Reklama

"Zaczęliśmy od przybrania po***anej nazwy"

Z rapem w Polsce jest tak - albo mówi o ulicy i paleniu przy zagęszczeniu przeróżnych wulgaryzmów, albo jest zaangażowany w sprawy społeczne, powtarzając co chwilę, jaka to Polska jest zła.

Gdzieś pomiędzy pojawiają się nieliczne przejawy technicznego bragga przy użyciu żartu i ironii. Szkoda, że właśnie tę - bądź, co bądź - muzyczną "niszę" najczęściej spotykamy w podziemiu... A przykładem tego jest łódzki skład Ustinstrumentalix, tworzony przez Asteka i CHerCHenia, którym niebanalność muzyczna stała się wizytówką.

Z zespołem rozmawiała Megi ("Magazyn Hip Hop").

Kiedy tak naprawdę narodziło się - jak to sami określacie - zjawisko zwane "ustinstrumentalnością"? Skąd w ogóle wziął się pomysł na tak łamiącą język nazwę zespołu (śmiech)?

Reklama

Astek: O, to pytanie do mnie, bo Sir-Szeń do składu dołączył. Mniejsza z tym, że dołączył po - raptem - pięciu minutach, ważne jest to, że nie był przy formowaniu nazwy i to będzie mu się śniło do końca jego dni. Złooo! Ale do rzeczy. Zjawisko owo zrodziło się, hm... w roku 2000, na lekcji fizyki w gmachu jakże rapowego XXXV liceum, którego mury opuścili tuż przed naszym przybyciem chociażby Thinkadelicy, ha! Pomysł na trudną do wypowiedzenia nazwę wziął się z przekory, której wtedy mieliśmy w sobie dużo. Zdecydowanie za dużo. Chcieliśmy zmieniać świat, a raczej ch**owy w naszym ówczesnym przekonaniu polski hip hop, zaczynając od przybrania poj**anej nazwy. Efekty są takie: gdyby zebrać do kupy plakaty z imprez, na których mieliśmy przyjemność grać koncerty, to na jednej trzeciej byłyby błędy. Połowa redaktorów radiowych, która nas gościła lub puszczała nasz materiał, połamała sobie język na nazwie, ponosząc sromotną dykcyjną klęskę po kilkunastu sekundach zmagań. Dodam jeszcze, że wieśniacką w moim przekonaniu końcówkę "ix" zawdzięczamy pewnemu ex-Ustinstrumentalowi, ja optowałem za Ustinstrumentalnością właśnie.

CHerCHeń: Jest UstinsTrumentaliX, trudno... Nigdy o tym nie myślałem w ten sposób, ale może trudna lekcja fizyki z "XXXVeLOziom", na której powstała trudna nazwa, wraz z trudem wymyślania tejże trudnej nazwy, rzutowała na trud tej nazwy? Nieważne w sumie - ważne, że my walczymy o to, by zapamiętanie tej trudnej nazwy nie było daremnym trudem, byśmy stanowili trutkę na nudę, bo w końcu Szerszeń to coś więcej niż truteń... A poza tym łamiąca język, trochę trudna nazwa, bo... "język to nie jest, k***a, halabarda!" Sama nazwa odwoływała się do naszej, na tamten czas, głównej rozrywki - beatboxu, czyli tworzeniu instrumentów z ust, z Ex-Ust-Instrumentalistą Sepczem i My Man Mathieu'em. Nasza wychowawczyni przez te żmudne i trudne (do zniesienia) treningi na lekcjach matematyki miała odchyły i zaburzenia psychiki. A propos pomyłek w nazwie - przypomniało mi się, jak gdzieś na wschodzie Polski graliśmy jako internacjonał o nazwie "RUSINstrumentaliX"... You can hip hop z Kingą "RusinstrumentaliX", ziom! Niektórzy sugerowali nam, że końcówka "ix" to hołd dla Malcolma, ale ja nic nigdy o tym nie wiedziałem. Tak czy inaczej warto na nas stawiać, ale na pewno nie "X"...

Moglibyście chronologicznie poukładać projekty, jakie - wspólnie i oddzielnie - udało wam się do tej pory zrealizować?

Astek: Jasne. Zaczęliśmy w 2001 roku od płytki "The Mo" - składaka naszych zupełnie pierwszych nagrywek, rozprowadzanego po korytarzach liceum. Jakiś czas potem przyszła kolej na "Demorealizację" (skąd myśmy brali te nazwy, z d**y?) - w połowie dopieszczoną wersję tych najlepszych momentów pierwszego materiału, a w połowie świeżynkę z nowościami. W tym właśnie momencie do naszych szeregów dołączył Cookie Monster (wtedy znany jeszcze jako DJ cHrobot), aby pomóc nam przy tworzeniu pierwszej płyty, która poszła w Polskę - "Ćwiczenia Pierwszego". Następnie uderzyła mi sodówka i ulepiłem sobie "Akustykę Ust Asteka" (ta nazwa już ma ręce i nogi, a zwłaszcza usta), krótki przerywnik pomiędzy pierwszym a drugim ćwiczeniem. No i tym samym dochodzimy do płyty "Ćw. 2 Ustpokój Czas", naszej najnowszej, choć już lekko przykurzonej, produkcji. Krótko po "Ćw. 2" ujrzała światło monitorów produkcja, którą miałem przyjemność wyprodukować - "Dla Sławy", debiut zespołu wokalno-muzycznego "Dwa Sławy". Uff, to z grubsza wszystko.

CHerCHeń: Ostatnio założyłem kaseciaka w aucie i przy okazji wydobywania starych taśm znalazłem kilka kaset z naszym beatboxem na boomboxach! Uwierzycie? Niektóre z tych rzeczy są starsze od naszej nazwy nawet! Wtedy myślałem, że to mega dobre (śmiech)... Z perspektywy czasu są to mocno śmiechowe opcje, ale są też takie kwiatki jak hardkorowe wokalno-beatboxowe "Przebojowe warzywa bonduelle" i - co gorsze - "Wlazł kotek na płotek" w wersji a'la blokers... Mój człowiek wymienił chyba 100%, ale warto napomnieć, że były też różne bieżące kopie robocze zrzucane na niejeden koncert. Jeden ziomek prawie przE/Ypłacił to... okiem.

Skąd wziął się pomysł na "Ćwiczenia Muzyczne", które zamknęliście w dwóch odsłonach? To tylko czysta zabawa formą czy raczej specyficzna lekcja muzyki?

Astek: Z jednej strony to czysta zabawa brudną formą. Nie ma co dorabiać ideologii do początków - idea ćwiczenia wzięła się od intra "Peregrynacji", gdzie uczymy, jak obchodzić się ze słowem Ustinstrumentalix i od winylowego cutu w nim zawartego. Nasze zamiłowanie do komplikowania wszystkiego wokół poskutkowało tym, że wmieszaliśmy ów cut w tytuł płyty i bach! Stało się. I dobrze się stało, bo z drugiej strony - owszem - mamy tu do czynienia ze specyficzną lekcją muzyki, trafnie to ujęłaś. Uczymy naszego patrzenia na hip hop, na świat i na ludzi, jakkolwiek żałośnie brzmi to, co właśnie powiedziałem. Martwi mnie tylko, skąd wezmę cut na domknięcie trylogii - był już kurs francuskiego i kurs aerobiku, co teraz?

CHerCHeń: Może, żeby zakończenie było z pier***nięciem, wytniesz cuta "Ćw. 3" z jakiejś winylovej Kamasutry (śmiech)?

Astek: (śmiech)

Klimat, w którym tworzycie określacie jako "...połączenia groovy, jazzy, funky vibe & witty rap z ironią, dowcipem oraz refleksją w ustinstrumentalnej witalnej muzyce...". Z czego wyrasta to muzyczno-liryczne brzmienie? To kwestia waszych osobistych inspiracji, a może sprzeciw wobec tej monotonii pojawiającej się w polskim hip hopie?

Astek: Ojojojoj, spokojnie, spokojnie (śmiech). Ta wypowiedź ma parę ładnych lat, a co za tym idzie, jazzy i funky u nas nie ma już od dawna. Witty rap ciągle się gdzieś przewija, a przynajmniej mam taką nadzieję, tak samo jak ironia i dowcip, o który też już niestety coraz ciężej. Nasze muzyczne brzmienie wyrasta z tego, co wysampluję, a zatem z tego, co mi wpadnie w ucho przy odsłuchu wosku. Ile w tym sprzeciwu? Nie wiem, okres buntu skończył mi się już jakiś czas temu i nie mam już wczuty w jakikolwiek sprzeciw wobec kogokolwiek - robię swoje, nie patrząc ani za, ani przed siebie. Nasze brzmienie to tylko i wyłącznie wypadkowa naszych inspiracji - muzycznych, mentalnych i innych. Ani geniusz, ani monotonia innych, ni mnie ziębią, ni parzą.

CHerCHeń: Stary, to Polska, nie Stany! Hip hop kwit-nie? Jak już się przyznasz do zmiany poglądów, to nazwą cię heretykiem i oskarżą o hipokryzję i o własnych ideologii gwałt, jakbyś miał być Hipolitem... Więc uważaj, co mówisz, "tu nawet ściany mają uszy" (śmiech).

Milion liter i setki tekstów ze zmiennymi bitami dojrzewają i zmieniają się na równi z nami, są naszymi bliźniakami, odbiciami naszej drogi życiowej i aktualnych stanów. A jednak Stany (śmiech). W ogóle dla mnie jakakolwiek namiastka artyzmu czy sztuki musi być wiecznym procesem i podróżą! Stąd "Peregrynacja" jako pierwsze "Ćwiczenie" - to tak, by jednak udowodnić pewien ideologiczno-logiczny sens "Ćwiczeń Muzycznych".

Zapytałam o to, gdyż zawsze byłam zdania, że pewna charakterystyczna inność - oryginalność powinna stać na najwyższym stopniu w dekalogu każdego artysty...

Astek: Hmm... Czyżbyś tym samym sugerowała, że mamy tę charakterystyczną inność? Dzięki. Słuchaj - i tak, i nie, to zależy, jak taką inność osiągasz. Jeżeli swój dekalog traktujesz jako spis pozycji do odfajkowania, to nie, nie, nie! Jak to powiedział nasz kolega Walles: "Po pierwsze rap, po drugie rap, po trzecie pokora, po czwarte promocja - w takiej kolejności, k***a"... I to samo tyczy się oryginalności. Jeśli jakiś błazen zaczyna swoją drogę twórczą od manifestu inności, to daję stówę, że będzie to strasznie śmieszne, jak na błazna przystało. Mówię to, bo znam takich dwóch typów, którzy na szczęście w porę się ogarnęli i odnaleźli zagubioną pokorę w miarę na czas. Zaprawdę powiadam, oryginalność tylko jako skutek uboczny tworzenia muzyki ma prawo bytu, a w innym wypadku ma prawo odbytu - c**j jej w d**ę.

CHerCHeń: Ja jestem wolny i spalam artystycznie wszelkie deka-logi, lolki. Oryginalność na siłę wk***ia mnie bardziej niż dobra sztampa i prawie tak jak plagiat. Szablonowa oryginalność irytowała nas mocno i po kawałku o tejże nazwie złapaliśmy dystans do tego stanu rzeczy... Cóż, nikt mi nie dał prawa do oceny, "jaki jest prawdziwy hip hop", więc moje przekonania o świeżości, oryginalności i przede wszystkim o indywidualizmie nie muszą być prawidłowe. Niektórzy raperzy powszechnie uznani za oryginalnych i pro bawią się w translatorów punchów ze Stanów, a ludzie to łykają, bo tak kochamy te follow-upy przecież. Inni, bardziej oficjalni, robią nawet covery traków z USA i też nauczyłem się to akceptować... Kiedyś to było dla mnie nieapetyczne, ale "apetyt rośnie w miarę jedzenie", a rap-anoreksji ani rap-bulimii mieć nie chcę. Nie to, że moje polskie wersy zjadają tych MC... (śmiech)

Kto jest odpowiedzialny za muzyczne brzmienie waszych materiałów?

CHerCHeń: On.

Astek: Wosk Master Astek. Od kołyski aż po grób, czyli od diggingu po miks wokali. Ma to zalety, bo łatwo o pewien patent na brzmienie, ale ma to też wady, bo łatwo o pewien patent na brzmienie. Powinienem zapewne z tego miejsca powiedzieć, że za nasze brzmienie odpowiadają setki winyli z moich koszy i wymienić cały łańcuch sprzętowy potrzebny do zamiany tych płyt w gotowe numery, ale nie powiem, bo nonszalancja jest fajna.

"Wyobrażasz sobie życie bez bitu, basu? Ja nie...". Rapowanie i tworzenie muzyki stało się już dla was sposobem na życie?

Astek: I tak, i nie. Z jednej strony wśród ziomków ze środowiska - nazwijmy to - nierapowego często napi***alam, jakbym rapował - używam gierek słownych, follow-upuję znane im teksty kultury, jakbym pisał truskulowe kawałki. Ciągle z tej samej strony, jak słyszę jakąkolwiek muzykę, to rozkładam ją na części pierwsze - na poszczególne instrumenty i częstotliwości, a tykający kierunkowskaz powoduje u mnie niekontrolowane wybuchy beatboxu lub freestyle'u. Z drugiej jednak strony - po latach noszenia klapek na oczach odkrywam, że są też inne za***iste zajawki na tym świecie, np. w tej chwili jest 00:56, a ja, zamiast robić bit, obczajam w necie air soft guny, bo potrzebuję jakiejś broni bocznej. Rap sposobem na życie? Tak, ale albo od początku do końca, albo do czasu. Nam się chyba nie powiodła ta pierwsza opcja.

CHerCHeń: Jesteśmy ofiarami choroby rymów i rytmów. Choroby, bo w kontekście codziennego życia niesie to więcej problemów niż wymiernych korzyści. Ale kochamy to i nie umiemy bez tego żyć. Zostaje nam z tym walczyć, mieć spore spory wewnętrzne i cierpieć jak Werter - albo próbować żyć z tym w symbiozie i czerpać z tego radość i życiową energię. Zdecydowanie wybraliśmy to ostatnie! Nie mamy wczuty i krzywych akcji, bierzemy z naszego muzykowania wszystko - wszystko, co najlepsze. "Miłość do hip hopu nie zginie - Łódź z tego słynie!"

Wybraliście humor i ironię jako narzędzie konstruujące teksty, co w połączeniu z charyzmą każdego z was nie pozwala przejść obojętnie obok tych materiałów. Nie myślicie jednak, że z czasem będziecie stawać przed tą przysłowiową ścianą - nie ze wszystkiego przecież można zażartować, nie wszystko można potraktować łagodną refleksją...

Astek: Pewnie. Takie ściany znamy bardzo dobrze i dlatego pewnych tematów nie ruszamy. Ja na przykład nie napiszę kawałka o miłości, bo jestem za słabym raperem, żeby dobrze o niej opowiedzieć. Przecież nie odp***dolę setnego kawałka porównującego miłość do hip hopu z miłością do kobiety. Co do ironizowania na każdy temat, to niestety nie masz racji, bo niestety wszystko można zironizować, jak się okazuje. Jak w rapie, tak i w życiu nie umiem być poważny. Psycholog zapewne powiedziałby, że nie umiem okazywać prawdziwych uczuć, a prawda jest taka, że mi się po prostu nie chce być poważnym. Powaga męczy i o ile w życiu ciężko jest unikać sytuacji, gdzie żart wciśnięty w nieodpowiedni kontekst robi niemałe zamieszanie, o tyle w rapie po prostu drzesz kartkę i piszesz dwusetne bragga.

CHerCHeń: Przytoczę raz jeszcze, w kolejnym wywiadzie, słowa znanego poety - "mój rap to moja rzeczywistość...". Zarzucają mi często, że moje podejście do życia to już nawet nie humor i ironizowanie, a sarkazm i trywializacja wszystkiego, co ważne w opinii innych. Ale - o ile jest ze mną aż tak źle - takie podejście jest w sumie przyjemniejsze. Po co spinać poślady, rozpatrując każdą kwestię, gdy w ogólnym rozrachunku są to najczęściej kwestie mocno przyziemne... Życie mnie doświadczyło kilka razy i nauczyłem się, że ustpokój ("Ćw. 2"?) i pokorne przyjmowanie tego, co nam życie daje, wraz z pozytywnym myśleniem i ustposobieniem jest korzystniejsze aniżeli wieczne życie w zbędnym stresie. Jest to w pewnym sensie kluczem do - w miarę bezstresowego - przeżycia życia. Bo trzeba przeżywać, a nie umierać życie! Tutaj jednak samokrytycznie muszę zaznaczyć, że ta moja "technika użytkowa" przeżywania życia nadal ma mankament w postaci zaniedbywania wielu spraw, ale wciąż ćwiczę... A tak dokładniej odpowiadając na pytanie: jestem raper i jak trafię na ścianę, to pojadę ją tagiem, grubym flamem i zrobię na niej UTX reklamowy baner... (śmiech)

Moją uwagę zwróciło niejednokrotne nawiązywanie do tematu czasu w waszych utworach. Pojawia się i w "Chronemice", i w "Ustpokój Czas" czy w "Wehikule Czasu" - a i to, rzecz jasna, nie wszystko. Mówicie zatem o nim często z różnych punktów widzenia i w odniesieniu do różnych sytuacji, choć podsumowanie właściwie zawsze jest takie samo: czas nigdy nie pomaga. Czym więc tak naprawdę on jest dla was i dlaczego chcecie o nim mówić?

Astek: Czas to jedna z tych ścian, o które pytałaś. Mnie i tak boli czoło od walenia w nią łbem przy nagrywkach do "Ćw. 2", więc pozwól, że podrę kartkę z tym pytaniem.

CHerCHeń: Czas ten czasem czesze czaszkę, czytajcie, co o czasie pisze Szerszeń z Astkiem: "Z tym czasem to tak: zwyczajnie go brak! My z Astkiem ot tak, z dystansem od lat; bit z basem - podkład, z freestylem to trak i dla mnie to skarb, gdy czas ten chcą kraść...". A wszystkie inne przemyślenia o czasie są podane w pięknym digi na naszym LP - "Ćw. 2. Ustpokój Czas", ziom!

"Jakiś czas nie będzie nas w grze...". A myślicie, że kiedyś przyjdzie czas na legalną produkcję?

Astek: Nie oszukujmy się - gdybym był wydawcą, to jednym tchem byłbym w stanie wymienić kilkanaście przyjemniejszych sposobów na wtopienie pieniędzy, niż wydawanie płyty Ustinstrumentalix. Dlatego też od bodajże 2003 roku nie wysłaliśmy nigdzie żadnej demówki, no bo po co?

CHerCHeń: Czy my coś w ogóle wysyłaliśmy? Astek? Podobno to MC Rosomak próbował nas promować? Mieliśmy krótkie romanse z kilkoma wytwórniami, ale nam nigdy za bardzo nie zależało na tym, a im widocznie nie wystarczająco, bo nadal jesteśmy wolni jak styl, a nie wolni jak Tybet. 16wersów stanowi dla nas doskonałą alternatywę. Są ważniejsze rzeczy do zalegalizowania niż ustinstrumentalizowane nagrania!

Czego możemy spodziewać się po Ustinstrumentalix w najbliższym czasie?

Astek: Po Ustinstrumentalix niczego. Prace nad "Ćw. 3" nie zaczną się wcześniej niż po wakacjach, kiedy to - daj Boże - skończą się prace nad następczynią "Akustyki Ust Asteka". Aaaaaaaa, chociaż nie. W sumie to jest jeden joint, który czeka na premierę - kawałek na mixtape DJ-a Screama. Ale znając życie, to być może wcześniej my wyj***emy album niż Scream mixtape. (śmiech)

CHerCHeń: UstinsTrumentaliX są znani z tego, że są nieobliczalni i nieprzewidywalni, więc co nas czeka, nie wiemy my sami. Ale każdy, kto zostanie z nami, będzie zarzucany nagraniami - na czele z "Ćwiczeniami". "Ćw. 3" nadejdzie małymi krokami, cierpliwości, kochani...

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy