Duncan Laurence: Muzyka to forma miłości [WYWIAD]

Duncan Laurence wydał swój debiutancki album /Kamil Piklikiewicz/DDTVN /East News

Płyta "Small Town Boy" to debiutancki materiał zwycięzcy Eurowizji 2019 Duncana Laurence'a. 26-letni wokalista z Holandii w rozmowie z Interią opowiedział, co działo się u niego od czasu wygranej w tym konkursie.

Materiał na debiutancką płytę "Small Town Boy" powstawał w różnych miastach na całym świecie, m.in. w Los Angeles.

Na płycie nie zabrakło przebojów "Arcade" (z tym utworem triumfował podczas Konkursu Piosenki Eurowizji 2019 w Tel Awiwie), "Love Don't Hate" i "Someone Else".

Sprawdź tekst utworu "Arcade" w serwisie Tekściory.pl!

Zapowiedź premiery "Small Town Boy" zbiegła się z radosnym momentem w prywatnym życiu holenderskiego wokalisty, który przy Eurowizji nie ukrywał swojego biseksualizmu. Laurence Duncan przyjął oświadczyny ze strony amerykańskiego kompozytora Jordana Garfielda.

Reklama

Kasia Gawęska, Interia: Dzień dobry, Duncan! Jak się dzisiaj miewasz?

Duncan Laurence: - U mnie wszystko dobrze. Udzielam dzisiaj wielu wywiadów, obserwując, co się dzieje za oknem mojego mieszkania w Amsterdamie. Mamy dzisiaj deszczowy dzień, więc cieszę się, że mam co robić w tym szalonym, nieprzewidywalnym czasie.

Takie dni są też dobre na oglądanie filmów. Miałeś już okazję obejrzeć "Historię zespołu Fire Saga"?

- Tak, oglądałem ten film.

Zadałam to pytanie, bo w filmie Eurowizję przedstawiono jako konkurs popularności. Zastanawiam się, czy to naprawdę tak wygląda?

- Tak naprawdę liczy się przede wszystkim to, co chcesz pokazać na scenie. Dotarłem do Tel Awiwu dwa tygodnie przed występem i codziennie miałem próby. Chodziło o to, żeby stworzyć jak najlepszy show. Miałem okazję uczestniczyć też w wielu wydarzeniach, podczas których poznałem pozostałych uczestników konkursu. To, jak pokazane są kulisy Eurowizji w filmie, jest w dużej mierze prawdziwe.

Jedyne, co zdziwiło mnie w tym filmie, to to, jak wszyscy chcieli tam wspólnie śpiewać i imprezować. Ja po prostu byłem z moim teamem w Tel Awiwie i skupialiśmy się na tym, co chcę zaśpiewać i jakie przesłanie niesie moja piosenka. Oczywiście widywałem moich rywali podczas wywiadów i tego typu aktywności, ale po prostu upewnialiśmy się, że każdy dobrze się trzyma i rozchodziliśmy się w swoje strony. Uważam, że dobrze to na nas wpływało, bo mogliśmy w pełni poświęcić się temu, co było dla nas ważne. W moim przypadku była to muzyka.

Zanim wziąłeś udział w Eurowizji, na pewno miałeś swoje wyobrażenie tego konkursu i tego, co on oznacza dla europejskich artystów.

- Wydaje mi się, że dla wszystkich nas, Europejczyków z dostępem do telewizora, co roku liczyła się jedna rzecz: Eurowizja. Gdy byłem młodszy, oglądałem ją z rodzicami i przyjaciółmi, a w kolejnych latach obserwowałem ten konkurs, żeby zobaczyć, co tworzą europejscy artyści i czerpać od nich inspirację.

Według mnie Eurowizja to także zderzenie różnych kultur i sposobów postrzegania świata, co zawsze mnie interesowało. Jako dzieciak zauważałem po prostu, że to ogromne przedsięwzięcie. Nigdy nie sądziłem, że kiedyś wystąpię na tej scenie. Nie odważyłem się nawet o tym marzyć. Ale stało się! Udział w Eurowizji był dla mnie pierwszym dużym krokiem w mojej karierze. Wreszcie poczułem, że mogę być artystą, że mogę śpiewać i występować przed ludźmi, dzielić się z nimi moją historią i zostać wysłuchanym.

Wygrana w konkursie wiązała się dla ciebie także z wydaniem twojej debiutanckiej płyty. Ludzie, którzy poznali cię za sprawą Eurowizji, na pewno mieli wobec ciebie wysokie oczekiwania.

- Tak, czułem ogromną presję, bo w momencie, w którym wygrałem, od razu wszyscy zaczęli mnie wypytywać, jaki będzie mój następny ruch. Kiedy wygrywasz tak duży konkurs, najważniejsze jest pozostać sobą, robić wszystko w swoim tempie i dać ludziom coś, co według ciebie będzie na jak najwyższym poziomie. Na tym się skupiłem.

Chciałem nagrać niezwykle osobisty album. Uznałem, że chciałbym przekazać moim słuchaczom ważne dla mnie historie, tak samo jak w przypadku "Arcade". Mnóstwo osób bez przerwy pytało, kiedy płyta w końcu się ukaże i dlaczego tak długo trzeba na nią czekać. Ale przecież półtora roku to wcale nie tak długo, prawda?

Też tak myślę. Tym bardziej, że wybuchła pandemia. Na twojej płycie znalazła się piosenka "Someone Else", w której śpiewasz o potrzebie przebywania wśród ludzi, żeby zapomnieć o swoich problemach. Teraz to niemożliwe, więc jak sobie radzisz?

- Staram się skupiać na tym, co w tych dziwnych czasach jest możliwe. Dla mnie to tworzenie muzyki. Były takie momenty, kiedy mocno tęskniłem za koncertami, za moim zespołem, życiem w trasie. Czasami mocno to przeżywałem. Było mi trudno, bo każdy z nas musi ostatnio zmieniać sposób, w jaki postrzegamy wiele rzeczy.

To potrafi przerażać, ale troszczę się o siebie. Medytuję, robię to, co kocham, dbam o to, żebym miał zajęcie i otaczam się ludźmi, którzy wierzą we mnie i w to, co tworzę. Poświęcanie się temu, co się kocha, jest według mnie niezwykle ważne. Jeśli chodzi o muzykę, to porównuję zeszły rok do tego. I chociaż wydarzyło się mnóstwo pięknych rzeczy, to masz rację, że teraz przeważa samotność. Moi przyjaciele nie mogą po prostu pojawić się w moim mieszkaniu, nie możemy wspólnie nigdzie wyjść - nie mamy jak odwracać swojej uwagi od tego, co nas trapi. Musimy jednak podejmować to wyzwanie i skupiać się na tym, co nas uszczęśliwia.

Masz poczucie, że twoja muzyka może uszczęśliwiać nie tylko ciebie, ale też innych ludzi? Myślę tutaj na przykład o piosence "Love Don't Hate It". Mam wrażenie, że ten rok to niezbyt dobry czas dla miłości.

- Kiedy piszę piosenki, zawsze chcę opowiedzieć swoją historię, ale w taki sposób, żeby każdy utwór był równocześnie promieniem słońca przebijającym się przez ciemne chmury, które wiszą teraz nad nami wszystkimi, również nad Polską. Mam nadzieję, że to inspiruje ludzi, że myślą sobie, że jeśli ja potrafię odnaleźć dobre strony w tragicznych momentach, to oni też to potrafią. Jestem zwykłym chłopakiem z małego miasta w Holandii, który ma marzenie i je spełnia.

Teraz robię karierę muzyczną, wydaję piosenki, zdobywam nowych słuchaczy i docieram do ludzi z całego świata. O to chodzi w muzyce. To forma miłości. Mam nadzieję, że dzięki temu ludzie zauważą, że też mogą być sobą. Słyszałem, co dzieje się obecnie w Polsce. Skoro ja mogę kochać kogo tylko chcę, wy też. Mam nadzieję, że dodam komuś odwagi.

Podczas naszej krótkiej rozmowy przekonałam się, że to możliwe. Sprawiasz wrażenie osoby, dla której miłość jest absolutnie największą wartością w życiu. Potwierdza to zawartość twojego albumu "Small Town Boy". Czuję się, jakbym czytała twój pamiętnik.

- Czasami to było dla mnie duże wyzwanie, ale zawsze postrzegałem piosenki jako krótkie opowiadania. Odkąd pamiętam, całe dnie spędzałem przy pianinie, zamknięty w swoim pokoju, i pisałem piosenki. W ten sposób wyrzucałem z siebie wszystko, co złe czy przerażające. Nigdy się to nie zmieniło. Pozostałem chłopcem z małego miasteczka - dlatego tak ważne było dla mnie nazwanie tak płyty. Cieszę się, że dostrzegasz w mojej muzyce tego chłopaka i mam nadzieję, że nie jesteś w tym odosobniona.

Tego ci życzę - żeby każdy, kto posłucha twojej płyty, poznał ciebie.

- Dziękuję ci za twoje pytania i poświęcony mi czas. Życzę ci dużo zdrowia i mam ogromną nadzieję, że sytuacja w Polsce ostatecznie się poprawi. Jestem osobą, która zawsze wspiera ludzi takich, jakimi są. Życzę wam wszystkiego, co najlepsze.

----------------------------------------

Trwa wielka loteria na 20-lecie Interii!

Weź udział i wygraj! Każdego dnia czeka ponad 20 000 złotych - kliknij i sprawdź!

W tym roku świętujemy swoje 20-lecie i mamy dla Ciebie niespodziankę. Masz szansę wygrać wielką gotówkę już dziś!  Zapraszamy do udziału w Multiloterii. Każdego dnia do wygrania minimum 20 000 złotych, a w wybrane dni grudnia nawet 40 000 złotych! Dołącz do tysięcy Internautów biorących udział w grze! Kliknij link GRAM o duże pieniądze już teraz!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: duncan laurence
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy