Reklama

"Nie mogę ulec presji"

Brytyjska wokalistka Dido Amstrong swoją karierę rozpoczęła śpiewając w znanej angielskiej grupie Faithless, na czele której stoi jej brat Rollo. Dość szybko doszła jednak do wniosku, iż chce robić coś innego i zdecydowała się na karierę solową. Efektem jej starań była jej pierwsza płyta "No Angel", która ukazała się w 1999 roku. Nie zwróciła jednak większej uwagi. Gdy wydawało się, iż Dido szybko zakończy swą karierę, niespodziewanie fragment jej piosenki "Thank You" w swoim utworze "Stan" wykorzystał zdobywający szybko popularność amerykański biały raper Eminem. Sukces jego nagrania spowodował zainteresowanie albumem Dido, który szybko okazał się najchętniej kupowanym wydawnictwem 2001 roku w Wielkiej Brytanii. Dido w tym wywiadzie opowiada o swoich pierwszych zainteresowaniach muzycznych, współpracy z Faithless i Eminemem, pracach nad debiutanckim krążkiem oraz planach na przyszłość.

Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?

Swoją przygodę z muzyką zaczęłam od klasyki. Przez prawie 10 lat uczyłam się w szkole muzycznej. W wieku kilkunastu lat zaczęłam pisać swoje pierwsze piosenki, ale były one straszne. W tamtym okresie bardzo często chodziłam na koncerty, ale do filharmonii,a płyty w mojej kolekcji też zawierały przede wszystkim klasykę. Dopiero jako nastolatka zaczęłam kupować inne płyty. Ten mój okres dorastania przypadł na lata 80., więc mój gust muzyczny był naprawdę dziwny, choć odpowiadał tamtym czasom.

Reklama

Czy twój brat, który na co dzień jest członkiem formacji Faithless, miał na ciebie jakiś wpływ jeśli chodzi o muzykę? Jak to się stało, że zaśpiewałaś na ich płycie?

Oczywiście. Bardzo podoba mi się to, co robi Rollo. Co prawda jest ode mnie trochę starszy i nieraz miał mnie szczerze dość, to jednak byliśmy zżyci. Jako że oboje zajmowaliśmy się muzyką, czymś naturalnym wydawało się, że zrobimy coś razem. Taka okazja nadarzyła się przy pierwszym albumie Faithless. W sumie można powiedzieć, że od początku byłam w jakiś sposób członkiem tego zespołu. Jednak zawsze chciałam pracować jako solistka i już w tamtym okresie już pisałam pierwsze piosenki. Rozstanie z Faithless było równie naturalne, jak to, że w nim byłam.

Kiedy napisałaś pierwszą piosenkę na album "No Angel"?

W sumie to było jakieś siedem lat temu, a materiał na płytę powstawał w sumie cztery lata.

Czy komponując go miałaś już jakiś ogólny zamysł, jak ma brzmieć?

Tak. Chciałam, aby były to piosenki, w których będę mogła pograć sobie na gitarze i na fortepianie. Zależało mi jednak na tym, aby piosenki były utrzymane w takiej stylistyce, jaka mi się podoba, żeby były to utwory, których sama będę chciała słuchać. Jednak nie miałam wszystkiego zaplanowanego w stu procentach. W trakcie prac nad tym albumem sytuacja na bieżąco się zmieniała, pojawiały się nowe pomysły i rozwiązania. Nie da się zaplanować płyty przed jej nagraniem.

Wszyscy spodziewali się, że nagrasz płytę z muzyką taneczną...

Tak. Od początku wszyscy myśleli, że moja płyta w jakiś sposób będzie nawiązywać do tego, co robiłam z Faithless. Gdybym chciała wykonywać taką muzykę, zostałabym w tym zespole. Kiedy okazało się już, że tak nie będzie, wszyscy byli zaskoczeni i mówili, że chyba oszalałam, przecież nigdy nie nagrywałam takiej muzyki... okazało się, że to ja miałam rację. Chciałam robić coś swojego, a nie kopiować mojego brata.

Co cię inspirowało, kiedy pisałaś te piosenki, jaka muzyka?

W tym czasie słuchałam wielu wykonawców z kręgu tzw. Bristol sound, czyli Massive Attack, Tricky'ego, Portishead i innych. To było dla mnie coś niesamowitego. Wtedy było tak wiele wspaniałych płyt i ja też chciałam taką nagrać.

Czy wchodząc do studia miałaś już gotowe wszystkie utwory?

Nie, miałam skomponowanych tylko część piosenek. Doszliśmy do wniosku, ze wykorzystamy kilka z nich, a reszta powstawała na bieżąco, w trakcie sesji. Po trzech miesiącach mieliśmy już cały materiał i mogliśmy zająć się składaniem wszystkiego.

Te piosenki wydają się mieć bardzo osobisty charakter...

Tak. Nie szukałam sobie jakichś abstrakcyjnych tematów. Śpiewałam o tym, co przeżywałam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że za kilka lat mogę już o niektórych sprawach myśleć inaczej, dlatego unikałam jakichś kategorycznych osądów. Mimo to w tych piosenkach jestem cała ja z tamtego okresu.

"Thank You" to chyba najbardziej miłosny utwór na tej płycie...

Czy ja wiem... To jest piosenka o przyjaźni, nie o miłości. Jest bardzo prosta, ale może właśnie dlatego spodobała się tak wielu ludziom i kiedy ją śpiewam na koncertach widzę, że na twarzach ludzi pojawia się uśmiech. To jest jedna z najszybciej napisanych w moim życiu piosenek. Zajęło mi to chyba 10 minut. Opowiada o tym, że chociaż mam często zły humor i nie wszystko układa się po mojej myśli, to jednak jest w moim życiu coś, co sprawia, że czuję się szczęśliwa - to przyjaźń.

Dlaczego nadałaś albumowi tytuł "No Angel"?

Nie wiem. Patrząc na tytuły piosenek, które na niej się znalazły, jakoś od razu mi spasował. Nie zastanawiałam się zbyt długo i zatytułowałam ją "No Angel". Poza tym myślę, że odzwierciedla on charakter tego albumu.

Jak doszło do tego, że Eminem wykorzystał fragment "Thank You"?

Mówiąc krótko on po prostu wybrał sobie tego sampla i tyle.

Czy bez tego udałoby ci się odnieść sukces?

Trudno jest mi to oceniać. Na pewno z tego powodu nagle zrobiło się wokół mnie głośno. Tym bardziej, że moja płyta już od wielu miesięcy była na rynku. Jednak na ten sukces złożyło się także kilka innych czynników. Nie da się ukryć, że wielu ludzi odkryło mnie właśnie dzięki Eminemowi, ale sama w żaden sposób tego nie zaplanowałam. Jest też negatywna strona tej historii. Wiele osób myśli o mnie właśnie w tych kategoriach, że wszystko zaczęło się od sampla i jestem sławna tylko dlatego. A to już trochę boli.

Emienem wyraża się o tobie z sympatią. Czy to tylko uprzejmość?

Nie wiem. Wydaje mi się, że jednak przypadliśmy sobie do gustu. Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, nie było żadnych oficjalnych gadek. Przywitał mnie ciepło i spokojnie sobie porozmawialiśmy, w miłej atmosferze. W przemyśle muzycznym ciężko jest o przyjaciół. Dlatego na pewno nie powiem, że jesteśmy przyjaciółmi, ale miło jest, że zawsze można sobie z kimś porozmawiać i że nie traktują cię jak śmiecia. Kręcenie teledysku również było dla mnie przyjemne. Dlatego wydaje mi się, że nie ma w tym żadnej wymuszonej uprzejmości. Ja także uważam go za miłego człowieka.

Masz okazję bardzo często spotykać się z największymi gwiazdami. Czy woda sodowa nie uderzyła ci jeszcze do głowy?

To jest teraz moje życie, moja rzeczywistość. Nie myślę już w kategoriach: O Boże, za chwilę zobaczę tego lub tamtego. To jest teraz moja praca. Kiedy wracam do domu, zostawiam to wszystko za drzwiami. Wtedy liczą się tylko moi przyjaciele i rodzina.

Jakie masz plany na następne miesiące?

Na razie mogę tylko powiedzieć... koncerty, koncerty, koncerty. Później przyjdzie czas na myślenie o nowej płycie.

Czy ciężko jest pisać piosenki na trasie?

Na pewno nie jest to łatwe. Kiedy piszę piosenki, muszę mieć spokój. Dlatego w podróży jestem w stanie co najwyżej napisać jakieś kilka linijek. Niestety, nie należę do tych, którzy potrafią w autobusie napisać materiał na całą płytę.

Wszyscy spodziewają się, że twoja druga płyta odniesie taki sam sukces, jak "No Angel". Czy odczuwasz na sobie tą presję?

Tak. Kiedy nagrywałam tę płytę, nikogo to nie obchodziło i mogłam robić wszystko. Nikt mi nie patrzył na ręce. Teraz będę musiała pracować dwa razy ciężej. Przede wszystkim nadal muszę pamiętać o tym, że nagrywam muzykę dla siebie, a więc znowu muszą to być utwory, które będą mi się podobać. Nie mogę myśleć o tym, że mam setki tysięcy fanów i wszyscy czekają na to, co nagram. Jeśli ulegnę presji, bo będzie po mnie.

Dziękuję za rozmowę.

Na podstawie materiałów promocyjnych BMG Music.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: brat | utwory | koncerty | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy