Reklama

"Thrash metal do śmierci!"

Fanom thrash metalu Destruction przedstawiać nie trzeba. Tym bardziej, że rok 2000 należał do Niemców, za sprawą wyjątkowo udanego powrotu na scenę w postaci albumu "All Hell Breaks Loose". Schmier, Mike i Sven nie zasypują gruszek w popiele i postanowili pójść za ciosem, nagrywając jeszcze bardziej agresywny, jeszcze szybszy i jeszcze bardziej thrash metalowy album "Antichrist". O chlubnej przeszłości, świetlanej przyszłości, fanatyzmie religijnym i niepoważnych metalowych magazynach ze Schmierem rozmawiał Jarosław Szubrycht.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że ostatni rok był naprawdę dobry dla Destruction. Jakie to uczucie, być znowu na fali?

Nie marzyłem nawet o tym, że nasz powrót okaże się tak wielkim sukcesem. Ostatni rok był jak sen, wszystko szło wręcz zbyt dobrze - entuzjastyczne recenzje, mnóstwo koncertów, setki fanów, którzy nagle przypomnieli sobie o naszym istnieniu... To wszystko, co działo się wokół nas dało nam wiele siły, by dalej działać, pchnęło nas do nagrania nowego albumu, dało nam motywację. Zmarnowaliśmy wystarczająco dużo czasu.

Reklama

Pracując nad "All Hell Breaks Loose" stawialiście wszystko na jedną kartę. Nagrywając "Antichrist" byliście chyba bardziej zrelaksowani i pewni tego, co robicie?

Oczywiście! Gdy tworzyliśmy "All Hell Breaks Loose" nie mieliśmy pojęcia, czy idziemy w odpowiednim kierunku. Po dziesięciu latach postanowiliśmy nagrać taką, a nie inną płytę, nawet nie wiedząc, czy czekają na nas jeszcze jacyś fani. W ciągu ostatnich dwóch czy trzech lat powróciło na scenę mnóstwo zespołów, większość z nich wydała całkiem niezłe płyty... i znowu zniknęła, bo nikt ich nie potrzebował. My akurat mieliśmy szczęście, otrzymaliśmy jeszcze jedną szansę i postanowiliśmy ją wykorzystać. Dlatego rozpoczynając sesję nagraniową "Antichirst" dobrze wiedzieliśmy, czego chcemy. Nowe kompozycje są jeszcze lepsze, niż na "All Hell Breaks Loose", podobnie jak brzmienie.

Ponownie zdecydowaliście się na studio Abyss i Petera Tagtgrena w roli producenta. Jak rozumiem, postawiliście jeszcze raz na zwycięskiego konia?

Pewnie, że tak! "All Hell Breaks Loose" nie była może najlepiej brzmiącą płytą na świecie, ale uznaliśmy, że Peter spisał się naprawdę dobrze. Przy okazji zaobserwowaliśmy, jakie popełniliśmy błędy i wiedzieliśmy, co należy zrobić, by uniknąć ich następnym razem. Doświadczenia wyniesione z poprzedniej sesji sprawiły, że teraz naprawdę zabrzmieliśmy jak Destruction.

"Antichrist" brzmi jeszcze bardziej staromodnie niż "All Hell Breaks Loose"...

Nie mów tak, nie używaj określenia staromodny! Umówmy się, że termin stara szkoła lepiej tu pasuje, OK?

W porządku, a więc "Antichirst" to płyta, której brzmienie przywodzi na myśl starą szkołę thrash metalu, również ze względu na partie wokalne, te wysokie piski, których poprzednio prawie nie było?

Wiesz, nawet się nad tym nie zastanawiałem, wszystko przyszło w sposób naturalny. Po wydaniu "All Hell Breaks Loose" graliśmy sporo koncertów i sposób w jaki interpretowałem nasze utwory na scenie zasadniczo wpłynął na to, jak zaśpiewałem w studiu. Okazuje się, że podświadomie dążymy do przywrócenia Destruction oryginalnego brzmienia. Muzyka Destruction wypływa prosto z naszych serc i często nawet nie wiemy, dokąd nas zaprowadzi. Nie planujemy niczego... ale cieszę się, że pozostajemy wierni naszym korzeniom, tym bardziej, że właśnie tego chcą słuchać ludzie. Oczywiście wiem, że niektórzy recenzenci będą narzekali, że gramy muzykę z lat 80., będą pytać głośno, kto dzisiaj potrzebuje starego Destruction. A jednak ktoś potrzebuje, więc jeśli ci się nasza muzyka nie podoba, to po prostu zejdź nam z drogi!

Czy tytuł płyty - "Antichrist" - odzwierciedla wasz światopogląd, czy jest raczej zadośćuczynieniem metalowej tradycji, zgodnie z którą tytuł ma przerażać i budzić zgorszenie?

Niezaprzeczalnym faktem jest, że żyjemy na świecie opanowanym przez zło i że odczułem to wielokrotnie również na własnej skórze. Nie mogę pogodzić się z władzą, jaką mają nad ludźmi religie, chociaż od zarania dziejów są przyczyną największych nieszczęść. Nie trzeba szukać przykładów na opanowanym przez islam Bliskim Wschodzi - zobacz co się dzieje w Europie, czy Wielkiej Brytanii, gdzie wciąż toczone są wojny na tle religijnym... Wbrew pozorom, mają one również wpływ na moje życie. Ilekroć zostajemy lecimy na koncerty do Hiszpanii, zastanawiam się, czy za chwilę w samolocie nie wybuchnie bomba, albo czy jakiś fanatyk religijny nie zacznie strzelać do pasażerów. Dlatego przedłanie tej płyty wymierzone jest we wszystkie zaślepiające ludzi religie, a "Antichrist" to po prostu dobry i mocny tytuł. Poza tym, musisz pamiętać, że Nietzsche napisał dzieło o takim samym tytule i ono również miało niemały wpływ na przesłanie albumu.

Tekst utworu "Thrash 'til Death" to rodzaj hołdu dla muzyki thrashmetalowej, prawda? W refrenie pojawia się nawet tytuł płyty waszych konkurentów z Kreator.

Postanowiłem uhonorować w ten sposób kilka moich ulubionych grup. Tekst "Thrash 'til Death" opowiada o tym, że różnie mi się wiodło w życiu, musiałem stawić czoła wielu problemom, straciłem wiele bliskich mi osób, ale muzyka zawsze przy mnie była i zawsze będzie. Wiem, że wielu fanów Destruction czuje to samo i że nie przyszedł odpowiedni czas na nagranie takiego utworu. Thrash metal do śmierci!

Przy okazji "Antichrist" wpadliście na doskonały pomysł promocji młodych zespołów - do waszego krążka miała być dołączana darmowa płyta z obiecującymi grupami z całego świata. Dlaczego do tego nie doszło?

Niestety, niektóre magazyny, poproszone o pomoc w dotarciu do dobrych, podziemnych zespołów, nie potraktowały nas poważnie. Część przysłała płyty i kasety zbyt późno, inni w ogóle nas olali. Bardzo żałuję, bo naprawdę chcieliśmy pomóc młodym zespołom, które nie mają szans na dotarcie do szerszej publiczności. Nie mogliśmy jednak z tego powodu przełożyć premiery płyty, tym bardziej, że miesiąc po nas wychodzi nowy Kreator. Powiem ci jednak, że dzięki tej akcji dotarło do nas sporo naprawdę wartościowej muzyki i mamy nadzieję w jakiś sposób pomóc tym grupom, oczywiście w miarę naszych możliwości. Może wrzucimy niektóre kawałki na naszą stronę internetową, może wykorzystamy przy okazji następnej płyty...

Czy na wasze wsparcie mogły liczyć głównie zespoły odwołujące się do starej szkoły, czy gotycka kapela z laską na wokalu również mogła być wzięta pod uwagę?

Bardzo zależy mi na wspieraniu całej metalowej sceny, ale oczywiście uwagę zwracaliśmy głównie na grupy wykonujące muzykę podobną do naszej. Większość nagrań demo, które otrzymaliśmy, pochodziła od formacji blackmetalowych, a nam nie zależy na promowaniu black metalu, bo wiem, że nasi fani raczej nie interesują się taką muzyką. Dlatego zwracaliśmy uwagę głównie na zespoły wykonujące death, a jeszcze lepiej thrash metal. Kilka z nich było naprawdę dobrych.

Kto wpadł na - z punktu widzenia waszych polskich fanów dość głupi - pomysł, byście otwierali koncerty Dimmu Borgir?

No cóż, ja uważam, że to był doskonały pomysł, bo dzięki niemu mogliśmy wreszcie zagrać w takich krajach jak Polska, do których nie mieliśmy okazji dotrzeć nigdy wcześniej. Poza tym mogliśmy pokazać fanom Dimmu Borgir, że istnieją i takie odmiany ekstremalnej muzyki, a każdy sposób na zdobycie nowej publiczności jest dobry. Zdaję sobie sprawę, że dla części naszych starych fanów fakt, że otwieraliśmy koncert tak młodej kapeli był gorzką pigułką do przełknięcia, ale takie są brutalne prawa, którymi rządzi się przemysł rozrywkowy - kto sprzedaje więcej płyt,ten jest gwiazdą, trudno o prostsze kryterium. Było naprawdę fajnie, bo muzycy Dimmu Borgir to prawdziwi fani Destruction i traktowali nas świetnie. Nie wszędzie było tak jak w Polsce, gdzie nawet podczas koncertu Dimmu Borgir publiczność skandowała naszą nazwę. To było niesamowite, nigdy tego nie zapomnę...

Na pewno nie będzie takich kłopotów zimą, kiedy ruszycie na wspólną trasę z Sodom i Kreator. Ciekaw tylko jestem, czy ustalenie, kto powinien grać jako pierwszy, a kto będzie zamykał stawkę obyło się bez mordobicia?

(śmiech) Nie było tak źle. Od samego początku było jasne, że ten projekt uda się zrealizować tylko na drodze poważnych ustępstw. Gdyby każdy z nas położył na szali swoje przerośnięte ego, do takiej trasy nigdy by nie doszło... Dlatego udało nam się osiągnąć porozumienie i każdej nocy kolejność występujących zespołów będzie się zmieniać. Doprowadzić do wspólnej trasy Destruction, Sodom i Kreator - to był mój pieprzony życiowy cel przez ostatni rok. I udało się! Wszystko wskazuje na to, że dotrzemy również do Polski, bądźcie gotowi!

Kreator nagrał najcięższy i najbardziej agresywny album od czasów "Coma Of Souls", podobny materiał przygotowuje Sodom. Nie wydaje ci się, że trochę pozazdrościli Destruction powrotu w wielkim stylu?

Pokazaliśmy im, że wciąż można grać taką muzykę i sprzedawać płyty, a to zapewne nie było bez znaczenia. Myślę, że w pewnym sensie pomogliśmy im odnaleźć właściwy kierunek i teraz zarówno Sodom, jak i Kreator stoją przed szansą zarówno odzyskania fanów sprzed lat, jak i zdobycia nowych. Nie mam nic przeciwko temu, żeby Kreator sprzedawał więcej płyt od nas. Dla mnie liczy się tylko to, że moja ukochana muzyka ma szansę się odrodzić.

Naprawdę myślisz, że to możliwe, że niemiecki thrash metal z lat 80. może odzyskać utracone w ciągu ostatniej dekady pozycje?

Jak najbardziej! Kiedy wchodzę na scenę na takim festiwalu jak Wacken, widzę przed sobą mnóstwo fanów metalu w koszulkach Sodom, Kreator, Destruction i wielu innych klasycznych kapel. To dobry znak! Ludzie znowu słuchają tej muzyki, która wydawała się już zapomniana na wieki. Co najlepsze, dla młodych fanów, wychowanych na black i death metalu thrash ma rzeczywiście posmak nowości.

Niezbyt pochlebnie wyrażasz się o black metalu, ale to właśnie grupy blackmetalowe, które w ostatnich latach chętnie sięgały po utwory z waszego repertuaru, klasyki Kreator, Slayer czy Sodom, przygotowały grunt pod wasz powrót.

To prawda, ani na chwilę o tym nie zapominam. To właśnie te zespoły utrzymywały naszą muzykę przy życiu przez ostatnią dekadę i wiele im zawdzięczamy. Bardzo się cieszę, że fani metalu nie zapominają o historii tej muzyki, a co najważniejsze, wiele grup death i black metalowych zaczyna dzisiaj coraz wyraźniej skręcać w stronę thrash metalu. Cieszę się, że tego dożyłem. (śmiech)

"Antichrist", drugi album zmartwychwstałego Destruction, trafił już na sklepowe półki. Co teraz? Może jakieś DVD z archiwalnymi koncertami?

Skąd wiesz? (śmiech) Rzeczywiście, planujemy wydanie płyty DVD i kasety wideo, na której znajdą się zarówno materiały z pierwszych koncertów Destruction, jak i fragmenty najnowszych koncertów - coś w rodzaju historii naszego zespołu w pigułce. Zamiast pakować pieniądze w teledysk, którego żadna telewizja i tak nie puści, doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie zainwestować w tego rodzaju, zdecydowanie bardziej wartościową, pamiątkę. Premiery DVD Destruction możecie spodziewać się w pierwszej połowie przyszłego roku.

Dziękuję za wywiad.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: DVD | śmiech | muzyka | metal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy