi o zmianę brzmienia, to taka delikatna zmiana w stronę muzyki takiej bardziej nowoczesnej, takiej, jaką prezentują artyści zza Oceanu. I do tego jeszcze trochę akustycznych brzmień, typowo rockowo muzyki.

Co znalazło się na "6 grudnia"? Ostatnio jesteście bardzo produktywni.

Reklama

Bartas: 20 nowych nagrań...

Ignac: Tak jak na pierwszej płycie.

Bartas: Chcieliśmy dać naszym fanom pełnowartościowy materiał z piosenkami, które trafią do serc.

W jakim okresie powstawały te piosenki?

Bartas: Początki tworzenia tej płyty sięgają półtora roku wstecz. Pojawiały się pierwsze pomysły, które wędrowały do szuflady. Chcieliśmy zobaczyć jak będziemy reagować na nie po jakimś czasie. Większość powstała już blisko wydania płyty, kiedy mieliśmy dużo wolnego czasu.

Czy myślicie, że płyta może być doskonałym prezentem, skoro wychodzi w Mikołajki?

Ignac: Oczywiście, idealnym. Na Gwiazdkę też.

Na płycie znalazła się już piąta część jednego z waszych przebojów, "Młode wilki". Skąd pomysł na taki cykl, na każdej płycie będą "Młode wilki" 6, 7, 8 i tak dalej (śmiech)?

Bartas: Jak to mówisz, to zaczyna śmiesznie brzmieć (śmiech). Ale to całkiem poważna historia. To cykl opowieści o takiej parze młodych, zakochanych, szalonych jeszcze osób, które znalazły swoją wolność, swoje szczęście w motocyklach, w tym powiewie wiatru we włosach... Ta historia opowiada od początku jak oni się poznali, jak wyglądało ich życie i jak to się pokomplikowała przez to ich szaleństwo.

Czy ta historia będzie miała swoje zakończenie, czy to cały czas otwarta karta?

Bartas: Jak na razie to otwarta karta. Ta historia się troszeczkę zmienia, bo na początku była to opowieść czysto fabularna, a teraz zaczynam się zagłębiać w emocje tych osób i tak jak w czwartej części zastanawiałem się co siedzi w sercu tego chłopaka, tak teraz zastanawiam się o czym myśli dziewczyna.

Rozmawiałeś o tym z jakimiś kobietami?

Bartas: Wiele takich historii słyszałem, bo rzeczywiście nie jestem w stanie sam tego wszystkiego wymyślić i nie chciałbym tego zmyślać. Wolę porozmawiać z osobami, które przeżyły coś takiego.

Wspomniałam, że jesteście bardzo zapracowani, bo wasz dorobek jest imponujący - od 2005 roku dorobiliście się6 płyt. Ile piosenek tworzycie miesięcznie, tygodniowo?

Bartas: Na pewno gdy zbliża się czas wydania, to jest to bardzo intensywna praca. Wszystko się dociąga tak, by to wszystko dobrze brzmiało. Żeby nie było żadnych błędów, pomyłek, uchybień. Ale piosenki tworzone są przez cały czas, w każdej wolnej chwili, kiedy jesteśmy w domu...

A ten okres przed wydaniem to jest intensywna kompilacja, składanie tego w jedną całość, tworzenie intra i wyjścia, żeby ładnie zamknąć płytę. Wtedy śpimy po 2-3 godziny.

No właśnie, jeśli chodzi o wydanie płyty, to zawsze ona ma w tytule jakąś datę. Macie jakiś plan, czy to wychodzi spontanicznie, że np. "6 grudnia"?

Bartas: Ustalamy, kiedy by był fajny termin na to by wydać płytę, żeby to nie było zbyt wcześnie dla naszych fanów. Wiemy kiedy możemy sobie ustalić koncerty, kiedy wyjazdy promocyjne... Dlatego wolimy to wcześniej wiedzieć.

Choć medialnie zaczęliście się pojawiać koło 2005 roku, to działacie znacznie dłużej, bo w tym roku stuknęło wam 10 lat...

Bartas: Zbyt szybko ten czas płynie (śmiech).

Jak dojrzewaliście przez ten czas muzycznie, bo sięgaliście po różne klimaty?

Bartas: I do dzisiaj sięgamy. Chcemy to zmieniać cały czas i to jest taka nasza wewnętrzna potrzeba. Na początku byliśmy trochę hiphopowcami, ale zaczęliśmy od tego odchodzić, bo stwierdziliśmy, że to jest zbyt mało dla nas, że chcielibyśmy trochę pośpiewać, pokazać, że aranżacje się zmieniły. Hip hop do końca do tego nie pasował - on nadal gdzieś tam jest, ale to nie może być zamknięte w tym świecie rapowym. Musi to być jakoś urozmaicone jakimś wokalem, jakąś melodią.

Teraz sięgnęliśmy po muzykę rockową, elektroniczną, połamane, czarne rytmy i to wszystko połączyliśmy w jedno.

Zapytam was o krytykę, bo jak każdy jesteście jej poddawani. Czy czytacie recenzje, komentarze swojej twórczości? Czy was to mobilizuje, czy się tym przejmujecie?

Bartas: Tylko i wyłącznie mobilizuje. Najlepiej jest, jeśli to jest krytyka od kogoś bliskiego, bo osoby z zewnątrz są często złośliwe i taka krytyka jest mi obojętna, bo czasem jest tak, że ktoś chce tylko ponarzekać. Ale jeśli mówi to ktoś bliski, to jak najbardziej biorę to do serca i staram się popracować nad czymś dalej.

Na początku kiedy się pojawiliśmy, i nasze piosenki znalazły się dość wysoko na listach przebojów, zrobiło się pewne zamieszanie. To, że byliśmy przedstawicielami takiego subtelnego, melodyjnego hip hopu drażniło tych, którzy lubią coś cięższego. Faktycznie zaczął się taki mały atak na nas, ale to ucichło, z racji tego, że nigdy nie mówiliśmy, że jesteśmy takimi prawdziwymi hiphopowcami.

Na początku roku pojawiły się plotki, szybko przez was zdementowane, że Verba może się rozpaść. Te pogłoski spowodowane były tym, że podobno szykowaliście solowe projekty?

Bartas: To jest tak jak z tą krytyką, pojawia się jakaś dziwna, niepotrzebna plotka. Nawet projekt, który byłby moim prywatnym tworem, byłby tylko dodatkiem do Verby. Nigdy nie będzie czegoś takiego, że jeśli nagramy solowe płyty, to zakończymy współpracę.

Każdy artysta ma swoje pomysły, które chciałby realizować od początku do końca, nagrać to sam. Wydaje mi się, że zbędne jest dzielenie tego na siłę, skoro całość można zrobić samemu.

A czy macie już jakiś swój materiał, czy skupiacie się całkiem na Verbie?

Bartas: Mamy dużo piosenek, które nagrywaliśmy sobie sami, one leżą i czekają. My się nie spieszymy z ich wydaniem. To są nasze piosenki od serca. Na razie je składamy, tego już trochę jest, ale tego jeszcze nie pokazujemy.

Co ciekawe, "6 grudnia" dostępny jest nie tylko jako płyta CD, ale także został wydany na PenDrive, który zawiera też pewne bonusy.

Bartas: Wydaje mi się, że najważniejsza jest zawartość (śmiech). Jest też trochę wolnej pamięci, z której można skorzystać. Pierwsza część to cała płyta "6 grudnia", jest też książeczka.

Nagraliście już klip do singla "Pokaż mi", jak wrażenia z planu? Wy w roli głównej?

Bartas: Tak, my w roli głównej, i oczywiście dziewczyny.

Ignac: Mnóstwo dziewczyn.

Bartas: Ale to nie nasze dziewczyny, tylko statystki. Jest to jakaś fabuła, która powstaje w głowie producenta teledysku i my się do tego dopasowujemy, jeśli nam to odpowiada. Nic tam strasznego się nie wydarzyło.

Ignac: Grzeczni byliśmy.

Bartas: Dla potrzeb teledysku powstał cały klub i tam został on zrealizowany.

Dziękuję za rozmowę.

Pełną wersję video tego wywiadu znajdziecie tutaj.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Po prostu | nowa płyta | śmiech | prezent | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy