Ad.M.a: Nadal wielu słuchaczy ma problem z kobietami

Ad.M.a /adamjarosz.com /materiały prasowe

"Nadal wielu słuchaczy ma problem z kobietami. Widzą tylko 'cycki'. Jak Quebonafide czy Żabson latają bez koszulek, to nikt im jakoś nie przypina etykietek" - opowiada w wywiadzie dla Interii raperka Ad.M.a, jedna z najciekawszych artystek na polskiej scenie hiphopowej.

Ad.M.a to pochodząca z Chełma raperka. Na swoim koncie ma trzy wydawnictwa. Debiutowała EP-ką "Szmaragdowa Szczerość" w 2013 roku. Następnie w 2014 roku ukazał się album "A. wraca późno", a pod koniec 2015 roku nakładem wytwórni 3/4 UDGS na rynek trafiła jej płyta "Gdy skrzydła w popiele, boginie schodzą na ziemię".

Daniel Kiełbasa, Interia: Zacznę od nietypowego pytania. Widziałaś "50 twarzy Greya"? Bo przesłuchując "Gdy skrzydła w popiele..." miałem wrażenie, że słucham opowieści pt. "50 twarzy Ad.M.y". Ile własnych, odmiennych wcieleń wyróżniłabyś na własnej płycie?

Reklama

Ad.M.a: - Widziałam. Nie powiedziałabym, że to 50 moich twarzy, ponieważ kilka utworów nie jest autobiograficznych. Ale gdybym tak miała się nad tym zastanowić, to wyróżniłabym trzy: Ad.M.a - romantyczka, Ad.M.a - realistka i Ad.M.a - zwykła dziewczyna, którą codziennie widzisz na ulicy.

"Twarze Ad.M.y" odkryte przeze mnie będę ci zdradzał stopniowo. Na początek Ad.M.a - uwodzicielka. Już w pierwotnej wersji był pomysł, aby na płycie umieścić tyle erotycznych nawiązań?

- Część utworów miała mówić o kobiecie wyzwolonej, ale wplątanej w różne skomplikowane mniej lub bardziej relacje i emocjonalne pułapki. Jednak nie uważam, że jest ona przepełniona erotycznymi nawiązaniami.  Mam wrażenie, że większość słuchaczy usłyszała tylko tych kilka utworów ignorując pozostałe, a przez to odbierając sobie szansę głębszej refleksji nad całością. Widzą tylko wzmianki o kuszeniu, zapominając o smutnym wydźwięku związanym z tą tematyką utworów .

Przy okazji innych wywiadów wspominałaś, że na płycie jest sporo wątków autobiograficznych. Nie miałaś więc jakichś wewnętrznych oporów w pisaniu tekstu na temat seksu, trudnych związków i cielesności? Nie bałaś się tego, jakie opinie się potem pojawią?

- W moim życiu sporo się wydarzyło jeśli chodzi o zdrowie fizyczne. Ludzie widzą tylko jedną płaszczyznę fizyczności, tą związaną z erotyzmem, seksem. Zapominają o tym, że nasza seksualność jest też związana z poczuciem własnego ciała, z akceptacją tego, że jestem kobietą lub mężczyzną. Bycia dumnym z tego, że ja, bo mówię za siebie, jako kobieta mam zdolność do dawania życia. Docenianiu tego, że jesteśmy zdrowi, cali i kompletni zarówno na zewnątrz jak i w środku. Dlaczego, będąc świadomą swojej cielesności nie mogę o niej mówić? Przecież nie wstydzę się tego, że jestem kobietą, że mam inne ciało i wrażliwość.  Nie bałam się, bo to o czym mówi ta płyta to samo życie. Słuchacz polskiego rapu do tej pory najczęściej słyszał męską opinię na temat takich rzeczy, teraz może usłyszeć kobiecą.  Zresztą to nie jedyny temat, który na tym albumie się pojawia, a jednak widzę, że wzbudza najwięcej emocji.

Czy osobisty charakter płyty sprawił, że zdecydowałaś się na tak znikomą liczbę gości na płycie?

- Każda moja płyta była osobista, więc jakby nie to jest kryterium, ale ja po prostu nie lubię zapraszać gości na siłę czy też dla zwiększenia fejmu. Jeśli już kogoś na płytę zapraszam to dlatego, że go "widzę" w danym utworze.  W tym temacie mam trochę sztywne podejście, choć jak obserwuję polską scenę, to chyba nie jest do końca dobre.

Czas na drugi wizerunek, Ad.M.a - raperka. Jak szybko, artystkę z własnym wizerunkiem i pomysłem na siebie, denerwują porównania do  facetów w rapie. Iloma raperami w spódnicy byłaś?

- Te porównania mnie nie denerwują. Bardziej opadają mi ręce. Nie mogę jednak wymagać od wszystkich śledzenia mojej muzyki od 2007 roku i analizowania, co w tej twórczości cały czas powraca i się przewija, a co jest po prostu moje. Najczęściej porównują mnie do Que za nawiązania do sztuki ( dla dociekliwych, polecam przeszukać Youtube, w poszukiwaniu utworu m.in. "Ex oriente lux"). I to w sumie tyle. Nie słyszałam, by mnie porównano do innego mężczyzny.

Skoro jesteśmy przy kobiecym rapie, myślisz, że w Polsce mógłby on się nie tylko rozwinąć, ale i przyjąć formę taką jak w Stanach i przebić się do mainstreamu? Wyraziste raperki mogłyby być łakomym kąskiem i alternatywą mediów dla popowych wokalistek.

- Jeszcze rok temu powiedziałabym, że "Tak, na pewno", ale dziś wiem, że jak się którejś uda, to to będzie duże osiągnięcie zarówno dla niej jak i dla polskiej rap sceny. Ja osobiście przez długi czas łudziłam się, że mam równe szanse, wystarczy być dobrą, ćwiczyć, nagrywać, czuć muzykę, a słuchacze sami się przekonają. Dziś już tak nie powiem. To się tyczy między innymi tego, jak wiele pytań zadałeś mi o "cielesność". Nadal wielu słuchaczy ma problem z kobietami. Widzą tylko "cycki". Jak Quebonafide czy Żabson latają bez koszulek, to nikt im jakoś nie przypina etykietek. 

Wspominałaś w innych wywiadach, że masz w planach płyty lub utwory z raperami, ale gdybyś miała wybierać polskiego wykonawcę lub wykonawczynię spoza hip hopu do duetu, to kto by to był?

- Agnieszka Chylińska, Ania Dąbrowska, Dawid Podsiadło, Natalia Przybysz, Grzegorz Markowski.

"Gdy skrzydła w popiele..." promował teledysk do każdego nagranego utworu. Sama przyznałaś, że było to działanie, które miało przynieść większe zainteresowanie twoją muzyką. Jak więc oceniasz pomysł jakiś czas po premierze. Okazał się trafiony?

- Z jednej strony tak. Zwiększyły się zasięgi na portalach społecznościowych, moja ksywka przestała być tak anonimowa, jak przed płytą, pozyskaliśmy nowe kontakty prasowe itp. I oczywiście przede wszystkim przeżyłam osobiście ciekawą przygodę. Z drugiej strony nie. Takie ruchy uruchomiły wielu przeciwników, wiele osób nie doceniło kompletnie naszych starań. Odebrali to jako coś drażniącego, chociaż każdy klip jest inny. W dodatku, co stwierdzam z przykrością, wielu przeciwników ma z tymi teledyskami problem, bo to klipy do utworów raperki. Kiedy raperzy wypuszczali klipy prawie do każdego numeru z płyty, która wychodziła w podobnym czasie co moja, jakoś do dziś nikt się do nich nie przyczepił. Jak inny raper jakiś czas temu wypuścił i klipy, i mash-upy do większości utworów z płyty, wszyscy się jarali. Smutna prawda obnażająca niestety podejście pewnych osób i tendencje wśród słuchaczy. Gdybym była mężczyzną z dużym hypem na moją osobę, nikt nie miał by z tym żadnego problemu .

Który z klipów spotkał się z najlepszym, a który z najgorszym odzewem? I nie chodzi mi tutaj o wyświetlenia a bardziej opinie fanów.

- Ciężko mi powiedzieć który z najlepszym, ale chyba klip do "Antona Delbruck". Natomiast z najgorszym przyjęciem spotkał się klip do "Syreny", choć uważam że jest jednym z najlepszych obrazów, w dodatku świetnie podkreślający klimat numeru. Zdjęcia do niego robiliśmy też pod wodą, co było dla mnie niełatwym zadaniem. Są tam też ciekawe smaczki post-produkcyjne, za które odpowiada Dawid Cechmajster. Polecam sprawdzić, mimo chłodnego przyjęcia, to jeden z moich ulubionych obrazów.

A który był według ciebie był najbardziej niedoceniony? Bo według mnie teledysk "Ważniejsze niż lęk" powinien mieć odrobinę więcej wyświetleń...

- Zgodzę się z tobą, ponieważ nikt w polskim rapie nie wykorzystał techniki malowania piaskiem w teledysku. Ludzie odpowiedzialni za takie dzieła rysowali specjalnie pod tematykę utworu. Numer jak i klip pozostały przez większość niezauważone podobnie jak numer "Golden ratio". To mnie jednak nie dziwi, gdyż osobiście prosiłam o ograniczenie promocji tego teledysku, ze względu na utwór, do którego jest stworzony. Osobiste numery w moim odczuciu nie potrzebują dużego rozgłosu.

Skoro już jesteśmy przy tym "Ważniejsze niż lęk". Przy przekazywaniu tej historii bardziej chciałaś pokazać siebie jako twardą dziewczynę, której mimo wszystko nie da się złamać, czy jednak bardziej chciałaś pokazać słuchaczom - "hej, każdy ma swoje problemy, ale można sobie z nimi radzić"?

- Przede wszystkim chciałam pokazać samej sobie, że dam radę. To jedna z historii, która kładzie się cieniem na spokój mojej rodziny i wielokrotnie chciałam by było inaczej. Wkraczasz w życie od razu z pewnym bagażem.

Po przesłuchaniu "Skandalu" zastanawiałem się, czy zapytać cię wprost, czy czujesz się skandalistką lub prowokatorką. Po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty bardziej nasuwa mi się pytanie, czy twoja muzyka ma prowokować do myślenia? Zwłaszcza, przykładowo, wplatasz w swoje teksty postacie Tamary Łępickiej i Antona Delbrucka. Myślisz, że twoi fani sprawdzali potem, kim oni są?

- Skandal miał prowokować, ale jak słusznie zauważyłeś, do myślenia. I był skierowany do damskiej części publiczności i ich podejścia do mężczyzn. Wiesz, chciałabym, by ludzie zastanowili się nad tym, o czym piszę, bo wiem, że są do tego zdolni, ale też po tej płycie widzę, że teksty które stworzyłam są dla ambitnych, a tych nie jest zbyt wielu. Również moje ostatnie doświadczenia zawodowe pokazują, że młodzieży i nie interesuje, kim była np. Maria Skłodowska-Curie lub Homer. Skłodowską mają za pisarkę, a Homera za postać fikcyjną z książki. Bardziej zaciekawi ich Ganja Mafia i mój ziomek albo Popek, który według niektórych moich rozmówców "jakiś czas spędził w Albanii". W rapie najlepiej sprawdza się prosty przekaz.

Na koniec jeżeli możesz, to zdradź, czym planujesz zaskoczyć jeszcze w tym roku?

- W tym roku robię w rapie wszystko inaczej niż do tej pory. Zawsze utwory zbierałam na płyty, teraz będę je luźno publikować w cyklu "FOX". Pierwszy utwór wyprodukowany przez Wezyra pt. "Odkąd" jest już dostępny dla słuchaczy". Cykl ten również nie będzie promowany moją twarzą. Grafiki do utworów będą minimalistyczne, bez napisów. Jeśli powstanie jakiś klip, to również będzie utrzymany w tej formule.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ad.M.a
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy