Reklama

"Utrzymać swoją pozycję"

Jeden z utworów na nowym albumie niemieckiej formacji Freedom Call nosi tytuł "Flying High". Jest wielce prawdopodobne, że ten powermetalowy kwartet z Norymbergi rzeczywiście zajdzie wysoko, gdyż bardzo konsekwentnie buduje swoją pozycję na bardzo zatłoczonej przecież niemieckiej scenie metalowej. Każdy kolejny album przynosi materiał, którego słucha się naprawdę miło i, co najważniejsze, jest on lepszy od poprzednika. Podobne odczucia ma również Ilker Ersin, mający tureckie korzenie basista Freedom Call, z którym Lesław Dutkowski rozmawiał również o popularności metalu w Niemczech i o futbolu.

Ilker zacznę od gratulacji. Udało wam się po raz kolejny nagrać naprawdę dobrą płytę. Czy też jesteście z niej zadowoleni?

Dziękuję bardzo za gratulacje. Owszem, jesteśmy bardzo zadowoleni z "Eternity" i uważamy ją za kolejny krok naprzód w naszej karierze, jeśli chodzi o muzykę. Mamy nadzieję, że dzięki niej będziemy grać więcej koncertów i pojawimy się na większej liczbie znaczących festiwali. Tym albumem zamknęliśmy rozdział, historię, która rozpoczęła się na "Stairway To Fairyland" i była kontynuowana na "Crystal Empire".

Reklama

Zdaje się, że przygotowaliście coś specjalnego na edycję japońską?

O ile się nie mylę, na tej wersji jest jeden utwór więcej, ale szczerze ci powiem, że nie mam jeszcze ani jednej kopii wersji japońskiej. (śmiech)

"Eternity" to pierwsza płyta Freedom Call nagrana z nowym gitarzystą Cedrikiem Dupontem. Jaki był jego wkład w powstanie tej płyty?

Zmieniło się dość sporo jeśli chodzi o pracę w studiu. Chodzi przede wszystkim o granie riffów. Sascha Gerstner, nasz poprzedni gitarzysta, był bardzo dobry technicznie, ale granie partii riffowych w studiu nie było jego mocną stroną. Jako gitarzysta solowy grał wyśmienite solówki, ale z riffami bywało różnie. Słychać to było także na koncertach. Teraz gdy gramy na żywo, Cedric dzieli partie gitary z Chrisem i wszystko wychodzi wspaniale.

Jak znaleźliście Cedrica?

Został wybrany po przesłuchaniach, ale z tym wiąże się dłuższa historia. Sascha już jakiś czas przed odejściem mówił, że niebawem zwolni się posada gitarzysty we Freedom Call i ten sposób plotka zaczęła się rozprzestrzeniać w okolicy. Cedric był pierwszym, który zgłosił się na przesłuchania. Wtedy on był związany z zespołem Symphorce [i jest do tej pory - red.], a o tym, że Freedom Call poszukuje gitarzysty dowiedział się od człowieka z wytwórni, która wydawała płyty jego zespołu.

Przesłuchania trwały w sumie dwa tygodnie. Sprawdzaliśmy gitarzystów z różnych części Niemiec, jeden przyjechał nawet z Francji, jeden ze Szwajcarii. Cedric zagrał pierwszy. Gdy wyszedł powiedzieliśmy do siebie - OK.< musimy znaleźć kogoś, kto zagra jeszcze lepiej od niego, ale nikomu się to nie udało.

Macie już teraz na koncie trzy płyty i trochę więcej materiału do zaprezentowania na koncertach. Wiem jednak, że członkowie Freedom Call, jeszcze przed powstaniem zespołu udzielali się w tzw. cover bandach. Czy będziecie więc grywać na koncertach również przeróbki?

Jedynym coverem, który do tej pory graliśmy na koncertach była nasza wersja piosenki Ultravox "Dancing With Tears In My Eyes". W Szwecji, na festiwalu, zagraliśmy też utwór Manowar Carry On, która była naszym prezentem dla zgromadzonych tam fanów. Ale to był pierwszy i ostatni raz kiedy zagraliśmy ten utwór.

Wiesz, my jednak jesteśmy zespołem, który ma już jakiś własny dorobek, a sensem istnienia każdego zespołu jest zaprezentowanie ludziom własnych kompozycji. W przypadku naszej wersji "Dancing With Tears In My Eyes" jest jeszcze o tyle inna sprawa, że my właściwie nadaliśmy tej piosence nowe życie, bo zagraliśmy ją po swojemu. Podobnie było z kompozycją "Hiroshima", którą nagraliśmy na wersję japońską. Jeśli jesteś w stanie dać nowego ducha znanej piosence, wtedy wszystko jest w porządku. Mówiliśmy sobie myśląc o aranżacjach przeróbek, iż tu trzeba dodać jakiś riff, tu trochę melodii, zaś w innym miejscu warto byłoby dokonać jakichś zmian harmonicznych. W rezultacie otrzymujesz coś, co brzmi jak utwór skomponowany przez Freedom Call.

Na koncertach wolę jak gramy nasze własne piosenki. Pewnie, że nie mam nic przeciwko temu, jak ludzie domagają się "Dancing With Tears In My Eyes" i chętnie to gramy. Jednak naprawdę mamy już z czego wybierać repertuar na koncerty.

Powiedz mi, kto odpowiedzialny jest za ten growling w utworze "Ages Of Power"? Przyznam ci się, że bardzo mnie to zaskoczyło, a przez moment myślałem nawet, że od tej chwili będę słyszał death metal na waszej płycie.

(śmiech) To wokalista z cover bandu zwanego Justice, a na imię ma Mitch. W tym zespole gra jeszcze perkusista Running Wild. Jesteśmy ze sobą zaprzyjaźnieni. Zresztą on jest z naszych stron. Ten cover band gra znacznie mocniejszą muzykę. Wykonują kawałki Sepultury, Slayera i tego typu zespołów.

Mitch był też głosem Ramzesa na płycie "Crystal Empire". Natomiast w tekście kawałka "Ages Of Power" występuje przedstawiciel Dobra i Zła. W przedstawiciela Zła wciela się właśnie Mitch. Chris wpadł na ten pomysł i powiem ci, że przez pewien czas obawialiśmy się, czy to nie jest dla nas za ostre. W końcu jednak doszliśmy do wniosku, że tu nie chodzi wyłącznie o muzykę, lecz również o opowiedzenie pewnej historii. Umiejscowienie głosu Mitcha w tym właśnie miejscu było konieczne i doskonale się sprawdziło.

Dla brzmienia Freedom Call bardzo ważne są instrumenty klawiszowe. Słychać to szczególnie na "Eternity". Nie myśleliście czasem o zatrudnieniu na stałe klawiszowca?

Myśleliśmy o tym i dyskutowaliśmy na ten temat. Problem jednak polega na tym, że ciężko jest znaleźć odpowiednią osobę. Goście, którzy są w stanie grać również partie fortepianowe są bardzo wzięci, a my potrzebujemy prawdziwego profesjonalisty, który poświęci swój czas wyłącznie dla nas. Jest jeden człowiek, którego poznaliśmy podczas ostatniej trasy i do tego mieszka w okolicy. Sądzę, że byłby dobrym uzupełnieniem składu Freedom Call i niebawem nadejdzie czas złożenia mu poważnej propozycji.

W studiu zawsze partie klawiszy grał Chris, ale na koncercie oczywiście nie mógł tego robić, bo nie da się śpiewać, grać na gitarze i jeszcze na klawiszach. Musiałby facet mieć sześć rąk. (śmiech)

Zobaczymy co się stanie, ale na pewno zaproponujemy temu gościowi, żeby został stałym członkiem Freedom Call.

"Eternity" to jak sam powiedziałeś kolejny krok naprzód w karierze Freedom Call. A jaki będzie krok następny? Może czas już na płytę koncertową?

Nagrywaliśmy nasz występy z trasy z Blind Guardian i mógłby powstać z tego album koncertowy, który mógłby się ukazać już jesienią. Inny pomysł jest taki, że zagramy jesienią trasę po Niemczech i Włoszech jako główna gwiazda bądź jedna z głównych atrakcji, wtedy dokonamy nagrań i zobaczymy, co się z tym dalej stanie.

Zespoły grające melodyjny heavy metal są nieprawdopodobnie popularne w twoim kraju. Ich płyty są na listach przebojów i to na wysokich miejscach. Co sprawia, że ta muzyka ma w Niemczech tak wielu odbiorców?

Dobre pytanie. (śmiech) Sporo z tych zespołów zaczynało jeszcze w latach 80., jak Helloween, Blind Guardian, Gamma Ray. Młode zespoły, takie jak nasz, też dostają się na listy przebojów, ale tak naprawdę rzecz nie polega na wejściu na listę. Chodzi głównie o to, aby przez jakiś czas utrzymać swoją pozycję. Byłem miło zaskoczony na przykład sukcesem Avantasii, która dotarła naprawdę bardzo wysoko. Zadziwiające było to między innymi z tego powodu, że to nie jest zespół, a projekt Tobiasa Sammeta.

Nie umiem ci odpowiedzieć na twoje pytanie. Moim zdaniem dla zespołu grającego melodyjny heavy metal istotne są takie aspekty jak nazwa i umiejętność przetrwania. Samo wydanie jednego czy dwóch albumów nic nie daje. Trzeba grać, pojawiać się na największych imprezach i dopiero po jakimś czasie możesz zacząć myśleć, iż zaczyna być coraz lepiej. To może zająć rok, dwa, pięć, sześć.

Zaskoczył mnie szybki sukces Blind Guardian. Jeśli się nie mylę, to niektóre ich płyty lądowały na pierwszych miejscach list przebojów i to na kilka tygodni.

Wiem, że zakończyliście już trasę promującą "Eternity". Czy będzie ona miała swój ciąg dalszy?

Nie na razie nie myślimy o tym. Chcemy poczekać i po raz kolejny wyruszyć na tournee już jako główna gwiazda. Do tej pory nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu na zaprezentowanie się, ponieważ graliśmy jako support. Potrzebujemy mieć ponad godzinę albo nawet półtorej godziny.

Jesteście z Norymbergi i sądzę, że interesujecie się futbolem?

Owszem, interesujemy się.

Co sądzisz o dzisiejszym meczu Niemców z Koreą?

Mecz dobry nie był, ale jednak Niemcy wygrali. Mnie jednak bardziej interesuje jutrzejszy mecz Turcji z Senegalem.

A gdyby Niemcy grali w finale z Turcją to komu kibicowałbyś?

Oczywiście Turcji. (śmiech)

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: metal | Guardian | partie polityczne | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy