Reklama

"Odkrywanie na nowo muzyki"


Nelly, gwiazda hip-hopu, przyszedł na świat w St. Louis w USA, jako Cornell Haynes Jr. Gdy wydawało się, że zasili któryś z miejscowych gangów ulicznych, jego rodzina w porę przeniosła się do pobliskiego University City. Tam Nelly poważnie zajął się uprawianiem sportu i zaczął czerpać przyjemność z układania rymów. Razem z czwórką szkolnych kolegów w 1996 roku założył hiphopowy zespół St. Lunatics, który wkrótce zyskał lokalną sławę, dzięki piosence "Gimme What You Got".

Kariera grupy rozwijała się jednak dość niemrawo, więc chłopcy zdecydowali, że Nelly - najbardziej utalentowany i charyzmatyczny z nich - powinien zacząć działać na własny rachunek i w ten sposób przetrzeć im szlak do sławy. Ich plan sprawdził się w 100 procentach. Nelly szybko podpisał kontrakt z wytwórnią Universal, który zaowocował w 2000 roku dobrze przyjętą płytą "Country Grammar". Wówczas reaktywowano zespół St. Lunatics, który wreszcie mógł nagrać swój debiutancki album "Free City" (2001). Wielką gwiazdą Nelly stał się dzięki płycie "Nellyville" i pochodzącemu z niej singlowemu przebojowi "Dillema", nagranemu wspólnie z Kelly Rowland z Destiny's Child. Wśród znaków rozpoznawczych rapera są sportowe koszulki, noszone tyłem do przodu oraz przyklejony na lewym policzku plaster.

Reklama

Nelly opowiada o teledysku kręconym w posiadłości Hugh Hefnera, właściciela "Playboya", nowym projekcie filmowym, o sporcie oraz współpracy z Justinem Timberlakem i kolegami z St. Lunatics, a także plastrze na policzku.


Mógłbyś opowiedzieć o teledysku do piosenki "Work It", nagranej w duecie z Justinem Timberlakem?

Pomysł na ten teledysk był mój. Chciałem, abyśmy dobrze się bawili z Justinem przy jego realizacji. Bez zbędnego stresu. Wymyśliłem grane przez nas postacie. Pomyślałem sobie, że to będzie niezła zabawa, jeśli wcielimy się w rolę ogrodnika czy kogoś w tym rodzaju.

Jesteś zadowolony z ostatecznego efektu?

Myślę, że wyszło to całkiem dobrze. Fajnie się to ogląda. Jest tam dużo ludzi, piękne kobiety, naprawdę dobra zabawa.

Joe [reżyser Joseph Kahn, wcześniej zrealizował m.in. wideoklipy do piosenek: "Without Me" Eminema i "Hey Baby" No Doubt - przyp. red.] zrobił kawał dobrej roboty. Widziałem jego wcześniejsze teledyski i bardzo mi się podobały - szczególnie ten zrobiony dla Janet Jackson, uwielbiam go. On ma bzika na punkcie efektów specjalnych, wymyśla takie rzeczy, które by ci nawet nie przyszły do głowy. Kiedy to oglądasz, myślisz sobie: "Ale czad!"

Dlaczego zdecydowałeś się na zaśpiewanie w duecie właśnie z Justinem Timberlakem?

Jego bawi koszykówka, futbol i tego typu rzeczy - tak samo, jak mnie. Obaj lubimy sport. Poza tym on stara się przenieść muzykę na inny poziom - mnie też bardzo na tym zależy. Jeśli chcesz się dostać szczyt, musisz tworzyć rzeczy na najwyższym poziomie. Myślę, że dobrze nam się współpracowało, bo obaj szukaliśmy innowacji. Używamy nieco innych środków, aby osiągnąć ten sam cel. Jest nim za każdym razem odkrywanie na nowo muzyki. Właśnie na tym się skupiamy. Można coś wymyślać, ale można też odkrywać na nowo pewne rzeczy. Można przywoływać magię i rzeczy, o których ludzie zapomnieli. Justin jest dziś na zupełnie innej fali, jeśli chodzi o rozwój kariery, ale ja też całkiem dobrze sobie radzę ze swoim zespołem St. Lunatics. Staramy się cały czas rozwijać.

Czy któryś z pozostałych członków grupy St. Lunatics planuje rozpoczęcie kariery solowej?

Następnym w kolejności wydawnictwem kogoś z St. Lunatics będzie płyta Murphy'ego Lee. Jest on najmłodszym członkiem zespołu i właśnie pracujemy nad jego solową płytą. Wyda ją firma Dirty Entertainment - to nasza nowa wytwórnia, którą właśnie uruchomiliśmy. Staramy się wyszukiwać nowe ciekawe rzeczy z zachodu, południa, właściwie to ze wszystkich części Stanów Zjednoczonych.

A czym ty zajmujesz się ostatnio?

Pracuję teraz nad pewnym projektem filmowym. Myślę, że to będzie coś fajnego. Staram się cały czas coś robić. Nie mam z tym żadnego problemu, wokół mnie jest mnóstwo ludzi, którzy nie pozwalają mi się nudzić. Nie wiem, w co najpierw włożyć ręce.

Jaka jest twoja rola w tym projekcie? Jesteś reżyserem?

Jest tam dużo moich pomysłów, wymyślam poszczególne ujęcia. To z pewnością daje ogromne możliwości. Robię wiele różnych rzeczy - reżyserowanie mogłoby być jedną z nich. Rozmawiałem już o tym z ludźmi z wytwórni Universal i być może kiedyś sam stanę za kamerą - kto wie...

Co jest dla ciebie najfajnieszą stroną bycia muzykiem?

Chyba po prostu wychodzenie na scenę, kontakt z fanami. Mam wielu wielbicieli, którzy od dłuższego czasu wspierają zarówno mnie, jak i zespół St. Lunatics. Ważne jest to, aby dać im odczuć, że doceniamy ich wsparcie - to najlepsze, co możemy im dać.

Jakimi kryteriami kierujesz się przy dobieraniu współpracowników?

Staram się, żeby było fajnie. (śmiech) Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. Lubię wielu wykonawców, takich jak np. grupa Outcast - myślę, że moglibyśmy razem zrobić coś szalonego. Nie wiem... Staram się po prostu robić dobrą muzykę.

Wolisz nagrywać w studio czy występować na żywo?

Praca w studio jest bardziej komfortowa. Występy na żywo dają za to więcej satysfakcji, bo spotykasz się z odzewem, możesz odwzajemnić się swoim fanom, podziękować im za wsparcie. Kiedy występujesz na żywo, ludzie słuchają twoich słów i przeżywają je. To jest coś wielkiego. Tak więc w sumie wolę koncerty.

Wielu ludzi zastanawia się, co oznacza plaster, który nosisz na lewym policzku...

Ten plaster noszę od trzech lat. Ma to związek z moim bratem, który siedzi w więzieniu. Bardzo mi go brakuje. Nie chcę się nad tym rozwodzić, bo wiesz, jacy są ludzie. Generalnie noszę to, aby pokazać, że kocham mojego brata.

Wspomniałeś, że bardzo lubisz sport - jaka jest twoja ulubiona dyscyplina?

Na pierwszym miejscu postawiłbym futbol, choć sam nigdy nie byłem w nim zbyt dobry. Potem wymieniłbym bejzbol i koszykówkę. W sumie to kocham wszystkie te dyscypliny. W bejsbolu byłem najlepszy. Nie znaczy to jednak, że lubię go bardziej od innych dyscyplin. Kocham wszystkie rodzaje gier, tyle, że w tę akurat potrafię grać. (śmiech)

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: louis | USA | świat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy