Reklama

"Byłoby wspaniale wrócić znowu do Polski"

Proste jest piękne. Ten slogan jak ulał pasuje do muzyki, którą od przeszło ćwierćwiecza tworzy brytyjski zespół Motorhead. Przez ponad 25 lat grupa, której filarem od samego początku jest niesamowity Lemmy Kilmister, stworzyła masę klasycznych albumów, przed którymi masowo chylą czoła fani i członkowie innych formacji. Może i Motorhead nie odniósł spektakularnego sukcesu komercyjnego, ale ile spośród istniejących formacji może poszczycić się taką estymą? Muzycy Motorhead nie są zbyt rozmowni. Zapewne uważają - i słusznie - że ich głównym środkiem komunikacji ze światem jest muzyka. Na szczęście gitarzysta Phil Campbell znalazł trochę czasu, aby opowiedzieć Lesławowi Dutkowskiemu m.in. o nowym dziele tria, albumie "Hammered" oraz o swoich planach solowych.

Kiedy dowiedziałem się, że wasza nowa płyta będzie nosić tytuł "Hammered" spodziewałem się, że może to być nawet coś ostrzejszego od albumu "We Are Motorhead". Jednak wasze nowe dzieło jest znacznie łagodniejsze od poprzednika. Zgodzisz się ze mną?

Tak, chyba masz rację. Jednak gdy nagrywamy album, nie zastanawiamy się, jak on będzie brzmieć. Rejestrujemy po kolei utwory, potem zbieramy je do kupy i wychodzi z tego w rezultacie nowa płyta. Moim zdaniem linie melodyczne są tu wyraźniej zarysowane. Album jest dlatego trochę bardziej melodyjny. A tak przy okazji to nie produkował go Bob Kulick, ani Bob Marlette. My nawet nie znamy Boba Marlette. Ktoś z wytwórni popełnił błąd.

Reklama

W takim razie powiedz mi, kto był producentem "Hammered"?

Thom Panunzio.

Jak doszło do tej współpracy?

On mieszka w Los Angeles i akurat miał trochę czasu, a poza wszystkim od zawsze był fanem Motorhead. Produkował płyty Bruce’a Springsteena, Johna Lennona, U2, tak więc ma bardzo duże doświadczenie. Prawdopodobnie będziemy z nim w przyszłości współpracować. Nie mam pojęcia, jak wytwórnia wpadła na pomysł, aby w materiałach dla mediów umieścić Boba Kulicka i Boba Marlette. Z tym drugim nigdy się nie spotkaliśmy.

Powiedz mi, dlaczego postanowiliście nagrywać w Los Angeles? Nie byliście zadowoleni z Karo Studios w Niemczech, gdzie nagrywaliście "We Are Motorhead"?

W Niemczech nagrywaliśmy tylko niewielką część "We Are Motorhead". Pięć albo sześć piosenek zarejestrowaliśmy już w Los Angeles. A zrobiliśmy tak dlatego, że tam po prostu czujemy się wygodniej. Nagrywaliśmy poprzednią płytę w tym miasteczku nieopodal Hamburga, a tam było dla nas zdecydowanie za spokojnie.

Jakiś czas temu czytałem, że w studiu podczas nagrywania "Hammered" miał pojawić się Dizzy Reed, klawiszowiec znany z Guns ‘N Roses. Czy rzeczywiście nagraliście coś z nim?

Tak, Dizzy pojawił się w studiu i zagrał partię klawiszy w "Mine All Mine", ale w końcu uznaliśmy, że ona nie pasuje.

Jak długo trwała sesja nagraniowa? Czy wszystko trwało tak szybko, jak to zwykle w przypadku Motorhead?

Nie było chyba aż tak szybko. O ile się nie mylę. zajęło nam to około siedmiu tygodni.

Jesteście drugim brytyjskim zespołem, po Iron Maiden, który w ostatnich latach nagrał piosenkę zatytułowaną "Brave New World". Czy w waszym przypadku ma ona jakiś związek ze słynną powieścią Aldousa Huxley’a?

Tego nie wiem. Za teksty i tytuły odpowiedzialny jest Lemmy. A to, że ktoś nagrał utwór pod takim samym tytułem, nie ma dla nas znaczenia.

Najbardziej zaskakującą częścią płyty "Hammered" jest ostatni utwór - "Serial Killer", w którym Lemmy recytuje tekst. Kto wpadł na pomysł nagrania czegoś takiego? To chyba najbardziej niesamowita kompozycja od czasów tytułowego utworu z płyty "1916"?

Lemmy podzielił się recytowaniem z Triple H, amerykańskim zapaśnikiem. Triple H jest naszym przyjacielem i chcieliśmy, aby pojawił się na płycie. Szukaliśmy czegoś odpowiedniego, bo on nie jest przecież muzykiem. Lemmy miał gotowy tekst do "Serial Killer", a napisał go chyba osiem lat temu. Pomyśleliśmy i wpadliśmy na to, że Triple H może wyrecytować część tekstu.

Moim skromnym zdaniem "Serial Killer może z powodzeniem pełnić rolę intro na waszej trasie koncertowej. Rozważaliście taką możliwość?

Nie, jeszcze nie braliśmy tego pod uwagę, ale muszę przyznać, że jest to całkiem niezły pomysł i zanotuję go sobie.

Ciekawi mnie jedna rzecz, ile właściwie dodatkowych kompozycji zarejestrowaliście w studiu? Kilka miesięcy temu czytałem, że będą cztery, natomiast wytwórnia płytowa podała, że dwa - "The Game" i "Overnite Sensation" w wersji koncertowej. Która informacja jest prawdziwa?

Nie nagraliśmy żadnego. Nie, czekaj "The Game" będzie jako bonus. A co do "Overnite Sensation" to nic na ten temat nie wiem. Zapewne wytwórnia płytowa ma jakieś plany i będziemy musieli się z nimi zapoznać.

Nie myśleliście może o nagraniu jakiejś piosenki w hołdzie Joey’owi Ramone, który zmarł w 2001 roku? Wiadomą rzeczą jest, że bardzo lubicie ten zespół, czemu zresztą daliście wyraz piosenką na płycie "1916"

Nagraliśmy "Rockaway Beach". W tym czasie wpadł do studia Johnny Ramone. Piosenka w naszej wersji trafi na album w hołdzie The Ramones. Zanim ją nagraliśmy, przesłuchaliśmy całą masę ich kawałków.

Czy ta płyta już została wydana?

Chyba jeszcze nie. Szczerze mówiąc nie jestem pewien. Nie wiem nawet, jaka wytwórnia ma ją wydać. Nasza wersja jest bardzo dobra. Ja śpiewam w chórkach. Było bardzo zabawnie w czasie nagrywania. Mam nadzieję, że ten album ukaże się niebawem.

A co w takim razie z płytą w hołdzie Led Zeppelin? Słyszałem, że i na ten album macie nagrać jeden kawałek?

Czytałem na ten temat na jednej ze stron internetowych, ale dla nas jest to zagadkowa sprawa. Nie mam zielonego pojęcia, skąd ta informacja się wzięła. Do tej pory nic takiego nie nagraliśmy. Gdybyśmy jednak znaleźli trochę czasu, sądzę, że chętnie zmierzylibyśmy się z jakimś utworem Led Zeppelin. To mogłoby być zabawne.

Którą z ich kompozycji byś wybrał?

Może "Black Dog" albo coś w tym stylu. A może "Immigrant Song".

Jeśli już jesteśmy przy albumach w hołdzie innym wykonawcom, to twój dorobek na tym polu jest całkiem pokaźny. Słychać cię między innymi na płytach w hołdzie Nazareth, UFO, Iron Maiden. Nie uważasz, że przyszedł już czas, aby pomyśleć o autorskiej płycie solowej? A jeśli już o niej myślałeś, to jaką muzykę chciałbyś nagrać i z kim najchętniej?

Owszem myślałem o tym, a od jakiegoś czasu każdy mnie o to pyta. Trudno mi powiedzieć, muszę w najbliższym czasie pogadać w tej sprawie z wytwórnią i być może pod koniec tego roku już coś nagram. To będzie coś bardzo, bardzo zróżnicowanego. Na pewno nie będzie to w całości płyta hardrockowa. Chciałbym mieć dużo fortepianu, a także wielu moich przyjaciół muzyków, którzy na co dzień grają bardzo różne rzeczy. Postaram się wziąć za to jeszcze w tym roku.

Może skorzystasz z usług Todda Rundgrena jako producenta. W końcu to twój ulubiony muzyk?

Nie wiem, naprawdę. Jeśli będzie miał czas... A może powinienem wyprodukować to sam? Zobaczymy. Będę się starał zacząć pracę nad moją płytą jeszcze w tym roku.

O ile wiem, wciąż grasz i preferujesz gitary francuskiej firmy LAG. Pamiętam, że widziałem kiedyś zdjęcie reklamowe tej firmy, na którym obok ciebie stał Dweezil Zappa, który także gra na gitarach tej firmy. Ciekawi mnie, czy miałeś kiedyś okazję zagrać z nim?

Graliśmy tylko raz, na koncercie we Frankfurcie. Wykonaliśmy "Superstition" [cover Steviego Wondera - red], razem z jego bratem Ahmetem na wokalu. Kiedy byłem w Los Angeles nagrywać naszą płytę spotkałem się z Ahmetem i on powiedział, że z chęcią zaśpiewałby na mojej solowej płycie. Tak więc może być on jednym z gości na płycie. Może zaśpiewa w chórkach w kilku piosenkach.

Czy muzycy Motorhead podpisali umowę z jakimś lekarzem? W swoim dorobku macie już utwory "I’m The Doctor", cover Johna Mayalla "I’m Your Witchdoctor" "Doctor Rock", a teraz doszedł jeszcze kawałek "Dr. Love"?

Nie, nie. Trzeba przecież o czymś pisać. To zwykły przypadek.

Macie jakikolwiek wpływ na to, który zespół jedzie z wami na trasę koncertową, czy może robi to za was wytwórnia płytowa? Pytam, bo w USA znów będziecie grać razem z Morbid Angel, a z poprzedniego tournee z nimi nie macie chyba najlepszych wspomnień...

Nie mamy z tym większego problemu, chociaż czasem okazuje się, że ci, z którymi chcielibyśmy grać, są nieosiągalni. Wpływ na to w tej chwili jest 50 na 50. A z Morbid Angel gramy chyba kilkanaście koncertów. Ich muzyka nie jest z mojej bajki. Jest dziwna, czasami tak głośna, że nie ma w niej większego sensu. Na pewno jednak przyciągną trochę ludzi na koncerty. Pierwszy tydzień gramy bez nich. Dopiero później dołączają do nas.

Bardziej pasowałby do was na koncertach na przykład zespół Backyard Babies, fantastyczna kapela ze Szwecji. Nie uważasz? W ogóle słyszałeś ich?

Tak, oczywiście, że słyszałem. Grali z nami w Londynie w ubiegłym roku. Byli naprawdę nieźli, choć muszę przyznać, że nie byli tak ciężcy, jak się po nich spodziewałem. Ale są w porządku.

Czy łatwiej jest ci grać w Motorhead wiedząc, że jesteś jednym z trzech ulubionych gitarzystów Lemmy’ego obok Jimiego Hendrixa i Jeffa Becka?

O tak, ale chyba musiał być szalony, kiedy to powiedział. (śmiech) Oczywiście to bardzo miłe, że Lemmy powiedział coś takiego. Wymienienie mnie w jednym zdaniu wraz z Jimim i Jeffem jest wspaniałe. Na pewno nie mogę narzekać. Ale na przykład mój najstarszy syn [Todd Rundgren Campbell - red.] gra o wiele lepiej ode mnie. Ma swój zespół, który nazywa się Psycho Squad. Jest ich trzech, wszyscy potrafią grać na gitarze, basie i perkusji.

Czy mają na koncie jakieś wydawnictwo?

Tak, nagrali EP-kę. Poza tym oni supportowali Motorhead na ostatnim tournee po Wielkiej Brytanii. Toddy pojawił się także na naszym DVD, do którego materiał nagraliśmy podczas koncertu w Brixton Academy. Stanął obok nas na scenie, podobnie zresztą jak syn Lemmy?ego. Zagrali z nami "Killed By Death".

Wiem, że twoi dwaj młodsi synowie także bardzo interesują się muzyką. Czy oni też mają już swoje własne zespoły?

Tak, oni też grają w zespołach. Mój średni syn Dane gra w zespole Clinically Depressed. W ogóle to udziela się równocześnie w trzech zespołach - w jednym śpiewa, w drugim gra na gitarze, a w trzecim na perkusji. Tak więc kiedy jestem w domu, on zawsze jest bardzo zajęty i wszędzie musi jeździć taksówkami, żeby zdążyć. A Tyler gra nieźle na gitarze, także na perkusji. Teraz czeka na moment, w którym rozpocznie naukę w kolejnej szkole, bo marzy mu się znalezienie tam nowych odpowiednich muzyków do swojego zespołu.

Czy twoi synowie proszą cię o rady dotyczące biznesu muzycznego, bądź aranżowania i komponowania utworów?

Nie, właściwie nie. Mam w domu specjalny pokój muzyczny, w którym mogą sobie próbować. Czasami wsadzam głowę przez drzwi i mówię - To jest dobre, grajcie to. Staram się ich zachęcać. Oni mają swoją muzykę, której słuchają, a ja nie chcę, żeby brzmieli tak, jak ja.

Przyznaj się, wciąż przechowujesz autograf Lemmy’ego, który dał ci, gdy miałeś 12 lat po koncercie zespołu Hawkwind, którego wtedy był członkiem?

Oczywiście, mam go cały czas w domu. Podpisał mi się na programie koncertu. Właściwie to powinienem go już chyba opublikować w magazynie fanklubowym, bo poza mną nikt go nie widział. Zrobię to chyba w niedalekiej przyszłości.

Wiesz, że Lemmy wyszedł wtedy przed salę koncertową, aby poderwać jakieś panienki, gdy nagle pojawiłeś się ty prosząc go o autograf?

Tak, wyszedł na zewnątrz wyrwać jakieś towary, ale zamiast nich znalazł mnie. (śmiech) Ale zachował się w porządku i podpisał się na moim programie.

Wspomniałeś przed momentem DVD "Boneshaker", jak wspominasz granie na tej samej scenie z taką sławą jak Brian May?

Było wspaniale, a dla mnie granie razem z Brianem było wielkim zaszczytem. W zeszłym tygodniu wysłałem mu nasze DVD. Potem przesłał nam podziękowania. Brian bardzo chciał uczestniczyć w tym koncercie. Zatelefonował do nas wcześniej, gdy było już wiadomo, kiedy się on odbędzie i zapytał ,czy nie mielibyśmy nic przeciwko temu, by pojawił się na scenie. Granie z muzykiem na takim poziomie jest wspaniałe. Moje dzieci były zachwycone widząc go na scenie. To wspaniały muzyk.

A czy wy jesteście fanami Queen?

O tak. Queen zrobili tak wiele dla muzyki. Sądzę, że trudno nie być fanem Queen, przynajmniej do pewnego stopnia. Nagrali tyle znakomitych rzeczy. Tak dużo wspaniałych melodii i niesamowite solówki gitarowe.

Chciałem cię zapytać o teledysk do piosenki "Ain’t No Nice Guy". Wiem, że nakręciliście go za własne pieniądze, ale nigdy nie został pokazany w MTV z powodu sprzeciwu waszej ówczesnej wytwórni Sony Music. Jest jakakolwiek szansa, że będzie można go zobaczyć? Mam na myśli na przykład jakąś składankę wideoklipów Motorhead.

Właściwie możemy to zawrzeć na składance teledysków Motorhead, ale na razie nie ma w planach wydania czegoś takiego. Na DVD jest nowa wersja tej piosenki, w której gramy tylko ja i Lemmy. Nagraliśmy to w studiu w Londynie.

Jeszcze jedno pytanie związane z telewizją. Czy to prawda, że istnieje scenariusz słynnego serialu "Simpsonowie", w którym pojawia się Motorhead? Jeśli to prawda, to kiedy będzie można zobaczyć Barta Simpsona śpiewającego z Lemmym?

Właśnie wysłałem historię odcinka, w którym mamy wystąpić. Gdy nagrywaliśmy płytę w Ameryce, wystąpiliśmy w serialu "Drew Carey Show", a jednym z jego producentów jest Sam Simon [jeden z producentów "The Simpsons" - red.]. To jemu właśnie wysłałem pomysł na odcinek, w którym miałby pojawić się Motorhead. To było kilka tygodni temu i teraz czekam na odpowiedź. Próbujemy już od kilku lat znaleźć się w "Simpsonach" i wierzę, że w końcu się to uda. Trzymajmy kciuki. Sądzę, że byłby to naprawdę zabawny odcinek.

Phil masz dwa pseudonimy - "Wizzo" i "Zoom". Pamiętasz, kto ci je nadał i dlaczego?

Jeśli mam być szczery to nie pamiętam. Poza tym raczej nikt już mnie tak nie nazywa. Naprawdę nie mam pojęcia, kto mógł je wymyślić. Pewnie jacyś dziwaczni ludzie.

Wiem, że przygotowaliście jakiś czas temu własną wersję "Enter Sandman" Metalliki. Jest taka szansa, że będziecie to grać podczas nadchodzącej trasy?

Nie, nie. Gramy to tylko na próbach. Nigdy na koncertach. Mamy wystarczająco dużo kłopotów z wybraniem własnych ulubionych piosenek, które będziemy grać na trasie. Gdyby nie udawało nam się osiągnąć kompromisu, występ musiałby trwać z sześć, siedem godzin.

No to powiedz mi w takim razie, czy lista kompozycji, które będziecie grać na trasie promującej "Hammered", jest już gotowa?

Nie, jeszcze nie. Rozmawialiśmy o tym chwilę temu. Amerykańskie tournee zaczęło się 7 kwietnia, a tydzień wcześniej zaczęliśmy grać próby i wtedy zazwyczaj podejmiemy ostateczną decyzję co do utworów, które zaprezentujemy przed publicznością. Mam nadzieję, że zagramy przynajmniej cztery kawałki z najnowszej płyty.

Wiem, że jesienią będziecie w Europie. Jest szansa, że znowu przyjedziecie do Polski?

Tak, to bardzo prawdopodobne. Nasi agenci zaczynają już układać koncerty. Europejska część trasy będzie chyba bardzo długa. A byłoby wspaniale wrócić znowu do Polski.

Powiedz mi jeszcze, jak się przedstawia sprawa z autobiografią Lemmy’ego - "White Line Highway", jest już gotowa, wiadomo kiedy zostanie wydana?

Sądzę, że trafi na rynek w kilku najbliższych miesiącach. Wszystko już jest napisane.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: muzycy | phil | muzyka | tournee | Queen | firmy | piosenki | Los Angeles | serial | DVD | wytwórnia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy