Reklama

"Bóg zsyła nas na ziemię w konkretnym celu"

Kelly Rowland to wokalistka amerykańskiego tria Destiny's Child, jednego z najpopularniejszych żeńskich zespołów w historii. Naprawdę ma na imię Kelendria, a urodziła się w 1981 roku w Atlancie, w stanie Georgia. Zdążyła zafascynować swoim głosem miliony fanów na całym świecie. W 2001 roku, po wydaniu świątecznego albumu "8 Days Of Christmas", wokalistki zawiesiły działalność grupy i rozpoczęły solowe kariery. Rowland zadebiutowała singlem "Dilemma", zaśpiewanym w duecie ze znanym raperem Nellym. Utwór stał się wielkim przebojem lata 2002 roku i dotarł na szczyt list przebojów po obu stronach Oceanu. Singel promował pierwszy solowy album Kelly, zatytułowany "Simply Deep". Wokalistka postanowiła zaprezentować na nim inne, nowe oblicze. O tym, dlaczego płyta ukazała się wcześniej niż planowano, jak wyglądała praca w studiu, o muzycznych idolach i pracy w filmie, z Kelly rozmawiał Maciek Rychlicki.

W Polsce twoja solowa płyta "Simply Deep" ukazała się dopiero na początku 2003 roku, ale amerykańscy fani mogli podziwiać ją już od października 2002 roku. Według wstępnych planów album miał się ukazać na początku 2003 roku, jednak sukces singla "Dillema", w którym śpiewasz razem z Nellym, przyśpieszył jej wydanie o kilka miesięcy. Czy płyta była już wtedy całkowicie gotowa?

Skądże, musiałam się z nią uwijać jak w ukropie! (śmiech)Kiedy singel "Dillema" osiągnął tak nieprawdopodobny sukces, nie mogliśmy już dłużej zwlekać z moją płytą. Jej nagranie trwało więc niespełna półtora miesiąca. Ale bynajmniej nie ucierpiała na tym muzyka. Jak widać - czasem pośpiech popłaca!

Reklama

A czy wydanie solowej płyty Beyoncé [Knowles, główna wokalistka Destiny's Child - przyp. red.] zostało wstrzymane właśnie z powodu wcześniejszej premiery twojego albumu?

Tak, dlatego że od początku planowałyśmy wydanie solowych płyt w większych odstępach czasowych. Bóg sprawił, że to mój album znalazł się w sklepach pierwszy - więc może tak po prostu miało być. W którymś momencie Beyoncé jednocześnie nagrywała płytę i brała udział w zdjęciach do filmu, więc dobrze się stało, że ma teraz szansę odpocząć między oboma projektami. Wszystko ma widać swoją kolej rzeczy.

A nigdy nie myślałaś o rywalizacji z nią na listach przebojów?

Wiesz, nigdy nie rozpatrywałam tego w ten sposób... Wiem, że Beyoncé zawsze będzie wspierać mnie i na odwrót - i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Nie rozpatrujemy tego w kategoriach rywalizacji - po prostu nagrywamy płyty, tworzymy muzykę i wszystkie powinniśmy w tym sobie pomagać.

Tymczasem w radiach popularność zdobywa sobie nowy utwór Beyoncé, nagrany z raperem Jayem Z. Jak myślisz, komu w dzisiejszych czasach bardzo zależy na zawiązywaniu super-duetów - znanemu raperowi, czy znanej wokalistce?

Muzyka to bardzo nieprzewidywalne zjawisko. Jednego dnia podoba się muzyka rap, innego dnia na topie jest już soul, a jeszcze innego np. country. Dlatego uważam, że wszyscy muzycy powinni sobie pomagać, bo mają z tego obopólne korzyści. Tak jak Jay Z przedstawił fanom rapu kogoś takiego jak Beyoncé, tak ona uzmysłowiła całemu środowisku r'n'b istnienie kogoś takiego jak Jay Z. Obu stronom zależy na tym w równym stopniu.

Wróćmy do płyty - w wielu utworach opowiadasz o tym, jakie cechy powinien posiadać twój wymarzony mężczyzna. Czy obecnie jesteś zakochana?

Nie, niestety...

A nie boisz się, że słuchając twoich nagrań, wielu facetów dojdzie do wniosku, że nigdy nie spełnią wszystkich twoich oczekiwań?

Żaden chłopak nie powinien uważać, że nie zasługuje na jakąś dziewczynę. Niezależnie od tego, kim ona jest. Jeżeli tylko ma wystarczającą pewność siebie, wie czego chce i jest prawdziwym myśliwym - a to chyba naturalne dla płci męskiej! (śmiech)- to może mieć każdą kobietę świata. Dlatego nie bójcie się o nie walczyć. One na to naprawdę czekają!

Czy w dzisiejszym show biznesie jest jakaś kobieta, na której się wzorujesz? Kobieta, której kariera jest dla ciebie wzorem do naśladowania?

Patti LaBelle [popularna w latach 70. wokalistka soulowa - przyp. red.] oraz Sade. I jeszcze - mimo że jest to aktorka, a nie wokalistka - Halle Berry.

Piosenka "Dillema", którą nagrałaś z Nelly'm, wydaje się bardzo lekka, łatwa i przyjemna. Czy w studiu również nagrywało się ją tak łatwo?

Sam proces nagrywania istotnie był bardzo przyjemny i łatwy, ale problem pojawił się jeszcze na długo przed jej nagraniem. Kawałek ten opiera się na samplu utworu Patti LaBelle, która - jak już mówiłam - jest dla mnie prawdziwą gwiazdą. Wiedziałam, że nie mogę dać plamy. Śpiewałam przecież coś, co kiedyś wykonywała właśnie ONA. Ale udało mi się wykonać to tak, że czuć w tym utworze nie tylko Patti, ale mnie samą - co właśnie najbardziej spodobało się samej Patti, kiedy poznałam ją na planie teledysku Nelly'ego. To cudowne uczucie, jeżeli osoba, które śpiewała oryginalnie jakiś utwór, umie docenić też twoje wykonanie.

We wspomnianym klipie Patti LaBelle gra nawet twoją mamę! Bałaś się spotkania ze swoją idolką?

Nie, to jedna z najsympatyczniejszych osób, jakie znam. Była moją mamą tylko na planie - matkowała mi przez cały czas, kiedy ze sobą byłyśmy! Kocham ją i od tego czasu ciągle wołam na nią "mama". Bardzo ją to bawi.

Drugim singlem z twojej płyty jest utwór "Stole". Tu również słyszymy słodką i lekką linię melodyczną, ale tym razem towarzyszy ona opowieści o bardzo poważnych problemach społecznych.

"Stole" opowiada jakby scenariusze z życia trzech różnych nastolatków. Żyjących w różnych środowiskach, nie mających ze sobą nic wspólnego, ale jednak kończących w ten sam sposób. Długo by opowiadać historie ich życia, najlepiej zobaczyć teledysk, który w bardzo dosłowny sposób oddaje tekst utworu. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy usłyszałam tę melodię, od razu wpadła mi w ucho, a gdy dostałam jeszcze napisany do niej tekst, to wiedziałam, że nie będzie to zwykły utwór. Dlatego kiedy przyszedł czas na wybranie kolejnego singla promującego album, nie wahałam się ani trochę.

Jedno z przesłań "Stole" mówi o tym, jak ważny jest kontakt rodziców ze swoimi dziećmi. W Polsce trwa obecnie akcja, mająca na celu zachęcenie rodziców do czytania swoim dzieciom książek przynajmniej przez 20 minut dziennie. Myślisz, że w ten sposób można zapobiec jakiejś tragedii wymienionej w piosence?

Oczywiście! Zawsze wierzyłam, że Bóg zsyła nas na Ziemię w jakimś konkretnym celu. I każdy, kto podejmuje się rodzicielstwa, powinien jak najlepiej wypełniać swoje zadanie. Nikt nie wie, kim może stać się jego dziecko. Uczucie opuszczenia czy brak miłości, może spowodować u dziecka w przyszłości nieodwracalne straty, niezależnie w jakim środowisku się ono obraca. Rodzice pełnią ważną rolę w życiu każdego dziecka i nie mogą zmarnować szansy uczynienia z niego kogoś wyjątkowego.

Niedługo będziemy mogli zobaczyć cię w thrillerze zatytułowanym "Freddy vs. Jason". Jednak nie uwierzę, że mogłaś grać w nim zły charakter?

Ależ nie! (śmiech) Pewnie, że jestem "ta dobra".

Plotka głosi, że podobno najtrudniej było ci się nauczyć poprawnie krzyczeć. Czy to prawda?

Tak, święta prawda! Będąc wokalistką, nie powinnam zbyt wiele krzyczeć. To po prostu niewskazane dla głosu. Kiedy więc przyszło co do czego, okazało się, że mój krzyk nie brzmi wiarygodnie. Nie wiedzieliśmy, co z tym zrobić, aż wreszcie okazało się, że jako wokalistka wydobywam z siebie dźwięk - czyli krzyczę - brzuchem, zamiast samym gardłem! Wyobrażasz to sobie?! (śmiech)Kiedy to odkryliśmy, wszystko potoczyło się już bez problemów.

Czy teraz, kiedy masz już za sobą pierwsze doświadczenia aktorskie, zdecydowałabyś się zagrać w kolejnym filmie?

Ależ tak, nawet chętniej niż poprzednio. To była świetna zabawa, podczas której zdążyłam się wiele nauczyć. Chętnie spróbowałabym jeszcze raz.

Czy po tylu latach działalności Destiny's Child, nazwa waszego zespołu [Dziecko przeznaczenia - przyp. red.] nabrała dla ciebie nowego sensu?

Ta nazwa wciąż odkrywa przede mną swoje nowe znaczenia. Raz mówi o tym, że same uczymy się życia i mam okazję poznać je nawet bardziej niż inni, innym razem gwarantuje powodzenie w sprzedaży naszych płyt. Takie są właśnie dzieci przeznaczenia - wiecznie odradzające się i chronione Bożą łaską.

W pierwszych latach kariery Destiny's Child skład zespołu zmieniał się kilkakrotnie. Czy gdyby teraz któraś z was na zawsze opuściła grupę, kontynuowałybyście dalej działalność jako duet?

To trudne pytanie. Nie wiem, czy wówczas chciałybyśmy robić coś jeszcze wspólnie. Na razie jesteśmy bardzo szczęśliwe w obecnym składzie, wspieramy się przy każdej okazji i chcemy, żeby trwało to jak najdłużej. Następna płyta Destiny's Child będzie najlepszym dowodem na to, że w zespole wszystko w porządku.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: muzyka | deep | śmiech | Bóg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy