Reklama

"Fajnie być seksownym, grając do tego smutne piosenki"

Na trzeciej płycie grupa Blackfield odeszła od nazywania kolejnych albumów nazwą zespołu i liczbą. Jeszcze przed premierą "Welcome To My DNA" (28 marca) i kwietniowymi koncertami w Polsce (Kraków i Warszawa) izraelski wokalista Aviv Geffen znalazł chwilę, by odpowiedzieć na pytania Michała Boronia.

W Izraelu Aviv Geffen ma status supergwiazdy rocka i niekwestionowanego idola młodzieży, zaangażowanego w działania na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie. W ojczyźnie sprzedaje więcej albumów niż Madonna, U2 i Coldplay. Jego ojciec to znany izraelski poeta Yonatan Geffen, a wujek ze strony matki to zmarły w 1981r. minister obrony i bohater narodowy Mosze Dajan.

W 2000 roku doszło do spotkania Aviva Geffena z Steven Wilsonem, liderem brytyjskiej grupy Porcupine Tree, znanego także z niezliczonych projektów (m.in. No-Man, Bass Communion, I.E.M., w ostatnim czasie także duet z Mikaelem Akerfeldtem z Opeth, kariera solowa, produkcja płyt innych wykonawców).

Reklama

Geffen zaprosił Porcupine Tree na kilka koncertów w swojej ojczyźnie. Szybko okazało się, że panowie zaprzyjaźnili się i zaczęli wspólnie tworzyć muzykę. Planowana początkowo EP-ka przerodziła się w debiutancki album "Blackfield" (2004). Trzy lata później do sprzedaży trafił drugi album "Blackfield II", a pod koniec marca tego roku doczekaliśmy się premiery "Welcome To My DNA".

"Talent zapisany w genach" - czytaj recenzję płyty "Welcome To My DNA"

"Wszystko stanie się jasne, kiedy usłyszycie utwór tytułowy" - tak tajemniczo napisaliście, ujawniając tytuł "Welcome To My DNA". Posłuchałem, ale jakoś objawienia nie dostałem. To o co chodzi?

- Ta płyta opowiada o tym, co jest częścią nas, co tkwi w naszym DNA, co sobie założyliśmy od samego początku.

Co sprawiło, że nie kontynuowaliście tradycji nazywania albumów nazwą zespołu?

- Oboje poczuliśmy, że to czas by nadać nazwę naszemu albumowi, a ten tytuł wiele dla nas znaczy.

Steven Wilson podczas naszej ostatniej rozmowy mówił, że różnica między jedynką a dwójką była głównie w podejściu psychologicznym, w sensie, że tworzyliście pod Blackfield. A teraz była jakaś różnica?

- Tym razem na tę płytę ja napisałem większość muzyki i tekstów. Oboje uważamy, że to jest nasze najlepsze dzieło jak do tej pory. Traktujemy Blackfield naprawdę poważnie, szczególnie, że na całym świecie zainteresowanie piosenkami Blackfield rośnie, to tym bardziej musieliśmy się przyłożyć. Po raz pierwszy zaangażowaliśmy prawdziwą orkiestrę. Przypomniałem Stevenowi jego wczesne albumy, jak "Signify". Uważam, że to jego najlepsze partie - więcej piosenek, a mniej solówek.

Które utwory są Stevena Wilsona? Czy dalej funkcjonuje podział, że każdy z was śpiewa piosenki swojego autorstwa?

- Steven napisał utwór "Waving", ale śpiewa w wielu innych piosenkach. Blackfield to ja i Steven, a wszystkie utwory reprezentują nas w tym samym stopniu.

Zobacz teledysk do singla "Waving":

Czy przerwa związana z waszymi solowymi płytami wpłynęła na zawartość "Welcome To My DNA"? Czy jakieś pomysły z tamtych projektów znalazły się na nowym albumie Blackfield?

- Ostatni rok był dla mnie wspaniały - moje utwory grały największe stacje radiowe w Europie, do tego jeszcze oczywiście doszły koncerty u boku U2 i Placebo. Ale Blackfield to dla mnie jedna z głównych rzeczy - to już nie jest poboczny projekt dla nas. Ten rok poświęcamy tylko i wyłącznie dla Blackfield, włączając w to długą trasę koncertową.

Wśród tytułów mamy m.in. "Krew", "DNA", "Tlen", "Zygota", czy to oznacza, że głównym tematem jest człowiek?

- To znaczy, że ludzkie istnienie jest tylko małym przypadkiem dla gwiazd. To opowieść o tym, że to nasze życie jest ograniczone w tym nieskończonym wszechświecie.

"Zigota" to nowa wersja utworu z hebrajskiej płyty "Memento Mori". Czy uległa ona jakiś zmianom, poza angielskim tekstem?

- Przez te wszystkie lata Steven nalegał, żebyśmy ten utwór nagrali ponownie z Blackfield. On uważa, że to jeden z moich najlepszych utworów, więc zgodziłem się to zrobić na naszym nowym albumie. Brzmi tu znakomicie, więc cieszę się, że posłuchałem Stevena.

Co spowodowało, że na każdym albumie Blackfield przypominacie jakąś twoją wcześniejszą piosenkę z hebrajskich płyt?

- Myślę, że tak naprawdę Blackfield powstał dlatego, że zdaniem Stevena trzymanie mnie tylko dla izraelskiej publiczności to muzyczna zbrodnia. On uważa, że moje piosenki muszą zostać usłyszane także poza moją ojczyzną.

Steven zdradził mi, że do grona twoich idoli należą John Lennon, Bob Dylan i Roger Waters, to prawda? Tę trójkę łączy fakt, że sporą wagę przywiązują do tekstów.

- Wszyscy są moimi muzycznymi bogami. Każdy z nich zmienił moje życie...

Jeśli chodzi o wizerunek, to wydaje mi się, że sporo wspólnego masz z Davidem Bowie i Brianem Molko z Placebo.

- Myślę, że wszyscy po prostu lubimy scenę glam rockową i mamy świadomość trendów w modzie. Na scenie noszę makijaż, bo uważam, że to fajnie być seksownym, grając do tego smutne piosenki..

Ponoć okładka autorstwa Carla Glovera miała znaleźć na płycie "Somewhere Else" Marillion, to prawda?

- Nie sądzę, żeby tak było. A nawet jeśli, to cieszę się, że mogliśmy ją wykorzystać, bo to świetne zdjęcie.

W kwietniu wracacie do naszego kraju, nie wszyscy pewnie wiedzą, ale masz polskie korzenie.

- Faktycznie mam polskie korzenie. Miałem wiele polskich dziewczyn i uwielbiam pierogi..

Znany jesteś ze swojej antywojennej postawy i udziału w demonstracjach pokojowych. A co sądzisz o ostatnich wydarzeniach w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie? Jak twoim zdaniem rozwinie się ta sytuacja? I czy myślisz, że te wydarzenia mogą wpłynąć na Izrael?

- To dla mnie wspaniały okres. Jestem tak szczęśliwy, że w końcu doczekałem się tego, że tak wiele młodych ludzi w różnych krajach podnosi wzrok i zaczyna walczyć o swoje prawa. To właśnie ich czas! Wygląda na to, że do tej pory to ja byłem tym jedynym, który miał jaja, by krytykować nasz rząd i być przeciwko okupacji.

Nawet się nie zorientowałem, a tu Blackfield skończył 10 lat. Czego wam życzyć na kolejną dekadę?

- Jeszcze więcej tras koncertowych i nowych płyt. Nigdy nie zapomnę, że polscy fani byli z nami na początku Blackfield, na długo przed tym, kiedy zrobiło się o nas głośno w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia wkrótce w Krakowie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Blackfield | Aviv Geffen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy