Reklama

"Życie dopisało kilka zwrotek"

Łukasz Wiśniewski to ekonomista z wykształcenia, muzyk z wyboru. Jedna z najważniejszych osób tworzących poznańską scenę hiphopową. Wspomagał Peję na wokalu, później dołączył do legendarnego składu Slums Attack, powstał Ski Skład... Teraz odważnie stawia pierwsze samodzielne kroki na swej rap-drodze. Występuje pod pseudonimami Wiśnix lub Wiśniowy, nagrywa dla "znienawidzonej" w niektórych kręgach wytwórni UMC. W rozmowie z Megi opowiedział o rozstaniu ze Slums Attack, swojej solowej płycie i planach na przyszłość.

Skąd pomysł na stworzenie projektu solowego "Bez cięcia"?

Z głowy. Taka naturalna sytuacja, teksty powstawały od jakiegoś czasu. Impulsem do przyspieszenia była muzyka od Stiepka, wszystkie kawałki, a przynajmniej większość, z założenia były solowe i jak się nazbierało ich kilka złożyłem płytę. Większość z nich jest na płycie, kilka nie. Coś się z nimi jeszcze stanie, w taki czy inny sposób zostaną wykorzystane.

Jaka twoim zdaniem jest ta płyta? Czy udało ci się zrealizować w stu procentach pierwotny pomysł na ten krążek, czy jednak pewne rzeczy musiały siłą rzeczy się zmienić?

Reklama

Kilka rzeczy zmieniło się w czasie samego nagrywania, ale raczej detale, no i życie dopisało kilka zwrotek. Założenia zostały zrealizowane może poza tym, że DJ'e mieli pojawić się jeszcze w kilku kawałkach.

Ze wszystkiego jestem zadowolony, wszystkie sylabizowania - to dla mniej inteligentnych - są celowe i miały zaakcentować pewne sytuacje.

Kiedy współpracowałeś jeszcze z Peją, dosyć negatywnie wypowiadaliście się o wytwórni UMC, zresztą fakt faktem - nie ma ona zbyt dobrej opinii w całym kraju. Dlaczego więc zdecydowałeś się na wydanie płyty akurat w UMC?

Wypowiadałem się, ale nie o wytwórni, tylko o muzyce ludzi, którzy wydawali tam płyty. Nie ma ona zbyt dobrej opinii w kraju - tu trzeba by zastanowić się dlaczego i na jakiej płaszczyźnie. Jeśli rozważać by to pod kątem czysto ekonomicznym, to są w krajowej czołówce, patrz promocja, marketing, wyniki sprzedaży, zyski, a to jest istotna część ich działalności. Natomiast dobór płyt, które się ukazywały, to inna sprawa.

Ale nagonka na UMC zaczęła się w momencie pierwszych sukcesów firmy - ktoś te płyty jednak kupował, same się nie sprzedawały, więc proponowałbym część tej nagonki przenieść na ludzi którzy je kupili, a może podziękować im że kupili je w sklepie, a nie na targu lub ściągnęli z Sieci, co w dzisiejszych czasach jest najprostszym sposobem na posiadanie płyt.

Zdecydowałem się na wydanie tam płyty, ponieważ doborem płyt w tej chwili zajmuje się Hans i ma on swoją wizję działań, których jestem częścią - to po pierwsze. A poza tym są to ludzie, którzy wykazali się na polu promocji, sprzedaży i - co jest niemniej ważne - w kwestii rozliczeń z artystami nie ma najmniejszych problemów, co mogę stwierdzić w stu procentach na przykładzie 52 Dębiec.

Zarówno na płycie Ski Składu, jak i "Na legalu" Peji, gdzie można było cię usłyszeć, dosyć charakterystyczną cechą była duża ilość gości na featuringach. Czy to, iż na twojej solówce jest ich właściwie tylko trzech: 52 Dębiec, Tehac i Kobra, ma świadczyć o tym, że teraz będziesz robił coś zupełnie innego niż na poprzednich produkcjach?

Czy na Ski Składzie było tak dużo gości? Nie, takie wrażenie może robić duża ilość skitów, w których pojawiają się goście, ale w samych utworach nie było ich zbyt wielu. A na "Bez cięcia" gości jest niewielu, bo takie było założenie solowego materiału - zrobić solowe kawałki, a osoby, które się pojawiły na płycie to ludzie z najbliższego otoczenia, którzy w moim życiu są na co dzień.

Jak wygląda sprawa promocji płyty? Czy w planach poza klipem jest również trasa koncertowa lub podpisywanie płyty w Empikach w całym kraju, co stało się ostatnio dosyć modne?

Sprawa promocji wygląda standardowo jak przy każdej płycie, która ukazuje się na polskim rynku fonograficznym. Na razie nie planuję trasy koncertowej promującej krążek i o podpisywaniu płyt w sieci sklepów EMPiK też nic mi nie wiadomo...

Mógłbyś powiedzieć coś więcej o teledysku - skąd wziął się pomysł, kto był realizatorem zdjęć, w jakiej konwencji będzie on utrzymany?

Teledysk został zrealizowany z ekipą Ryba Films i to oni rzucili dwa pomysły na scenariusz, które zostały połączone w jeden. Wspólnie opracowaliśmy szczegóły, to znaczy miejsca i osoby, a zdjęcia zajęły 3 dni, następnie montaż tydzień z hakiem... Z klipu jestem zadowolony.

Czy nie boisz się, że po rozstaniu z Peją twoje produkcje nie będą już tak pozytywnie i chętnie odbierane?

A dlaczego miałbym się tego bać? Zastanawiam się, jak zostaną odebrane, to normalna sprawa, tego nigdy nie wiesz, a i tak pozytywnie na pewno nie odbiorą mnie wszyscy, bo ludzkie gusta są na szczęście zróżnicowane.

Jak doszło do współpracy ze Stiepkiem, który stworzył muzykę na płytę?

Stiepka znam od dłuższego czasu, zawsze się przewijał na różnych imprezach dębieckich. Muzykę robi od dłuższego czasu, ale dopiero jakieś pół roku temu dostałem od niego większą ilość bitów, które naprawdę mnie zainteresowały. Wspólna praca z nim jest łatwa, bo on wie, jakich rzeczy oczekuję i jakie mi się podobają, więc nie ma w tym temacie większych sporów.

"Bez cięcia" właściwie niedawno dotarło do sklepów, czy jednak pomimo tego masz już pomysł na kolejną produkcję?

Na pewno kolejną płytę będę robił ze Stefanem, ale rozszerzymy warstwę muzyczną o żywe instrumenty, co zresztą zapoczątkowaliśmy na tym materiale. Na takim brzmieniu zależy nam obu, więc sytuacja jest jasna.

Czym będziesz się teraz zajmować? Odpoczynek, jakieś featuringi, czy może wracasz do pracy ze zdwojoną siłą?

W tej chwili jest kilka otwartych kawałków, zwrotka dla Kobry, następna dla Tomiego, kawałek dla Cyny - jest co robić. Zacząłem pisać jakieś zwrotki na następna płytę, więc cały czas coś się dzieje i raczej nie zamierzam robić sobie wakacji.

Dlaczego postanowiłeś zająć się muzyką?

Od dawna interesowałem się muzyką, to była podstawówka, ale pierwsze klimaty, w których coś zacząłem tworzyć to nie był hip hop, ale muzyka instrumentalna, rock, hard core, punk, zaczęło się od grania na gitarze i w zespole w takich klimatach, graniu cudzych kawałków. Z czasem zaczęło to ewoluować w stronę pisania, a w którymś momencie zajarałem się po prostu rapem.

Jaki jest twój ulubiony polski wykonawca? Myślisz, że w naszym kraju są osoby, których muzyka potrafiłaby trafić do zagranicznego słuchacza?

Polskich wykonawców, których działalnością się jaram jest kilku. Jeśli rozmawiamy o hip hopie na pewno Łona, jeśli patrzeć szerzej, na pewno Kazik Staszewski i Zygmunt Staszczyk. A czy są takie osoby, których muzyka potrafiłaby trafić na zachód? Na pewno są tacy ludzie, którzy chcieliby trafić.

Myślę, że jeśli chodzi o instrumentalistów, to sytuacja jest zupełnie inna, ale warunkiem dla jakichś tam zespołów jest śpiewanie w języku angielskim, który jest w tej chwili językiem ponad granicami. Są zespoły, które nagrywają płyty w tym języku albo robią jeszcze inny zabieg i wypuszczają album dwupłytowy, na którym jedna płyta jest w języku ojczystym, druga w angielskim.

Jakie jest twoje zdanie odnośnie rynku wydawniczego? Sam powiedziałeś, że zgodziłeś się na wydanie płyty w UMC przez wzgląd na Hansa, jesteście przyjaciółmi od wielu lat i to swojego rodzaju zapewnienie, że wytwórnia nie zrobi cię w c**ja. A co by się stało, gdyby zamiast Hansa, wydanie płyty zaproponowało by ci na przykład Wielkie Joł?

W tej chwili w polskiej czołówce jest trójka: Prosto, UMC i Wielkie Joł przed rozłamem - co się z nim stanie teraz, zobaczymy. To są firmy, które poważnie traktują to, co robią, planują swoje działania długofalowo, dbają o artystów, których płyty wydają i mają wyrobioną markę. A gdybym miał wydać w Wielkim Joł to dlaczego nie? Przeszkodą w planowaniu działań i samych działaniach była by pewnie odległość. W tej chwili wszelkie planowanie promocji i tego typu rzeczy odbywa się bezproblemowo, bo centrala jest na miejscu i na wszystko, co się dzieje, mam bezpośredni wpływ. Gdyby była to inna wytwórnia, byłoby to pewnie utrudnione, ale nie niemożliwe.

Coraz więcej osób podkreśla, że siłą "Bez cięcia? jest brzmienie. To bardzo oldschoolowy klimat, nawiązanie do muzyki przełomu lat 80. i 90. Czy ma być to swojego rodzaju powrót do początku, czy raczej eksperyment - próba stworzenia czegoś, czego na twoich produkcjach jeszcze nie było?

Na pewno to celowe nawiązanie do muzyki przełomu lat 80. i 90. i korzeni, bo tak się czułem robiąc tę płytę, bardzo zależało mi na funkowym, pozytywnym brzmieniu. Na takich właśnie samplach oddających klimat, na rapie, jaki wtedy funkcjonował, z prostym przekazem, opisującym codzienne historie, jakie każdy zna, bez sztucznego elektronicznego brzmienia. Na moich wcześniejszych produkcjach nie było takich klimatów, ale w Polsce są one też rzadkością, więc tym bardziej się tym jaram.

Jaki twoim zdaniem jest polski hip hop? Czego mu brakuje?

Polski hip hop wciąż się rozwija i to jest jego najistotniejsza cecha. Czy mu czegoś brakuje? Może różnorodności, chociaż z tym jest też całkiem nieźle. Chciałbym żeby ludzie, którzy go słuchają, wiedzieli z jakich powodów ta muzyka ich interesuje.

Czy na polskiej scenie jest ktoś, z kim bardzo chciałbyś współpracować?

Na pewno Pono. Zawsze podobał mi się jego styl i podejście do życia.

Przy płycie "Na legalu" współpracowaliście wspólnie z Peją, Owalem, Mezem, Ascetoholixami... Później wasze drogi nagle się rozeszły. Myślisz, że teraz wydając wspólnie z nimi pod banderą UMC, dojdzie do jakiejś współpracy?

Ja współpracuję z ludźmi, którzy mają podobne do moich poglądy na życie i z którymi łączy mnie nie tylko muzyka, ale jakieś tam jeszcze codzienne sprawy. A od kilku lat z tymi chłopakami nie utrzymuje regularnego kontaktu i nic, oprócz wspólnego wydawcy, nas nie łączy. Tak naprawdę niezbadane są wyroki boskie i kto wie, co będzie jutro.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: muzyka | życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy