Reklama

"Wciąż jestem anonimowa"

Ania Dąbrowska dała się poznać szerszej widowni jako uczestniczka pierwszej edycji telewizyjnego "Idola". Została doceniona przez jury programu, jednak jej stosunkowo ambitna propozycja muzyczna nie zyskała uznania telewidzów i Ania nie zrobiła wielkiej kariery w programie. Jej głos wpadł jednak w ucho Guzikowi, wokaliście grupy Homosapiens, który kilka miesięcy później zaprosił ją do współpracy przy okazji projektu pod nazwą "SI 031". Owocem był wspólny utwór, który trafił na składankę z kompozyjcami przedstawicieli polskiej sceny alternatywnej. Głos Ani można usłyszeć również w ośmiu piosenkach z płyty "Bo marzę i śnię" Krzysztofa Krawczyka, a jesienią 2003 roku ma się ukazać pierwsza płyta firmowana jej nazwiskiem. W rozmowie z Krzysztofem Czają wokalistka opowiedziała m.in. o tym, co dała jej współpraca ze znanymi polskimi muzykami, o swoich planach na przyszłość i o wrażeniach związanych z udziałem w "Idolu".

Zacznijmy od tematu, którego nie da się uniknąć...

Wszyscy tak mówią.

No więc nie jestem oryginalny. Powiedz, jak wspominasz swój udział w "Idolu"?

Bardzo miło. Naprawdę. Nikt mnie tam jakoś szczególnie nie męczył. Było OK, nie mam po tym jakichś traumatycznych wspomnień.

Utrzymujesz jeszcze kontakty z ludźmi, których tam poznałaś?

Z niektórymi tak. Najczęściej chyba z Gosią Stępień. Przyjaźnimy się też z Tomkiem Makowieckim.

Nie boisz się, że etykietka "dziewczyny z Idola" sprawi, że ludzie nie będą traktować poważnie twojej działalności w bardziej ambitnej muzyce?

Reklama

Myślałam o tym. Rzeczywiście, mogę dostać taką etykietkę. Ale myślę, że już w "Idolu" starałam się temu przeciwdziałać. Zresztą dość szybko odpadłam, więc wydaje mi się, że mało kto spodziewa się, że Ania Dąbrowska wyda płytę, pewnie niewielu ludzi na nią czeka. Dla większości wciąż jestem anonimowa. Nikt nie oczekuje, że odniosę sukces komercyjny.

A czego ty sama się spodziewasz?

Niczego się nie spodziewam, niczego nie planuję. Przede wszystkim ja się na tym nie znam. Ludzie, którzy zajmują się promocją, lepiej się na tym znają i mogą to jakoś przewidzieć. Ja nie. Oczywiście, nie ukrywam, że mam nadzieję - może nie na sukces komercyjny, ale raczej na to, że uda mi się zaproponować coś nowego.

Jaka będzie twoja debiutancka płyta?

Jeżeli tylko budżet na to pozwoli, chciałabym umieścić na niej jak najwięcej żywych instrumentów i zrobić jak najbardziej bogatą aranżację. Z drugiej strony wciąż we mnie drzemie chęć eksperymentowania ze współczesną elektroniką, więc takich elementów też będzie dużo na płycie. Jednak niewątpliwie rzeczą, która będzie zajmować najwięcej miejsca, będzie mój głos. Chcę umieścić tam bardzo dużo wokali.

Kiedy ukaże się ta płyta?

8 września.

Czyli nagrania są już w zaawansowanym stadium...

Jest gotowe demo. Zrobiłam już wszystkie piosenki, jednak jak dotąd nie dorobiłam się wystarczająco dobrego sprzętu, na którym mogłabym to zrealizować bez utraty jakości. Po prostu trzeba to wszystko, łącznie z wokalami, nagrać jeszcze raz w studio.

Kto cię inspiruje wokalnie?

Moją największą inspiracją wokalną jest czarnoskóra wokalistka Jill Scott. Poza tym wysoką półkę zajmuje u mnie Björk. Cenię ją nie tylko za muzykę, ale również za oryginalność. Poza tym jest wiele różnych wokalistek, których słucham z przyjemnością, np. Erykah Badu.

Czy muzykę traktujesz jako swój przyszły zawód, czy tylko jako młodzieńczą przygodę?

Nie mogę ukryć, że muzyka zawsze była dla mnie najważniejsza. Niezależnie od tego, ile miałam lat, wiedziałam, że będę się nią zajmować i jeżeli będę robić coś innego, będę miała poczucie, że zrezygnowałam ze swojego prawdziwego życia. Natomiast oczywiście z czegoś trzeba żyć. Studiuję psychologię i z tego również nie chcę rezygnować. Nie chciałabym, aby ta wiedza poszła na marne. Chciałabym ją wykorzystać, być może nawet wykonując zawód psychologa. W tej chwili jednak stawiam zdecydowanie na muzykę.

Jakie znaczenie ma dla ciebie współpraca z zespołem Homosapiens, zawiązana przy okazji projektu "SI 031"?

Zespół Homosapiens znałam dużo wcześniej i bardzo podobała mi się jego twórczość. Bardzo się ucieszyłam na wieść, że chcą mnie zaprosić do współpracy. Świetnie nam się współpracowało. Wszyscy oni są indywidualnościami, więc było ciekawie. Generalnie traktuję to w kategoriach wyzwania muzycznego. Cenię sobie ciekawą, twórczą pracę i głównie dlatego wzięłam w tym udział. Bardzo dobrze współpracowało mi się z tak świetnymi muzykami, którzy jednocześnie nie zadzierają nosa, są prawdziwi i nic nie udają.

Może właśnie udział w tym projekcie będzie dla ciebie przepustką do świata muzyki alternatywnej, bo dzięki temu przestaniesz być traktowana wyłącznie jako "dziewczyna z Idola". Zgadzasz się z tym?

Ja nie oceniam tego pod takim kątem. Wszystko, w czym biorę udział, oceniam wyłącznie pod kątem muzycznym. Jeżeli muzycznie mi to odpowiada, jeśli mogę się przy okazji czegoś nauczyć, to się w to angażuję. Akurat to nie było z mojej strony posunięciem taktycznym, bo ja się na tym nie znam i nie umiałabym ocenić, czy mi to pomoże, czy nie. Zrobiłam to, bo poprosił mnie o to zespół Homosapiens.

A co dała ci współpraca ze Smolikiem, przy płycie "Bo marzę i śnię" Krzysztofa Krawczyka?

Współpraca ze Smolikiem dała mi bardzo dużo. Jest on moim guru, jeżeli chodzi o tworzenie muzyki w Polsce, o wiedzę na temat sprzętu i tego, jak się nim posługiwać. Najbardziej imponuje mi to, jak potrafi nagrywać wokal. Głosy, które pojawiają się na jego płytach, są chyba najpiękniejszymi, jakie można usłyszeć w polskich produkcjach. Cenię go też za muzykę, jaką tworzy. Bardzo dużo się od niego nauczyłam.

Czy on pomagał również w produkcji twojej płyty?

Dostał moje demo i wybrał jedną piosenkę, którą chciałby wyprodukować, bo ma na nią pomysł. Bardzo się z tego cieszę.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama