Reklama

"Żyję dla muzyki"

Po wydaniu albumu "Revelations 666 - The Curse Of Damnation" norweska grupa Old Man's Child zamilkła na ponad trzy lata. Galder, mózg zespołu, dołączył do swoich kolegów z Dimmu Borgir, a ta grupa z kolei zaczęła odnosić komercyjne sukcesy i nie było za bardzo czasu na Old Man's Child. W końcu jednak Galder postanowił się wziąć do pracy nad nową płytą Old Man's Child. Pogrzebał trochę w archiwach domowych, zamknął się w doskonale sobie znanym studiu Fredman i przy współpracy w roli inżyniera samego Fredrika Nordströma nagrał album "In Defiance Of Existence". Sam zajął się produkcją albumu. Do nagrania partii perkusji namówił swego kolegę z Dimmu Borgir, Nicka Barkera. Album ukazał się 20 stycznia, a krótko po jego premierze z Galderem, czyli tak naprawdę Thomasem Rune Andersenem, rozmawiał Lesław Dutkowski.

Moim zdaniem "In Defiance Of Existence" brzmi nieco lepiej niż "Revelations 666 - The Curse Of Damnation". Chyba zgodzisz się ze mną?

Tak. Wiele osób mi to ostatnio już powiedziało, więc nie mam powodów, żeby się z ich opinią nie zgodzić.

Brzmienie jest bardziej czyste.

Chyba tak. Na poprzedniej płycie brzmienie było nie takie gęste jak tutaj. Poza tym ta płyta jest o wiele bardziej agresywna. To nie ulega dla mnie wątpliwości. Także wokale są ostrzejsze, jest więcej szybszych kawałków.

Tym razem zdecydowałeś się nagrywać w studiu Fredman, a na inżyniera dźwięku wybrałeś Fredrika Nordströma. Dlaczego?

Reklama

Ponieważ był to dla mnie dość naturalny wybór, zważywszy choćby na to, że z chłopakami z Dimmu Borgir już z nim pracowałem. Znałem to studio i ludzi w nim pracujących bardzo dobrze, i miło wspominam pracę tam.

Poza tym Old Man's Child nigdy nie nagrywał dwa razy w tym samym studiu. Naturalne było dla nas, że pójdziemy właśnie tam i spróbujemy czegoś nowego.

Abyss jest też dobrym studiem, ale postanowiliśmy tym razem spróbować czegoś innego.

Musieliśmy czekać na następcę "Revelations 666 - The Curse Of Damnation" ponad trzy lata. Dlaczego tak długo? Wiem, że jesteś dość zajęty graniem w Dimmu Borgir, ale to naprawdę była długa przerwa.

W zasadzie większość kawałków napisałem zanim dołączyłem do Dimmu Borgir. Schowałem je potem do szuflady, a później przyszło wiele koncertów, pracy w studiu. Później trochę czasu zajęło mi znalezienie basisty, klawiszowca, ale w końcu postanowiłem, że sam zagram na tych instrumentach. To są te główne powody tej zwłoki. Oprócz tego ja nie przepadam za pisaniem materiału pod presją, w stresie. Jeżeli nie jestem zadowolony z jakiegoś kawałka po prostu pracuję nad nim dłużej i myślę, że to jest dobre podejście.

Na "In Defiance Of Existence" jest sporo takich akustycznych wstawek, które odróżniają tę płytę od poprzedniej.

Te wstawki powstały kiedy miałem jakieś 16 lat. Wszystkie pochodzą z czasów albumu "Born Of The Flickering". Myślałem o nich już od dawna i z każdą kolejną płytą Old Man's Child pytałem sam siebie: Czy nie powinienem tego użyć?. Tym razem postanowiłem, że je nagramy i zobaczymy jak całość brzmi. Dlatego też ta płyta przypomina mi bardzo czasy "Born Of The Flickering", ponieważ jest tu sporo elementów, które powstały właśnie wtedy. Wydaje mi się, że można powiedzieć, iż to w pewnym stopniu powrót do korzeni Old Man's Child.

Wydaje mi się, że twoje archiwum muzyczne w domu jest spore.

Mam w nim wiele klasycznej muzyki i wiele metalu. Niemal wszystko. Mam tak wiele płyt, że do tej pory udało mi się może przesłuchać połowę z tego. (śmiech) To wszystko wiąże się z dorastaniem i słuchaniem różnych odmian metalu i mieszania wszystkiego, a z tego z kolei narodziła się muzyka Old Man's Child.

Miałem na myśli tę muzykę w twoim archiwum, którą ty sam skomponowałeś, a później wykorzystałeś.

Tego też trochę jest, ale nie tak wiele na nośnikach. Ja po prostu zapamiętuję takie rzeczy. Jest oczywiście sporo takich riffów, które skomponowałem, a potem o nich zapomniałem. Zawsze mam gościnnych muzyków, więc nie muszę się specjalnie o to martwić. (śmiech) Ale w przypadku następnej płyty, jeżeli odnajdę jakieś starocie to będę chciał je wykorzystać, bo dobrze jest wykorzystać coś, co się samemu skomponowało niż to wyrzucić.

Wprawdzie nie ma jeszcze na waszej stronie wydrukowanych tekstów z nowej płyty, ale zakładam, że dalej piszesz o dekadenckiej stronie egzystencji?

W Old Man's Child nigdy teksty nie powstawały z jakiegoś określonego powodu. Ten zespół zawsze wyróżniały teksty o określonym charakterze. Wiązało się to z życiem, z jego ciemniejszymi przejawami. One właśnie idealnie pasują do tego zespołu. Są antyreligijne, traktują o mizantropii, ogólnie rzecz ujmując są dość ekstremalne. Wydaje mi się, że zasadniczo z ich powodu Old Man's Child jest zespołem blackmetalowym. Nie koniecznie ze względu na muzykę.

A czy nie dostrzegasz tych jaśniejszych przejawów egzystencji? Grasz przecież w dwóch zespołach, które nagrały udane płyty, mają szacunek fanów i wielu krytyków.

Tak, to oczywiście jest jasna strona. (śmiech) Pewnie, że jest w życiu wiele jasnych stron, ale problem polega na tym, że nie zawsze jesteśmy w stanie się nimi cieszyć. Ja żyję przede wszystkim dla muzyki. To trzyma mnie przy życiu i sprawia, że czuję się szczęśliwy.

Na "In Defiance Of Existence" na perkusji gra Nick Barker, twój kolega z Dimmu Borgir. Czy to znaczy, że możemy oczekiwać koncertów Old Man's Child w tym składzie?

Z pewnością będziemy potrzebować jeszcze paru osób.

Z pewnością, ale o Nicku wspomniałem dlatego, że w przeszłości miałeś poważne kłopoty ze znalezieniem odpowiedniego perksuisty.

Prawda. Teraz na szczęście znalezienie perkusisty na trasę nie jest takie trudne jak było jeszcze kilka lat temu, ponieważ jest ich więcej i ja także wielu poznałem.

Nie wiem. Prawdopodobnie jeżeli będzie trasa kolega Barker zagra na perkusji a Jardar na gitarze, a kto jeszcze to trudno mi powiedzieć. Może być tak, że wezmę innego perkusistę, jeśli Nick nie będzie miał czasu. Na pewno chciałby pojechać na trasę, bo minęły ponad trzy lata od naszych ostatnich koncertów i chyba czas najwyższy, aby co nieco zagrać.

Miałeś okazję pracować z trzema bardzo szanowanymi producentami na heavymetalowej scenie - Tomasem Skoksbergiem, Peterem Tätgrenem i z Fredrikiem Nordströmem. Mógłbyś porównać ich sposób pracy? Co ci się podoba, a co nie?

Tomas to wśród nich człowiek starej szkoły. Przypomina mi trochę czasy hippisów. (śmiech) Jego studio jest bardzo stare, bardzo łatwo i miło się z nim pracuje, w ogóle nie przeżywa się stresów. Możesz tam palić papierosy niemal w każdym pomieszczeniu, a w większości innych nie jest to możliwe.

Pozostała dwójka jest do siebie dość podobna. Peter jest bardziej za ostrym metalem, a Fredrik chyba jednak bardziej ciąży w stronę power metalu. Abyss i Fredman do bardzo dobre studia, najlepsze w całej Skandynawii do nagrywania metalu.

Trudno ich porównywać. Obaj mają bardzo dobry sprzęt, obaj znają się znakomicie na stronie technicznej. Peter ma jednak większe doświadczenie, jeśli chodzi o produkowanie zespołów metalowych. Jestem ciekawy, jak będzie wyglądała ich przyszłość. Nie potrafię o żadnym z nich powiedzieć niczego negatywnego.

A ty lubisz produkować płyty? Sam przecież też już to robiłeś?

Moim zdaniem chodzi o odpowiednie pomysły. Za każdym razem już zanim wejdę do studia mam wszystko przemyślane i wiem, jak płyta powinna brzmieć. W taki sposób produkowałem swoje płyty. Wydaje mi się, że produkowanie albumów ma o wiele większe znaczenie na scenie popowej i rockowej niż blackmetalowej. Jestem otwarty na pomysły innych, ale tym razem takich nie było i być może dlatego zdecydowałem się sam produkować album.

Chyba zdajesz sobie sprawę, że muszę zapytać cię o Dimmu Borgir. Silenoz powiedział kilka tygodni temu, że nowa płyta będzie apokaliptyczna i że macie gotowych dziewięć piosenek. Co możesz o nich powiedzieć?

Wydaje mi się, że płyta będzie brzmieć podobnie do "Puritanical Euphoric Misantrophia". Chyba będzie nieco więcej eksperymentów, sample, a także elementy, z których nigdy wcześniej nie korzystaliśmy. Styl będzie podobny, będzie to mieszanka starego Dimmu Borgir i nowego. Za wcześniej jest mówić o płycie skoro jeszcze nie weszliśmy do studia i nie ma nagranych piosenek z wokalem. Na razie mogę powiedzieć, że mam nadzieję, iż będzie to fascynująca płyta i będzie wspaniale brzmieć.

Jaki jest twój wkład w komponowanie nowego materiału?

Dość sporo napisałem. Przynajmniej kilka riffów w każdym kawałku jest moich. Mam także udział w aranżowaniu kompozycji.

Czy trudno jest pracować w dwóch zespołach? Old Man's Child to twój zespół, a w Dimmu Borgir jesteś tylko jednym z członków.

Nie mam większych problemów. Old Man's Child tak wiele nie koncertuje, więc mam czas dla obu zespołów. Jak na razie nie było żadnych problemów. Mam pomysły dla obu zespołów i nie powinno być żadnych kłopotów jak sądzę. Gdybyśmy grali trzy trasy rocznie z Old Man's Child z pewnością byłoby to o wiele trudniejsze do pogodzenia.

A gdy komponujesz jakiś kawałek od razu wiesz, że to będzie dla Old Man's Child albo dla Dimmu Borgir?

To jest trudna sprawa. Jeżeli nagrywam z Dimmu Borgir wszystkie riffy są dla nich, ale to co nie zostanie wykorzystane trafia do Old Man's Child. Mam nagrane setki riffów, więc nigdy specjalnie nie brakuje mi pomysłów. Wybranie jednak najlepszego riffu dla danego zespołu jest naprawdę trudnym zadaniem i trzeba tutaj iść na kompromisy i skomponować możliwie najlepsze dla obu zespołów.

Ten rok będzie dla ciebie wyjątkowy, bo zarówno Old Man's Child, jak i Dimmu Borgir obchodzą 10-lecie istnienia. Masz jakiś pomysł na obchody tych jubileuszów poza oczywiście szaloną imprezą?

Dimmu Borgir planuje płytę składankową z nowymi i starymi rzeczami. Z Old Man's Child nie wiążą się żadne plany. W zasadzie to już nasz jedenasty rok na scenie, więc nie ma potrzeby. Możemy się solidnie napić jak sądzę. (śmiech)

Czy będą koncerty z Old Man's Child w tym roku, czy raczej możemy się spodziewać koncertów promujących nową płytę Dimmu Borgir?

Na razie nie ma żadnych planów. W wakacje jestem wolny, więc być może wtedy uda się pojechać na jakąś trasę. Za wcześnie jest o tym mówić, ale wiem, że Century Media chce, abyśmy pojechali na trasę, więc chyba będziemy musieli zagrać koncerty. Poza tym naprawdę chcemy pojechać w trasę, bo od ostatnich występów minęły trzy lata.

A czy z Dimmu Borgir wchodzicie do studia w marcu, jak podawano w niektórych serwisach?

Tak, wydaje mi się, że tak właśnie będzie. Dokładnie nie powiem ci kiedy, ale z pewnością jest to bliska perspektywa.

W takim razie kiedy można się spodziewać nowej płyty Dimmu Borgir?

Wydaje mi się, że pod koniec lata albo na początku jesieni powinna już być. Może troszkę wcześniej. Nie mam pewności i nie chcę niczego mówić zbyt stanowczo. Raczej na pewno w okolicach jesieni, a potem zapewne pojedziemy na trasę.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: życia | pomysły | studia | śmiech | MAN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama