Reklama

"Milowy krok w przód"


Ewelinę Flintę do muzyki ciągnęło już od najmłodszych lat. W szkole śpiewała w paru zespołach, jednak na szersze wody wypłynęła jako wokalistka grupy Surprise. W wieku 18 lat zachwyciła publiczność na Przystanku Woodstock, później koncertowała wraz z zespołem w USA. Z powodzeniem wzięła udział w przesłuchaniach do Teatru Buffo i eliminacjach "Idola". Ostatecznie zajęła w programie 2. miejsce.

Jak można się było spodziewać, "Przeznaczenie", jej debiutancka płyta, jest zdecydowanie rockowa. Album nagrywano w Gdańsku, w studiu producenta materiału, Tomasza Bonarowskiego. Ewelina śpiewa piosenki różnych autorów, wśród nich: Wojtka Kuzyka, Jarka Chilkiewicza, Marka Tysperai i Mirko Vokumanovica. Wokalistka sama jest współautorką dwóch kompozycji i autorką trzech tekstów. Na płycie znalazł się też duet zaśpiewany z Arturem Gadowskim i zespołem Ira, oraz cover - "Respect" z repertuaru Arethy Franklin. O tym, czy ciężko było dokonać wyboru tych właśnie utworów, o telewizyjnym "Idolu" i permanentnym braku czasu, rozmawiał z wokalistką Łukasz Wawro.

Reklama


Płyta zatytułowana jest "Przeznaczenie". Biorąc to pod uwagę oraz obserwując twoją dotychczasową determinację w podążaniu do celu, nie mogę nie zapytać, czy myślisz, że nagranie albumu było twoim przeznaczeniem? Masz poczucie, że jeżeli płyta nie ukazałaby się teraz, to wcześniej czy później i tak doszłoby do jej nagrania?

Ciężko powiedzieć, czy płyta była mi przeznaczona. Rzeczywiście, przez cały czas miałam nadzieję, że w końcu kiedyś się ukaże. Może to brzmi banalnie, ale tak właśnie jest. Fakt, że byłam zdeterminowana, na pewno też miałam sporo szczęścia, na pewno spotkałam osoby, które bardzo mi po drodze pomogły. Jeżeli ktoś wierzy w Boga, a ja wierzę, to może pokierowała mną troszeczkę ręka boska, a może faktycznie przeznaczenie.

Spodziewałaś się, że wydasz płytę tak wcześnie?

Miałam nadzieję, że wyrobię się w tym czasie. (śmiech). Chyba im wcześniej tym lepiej. Oczywiście, nie ma na to reguły, ale czułam, że to bardzo dobry dla mnie moment.

A czy zdajesz sobie sprawę, że zrobiłaś właśnie ogromny krok do przodu?

Tak! To jest milowy krok w przód. Czekałam na tę chwilę wiele, wiele lat i wreszcie nadeszła. Na pewno jest to odpowiedni moment. Nie ma co ukrywać, że "Idol" bardzo mi pomógł w nagraniu płyty i bardzo się z tego cieszę. Miejmy nadzieję, że to początek czegoś dobrego i że będą kolejne płyty.

Czy jest jakiś konkretny powód, że na tę płytę musieliśmy czekać dłużej niż w przypadku pozostałych finalistów?

Właściwie to tych powodów było wiele. Pierwszy był taki, że przez jakiś czas szukałam zespołu. Po drugie, w przeciwieństwie do Tomka [Makowieckiego - przyp. red] i Szymona [Wydry - przyp. red], nie miałam materiału na płytę. Później znalazłam zespół, a właściwie to on znalazł mnie, i rozpoczęłam pracę nad projektem, ale jednocześnie pojawiła się nauka w Wyższej Szkole Promocji w Warszawie, co zajmowało mi troszkę czasu, tym bardziej, że studiuję w trybie dziennym. Potem rozpoczęłam pracę nad drugim projektem, na to nałożyły się przeróżne losowe sytuacje, sprawy się opóźniały i tak ostatecznym terminem został 25 kwietnia.

Wiem, że płyta Tomka nie specjalnie przypadła ci do gustu, ciekaw jestem natomiast, czy dalej nie słyszałaś albumów Ali i Szymona?

No, niestety nie. Powiedzmy, że w przypadku Szymona słyszałam kilka utworów, a Ali właściwie tylko jeden...

Sprawiasz wrażenie osoby niezwykle energicznej i uśmiechniętej, tymczasem - i było to dla mnie zaskoczeniem - płyta jest bardzo wyciszona i nostalgiczna. W każdym bądź razie nie tryskasz na niej optymizmem, raczej sprawiasz wrażenie osoby zamyślonej i po przejściach.

Bo ja taka jestem! Często napadają mnie jakieś refleksje i przemyślenia. To, że jestem wesoła, energiczna, uśmiechnięta - a tego rodzaju uczucia najczęściej okazuję - nie oznacza, że nie mam wielu poważnych przemyśleń.

A płyta jest chyba wypośrodkowana. Rzeczywiście jest tam sporo smutnych tekstów, ale są też i pozytywne. Może to zabrzmi banalnie, ale takie jest życie. Nigdy nie jest tylko wesoło i gdyby taka właśnie była płyta, to mogłaby się komuś znudzić, mnie z pewnością.

Czy pisanie lub śpiewanie tych smutnych utworów, pomaga pozbyć się negatywnych uczuć i częściej uśmiechać się na co dzień?

Na pewno w pewnym sensie tak, chociaż nie do końca tak to traktuję. Nie myślę, żeby to było oczyszczenie. Napisałam na płytę kilka tekstów, więc na pewno są one szczere i prawdziwe. Pozostałe teksty napisały wyłącznie dziewczyny i to takie, z którymi miałam bardzo dobry kontakt - dużo im o sobie opowiedziałam i każdy tekst, jaki dla mnie napisały, jest prawdziwy.

A skąd wziął się tytuł "icq"?

Słowa do tego utworu napisała Edyta Warszawska. Poleciłam jej pewnego razu książkę "Samotność w sieci" i bardzo jej się spodobała. Na podstawie tej książki napisała tekst.

Wiem już skąd "icq", pomimo tego, że absolutnie nie jest to utwór o komputerach. Zajmijmy się natomiast muzyką. Wśród autorów znajduje się sporo nazwisk zagranicznych. Czy to oznacza, że są to utwory z publishingu?

Tak.

Ile utworów z katalogu przesłuchałaś, zanim wybrałaś te, które ostatecznie znalazły się na płycie?

Bardzo dużo. Miałam sporo utworów od kolegów, sporo też dostarczyli polscy muzycy, no i do tego doszły utworu z publishingu. Wybór był troszeczkę losowy, przy czym te utwory z katalogu najbardziej nam się spodobały. Chcieliśmy po prostu stworzyć płytę ciekawą, nie nastawialiśmy się w jakikolwiek sposób - jedynym wyznacznikiem była jakość utworu i zainteresowanie, jakim go obdarzaliśmy.

Przypuszczam, że po głowie chodziło ci mnóstwo coverów. Ciężko było wybrać "Respect" Arethy Franklin?

Rzeczywiście, trochę coverów chodziło mi po głowie. Bardzo intensywnie myślałam też nad "Children Of The Revolution" T. Rex, ale stanęło na "Respect". To bardzo ciekawy utwór. Zawsze chciałam go zaśpiewać, na koncertach jeszcze nigdy do tego nie doszło, więc zrobiliśmy go na płytę w aranżacji rockowej.

A co przesądziło o wyborze "Nadziei" z repertuaru grupy IRA?

Bardzo chcieliśmy zrobić duet. Coś, co będzie dodatkową atrakcją płyty, a że wcześniej śpiewałam już "Nadzieję" na Przystanku Woodstock oraz różnych imprezach Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, to pomyślałam, że może fajnie byłoby zaśpiewać właśnie ten utwór, oczywiście wspólnie z Arturem Gadowskim [wokalistą zespołu IRA - przyp. red.]. Efekt mamy na płycie.

Na końcu albumu znajduje się jeszcze pewna "perełka".

Na egzemplarzach promocyjnych ten utwór jest "utajniony", ale na normalnym wydaniu piosenka ta objawi się w pełnej krasie (śmiech). Utwór zatytułowany jest "Niepodobna", jego kompozytorem jest Jarek Chilkiewicz, mój kolega z zespołu, a tekst napisała Ania Saraniecka. Tekst napisany jest w formie kanonu. Bardzo lubię ten utwór, łatwo i lekko mi się go śpiewało. Nagrałam kilka jego wersji, długo nad nim nie pracowaliśmy.

Czy podczas nagrywania płyty czułaś presję tych tysięcy przystankowiczów, którzy w związku z twoimi występami na tej imprezie, mieli wobec ciebie sporo oczekiwań?

Powiem ci szczerze, że cały czas o tym myślałam, ale chyba nigdy nie uda się dogodzić każdemu. Jest to płyta, pod którą mogę się podpisać, pasuje ona do mnie w 100% i nie ma na niej żadnego kłamstwa. Teksty są napisane na podstawie tego, co czuję, a utwory są wybrane przez mnie i bardzo szczerze zaśpiewane. Mam nadzieję, że to słychać.

Jesteś zdenerwowana przed premierą?

Owszem, jestem. Długo czekałam na ten moment, wreszcie nadszedł, zobaczymy co dalej. Od powodzenia tej płyty zależy moja przyszłość, więc trudno by się było nie denerwować.

Przejdźmy do "Idola". Czy są jakieś pytania związane z tym programem, , które cię denerwują, ponieważ najczęściej się powtarzają?

Nie, chyba nie.

A nie frustrują cię pytania o "siedmiu chłopaków wstecz", albo "ulubionego misia"?

No może rzeczywiście... Takie pytania się zdarzają. Sporo jest osób, które kojarzą mnie tylko wyłącznie z "Idolem" i nie widzą we mnie artystki, czy wokalistki. Z reguły są to osoby, które znają mnie tylko i wyłącznie z tego programu. Ludzie, którzy bywali na Przystanku Woodstock, albo oglądali programy Jurka Owsiaka, mogli się zorientować, że to nie do końca jest tak, że zaistniałam tylko w "Idolu" i że są to moje pierwsze muzyczne kroki.

Wygląda na to, że drugie miejsce w "Idolu" wcale nie jest gorsze od pierwszego.

Nie. Powiedziałabym nawet, że znacznie lepsze, bo miałem więcej czasu, a ten jest przy tworzeniu muzyki bardzo potrzebny.

A jak sobie radzisz z natłokiem zajęć? Czy też nie radzisz sobie zupełnie i chodzisz permanentnie niewyspana?

Raczej tak. Jestem niewyspana i zmęczona. Moim ulubionym hobby i sposobem spędzania wolnego czasu, jest obecnie po prostu sen.

To dość przyjemne zajęcie.

Bardzo (śmiech). Czasami nie zastanawiam się nad tym. Jest dużo spraw, którymi muszę się zająć, jest szkoła - mam tam sporo nieobecności. Staram się nie wagarować, chyba że mam coś ważnego do zrobienia w związku z płytą. Często pracuję od 7 do 20.

A jak sobie poradziłaś w zderzeniu z branżą fonograficzną? Dużo było stresów, wymagań, obaw...

Owszem. Powiedzmy, że praca w tej branży nie jest usłana różami. Jest ciężko. Nie obyło się bez problemów i kłopotów. Najważniejsze, że wszystko ułożyło się dobrze. Zresztą gdybyśmy wszyscy zgadzali się we wszystkim pod każdym względem, to oznaczałoby chyba, że coś z nami nie tak.

Miałaś konkretne problemy, np. z repertuarem? Byłaś przecież najbardziej określona muzycznie ze wszystkich finalistów "Idola".

Były małe problemy, ale obyło się bez dramatycznych przepraw. Tak jak mówisz, wiadomo było od początku, co lubię, jaka muzyka mnie pociąga i w związku z tym łatwo było nam dobrać materiał i ułożyć płytę. Każdy wiedział, co najbardziej lubię śpiewać i w jakim repertuarze czuję się najlepiej. Producent Tomek Bonarowski też nie miał żadnych wątpliwości.

A jakie miałaś wrażenia, gdy spoglądałaś na drugą edycję "Idola"?

Właściwie to nie spoglądałam, bo nie miałam czasu. Podczas występów we wspólnych programach mogłam usłyszeć jakieś fragmenty utworów i muszę powiedzieć, że pod względem wokalnym było sporo ciekawych osób. Jeżeli chodzi o osobowości, to niewiele mogę powiedzieć, bo ich po prostu nie znam.

Powiedz mi na koniec, czy będzie trasa koncertowa?

Tak, będzie. Zaczynamy 27 kwietnia w Prudniku, ale pozostałych terminów i miejscowości nie pamiętam. A dodatkowo od 16 maja (Tarnów) rozpoczynamy granie podczas imprez Plus GSM - w sumie 24 koncerty.

Sporo.

Super, prawda? (śmiech)

Pewnie, że tak. Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: wody | Ira | pytania | utwory | woodstock | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy