Reklama

"Prosto, transowo, melodyjnie"

Pod koniec listopada 2004 roku ukazała się trzecia płyta grupy Guess Why, zatytułowana "The Plan Of Escape". Dwa lata wcześniej kwartet, dowodzony przez Przemysława "Perłę" Wejmanna, otrzymał nagrodę Fryderyka w kategorii "heavy metal". Sami muzycy twierdzili wówczas, że bliżej im do alternatywy, niż metalu. Potwierdza to także "The Plan Of Escape", który powinien zainteresować szczególnie sympatyków Queens Of The Stone Age czy nieistniejącej już formacji Kyuss. Ale nie tylko, bo twórczość "Perły" i kolegów, to muzyka dla ludzi z otwartymi głowami. "Perła" opowiedział Michałowi Boroniowi przede wszystkim o nowej płycie, ale także o swoim rozstaniu z Acid Drinkers i pracy producenta.

Od wydania poprzedniego albumu "Road To Horizon" minęły już trzy lata. Co porabialiście w tym czasie, że nagrywanie nowej płyty zajęło wam tyle czasu?

Ja zajmowałem się odchodzeniem od Acid Drinkers (śmiech). A na poważnie - w tym okresie powstawała płyta "Acidofilia" Acid Drinkers, w której miałem dość znaczny udział, a przygotowania do nagrania "The Plan Of Escape" też pochłonęły trochę czasu.

Opowiedz o tekstach. Przed czym jest ten tytułowy "plan ucieczki"?

Zacznę od innej strony. Zespół Guess Why był zawsze "obok". Nigdy nie należeliśmy do jakiejś tzw. "sceny". Dlaczego? To proste. Chodzi o to, że nigdy nie graliśmy muzyki, którą można by łatwo zdefiniować jako np. punk, hard core czy death metal.

Reklama

Z nami było inaczej. Zawsze staraliśmy się uciekać od tego wszystkiego i robić swoje. Tytuł "The Plan Of Escape" niejako podkreśla to, że teraz jeszcze bardziej uciekamy od "przepychanki" pt. "kto, z kim, kiedy, za ile". Robimy swoje na boku i jak ktoś chce się temu przyjrzeć, to zapraszamy!

Na płycie znalazł się teledysk do utworu "Someone". Mógłbyś więcej opowiedzieć o tym numerze i powstaniu tego klipu? Dlaczego wybraliście akurat ten utwór? Czy to oznacza, że traktujecie "Someone" jako numer promujący płytę?

Mimo że na płycie w sumie nie ma dla mnie utworów gorszych i lepszych, to "Someone" faktycznie muszę jakoś wyróżnić. Powstał na samym początku robienia materiału na nową płytę. Gdy go dokończyliśmy, to sami byliśmy zdumieni efektem - że można zagrać prosto, transowo, melodyjnie, a mimo to z pewnym smakiem, który nam się podoba. Nigdy wcześniej nie zrobiliśmy takiego numeru. Myślę, że "Someone" wyznaczył nam niejako drogę, jaką mieliśmy postępować podczas komponowania następnych numerów.

A tzw. singla wybieraliśmy w trójkę: Kostek [perkusista Roman Kostrzewski - przyp. red.], Paulus [basista Paweł Czubek - przyp. red.] i ja. Nie wiem, czy to do końca jest dobry sposób. Teraz po jakimś czasie zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdyby wybierał ktoś z zewnątrz zespołu. Być może wtedy singlem byłby np. "Blind belief"...

Może tak by było lepiej... Sam nie wiem.

W "Self-destructor" gościnnie zaśpiewał Guzik z Homosapiens. Muszę przyznać, że kiedy pierwszy raz przesłuchałem płytę, to wydawało mi się, że jego udział jest większy. Wydaje mi się, że sporo łączy wasze zespoły...

Guzika, zanim się spotkaliśmy u mnie w studiu, praktycznie nie znałem osobiście. Mimo to czułem jakieś porozumienie "ponadprzestrzennoczasowe". Zaproponowałem jego udział na płycie i wszyscy jednogłośnie powiedzieli - tak!

Znaliśmy po prostu Homosapiens. Spotkaliśmy się i od razu okazało się, że moje przeczucia były trafione. Guz to gość z niesamowitą wyobraźnią i wyczuciem. Rozumiemy się doskonale. Myślę, że powinien był się urodzić w Nashville, a nie w Polsce (śmiech). Ale z drugiej strony nie zaśpiewałby wtedy na naszej płycie...

Wytwórnia reklamuje waszą płytę jako rzecz utrzymaną w klimacie stoner rocka, czyli takich grup jak Kyuss i Queens Of The Stone Age. Faktycznie czujecie z nimi jakieś pokrewieństwo stylistyczne?

Sytuacja wygląda tak, że przyznaję się, że Josh Homme [lider QOTSA, wcześniej w Kyuss - przyp. red.] bardzo otworzył mi głowę na kilka rzeczy, ale traktuję to raczej jako inspirację, a nie jako wzór do zrzynania. Mam nadzieję, że tak to na płycie słychać. Uważam, że wytwórnia trochę przesadza z tak bezpośrednimi porównaniami, no ale wiesz - gdzieś nas muszą przypiąć...

Intrygująco wypadło brzmienie - bardzo naturalne, jest chyba nawet całkiem analogowe, choć w numerze otwierającym płytę "Blind Relief" pojawiają się elementy skreczy. Czy waszym celem było właśnie takie złagodzenie brzmienia?

Nie nazywałbym tego "złagodzeniem" brzmienia. Nazwałbym to nawet: "zchropowaceniem" brzmienia! Ale muzyka to subiektywizm i każdy słyszy ją inaczej. To brzmienie, które słyszysz, nie jest przypadkowe. To jest totalnie wymyślone i zaplanowane. Tak właśnie to sobie wyobrażałem jako producent. Czy się to komuś podoba, czy nie - to jest jego sprawa. Ja jestem bardzo zadowolony.

Te "skrecze" to taki trochę żart... Zrobiłem to pocierając papierem ściernym o kawałek deski, a potem przefiltrowałem to tak, żeby przypominało to, co słychać.

Choć masz dopiero 29 lat, twoje produkcje ze studia "Taklamakan" cieszą się sporym uznaniem w środowisku. Nagrywałeś płyty m.in. Acid Drinkers, Aion, Al Sirat, Shahid i Chainsaw, a także Guess Why. Przy kim nauczyłeś się najwięcej? Dlaczego zdecydowałeś się zająć produkowaniem płyt?

Gdy odszedłem od Acid Drinkers, musiałem się zastanowić, co mam dalej w życiu robić. Miałem dwie drogi: albo szukać pracy obojętnie gdzie, wiedząc o tym, że mam już swoje lata i nie będzie mi łatwo odnaleźć się w nowej branży, albo skorzystać z tych lat, które już w swoim życiu poświęciłem muzyce i na bazie tego coś zbudować.

Po przemyśleniu wybrałem drugą opcję. Teraz wiem, że to był dobry wybór. Pracując nad poprzednimi płytami Guess Why i Acid Drinkers z Jackiem Chraplakiem, dużo się nauczyłem. Nie da się ukryć, że te płyty też współprodukowałem.

Siłą woli poznałem program komputerowy i inne tajniki nagrywania. Potem na mojej drodze pojawił się bardzo młody, ale bardzo utalentowany i bystry chłopak z Wrocławia - Jacek Miłaszewski, od którego również dużo się nauczyłem, i z którym współpracuję do dziś. Jacek jest koncertowym akustykiem Guess Why.

Początki "Studio Taklamakan" budowałem razem z nim, ale odległość Opalenica - Wrocław spowodowała, że jednak się rozdzieliliśmy.

A jak z perspektywy blisko dwóch lat oceniasz swoją decyzję o opuszczeniu Acid Drinkers? Czy uważasz, że gdybyś został w tym zespole, to miałoby to jakiś wpływ na kształt "The Plan Of Escape"?

Po czasie stwierdzam, że była to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjąłem w życiu. Mimo że wiele się nauczyłem w Acid Drinkers i jestem im za wiele wdzięczny, to opuszczenie ich pozwoliło mi nabrać powietrza w płuca i zrobić kilka rzeczy, które nie powstałyby, gdybym wciąż grał w Acidach. Czyli po pierwsze studio, a po drugie "The The Plan Of Escape".

Nie brakuje ci takiego bardziej metalowego grania, jak w Acidach? Jak ci się podobała płyta "Rock is not enough" tej grupy? Według mnie słyszalny na niej jest wpływ Tomka "Lipy" Lipnickiego, który cię zastąpił. Czy gdybyś został w zespole, mógłbyś na tyle wpłynąć na Acidów, by "Rock is not enough" zawierał muzykę zbliżoną do np. "The Plan Of Escape"?

(Śmiech). Na pewno nie byłoby to zbliżone do "TPOE"!!! Tytus by tego nie zniósł (śmiech). Żartuję... Nie brakuje mi takiego metalowego grania, bo ja nigdy nie byłem w 100 procentach fanem tylko i wyłącznie metalu. Jest jeszcze tak dużo innej muzyki do poznania i zagrania.

A jeśli chodzi o "Rock is not enough"? Po prostu nie znam... Wciąż nie dostałem od kolegów egzemplarza tej płyty, więc nie mam zdania na ten temat.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Guess Why
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy