Reklama

"Czas mija nam bardzo szybko"

W 1967 roku temu utwór "A Whiter Shade of Pale" stał się jedną z najpopularniejszych kompozycji na świecie i dzięki niej popularność zdobył angielski zespół Procol Harum, na czele którego niezmiennie stoi charyzmatyczny wokalista Gary Brooker. W 2002 roku grupa obchodziła 35-lecie istnienia i z tej okazji, w ramach specjalnej trasy koncertowej, po raz kolejny odwiedziła także Polskę. Na kilka godzin przed występem w Katowicach, z Garym Brookerem, Markiem Brzezickim, Mattem Peggeiem, Matthew Fisherem i Geoffem Whitehornem spotkał się Konrad Sikora.

Przed 25 laty byliście w Polsce po raz pierwszy. To był wtedy kraj socjalistyczny. W 1991 roku przyjechaliście już do kraju, w którym rozwijał się kapitalizm, czy zauważyliście wtedy jakieś szczególne zmiany?

Gary Brooker: Kiedy przyjechaliśmy tu w latach 70., byliśmy mile zaskoczeni, że w Polsce, pomimo że byliście po drugiej stronie barykady, znalazło się tak wielu ludzi, którym nasza muzyka się podobała. Była to dla nas ogromna przygoda i wspaniałe przeżycie. Podczas obu wizyt byliśmy bardzo mile traktowani przez wszystkich. Kiedy przyjechaliśmy w 1991 roku, wasz kraj naprawdę się zmienił. Odwiedziliśmy wtedy Katowice. I najbardziej ze wszystkiego pamiętam to, że wszędzie na ulicach leżały skórki od bananów. Wiedziałem, że dotarł do was kapitalizm, ale nie wiedziałem, że w tym wszystkim taką miłością obdarzyliście banany.(śmiech)

Reklama

Zarówno wtedy, jak i teraz, najbardziej wyczekiwanym utworem na koncertach jest "Whiter Shade Of Pale". Czy śpiewając tę piosenkę odczuwasz jeszcze jakieś emocje? Czy da się wykonywać ją z entuzjazmem po raz tysięczny?

Gary Brooker: Oczywiście, różnie z tym bywa. Ja oczywiście jeszcze mogę mieć z tego radość, bo śpiewam, a ten utwór ma wspaniały tekst. Ale muzykom rzeczywiście może się on nieco nudzić. To jest problem wszystkich zespołów, które grają tak długo jak my. Jednak zawsze staramy się tasować w jakiś sposób piosenki, które gramy na koncertach i redukujemy ten efekt znużenia. W przypadku "Whiter Shade Of Pale" rzeczywiście jest to najtrudniejsze, ale staramy się jak możemy.

W takim razie do której z kompozycji Procol Harum masz największą słabość?

Gary Brooker: Szczerze mówiąc to nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Gdybym miał tylko jedną taką piosenkę, to przez pozostałą część koncertów musiałbym się cholernie nudzić. Tak naprawdę zależy to od danej chwili, od nastroju, w jakim się znajduję. Jeśli jednak miałbym wybrać tą jedną jedyną, byłaby to piosenka "Salty Dog", która przypomina mi dawne czasy i ludzi, z którymi kiedyś grałem. Ten utwór bardzo często gram dla tych, którzy na nas patrzą już "z góry".

Kompozycja "Whiter Shade Of Pale" doczekała się kilku ciekawych przeróbek, m.in. w wykonaniu Annie Lennox i Sammy'ego Hagara. Którą z tych wersji najbardziej lubicie?

Gary Brooker: Szczerze mówiąc, ten utwór nie doczekał się zbyt wielu przeróbek, może dlatego, że to wcale nie jest łatwa kompozycja. Jestem więc zaskoczony, że w ogóle ktoś się na to odważył. Sądzę, że bardzo dobrze zrobił to Joe Cocker. Annie na pewno też bardzo się starała i efekt nie jest zły. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie wersja Kinga Curtisa, amerykańskiego saksofonisty, który przygotował instrumentalną wersję tej piosenki. Mocno ją przearanżował, ale zostawił w niej to, co najważniejsze.

W latach 70. zespół Procol Harum został rozwiązany. Czy kiedy podejmowałeś tę decyzję myślałeś o tym, że kiedyś grupa reaktywuje się?

Gary Brooker: Nie, nie myślałem o tym. Nie chciałem, aby ludzie myśleli, że po prostu chcemy przeczekać niekorzystną koniunkturę. Tamten okres był bardzo ciężki dla wszystkich zespołów grających rocka. Na Wyspach w tym okresie dominował punk i disco. Nie byliśmy w stanie przetrwać wtedy na tym rynku. Chciałem, by nasza muzyka jakoś przetrwała i była zapamiętana. Szczęśliwie jakoś tak się los potoczył, że po latach znów mieliśmy sprzyjające warunki do tego, aby grać i skorzystałem z tej okazji. Jak widać disco i punk zniknęły, a Procol Harum gra nadal.

Od wydania waszego ostatniego studyjnego albumu minęło 11 lat. Czy jest szansa, że doczekamy się w końcu nowej płyty z premierowym materiałem?

Gary Brooker: Tak, czas mija nam bardzo szybko. Im jesteś starszy, tym szybciej czas ucieka. Na szczęście niedawno podpisaliśmy kontrakt płytowy z wytwórnia Eagle i wszystko wskazuje na to, że fani doczekają się nowej płyty. Do studia wejdziemy we wrześniu, co oznacza, że album pojawi się na rynku na początku 2003 roku.

Mark, powiedz nam w końcu jak to jest z tymi twoimi polskimi korzeniami?

Mark Brzezicki: Mój ojciec był Polakiem. Pracował jako członek obsługi naziemnej na lotnisku w Norfolk, gdzie stacjonował Dywizjon 303. Niestety, już nie żyje. Tam spotkał się z moją mamą i efektem ich związku jestem ja. Co ciekawe, oprócz samolotów miał jeszcze jedną pasję. Śpiewał pieśni operowe i nawet nagrał kilka płyt. Niestety, po polsku potrafię tylko przeklinać, ale chyba nie będę się tym chwalił?

Matt, twój ojciec to także znana postać?

Matt Pegg: Czy ja wiem? Mój ojciec ma na imię Dave i znany jest przede wszystkim z tego, że jest moim ojcem (śmiech). Jest także basistą. Pewno znacie go z tego, że przez 17 lat grał w Jethro Tull.

Mark Brzezicki i Gary Brooker mieli okazję grać z wieloma bardzo znanymi muzykami. Czy jest jeszcze ktoś, z kim chcielibyście wystąpić na jednej scenie lub nagrać płytę?

Gary Brooker: Nie. Jakoś nie odczuwam już takiej potrzeby.

Mark Brzezicki: W ostatnim czasie granie z Procol Harum stało się moim priorytetem i właściwie spełniam się w tej grupie całkowicie. Dlatego nie zastanawiam się nad tego typu sprawami. Jeśli pojawia się jakaś propozycja, tak jak w zeszłym roku granie z Madonną, to chętnie korzystam.

Jakie utwory zazwyczaj gracie na koncertach?

Gary Brooker: Szczerze mówiąc nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ do chwili, kiedy już wychodzimy na scenę, sami nigdy nie wiemy, jakie utwory zagramy na danym koncercie. Wtedy wybieramy parę tytułów, a i tak jeszcze w trakcie koncertu zmieniamy parę razy zdanie. Coś takiego jak set-lista w naszym przypadku nie istnieje.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: ojciec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy