Reklama

"Zmiana członków, a nie stylu"

Zespół Darzamat powstał w 1995 roku, jako projekt dwóch muzyków blackmetalowej grupy Mastiphal: Flaurosa i Szymona Strużka. Debiut zespołu - "In The Flames Of Black Art", z wokalnym wsparciem Katarzyny Banaszak, sprawił, że Darzamat przypisano do nurtu symphonic black metal. W nagrywaniu czwartej płyty śląskiej formacji, zatytułowanej "Semidevilish", uczestniczył wokalista Flauros, jedyny założyciel grupy w obecnym składzie, oraz nowi muzycy: gitarzysta i basista Daamr, gitarzysta Chris, wokalistka Nera, klawiszowiec Spectre i perkusista Golem. "Semidevilish" trafił do sklepów 15 listopada 2004 r. Z tej okazji Michał Boroń spotkał się Daamrem i Chrisem, odpowiedzialnymi za kompozycje grupy.

Jak zmiany personalne wpłynęły na waszą nową muzykę?

Chris: Materiał jest zupełnie inny, właśnie ze względu na to, że mamy nową wokalistkę, nowego klawiszowca i perkusistę. Wcześniej komponował tylko jeden człowiek - wokalista Flauros. Teraz schematy utworów wymyślamy ja i Damar, ale nad ich szlifowaniem pracujemy wszyscy razem. Każdy wkłada jakąś cząstkę od siebie.

Daamr: Dodam jeszcze, że to nie jest generowane na siłę, ale wypływa z nas. Materiał powstał bardzo szybko, bo w tym składzie jaki jest teraz, gramy niedługo - raptem niecały rok. Jesteśmy otwarci na nowych ludzi, i mogę powiedzieć, że każdy nowy materiał teraz będzie tak samo powstawał, właśnie przy udziale wszystkich muzyków.

Reklama

Ch.: Myślę, że nigdy w tym zespole nie było tak dobrze, jak jest teraz. Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy, nie ma wielkich zgrzytów, jeśli chodzi o wymyślanie materiału. Wszyscy dążymy do jednego celu, myślę, że można to usłyszeć na "Semidevilish".

Patrząc na tytuł płyty - "Semidevilish", czyli "pół-diabelski", rodzi się pytanie, czy chodziło o to, że baliście się pójść na całość i nazwać ją, powiedzmy, "całkiem diabelski"?

Ch.: To nie jest tak, że jesteśmy jakimiś satanistami, czy coś w tym stylu. Każdy może to odbierać na różne sposoby. Dla mnie "Semidevilish" to bardzo ważna strona każdego z nas. Nikt z nas nie jest po tej jednej stronie, albo po tej drugiej, po tej jasnej bądź ciemnej. Wszyscy jesteśmy wypośrodkowani, tak ja to odbieram. W jakiś sposób ten tytuł wiąże się też z warstwą liryczną na tej płycie.

Ciekawostką jest fakt, że tekstów nie napisali tylko Flauros z Nerą, ale również ludzie spoza zespołu - Cezar z Christ Agony i Zaakh z naszego projektu InDread Cold [grają tam także m.in. Flauros i Daamr, oraz Cymeris, były gitarzysta Mastiphal oraz twórca oprawy graficznej "Semidevilish" - red.].

D.: Jeśli chodzi o teksty, to ja też napisałem parę rzeczy, które zostały wykorzystane. Sam tytuł nawiązuje do tego, by określić warstwę liryczną. To nie chodzi o to, by narzucić jakąś wizję lub skierować Darzamata na jakieś tory ideologiczne. Zupełnie nie w tym celu. Jeśli będziecie mieli okazje przeczytać teksty, to sami zrozumiecie, o co tutaj chodzi. To są nasze uczucia. Darzamat jest taki jaki sami sobie zażyczyliśmy, stworzyliśmy, nagraliśmy na płycie i jaki gramy na koncertach. Jest to takie właśnie "półpiekiełko".

Powiem tak - to jest taki składak, który powstał z każdego z nas. Teraz w pisanie zaangażowane jest bardzo dużo ludzi, a nie tak jak było wcześniej, o czym już mówił Chris. Darzamat to już nie jest projekt dwóch osób, ale jesteśmy zespołem. A dlaczego akurat tytuł "Semidevilish"? Wydaje mi się, że mrok i sama muzyka powoduje rozmyślania, gdzie idzie ten Darzamat. Na poprzednich płytach były zupełnie inne klimaty. Tutaj jest nawiązanie do zupełnie innego klimatu, który się zrodził przede wszystkim w warstwie lirycznej. Ta płyta jest mroczna, smutna, czasami nawet agresywna, ale nie ma to związku z jakimiś tam ideologiami, bo to się pomija w tym zespole.

Jak oceniacie wpływ klawiszy i drugiego damskiego wokalu w waszej muzyce?

D.: Ja uważam, że Darzamat zawsze był kojarzony z tym, że tworzył muzykę bardzo ekspresyjną, właśnie poprzez wydobycie klawiszy. Na pierwszej płycie człowiek, który zajmował się klawiszami, nagrał też bas i gitary [Szymon Stróżak - red.]. Później to zaczęło ewoluować, z tego względu, że zespół chciał grać koncerty. Teraz w zespole są nowi ludzie, ale klawisze i dźwięki syntezatorowe są nadal bardzo ważne i istotne. Mamy jakieś tam nowe pomysły, by wydobyć podobne dźwięki także z innych instrumentów, ale to nigdy nie zniknie. Bo Darzmat zawsze był kojarzony z symfoniczną stroną dark metalu od praktycznie 10 lat. I w tym zespole to zawsze będzie.

A jeśli chodzi o wokale, to Flauros na ostatniej płycie zaeksperymentował, bo normalnie śpiewał. W zespole zawsze był kobiecy wokal, tak że to jest kolejna rzecz z którą ludzie kojarzyli Darzamat. Ona też się nie zmieni. Dla nas nie ma takiej stylistycznej drogi, byśmy wyeliminowali np. kobiecy wokal. Może się zmieniać barwa głosu Flaurosa, bo niewykluczone, że znów będzie śpiewać, czy robić inne rzeczy z głosem. Na "Semidevilish" są akurat dość ostre wokale, ale wspomagane przez damski śpiew. To jest w miarę równomiernie rozłożone.

Zespół zmienił członków, ale nie zmienił się stylistycznie. Oczywiście on będzie ewoluował w naszych wizjach muzycznych. Natomiast cała struktura zespołu pozostanie taka jaka jest, czyli klawisze na topie, podobnie damskie wokalizy - chodzi nam o pewien klimat.

Ch.: Ostatnio staraliśmy się jakoś nazwać naszą muzykę i użyliśmy stwierdzenia "symphonic dark metal". I jak wynika z tej nazwy, właśnie klawisz jest podstawową sprawą. Do tego ciężkie gitary i damski wokal.

Czy poza udziałem w trasie Dark Stars planujecie jakąś promocję koncertową nowej płyty? Może w innym zestawie?

Ch.: Szkoda, że tak się złożyło, iż przesunęła się nam data premiery płyty, bo album do sklepów trafił akurat wtedy, gdy kończymy nasz udział w "Dark Stars". Co do innych koncertów - było wiele rozmów prowadzonych na ten temat i one na pewno będą, ale przede wszystkim za granicą. Może w marcu znów zagramy dla polskich fanów. Generalnie najbliższe plany to występy w Rosji, graliśmy tam parę lat temu i bardzo mile je wspominamy. W sumie to wszystko jest dogadane, czekamy teraz tylko na terminy. Podobnie wygląda sytuacja odnośnie koncertów we Włoszech.

D.: Na razie z Polski tak naprawdę nie dostajemy propozycji, a to jest uzależnione od promotorów, od ludzi, którzy zajmują się organizacją koncertów. My możemy robić bardzo dużo - wysyłać płyty, rozmawiać, ale sama organizacja już nie zależy od nas. Jeżeli ktoś nas zaprosi, to na pewno z tego skorzystamy. Więcej mamy propozycji wyjazdowych.

Jak myślicie, skąd się wzięła popularność polskich grup metalowych na świecie?

Ch.: Mnie się na to pytanie nasuwają dwa zespoły: Vader i Behemoth.

D.: Nie ma co tu się wdawać w jakieś wielkie wyjaśnienia. Ale myślę, że przede wszystkim jest to efekt ciężkiej pracy każdego z tych zespołów, który się gdzieś tam pojawił na świecie. Zauważ, że w zespołach, które tak naprawdę jakoś tam funkcjonują na Zachodzie (choć lepiej po prostu powiedzieć w świecie, czy za granicą), są takie osoby - najczęściej liderzy, którzy potrafią je wyciągnąć w górę. Tu działa ich charyzma, a nie promotor czy wytwórnia. Nie można się podłamywać, ale trzeba robić swoje i wiedzieć do czego się dąży.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Darzamat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy