Reklama

"W komponowaniu czuję się silniejszy"

Muzyczne wyprawy Rahima od zawsze stanowiły ciekawą alternatywę w polskim bitmejkingu i nie sposób się z tym nie zgodzić. O ile jednak jego produkcje dosyć skutecznie wymykają się szufladkom, o tyle już sam artysta ma z tym dosyć duże problemy. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Ludzie widzą w Rahimie przede wszystkim rapera i w momencie, gdy nie podoba im się jego rap, z góry skreślają muzykę, która wychodzi spod jego rąk. Czy słusznie? Koniecznie sprawdźcie "DynamoL" - produkcję sygnowaną nazwą "Straho" - przeczytajcie również wywiad z jej twórcą. Z Rahimem rozmawiał Filip Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Od premiery poprzedniej płyty producenckiej minęło już ładnych parę lat. Co czujesz dzisiaj, kiedy słuchasz "Experymentu Psyho"? To krążek, który najchętniej wyrzuciłbyś przez okno, czy też może raczej jest dla ciebie jakimś wyznacznikiem - punktem odniesienia w produkowaniu bitów?

Minęło już 5 lat od premiery "Experymentu". Ostatnio słuchałem sobie tej produkcji w aucie i przyznam szczerze, że się zajarałem. Zaiste, te bity są zupełnie inne od obecnych, ale to właśnie robienie takowych parę lat wstecz dało mi doświadczenie i wiedzę do podwyższenia poziomu, który chyba jest słyszalny na mej nowej produkcji.

Reklama

Jak wiadomo, każda płyta producencka rodzi się w bólach. Jakie problemy napotkałeś przy realizacji "DynamoLu"? Doświadczenia, jakie zdobyłeś przy realizacji "Experymentu Psyho" pomogły ci w jakimś stopniu w realizacji drugiej płyty producenckiej czy wręcz przeciwnie - nie miały żadnego znaczenia?

Jest kilka różnic pomiędzy tymi płytami. Pierwsza kwestia to studio. Kiedyś nagrywałem część wokali u siebie, część w Częstochowie, gdzie także był robiony mix i mastering. Teraz nagraliśmy wszystko w naszym katowickim MaxFloStudio, a materiał sfinalizowaliśmy z Grafitem u mnie w domu. Zaznaczę przy okazji, że bardzo mi pomógł w całej sprawie nasz studyjny realizator Booryz. Druga ważna kwestia to wydawnictwo i promocja. "Experyment" wydał Gigant, a do płyty powstał zaledwie jeden klip, który zrobił po kosztach mój znajomy Maciej Pisuk - dzięki temu człowiekowi i jego utalentowanej żonie Oldze powstał po 4 latach drugi klip do numeru "Magnes". Tyle w sumie było promocji. "DynamoL" wydaliśmy sami w MaxFloRec. Z grupą filmową Przedmarańcza zrobiliśmy dwa teledyski, które odbiły się sporym echem w światku muzycznym. W zanadrzu premiera kolejnego. Całą promocję ogarniamy sami. W tym temacie jest dużo trudniej i bardziej stresująco. To chyba tyle.

Już od niejednego producenta słyszałem lament, że najtrudniejszą rzeczą przy składankach producenckich jest ogarnięcie - a raczej poganianie - artystów. Którego artystę było ci najtrudniej ogarnąć i jaki masz sposób na przywołanie rapera do porządku?

W sumie nie miałem większych problemów z moimi gośćmi. Są to w dużej mierze ludzie zdyscyplinowani albo tacy, którym zależy na zrobieniu utworu przeznaczonego do ujrzenia światła dziennego. Albo tacy, których po prostu cieszy uczestnictwo na mej produkcji. Byli również tacy "nieogarnialni", no i ich po prostu na tej płycie nie ma. Myślę, że problemy, o których mowa, zaczynają się na wyższym szczeblu - tzn. z artystami znanymi, a tu - poza paroma moimi ziomkami - takich nie ma. Stawiam na nowe twarze, świeżość i nie lubię promocji przez "gwiazdorską" tracklistę.

Powiedziałbym, że na singel z Lilu wysmażyłeś totalnie "nie-rahimowy", wpadający w ucho, przebojowy bit. Ten kawałek powstał w zamierzeniu stricte singlowym i jest pewnego rodzaju kompromisem z mediami - czy też wyszedł zupełnie naturalnie i dopiero później został wyselekcjonowany spośród innych utworów jako singiel?

To jest ciekawa historia. Bit zrobiłem pierwotnie dla pewnej grupy tanecznej. Kiedyś Lilu odezwała się w sprawie wspólnego numeru, więc dla sprawdzenia wysłałem jej ten podkład. Dzień później dostałem od niej demo tego kawałka, które po prostu położyło mnie na łopatki. Zaprosiłem L do MaxFloStudio i nagraliśmy to jeszcze raz. Puszczałem kawałek znajomym i wszyscy się nim jarali. Miał powstać z tego niezależny singiel, ale ostatecznie wystartowało jako promo płyty "DynamoL".

Kogo twoim zdaniem zabrakło na tej płycie? Osobiście dziwię się, dlaczego nie ma... L.U.C.-a! Myślałem, że skoro nagraliście razem "Homoxymoronomaturę", to w "odwecie" nie zabraknie także L.U.C.-a na producenckim albumie. Dodajmy, że premiery obu krążków się zbiegły, a więc byłaby to dla was dodatkowa promocja. Dlaczego tak wyszło?

Mnie osobiście zabrakło Łony, którego nie udało mi się zadowolić muzycznie, oraz Gurala, którego nie ogarnąłem technicznie. Chciałem jeszcze zaprosić paru ludzi mniej lub bardziej znanych, ale musiałbym zrobić 2 CD i wydać album rok później. Bez sensu. Wrócę do tematu i dorobię numery, które miałem w planach. Wydam kolejną produkcję. A z absencją L.U.C.-a sprawa jest prosta - byliśmy zaaferowani robieniem wspólnego albumu i pewnie gdybyśmy mieli coś jeszcze dopisać, to na nasz wspólny album. Myślę, że na kolejnej produkcji go nie zabraknie.

Twój ulubiony kawałek i artysta z "DynamoLu"? Z uzasadnieniem poproszę, tylko tak szczerze.

Być może okażę się tendencyjny w swoim wyborze, ale jest to Śliwka i jego "SinuSoida". Kiedy nagrywał ten utwór i na głośnikach słyszałem jego słowa, to miałem wrażenie, że napisał je dla mnie, zupełnie zgodnie z moją ówczesną sytuacją życiową. Poza tym ten kawałek jest mega uniwersalny i wybiega poza jakiekolwiek ramy gatunkowe. Dowodem na to jest chociażby fakt, że kawałek dostał się na tracklistę nowego filmu Magdaleny Piekorz "Senność". Dodam jeszcze, że zawsze jestem zadowolony z mej kooperacji ze Śliwką. Myślę, że powinniśmy zrobić wspólny album. Ja bity, on słowa i wszystko.

Na obu producenckich płytach w niektórych kawałkach dosyć często i gęsto pojawia się motyw jarania. Już abstrahując od tego, co nawijają goście na twoich krążkach - czy ten temat nie wychodzi ci już bokami? Nie uważasz, że wszystko, co było do powiedzenia na ten temat, zostało już powiedziane lata temu?

Fakt, jest to temat oklepany i niekoniecznie godny propagowania. Jeśli jednak chodzi o kawałek Kamsa, to cieszę się, że nagrał sequel "Przesłuchania". Widzę też oddźwięk tego numeru w kręgach hiphopowych. Tym samym stwierdzam, że są nadal odbiorcy zielonych tematów.

Nagrywki na "DynamoL" odbywały się w MaxFloStudio - powiedz, jaka atmosfera panowała w studio podczas nagrywek? Dam sobie głowę uciąć, że nie obyło się bez zabawnych sytuacji i robienia sobie jaj. Wydarzyło się coś śmiesznego, o czym warto byłoby wspomnieć?

Wiesz, ja generalnie lubię i cenię profesjonalizm. Możemy się nawalić do bólu, a w studio pracujemy. Więc ja raczej zachowuję trzeźwość umysłu i skupiam się na nagrywkach. A teraz ścinam ci głowę! Żartuję. Gdy dAb wpadł do studia, to siedzieliśmy chyba ze 3 dni z rzędu. Oczywiście robiliśmy wszystko inne niż nagrywki. Pewnego dnia wbił też Grafit, zrobiliśmy flaszkę, a po niej zaatakowaliśmy EMU, które przywiózł dAb. No i jeden po drugim nagrywaliśmy partie dźwiękowe - parę traków i kolejny bit - śmiejąc się przy tym, że robimy właśnie instrumentale na trzeci album Abradaba. Parę miesięcy później dzwoni do mnie dAb i mówi, iż pierwszy raz od tego czasu odpalił EMU, a jest tam jeden zajebisty bit do wykorzystania! Wtedy przypomnieliśmy sobie, że te bity robiliśmy (śmiech).

Na "Homoxymoronomaturze" wraz z L.U.C.-em zastanawiałeś się, czy "globalne sieci to piękno czy piętno", tymczasem na "DynamoLu" razem z Fokusem mówisz o cyfronach - ludziach uzależnionych od klikania myszką i surfowania po necie. Czy ty sam jesteś takim cyfronem? Odczuwasz pewnego rodzaju uzależnienie od internetu, elektroniki?

Zadajmy lepiej pytanie, jaki odsetek młodych ludzi nie należy do generacji cyfronów? Pewnie, że jestem jednym z nich. Jednak zauważam ten przykry fakt i staram się stawiać temu czoła, a łatwe to nie jest. Najbardziej martwię się zanikiem zwykłych interpersonalnych kontaktów twarzą w twarz. Sam nie wiem do końca, czy to piękno, czy piętno.

To a propos tych kontaktów "twarzą w twarz". Tak się składa, że Fokus zagra wkrótce pierwszy w Polsce wirtualny koncert. Co sądzisz o takiej formie koncertu? Traktujesz to z przymrużeniem oka i myślisz: "O, fajny eksperyment" czy też może raczej śmiejesz się z tego gdzieś w duchu? Czy sam byłbyś w stanie "zagrać" taki koncert?

Czytałem właśnie na jego www o tym i bardzo jestem ciekaw efektu. Na pewno będzie to ciekawe doświadczenie. Z drugiej strony - zastanawiam się, czy umiałbym zagrać do obiektywu, bez udziału publiki. Sądzę, iż ciężko będzie wygenerować wirtualną energię. Nic, zobaczymy. Oby to nie zastąpiło standardowych wersji koncertów, tak jak mp3 wyparło CD-ki.

To teraz kolejne nawiązanie do obu producenckich krążków w pytaniu pół żartem, pół serio. Co "cyfron" Rahim robi w domu, jak nie ma prądu (śmiech)?

Czyta Tolkiena, rozwiązuje sudoku albo po prostu idzie spać (śmiech).

Tak też myślałem (śmiech). Przyznam, że twoje muzyczne zajawki śledzę już od ładnych paru lat i zawsze chciałem ci zadać pytanie: czy nie myślałeś o stworzeniu płyty instrumentalnej, trip-hopowej? Bardzo ciekawi mnie, do jakiego miejsca "zabrałbyś" słuchaczy takim krążkiem...

Powiem ci szczerze, że nie jesteś pierwszym, który mnie o to pyta. Nie ukrywam, że te pytania zachęcają mnie do zrobienia takiego albumu - pewnie przyjdzie na niego kolej. A jeśli chodzi o jego klimat, to na pewno nie będzie lekki, bo zazwyczaj zapuszczam się daleko i głęboko. Pożyjemy - zobaczymy.

Już nie raz udowodniłeś, że jesteś producentem nie tylko dobrym, ale także uniwersalnym, o czym doskonale świadczy chociażby wspomniany wcześniej kawałek "Pod paznokciem" z Lilu. Zawsze zastanawiałem się, czemu tak mało bitów Raha możemy usłyszeć na polskich rap płytach... Nie było sensownych propozycji współpracy na tym polu?

Straho rzadko idzie zgodnie z panującymi tendencjami i trendami, czyli tym samym jest mały popyt na jego muzykę. Bardzo często ludzie doceniają moje bity parę lat po tym, jak są wydane. Przyjdzie kiedyś moment, gdy ludziom znudzą się standardy i zaczną poszukiwać. Ja wtedy tam będę i postaram się zaoferować im to, czego potrzebują. Tak na marginesie - coraz więcej MC zgłasza się do mnie po podkłady i żyją one w podziemiu.

Zmierzam powoli do tego, że ludzie widzą w tobie głównie rapera, a zapominają o tym, że jesteś także producentem. Powiedz: lepiej czujesz się za majkiem czy przy bitmaszynie? Nikt cię chyba o to nie pyta, bo każdy z góry zakłada pierwszą opcję. Czy ludzie mają rację?

Lubię i jedno, i drugie. Jednak w komponowaniu czuję się silniejszy. Muzyka jest dla mnie oderwaniem, a rymowanie interakcją ze słuchaczem. Masz jednak rację co do przypiętej mi etykietki. Ci, którzy nie lubią mojego rapu, skreślają od razu moją muzę. Czy słusznie?

No dobrze, a myślisz już o kolejnym projekcie producenckim? Mam nadzieję, że nie wyjdzie w takim odstępie czasowym jak dwa pierwsze krążki (śmiech)...

Nie wiem w sumie, co zrobię i kiedy. Chciałbym zrobić solo, Poka 2, album ze Śliwką i obiecany z Rene1, a do tego marzy mi się np. "Experyment: Underground". Póki jednak czegoś konkretnie nie zacznę i się w to nie zagłębię, nie będę robił smaka (śmiech). Gdy ten stan rzeczy się zmieni, na pewno się o tym dowiesz.

W takim razie trzymam cię za słowo. Powiedz może na zakończenie, co ciekawego obecnie dzieje się w MaxFlo...

Małymi kroczkami do przodu. Powstają kolejne albumy. Miuosh "Pogrzeb", Lilu "La", Perwer Mixtape 2. Może uda się zrobić drugi Projektor, gdyż Puq powrócił na stare śmieci. Poza tym ogarniamy imprezy, koncerty, sklep, forum, itd. Polecam zajrzeć czasem na stronę, aby być na bieżąco z tym, co u nas słychać.

Wielkie dzięki za wywiad. Jakieś ostatnie słowa do czytelników?

Dziękuję wam za wspieranie rodzimej muzyki. Nadajecie sensowność naszym działaniom. Pokój z Wami!

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: Artysta | studio | problemy | L.U.C. | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy