Reklama

"Uchronić fanów przed g**nem"

Szczery, charyzmatyczny, bezkompromisowy. Te słowa chyba najlepiej opisują Fu. Patrząc na liczne featuringi i ilość nagranych przez niego płyt można by rzec, że to jeden z najbardziej zapracowanych raperów w Polsce. Swoją ostatnią płytę pt. "Krew i dusza" wydaną w Prosto pokazuje, że wcale nie spoczął na laurach. Pokazuje także, że pomimo zmian, jakie zaszły w jego życiu, rap Fu wcale się nie zmienił, a on sam konsekwentnie idzie naprzód, odpychając po drodze wszystko to, co w rap biznesie najbardziej zakłamane i fałszywe. Sprawdźcie, co sam zainteresowany ma do powiedzenia o swojej najnowszej pycie i o wpływie hip hopu na jego życie... Z Fu rozmawiał Filip "Diabeł" Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Podobnie jak niejeden już artysta, na swojej ostatniej płycie zwracasz uwagę na kondycję polskiego hip hopu, zresztą od lat już mówi się w kółko, że hip hop umiera. Artyści pytani o to, dlaczego rap zdycha przeważnie odpowiadają jednym słowem - "hiphopolo". Ale spójrzmy szerzej na problem, bo przecież boom na hiphopolo mamy już za sobą, a i tak na koncertach pojawia się coraz mniej osób, sprzedaje się coraz mniej płyt, zainteresowanie rapem maleje. Jak myślisz - patrząc z perspektywy artysty - co wpływa na to, że hip hop umiera?

Ogólnie rzecz biorąc wina leży po stronie ludzi, którzy słuchają tej muzyki jak i tych, którzy ją tworzą... Zacznijmy od tych pierwszych - i mówię to teraz z ręką na sercu! - piractwo zabija hip hop w tym kraju. Ściągając mp3 z internetu ludzie zabijają hip hop sami! Nie zdają sobie sprawy, jakie wydawca traci pieniądze, nie mówiąc o samym artyście... Poprzez ściąganie mp3 z internetu płyty się coraz słabiej sprzedają i nam między innymi automatycznie zmniejszają się budżety na wydawanie następnych płyt, na promocję, żeby klipy były zaj**iste, żeby promocja zainteresowała ludzi.

Reklama

Coraz ciężej jest wydawać płyty te naprawdę prawdziwe z prawdziwą muzyką. Ludziska później mają pretensje do świata, że artyści hip hopowi w Polsce słabe robią bity, itd. Ja, wydając następną płytę, podejmuję wyzwanie i mam cel do zrealizowania. Jest to myśl, żeby nagrać materiał dla ludzi w tym kraju, zwłaszcza tych młodych, żeby uchronić ich przed takimi g**nami jak Verba, DKA, Mezo czy inne harcerzyki, które podszywają się pod hip hop.

Wiesz co? W tym kraju w tym momencie wiele nurtów muzycznych umiera, bo rządzi żenada, bezguście muzyczne. Psuje się rynek muzyczny, wyjada go głupota medialna, cały ten befsztyk, jaki puszczają w TV jak i pewne stacje radiowe... Nie da się tego słuchać. Dla mnie telewizja muzyczna na dziś dzień robi z mózgu sieczkę, puszcza w kółko to samo... Nie jest już tak jak kiedyś, kiedy można było naprawdę usłyszeć kawałki rap zza oceanu oraz polskie, które przyspieszały tempo bicia serca i dawały satysfakcję. Uczyliśmy się słuchać tego i poznawać świat hip hopu, obcować z nim... Teraz liczy się plastikowy bit i nawijka o byle czym... Takie "reality s*it"! Ja w miarę moich możliwości będę starał się ratować hip hop, bo jest on moim całym życiem. Poświęciłem mu wiele lat, całą swoją młodość, więc nic nie jest w stanie tego zmienić.

Pytasz, dlaczego hip hop umiera? Dlatego, że sami go niszczymy swoją własną głupotą. Tyle na ten temat!

Nas za domniemaną śmierć hip hopu obwinia młodych, którzy nie mają pojęcia o korzeniach tej muzyki i nie znają ważnych "staroszkolnych" graczy, którzy z ich winy odchodzą w zapomnienie. Podkreślasz niejednokrotnie to, że nie obchodzi cię, czy twoja muzyka się spodoba i sprzeda. A czy obchodzi cię to, jak zapamiętają cię ludzie i czy w ogóle będą o tobie pamiętać za powiedzmy 20 lat?

Słuchaj, staram się wpajać młodym słuchaczom, co było kiedyś ważne w tej muzyce, co nas wtedy jarało i jak się dzisiejsze realia różnią od tych, co były 10-15 lat temu. Np. żeby mieć oryginalną płytę, robiłem wszystko, co w mojej mocy, kombinowałem z różnych źródeł, żeby mieć dobrą płytę i później miałem cholernie wielką z tego satysfakcję, że mam taką płytę w swojej kolekcji i zapłaciłem za nią.

Widzisz, u nas w Polsce jest podobnie jak w USA, podobnie jak zarapował Nas: wielu zaj**istych graczy rap odbiło ze sceny lub nie ma szans przebicia. Ja staram się otwierać rap furtkę wszystkim dobrym raperom i producentom, kiedy naprawdę czuję, że są utalentowani. Daję im możliwość nagrania rapu i zrobienia dobrej muzy na moich płytach.

Jeśli chodzi o to, czy pozostanę w pamięci ludzi za 20 lat, to nie stawiam na to i nie oczekuję tego. To nie jest dla mnie czymś ważnym, ale zakładam, że ci, co naprawdę doceniają moją twórczość, wszystkie nagrane płyty, będą mnie pamiętać, że w tym okresie swojego życia, szczególnie w latach młodości mogłem im pomóc w jakimś stopniu poprzez danie im podpowiedzi, co można zrobić w danej sytuacji, jak można się zachować, co robić dalej, gdy jest jakiś problem w życiu.

Wiesz, wielu ludzi szuka w moim rapie odpowiedzi na pytania związane z jakimiś prywatnymi problemami. Dużo tematów, które poruszam w tekstach, dotyczy też innych ludzi i to nas łączy. Wiele możemy razem zdziałać i poprawić w swoim życiu, gdy słuchamy tekstów hiphopowych. To jest takie muzyczne vademecum. Bardzo dużo ludzi pisze do mnie maile, że moje kawałki pomogły im przetrwać najgorsze chwile w życiu, że one są ich podporą. To między innymi daje mi siłę, żeby dla nich nagrywać płyty i nie zwracać uwagi na tych, którzy mi to utrudniają.

W kawałkach, co zrozumiałe, co krok mówisz o rzeczach, które cię denerwują. I to nie tylko o tych dotyczących zjawisk w muzyce, czy też w samych mediach - krytykujesz też ludzką naturę, obrywa się m.in. bananiarzom, sztucznym nastolatkom z bogatych domów. To wszystko cię irytuje. A czy jest coś, co cię pozytywnie zaskakuje w tym wszystkim, co przed chwilą wymieniłem? W skrócie - wiemy, co wkurza Fu w ówczesnym świecie, ale tak naprawdę nie wiemy, jakie rzeczy uważasz za pozytywne...

Wiele rzeczy jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi, ponieważ jestem burzliwym człowiekiem, mam słabe nerwy. Lecz to nie znaczy, że nie piszę tekstów pozytywnych - mam ich na koncie bardzo dużo. Jest po równo, pół na pół, pozytywnie i negatywnie (śmiech).

Wracając do pytania, jakie rzeczy uważam za pozytywne, to powiem ci, że chciałbym żyć na co dzień z myślą, że jest pięknie i super pozytywnie, ale nie jest tak, ponieważ te rzeczy negatywne nie dają spokoju. Czuję się pozytywnie dzięki mojej kobiecie. Pozytywnie zapatruję się na przyszłość jak i dzisiejszy stan mojego życia, bo staram się żyć na co dzień z uśmiechem na twarzy, dzieląc życie z moją kochaną kobietą, dając jej miłość i starając się, żebym był samowystarczalny. Dzień po dniu uczę się na własnych błędach, staram się żyć tym, co mam i cieszyć się tym, i być ogólnie szczęśliwym człowiekiem, choć jest w tych czasach bardzo ciężko. Zwłaszcza, że zawsze musiałem zapracować na własne szczęście. Nie mam wsparcia z zewnątrz i nigdy nie miałem. No chyba, że uczuciowe i duchowe - to tak!

Krytyka środowiska. W jednym z wywiadów mówiłeś, że ostatnie lata dały ci dużo do myślenia, że zmieniło się twoje życie i poglądy na wiele spraw - zacząłeś patrzeć bardziej krytycznie, a na niektóre rzeczy wręcz negatywnie. Ale... No właśnie - co się tak naprawdę zmieniło w twoim życiu i dlaczego? Skutki już znamy, a przyczyny?

Zmieniło się bardzo wiele w moim życiu. To, co jest za mną, to już przeszłość. Nie wrócą tamte czasy już nigdy. Często wracam myślami do różnych zdarzeń z przeszłości, rozmyślam o tym, że niektóre fakty mogły się potoczyć innym torem. Wiem, że gdyby się inaczej potoczyły, miałoby to po części negatywny wpływ na to, co się dzieje teraz. Bardzo dużo wagi poświęcam teraz swojej rodzinie, staram się ustatkować w końcu w miarę możliwości, stworzyć rodzinną atmosferę, mieć za jakiś czas dzieci i w końcu znaleźć sobie jakieś zajęcie, które przynosiłoby mi dochody: jakiś biznes. Ja dużo nie wymagam od życia, cieszę się tym, co mam, bo mogłem mieć gorzej.

Zresztą szczycę się tym, że nagrałem tyle płyt i że wniosłem dużo hałasu do polskiego hip hopu, dodałem swoją cegiełkę marki Fu. Te wszystkie lata grania koncertów po kraju, po Europie i USA - one wniosły bardzo dużo do mojego życia, poznałem dużo ludzi, nauczyłem się podchodzić do pewnych spraw z dystansem. Nauczyło mnie to pokory. Mam w sobie takie założenie, żeby nie przejmować się zbytnio głupotami, nie zwracać na nie uwagi, tylko dążyć do celu, bo wiesz, zbyt wiele razy zawiodłem się na paru osobach, którym ufałem i które szanowałem. Wielu ludzi - moich znajomych i nie tylko - zmieniło się. Często się nie mogę pogodzić z tym, jak się zachowują, lecz wiem, że to jest ich życie, więc niech robią, co chcą, ja idę swoją drogą. Jak jesteś zbyt pewny siebie i czujesz, że grasz fair wobec innych, to korzystaj z tego mądrze, a nie tak, żeby tracić przyjaciół. Ja wolę ich nie mieć, niż mieć takich, którzy psioczą za plecami. J**ać to.

Niedawno przyznałeś, że na co dzień nie jesteś zbyt komunikatywny i raczej unikasz nowych znajomości, bo "ludzie cię drażnią". Jak myślisz, z czego to wynika? To efekt tych zmian, o których mówiłeś - wina osób, które zawiodły twoje zaufanie, czy też to trwa od dłuższego czasu i znajduje swoje podłoże gdzie indziej?

To zależy od mojego nastawienia w danej sytuacji i miejscu. Zależy od mojego stanu psychicznego. Na pewno nie jestem jakimś spiętym bucem. Lubię poznawać ludzi. Jestem ciekaw, jakie mają podejście do życia, ale nie zawsze mam na to ochotę. Na przykład nie lubię udawać w czasie rozmowy z obcym człowiekiem, że interesuje mnie to, o czym on mówi. Na przykład, gdy próbuje na siłę mi zaimponować i mówi, że zna się na muzyce, że ma pojęcie na temat warsztatu hiphopowego, a tak naprawdę wali smuty, gada bzdury i tyle.

Jest jeszcze wiele takich przykładów, które mówią same za siebie, ale ogólnie w tej kwestii ma na mnie dobry wpływ moja żona. Ona mnie trochę zmienia, jeśli chodzi o nowe znajomości, ale czy z pozytywnym skutkiem? To już trzeba by było się jej zapytać (śmiech). Ogólnie nie jestem zbytnio ufny wobec ludzi, nie zamierzam szukać nowych znajomości, żeby czerpać z tego korzyści, mieć przez to jakieś względy i układy. To nie dla mnie.

Wróćmy do płyty. Na pierwszy singel wybrałeś numer "Dążyć do celu". Dlaczego akurat ten track? Pytam, bo przecież masz na płycie kawałki, które chyba jednak lepiej spisałyby się w roli singla zachęcającego do zakupu płyty - weźmy na przykład bujający "U'dah U'dah" z Miodem, czy chociażby przebojowy "Fifty Fifty" na bicie Sherlocka... Dlaczego więc taka a nie inna decyzja?

"Dążyć do celu" jest przykładem, że nie wybieram kawałków na singel pod publikę, tylko wybieram kawałki, które mają dla mnie duże znaczenie i czuję do nich sentyment. I właśnie z kawałkiem "Dążyć do celu" tak właśnie jest. Tekst w nim zawarty jest moim ważnym przesłaniem. Ten kawałek ma dla mnie duże znaczenie... Jak komuś coś nie pasuje, mówi się trudno i nie zwraca się na to uwagi.

Kawałek "Uda'h Uda'h" idzie na drugi singel prawdopodobnie, czyli nakręcony będzie do tego drugi klip. Zresztą nie miałem ochoty robić pierwszego klipa od razu z gościnnym udziałem kogoś znajomego. Takie było założenie od początku.

Co do kawałka "Fifty, fifty" - jest to kawałek z energią, ale przekaz nie nadający się na singel według mnie.

A czy są jeszcze jakieś kawałki na płycie, do których chciałbyś zrealizować klip?

Oczywiście, jest wiele kawałków na płycie, do których zrobiłbym klip. "Blizny wegetacji", "Pokój i wolność"... Jak dobrze wyjdzie, chcę nakręcić jeszcze jakiś trzeci klip niskobudżetowy. Zresztą mam taki zwyczaj, że do każdej solówki, łącznie z Olsen Fu, nagrałem po trzy klipy, tak, że teraz mam nadzieję, że również zrobię 3 sztuki.

Jeszcze przed premierą swojej najnowszej płyty mówiłeś, że "chciałbyś zrobić do niej mistrzowski klip". I jak wrażenia po fakcie? Podoba ci się końcowy efekt "Dążyć do celu"? Uważasz to za "mistrzostwo", czy jednak mówisz sobie: "Cholera, to jeszcze nie to, inaczej to sobie wyobrażałem"?

Jak dla mnie teledysk jest wypasiony. To jeden z najciekawszych moich klipów solowych. Wiesz, gdybym miał większe hajsy na klip, pewnie byłby lepszy ten teledysk, działoby się w nim o wiele więcej rzeczy, ale ja nie narzekam - klip jest udany i od groma ludzi go ściąga ze strony Prosto. I wiem, że w większości ludziom się ten klip podoba. To w końcu kwestia gustu..

Od pewnego czasu hardkorowy Fu ucieka w stronę dancehallu... i patrząc na odzew słuchaczy i mediów po kawałkach "Raptowne realia" czy "Uda'h Uda'h" można stwierdzić, że spotyka się to z bardzo ciepłym przyjęciem. I teraz moje pytanie brzmi: czy wyobrażasz sobie siebie tworzącego płytę stricte dancehallową?

Ja siebie bardziej widzę w klimatach klasycznego hip hopu. Dancehall jest moim drugim bratem, takim doradcą muzycznym. Z tej muzyki czerpię energię i chcąc, nie chcąc uczy mnie ona, jak można wymiatać. Flow i technika pod bity czysto hiphopowe - kto się na tym zna, wie, o co mi chodzi. Na razie nie czuję się na tyle mocny w tej branży, żeby nagrać w płytę w takim klimacie. Lecz kto wie? Życie pisze różne scenariusze, może kiedyś...

Jeżeli już miałbyś nagrywać taką płytę, to kogo byś na niej widział u swego boku?

Na pewno planuję w przyszłości nagrać płytę z Reggaeneratorem z Vavamuffin i Olsenem. To może być naprawdę mieszanka wybuchowa. Zwłaszcza, że chłopaki mają wiele pomysłów na dobre kawałki. Planów jest mnóstwo. Na pewno nigdy nie zabraknie reggae w moim życiu. To jest muzyka, która mnie uspokaja i łagodzi stres.

Właśnie, a propos rzeczy, które cię uspokajają i łagodzą stres. Sam kiedyś stwierdziłeś, że każdy artysta tworzący muzykę potrzebuje od czasu do czasu chwili spokoju - chwili, w której może się wyciszyć, wręcz oczyścić. I teraz powiedz mi, jak to wygląda u ciebie? Masz w Warszawie takie miejsca, w których czujesz, że "uciekasz" od zgiełku i w których pośpiech przestaje istnieć?

Tak, oczywiście mam takie miejsca i wiem, że każdy musi mieć takie miejsca. W nowym domu mam teraz na półpiętrze swoje parę metrów - mam taką swoją małą pracownię, gdzie mogę założyć słuchawki, posłuchać paru nowych bitów lub napisać przy kompie parę tekstów, pośmigać po necie, itd. Ale najoryginalniejsza miejscówka - zresztą sama w sobie kultowa - to skwerek niedaleko mojego domu. Zawsze tam chodziłem, od 15 lat, to taka kultowa miejscówka na Śródmieściu. Często tam chodzę z moim psem na spacer, co dobrze robi na odświeżenie mózgu.

Zresztą miejscówek mam bardzo wiele, także poza granicami Warszawy, w różnych miejscach Polski. Jest ich sporo. Niedawno napisałem nawet o tym kawałek, do którego miał się dograć Miodu z Jamala. Może ten utwór pojawi się na jakiejś innej płytce?

Ogólnie, co do tego tematu, to uważam, że człowiekowi jest czasem potrzebne zamknąć się w sobie i powegetować sam na sam, zmierzyć się ze sobą samym, stanąć twarzą w twarz ze swoim ja, ze swoimi myślami, korzystając z chwili spokoju w oderwaniu od codziennych spraw. One są teraz dla nas bardzo cenne, jak czysta woda, tak myślę patrząc jak człowiek śmiga codziennie za pieniądzem jak meserszmit tracąc przy tym zdrowie i nerwy, wiesz jak jest...

W kawałku "Miasto W" mówisz, że "Warszawa to nielubiane miasto". Dlaczego? Aż tak często spotykasz ludzi spoza Warszawy, którzy narzekają na stolicę? Z jakimi argumentami najczęściej się spotykasz, za co obrywa się Warszawie?

Warszawa jest dziwnym miastem. Kocham to miasto, ponieważ tu się urodziłem, tu jest mój dom, to jest moje kultowe miejsce, lecz wkurza mnie wiele rzeczy, których nie mogę zrozumieć. Często widać gołym okiem, ile jeszcze jest do zrobienia w stolicy, żeby zmienić ją na taką, jaką każdy by chciał. Żeby człowiek przyjeżdżający tutaj z innego miasta lub zza granicy mógł wyrazić się pozytywnie na temat tego miasta.

Ja osobiście interesuję się historią tego miasta. Wiem, że przed II Wojną Światową Warszawa była jednym z najpiękniejszych miast w Europie. Dużo ludzi w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy, że po II Wojnie Światowej zniszczenia objęły prawie 90 procent miasta - nic nie zostało z tamtych czasów.

Taki drugi Babilon, na miejsce którego odbudowano zupełnie inną Warszawę - przykład komunistycznej architektury z czasów stalinizmu. Radzieccy architekci zeszpecili to miasto doszczętnie, lecz mimo to jest dużo zaj**istych miejsc w tym mieście, o których ludzie nie mają pojęcia. Nawet ci, co mieszkają tutaj 5 czy 7 lat.

Dlatego jest mi nieprzyjemnie, gdy ktoś przyjeżdża do stolicy, zobaczy samo centrum, przejdzie się po Marszałkowskiej, postoi trochę w korku i stwierdza, że ogólnie jest to brzydkie miasto, nie mając podstaw, żeby tak mówić. Sam spotkałem się z takimi sytuacjami, to są typowi lokalni patrioci (śmiech). Dawna Warszawa umarła, lecz dusza przetrwała, żyje cały czas aż po dziś dzień i będzie żyć dalej, ja to wiem. Zapraszam do Warszawy na dobre imprezy hiphopowe - są najlepsze w kraju i to się daje odczuć.

W kawałku "Świat oczyma dziecka" podajesz gorzki przykład nieszczęśliwego dzieciństwa. Nawiązujesz także do swojego własnego dzieciństwa - wspominasz o tym, że w twoim domu nigdy się nie przelewało, że cieszyły cię małe rzeczy i że pamiętasz, jak powoli zmieniałeś swój świat na lepsze. Z tych słów można wywnioskować, że nie podchodzisz jakoś szczególnie sentymentalnie do tamtych czasów. Mylę się?

Powiem ci tak: gdy zerkam w przeszłość i wspominam tamte chwile z perspektywy dorosłego człowieka, to zdaję sobie sprawę, że moje dzieciństwo nie było usłane różami. Wychowywałem się bez ojca, lecz tę stratę nadrabiałem tym, że miałem - i mam oczywiście nadal - kochaną matkę i rodzeństwo, a było nas sporo. Wiele przyjemnych chwil naprawiało straty, kiedy nadchodziły ciężkie dni w domu i w rodzinie.

Wiesz, wychowałem się na Śródmieściu Południowym w kamienicy przedwojennej (w tak zwanej studni) niedaleko słynnego "trójkąta bermudzkiego": Nowakowskiego, Lwowska, Koszykowa, gdzie takich rodzin jak moja było pełno. Miałem paru kolesi na podwórku czy na boisku i razem się wspieraliśmy duchowo i wymienialiśmy się swoimi marzeniami i różnymi spostrzeżeniami na temat jeszcze wtedy nieznanego nam świata. Takie chwile mnie chroniły przed złem. Choć paru koleżkom ode mnie z dzielnicy się nie powiodło - siedzą w puszce, wychodzą i znów tam wracają albo siedzą pod sklepem z piwskiem...

Ja, mimo że wychowywałem się z nimi, poszedłem w innym kierunku. Gdzieś w głębi serca wiedziałem, co chcę robić w życiu. Muzyka otworzyła mi szerszy horyzont i dała nadzieję na lepsze życie. To są szczere fakty: hip hop na zawsze odmienił moje życie. Gdy nadejdzie dzień, że urodzi mi się syn lub córka, wiem, że będę mógł im opowiedzieć kiedyś o tym, jak spędzałem swoje dzieciństwo i co kiedyś było ważne i co się liczyło dla dzieciaka, który nie zawsze miał dobrze, ale umiał się cieszyć z tego, co miał.

Fu, wielkie dzięki za poświęcenie czasu i za rozmowę. Chciałbyś przekazać coś internautom i ludziom, którzy cię konsekwentnie słuchają od pierwszego ZIP Składu aż do teraz?

Chciałbym powiedzieć parę zdań do tych prawdziwych ludzi, którzy są ze mną od początku i mają szacunek do mojej twórczości, a mianowicie: dużo zdrowia i przyjemności z życia. Moja kolejna płytka: "Krew i Dusza" jest dla was! Te parę spostrzeżeń prostego człowieka do kilku skromnych bitów. Rap jest w moim sercu, które będzie biło w tym rytmie dalej. Wszystkiego dobrego, pozdrawiam prawdziwych przyjaciół. Bóg z Wami. Dzięki również za wywiad, pozdrawiam. Elo!

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: hip hop | krew | Artysta | muzyka | śmiech | świat | Warszawa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy