Reklama

"DJ jest pracownikiem fizycznym"

DJ Twister to niezwykle zapracowany człowiek. Nagrywa mixtape'y, współpracuje z MC, producentami, a do tego niemal cały czas jest w trasie po klubach naszego pięknego kraju, gdzie serwuje ludziom niesamowitą mieszankę czarnych brzmień. O różnych twarzach DJ-ingu, bądź co bądź esencjonalnym elemencie hip hopu, przeczytacie w jego rozmowie z Kamelito.

Ostatnio w wywiadzie Druh Sławek powiedział: "Dobrego DJ-a poznaje się nie po tym, jak gra , ale co gra". Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?

Oczywiście to, jak DJ gra, też jest bardzo ważne. W hip hopie w dużej mierze chodzi o skillsy. Faktycznie, muzyka jest najważniejsza, ale sposób jej zmiksowania i "podania" jest według mnie bardzo istotny.

Czego możemy się zatem spodziewać idąc na imprezę, gdzie za gramofonami stoi DJ Twister?

Trudno powiedzieć. W moich setach pojawia się na pewno każdy rodzaj muzyki czarnej. Począwszy od soulu, starego funku, poprzez oldschoolowy hip hop, jakieś trueschoolowe rzeczy, oczywiście puszczam też dużo hitów (śmiech), electro. Gram też trochę disco, ale nie takiego w stylu Abby, tylko bardziej coś a la Chic. Poza tym trochę dancehallu oraz moje mixy imprezowe.

Reklama

Staram się też raz na jakiś czas zagrać kawałki "źródłowe", z których samplowali później wielokrotnie współcześni producenci.

Jeździsz z imprezami po całym kraju. Czy występują różnice w odbiorze muzyki ze względu na część kraju? Kiedyś było przyjęte tak, że zachód bardziej jara się brzmieniami z LA, natomiast na wschodzie dominują klimaty NY. Jak jest teraz?

Tak. Takie zależności faktycznie istnieją, z tym, że one cały czas się zmieniają. Kiedyś było tak w Poznaniu, że imprezowicze lubili bawić się przy westcoastowych klimatach, głównie dlatego, że dużo imprez grał DJ Decks. On grał dużo Zachodniego Wybrzeża, bo bardzo lubi tę muzykę.

Teraz różni DJ-e grają w różnych miastach, każdy prezentuje często trochę inny rodzaj muzyki, wszystko się miesza ze sobą i powoli zmienia. Publiczność robi się coraz bardziej otwarta. W niektórych miastach ludzie bawią się prawie wyłącznie przy hitach, gdzie indziej reagują z entuzjazmem na wszystko, co zagram.

Zauważyłem tendencję, że wielu polskich DJ-i odchodzi bardziej w stronę dancehallu. Jak myślisz dlaczego?

Może z tego względu, że dancehall tak naprawdę na szerszą skalę dopiero teraz pojawia się w klubach. Jest to fajna muzyka taneczna i jest na pewno jakąś alternatywą dla klasycznego hip hopu. Ja np. gram dużo więcej funku niż dancehallu, ale czasem też pojawia się on w moich setach.

Miałem taki okres, że grałem dużo dancehallu , ale potem mi się znudziło.

A czy są takie miejsca lub takie kluby, gdzie publiczność jest na tyle otwarta, że ich nogi oddają się zabawie w rytm czegokolwiek byś nie zagrał?

Jeśli chodzi o moje doświadczenia i imprezy, to można powiedzieć, że super klimat jest u mnie w Szczecinie, na pewno w Krakowie, Częstochowie. Nie byłem, ale słyszałem wiele dobrego o Bielsku Białej.

W Warszawie różnie bywa. W Katowicach też jest spoko.

Swego czasu za takie miasto uchodził Szczecin, chwalony przez wielu DJ-i. Jak wygląda sprawa imprez w tym mieście obecnie?

Tak, można powiedzieć, że jest tak cały czas. Wiadomo, publiczność się nieco zmieniła, dochodzą młodzi ludzie. Dorastają, zaczynają chodzić na imprezy - to jest normalne. Oni, niestety, często są wychowani tylko na tych najnowszych hitach. Nie wiem, może z racji tego, że są młodzi. Rzadziej sięgają do korzeni, po jakieś oldschoolowe rzeczy.

Ale mimo wszystko ludzie są nadal tolerancyjni i nadal się dobrze bawią. Może dlatego, że w Szczecinie jest dużo bboy'ów...

Właśnie, Szczecin od zawsze słynął ze swojej "czteroelementowości"

Kiedyś był tu świetnie rozwinięty bboy'ing. Wydaje mi się, że w ogóle najlepsze czasy szczecińskiego bboyingu to lata 80. i początek 90. Ja wtedy jeszcze nie chodziłem na imprezy, bo byłem za młody. Natomiast wiem, że odbywało się wtedy wiele imprez tego typu, różnego rodzaju mistrzostwa Polski, przyjeżdżali zaj**iści b-boy'e z Niemiec, itd.

Tańczyli tam tacy ludzie, jak Cerber z Broken Steps czy Dobry - obecnie DJ Da Break, Żogo. To są już ludzie dorośli, mają po trzydzieści lat. Już nie widuję ich na imprezach zbyt często, ale kiedyś faktycznie było tak, że spotykali się razem na jamach hiphopowych i mistrzowsko wymiatali.

Ogólnie, mój początek imprez hiphopowych, to były jamy i może dlatego lubię wplatać w sety starsze, klasyczne numery. Jakaś część tego oldschoolowego klimatu została i to mnie cieszy.

Myślisz, że np. analogicznie do DJ Decksa miałeś wpływ na kształtowanie gustów szczecińskiej publiki?

W jakimś sensie na pewno tak dlatego, że był taki okres, kiedy to głównie ja w Szczecinie grałem imprezy. Potem pojawiło się coraz więcej DJ-ów. Każdy miał swoje ulubione szlagiery, itd. Wiadomo, kiedy DJ gra coś ciekawego to część publiki - im większa, tym lepiej - słucha i poznaje muzykę, którą ma do zaprezentowania. W ten sposób, grając często w jednym mieście można w pewnym stopniu wykształcić gust muzyczny słuchaczy.

Obiegowa opinia - z którą w pełni się zgadzam - jest taka, że robisz najlepsze, najbardziej porywające cuty w Polsce. Powiedz mi, na kogo jeszcze warto zwrócić uwagę?

Panda daje radę na maksa. Ostatnio bardzo ciekawe cuty robi też DJ Spox. Kostek nagrywa zaj**iste rzeczy. DJ Kut-O to kozak również. W sumie ja nie słucham za dużo polskiego hip hopu. Znam niektóre kawałki, ale na pewno nie słyszałem wszystkich płyt. Ale z tego co dane mi było usłyszeć to właśnie wspomniany Panda, Kostek i na pewno Haem? Patrz wyżej.

A pod względem skreczingu?

Zaj**iście napierdziela Eprom, to trzeba przyznać. Wymiata nieziemsko technicznie. Od zawsze podobał mi się styl Krime'a. Zawsze był w jakimś sensie wzorem dla mnie, bo najczęściej umiał dużo wcześniej te wszystkie gramofonowe tricki i ja się trochę od niego uczyłem. Poza tym Deszczu, Kostek, DMC. Jeśli chodzi o tą starą ekipę to zawsze mi się podobały ich działania.

W takim razie jaka jest recepta DJ Twistera na udane skrecze i cuty w kawałku?

Bardzo ważny jest dobór motywów, z których robi się cuty. Czasem spędzam nad tym naprawdę bardzo dużo czasu i staram się, żeby to wszystko razem dobrze brzmiało. Jestem perfekcjonistą. Jeśli coś robię, a nie do końca mi się podoba, to będę zmieniał, poprawiał, aż w końcu będę w stu procentach zadowolony. To wszystko musi płynąć. Poza tym zawsze przywiązuję dużą wagę do tego jak cuty wykonane są technicznie. Chodzi o to, żeby np. nie były za cicho, żeby wszystko było równo i rytmicznie dopasowane. To jest bardzo podobnie jak z rapem. Musi być dobrze osadzone na bicie i płynąć nawet bez muzyki.

Niezwykle udany duet jako producent/mc tworzysz z Noonem. Wiem, że znajdziesz się na jego nadchodzącym projekcie "8 bitów". Mógłbyś uchylić rąbka tajemnicy o waszym wspólnym utworze?

Jeśli chodzi o nową produkcję, to nie wiem czy za bardzo mogę zdradzać szczegóły. Na pewno będzie to płyta w klimatach elektronicznych. Coś pomiędzy hip hopem, break beatem i electro. Noon ma teraz właśnie zajawkę na takie rzeczy i wykorzystuje przy produkcji wiele różnych syntezatorów.

Tworzysz crew DJ-skie wraz ze Spoxem. Powiedz mi na czym polega wasza wspólna działalność?

To jest przede wszystkim mój dobry kolega. Wiadomo, że jak jadę na przykład do Warszawy to zawsze się spotykamy i coś tam sobie ćwiczymy. Ogólnie tworzymy wspólnie ze Spoxem i Panem Duże Pe taki soundsystem, który się nazywa Tanie Dranie Soundsystem. Jest to miks funku, hip hopu i wszelkiej dobrej muzyki, a do tego jakieś freestyle, trochę beatboxu.

Czyli jest to bardziej opcja imprezowa niż studyjna?

Planujemy jakąś współpracę studyjną, ale jak na razie niech to pozostanie tajemnicą.

Nie ciągnie cię za to w stronę DJ battle - pamiętam, że startowałeś lata temu w Krakowie, jednak potem cisza. Dlaczego?

Są różne przyczyny takiego obrotu sprawy. Jedną z nich jest to, że hip hop jednak w końcu jest muzyką. Trudno to oceniać na punkty, dziwne to trochę...

Ale wspomniałeś na początku o skillsach, a przecież chyba nie ma lepszej weryfikacji niż spotkanie się na battle twarzą w twarz?

No tak, ale można też powiedzieć, że jest np. jakiś muzyk jazzowy, który świetnie gra i wie, że skillsy są ważne. Ale przecież nie musi startować w jakiś zawodach jazzowych. Tak jak np. DJ Revolution, który według mnie robi najlepsze cuty na świecie. Bez dwóch zdań. Jak słucham jego mixtape'ów, to jestem w szoku, bo ja nagrywam cuty do kawałka trzyminutowego powiedzmy w tydzień. On nagrywa miks 60-minutowy i tam cały czas są złożenia na takim poziomie.

Trzeba tu dodać, że Revolution nigdy nie startował w zawodach, więc uważam, że nie trzeba nikomu niczego udowadniać w ten sposób. Równie dobrze można to zrobić w kawałkach. Z drugiej strony, ja jestem trochę nerwowy, spinam się, więc wolę łączyć muzykę z przyjemnością niż się tremować (śmiech).

Wymieniłeś DJ-a Revolution. Byli u nas wielcy turntablismu - DJ Qbert (wiem, że byłeś), Beat Junkies oraz X-Ecutioners. Powiedz mi, kto zrobił na tobie największe wrażenie?

Na pewno duże wrażenie wywarł na mnie Q-bert, Lordz Of Fitness (głównie DJ Rafik) i DJ Big Wiz, który był w Szczecinie z Little Egypt i fenomenalnie zagrał.

A jak oceniasz polski turntablizm? Po tym, co wdziałem we wspólnym występie naszych DJ-i z Qbertem i X-manami chyba nie mamy się czego wstydzić?

Teraz na pewno nie. Ostatnio na mistrzostwach europy ITF Eprom zajął drugie miejsce, Pistolet zajął drugie miejsce. Być może nie ma u nas wielu DJ-ów, którzy są dobrzy, jak np. w Stanach, Francji, czy Niemczech, ale reprezentują naprawdę wysoki poziom.

A czy nie jest tak, że w Niemczech mają jednak lepszy dostęp do sprzętu i płyt?

To nie problem. Jeśli komuś naprawdę na tym zależy, to może się zmobilizować, pozbierać pieniądze i kupić sobie sprzęt - ja zbierałem kasę dość długo. Za trzy-cztery tysiące można już kupić naprawdę zaj**iste gramofony, na których można robić wszystkie tricki. Dostęp do sprzętu w tym momencie w Polsce też jest praktycznie nieograniczony. Jeśli ktoś ma prawdziwą gramofonową zajawkę, to da radę.

Jak zapatrujesz się na kwestię Final Scratcha?

Mam mieszane uczucia co do tego typu urządzeń. Cały czas planuję kupić sobie coś takiego, tyle, że jestem wewnętrznie trochę rozdarty. Bo z jednej strony płyty to jest coś pięknego i nie wyobrażam sobie, że mógłbym przestać kupować winyle. Z drugiej strony używanie np. Serato daje DJ-owi wiele nowych możliwości wykazania się - i co tu kryć - dość znacznie ułatwia życie.

W moim przypadku w grę wchodziłoby zgrywanie kawałków z winyli do komputera i odtwarzanie ich za pośrednictwem Serato. Używałbym tego typu sprzętu głównie po to, by oszczędzić mój lekko sponiewierany kręgosłup. Na imprezy jeżdżę obecnie z dwoma case'ami płyt po 25 kg każdy i tachanie tego po pociągach to dodatkowy, całkiem niemały wysiłek i dodatkowe utrudnienie.

Ze względu na zdrowie granie z Serato jest dobrą opcją. Bo DJ grający z winyli jest jednocześnie tragarzem, strongmanem i pracownikiem fizycznym.

A czy nie jest to dobra alternatywa, biorąc pod uwagę, że nasz rynek winyli nie jest chyba jakoś szczególnie obfity?

No niby tak ale? Wbrew pozorom dostęp do winyli nie jest aż taki trudny.

Może słabsze brzmienie?

Też. Ja ogólnie jestem tradycjonalistą. Gdyby nie winyl, to najprawdopodobniej nie zacząłbym w ogóle grać. Nie byłbym DJ-em. Gdyby DJ-e grali tylko z cedeków, to pewnie dziś bym tu nie siedział, bo dla mnie samo skreczowanie było najfajniejsze. I cały czas mam ogromną zajawkę na kupowanie płyt, mimo, że większości nie gram, bo są to rzeczy raczej do słuchania w domu.

Fajną rzeczą, jeśli chodzi o Final Scratch czy też Serato jest to, że można grać sporo własnych miksów, wykorzystywać to w kreatywny sposób. Natomiast samo ściąganie mp3 z internetu i ładowanie tego do komputera zbytnio mnie nie jara. Bo to jest tak, że DJ-e, którzy grają z winyli, szukają tych płyt, starają się by je mieć i mają z tego satysfakcję, że mają to na winylu. Niektóre tytuły naprawdę trudno znaleźć i kupić. Natomiast jeśli druga osoba ma Final Scratcha, ściąga za friko pliki z internetu i gra z nich imprezę dostając to samo wynagrodzenie, to nie jest to według mnie do końca uczciwe.

Podsumowując, jak powiedział DJ Premier o Serato: "Jest to nagroda dla DJ-i, którzy coś już osiągnęli i natachali się winyli przez całe życie".

Na koniec trzy kawałki grane najchętniej przez DJ Twistera?

Ostatnio strasznie się jaram kawałkiem Midnight Star "Operator"- takie oldschoolowe electro-soul. Nie tak dawno zdobyłem też winyl Wyclefa z kawałkiem "Avenues". Prawie zawsze gram kawałek "8th Wonder" Sugarhill Gangu. Mam też takie podejście, że to jest faza kolekcjonerska. Ta świadomość, że mam coś na winylu trudno dostępnego i mogę to zagrać bardzo mnie jara mimo, że ludzie często nie mają zielonego pojęcia, co za kawałek gram. Druh Sławek mógłby pewnie o tym z rok opowiadać (śmiech). Dołożę do tego może jeszcze kawałek DJ Exel'a "Hook Me Up".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmiech | publiczność | sławek | Szczecin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy