Reklama

"Zagranica może poczekać"

Krakowska grupa Crionics ma już sześcioletni życiorys, ale dopiero pod koniec 2002 roku, na krótko przed jubileuszem zespołu, pojawiła się jego debiutancka płyta, zatytułowana "Human Error: Ways To Selfdestruction". Została ona okrzyknięta debiutem roku przez prestiżowy magazyn "Thrash'em All". Crionics wziął też udział w trasie "Here And Beyond", podczas której zaprezentował się publiczności w największych miastach Polski obok grup Frontside, Darkane i Behemoth. Już po premierze płyty i po trasie koncertowej z Waranem, czyli Michałem Skotnicznym, rozmawiał Lesław Dutkowski.

Crionics świętował niedawno szóste urodziny . Jak było?

Obchodziliśmy je dosyć hucznie, ale nie było takiej zabawy i takiego zniszczenia jak rok temu. (śmiech) Skończyło się tylko na jednodniowej popijawie i zaspawaniu pewnej piwnicy.

Nie mieliśmy okazji porozmawiać wcześniej, więc zapytam cię teraz o wrażenia z "Here And Beyond Tour". Graliście w całej Polsce z Behemoth, Darkane i Frontside.

Było wspaniale. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tej trasy, chętnie pojechalibyśmy jeszcze kiedyś z tymi zespołami.

Reklama

Dobrze nam się grało, bardzo dobrze rozumieliśmy się z pozostałymi kapelami, zaprzyjaźniliśmy się i wynieśliśmy sporo doświadczeń z tej trasy. Wydarzyło się sporo ciekawych rzeczy, były też różne śmieszne sytuacje, ale chyba nie nadają się one do opowiadania na forum publicznym. (śmiech) Mamy co wspominać.

Przejdźmy do płyty. Do jej nagrania wybraliście Hertz Studio. Powiedz jak długo trwała sesja nagraniowa do "Human Error: Ways To Selfdestruction"?

Nie pamiętam dokładnie, ale chyba 10 albo 11 dni. W sumie nagrywaliśmy 120 godzin, jest to i dużo i mało zarazem o czym mieliśmy okazję się przekonać.

Mam przez to rozumieć, że przed wejściem do studia mieliście wszystko przygotowane, wiedzieliście co trzeba zrobić?

Tak. Praca w studiu ograniczyła się do nagrania wszystkich partii instrumentów i siedzieliśmy tylko nad brzmieniami klawiszy, ponieważ robiliśmy je pod gitary i nie mieliśmy wcześniej sprecyzowanych wymagań, co do tego, jakie próbki mają być użyte w danym momencie. Wszystkie solos, dodatkowe gitary, prawie wszystkie aranże wokali były zrobione przed przyjazdem do Białegostoku. Na początku trochę się zastanawialiśmy jakich bębnów użyć, ale po chwili namysłu stwierdziliśmy, że lepszy efekt uzyskamy nagrywając na D-drumie. Początkowo gra na elektronicznej perkusji sprawiała Darksideowi nieco problemów, nigdy wcześniej nie siedział za takim śmiesznym, plastikowym zestawem, po raz pierwszy w życiu grał też do metronomu, ale zaskoczył nas pozytywnie i całkiem sprawnie uporał się z zarejestrowaniem swoich partii.

Jesteście wymienieni jako współproducenci płyty. Pracowaliście z nie byle kim, bo bracia Wiesławscy to uznana firma w kraju. Co dała wam ta współpraca? Czego się nauczyliście? Na pewno kiedyś tam chcielibyście być bardziej odpowiedzialni za produkcję, mieć większą świadomość tego, co można z tej konsolety wyciągnąć.

Może w kolejności. Przede wszystkim nauczyliśmy się, jak należy podchodzić do kompozycji. Okazało się bowiem, że część naszych pomysłów jest bardzo ciężka do zrealizowania, ponieważ ostatecznie słyszalność niektórych partii jest mniejsza niż sobie to pierwotnie zakładaliśmy, a to z tego powodu, że za wiele rzeczy dzieje się w tym samym momencie. Chodzi o to, że na przykład jeśli dodatkowa gitara coś tam zagrywa, a w tym samym motywie są jeszcze klawisze, to nie powinno być wokalu, bo ciężko jest to później nagrać, traci to sens, bo i tak nie jest to słyszalne i powstaje tylko duży chaos, no chyba że taki efekt jest zamierzony. W każdym razie weźmiemy te wskazówki pod uwagę przygotowując kolejny materiał.

Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że warto być dobrze przygotowanym przed studiem, ponieważ później mogą wyniknąć różne dziwne sytuacje i trzeba się spieszyć, a to tylko działa na niekorzyść nagrania. Wiadomo, jest większa nerwówka i tym samym więcej niedomówień. Następnym razem też będziemy mieć wszystko przygotowane przed wejściem do studia.

Nauczyliśmy się też tego, jak mniej więcej realizować swoje instrumenty, to znaczy na jakie rzeczy trzeba zwrócić uwagę, jeśli chodzi o brzmienie. Jednym słowem ta wizyta sporo nas nauczyła i mam nadzieję, że każde kolejne wejście do studia będzie dla nas równie owocne.

Kiedy szukałem materiałów o płycie, to byłem zaskoczony kiedy dowiedziałem się, że na "Human Error..." są stare kawałki z demówek sprzed kilku lat. Wszystko brzmi tak, jakby zostało skomponowane mniej więcej w tym samym czasie.

To prawda, są tam takie utwory. Jeden z nich powstał ponad cztery lata temu, niemal na samym początku naszego istnienia. Przyznam się, że spotykałem się już z podobnymi opiniami, ponieważ jeśli ktoś nie przyczepia się do tego, że są starsze utwory które brzmią jakoś archaicznie czy też odstają od całości materiału, to takie opinie nas właśnie cieszą.

Jednak jakichś delikatnych przearanżowań musieliście dokonać.

Zmiany ograniczyły się w zasadzie do zharmonizowania niektórych partii gitar, dodania kilku zaledwie dźwięków. Jedyna rzucająca się w uszy różnica to solo w "Episode...", ponieważ na "Beyond..." zagrał je Bielmo - nasz ówczesny gitarzysta.

Zbieracie niesamowicie pochlebne recenzje za "Human Error...". Płyta jest debiutem roku w magazynie "Thrash'em All". Podejrzewam, że za tym pójdzie - a przynajmniej powinno pójść, wyeksportowanie was za granicę. Czy są już jakieś konkretne rozmowy, konkretne plany?

Rozmowy były prowadzone. "Human Error..." podoba się na Zachodzie, ale nie ma jakichś konkretnych propozycji na podpisanie kontraktu płytowego. Ciężko jest w tej chwili wydać polski zespół za granicą i do tego jeszcze debiutujący. Niektórym na szczęście to się udaje. My po prostu poczekamy na swoją kolej. Nasze oczekiwania względem tej płyty to przede wszystkim zaistnienie na rynku polskim, nie udało się znaleźć wydawcy poza granicami, ale wiem na pewno, że płyta będzie dystrybuowana poza Polską. We Francji jest już dostępna od pewnego czasu, natomiast premiera w pozostałej części Europy jest przewidziana na 25 maja. W najbliższym czasie czeka mnie sporo zagranicznych wywiadów, więc nie mam powodów do narzekań na nudę (śmiech).

Będziecie grać na Metalmanii, więc wasi menedżerowie będą mogli pogadać z menedżerami zachodnimi i ewentualnie coś tam dla was załatwić.

Metalmania jest dla nas szansą pokazania się przed naprawdę sporą, zróżnicowaną co do oczekiwań, publicznością - wiadomo, jest spory rozrzut stylistyczny podczas tej imprezy. Gramy o 17:55 na małej scenie. Mam nadzieję, że tym samym czasie nie zdarzy się występ jakiegoś bardzo popularnego zespołu zbliżonego stylistycznie do nas, np. Mayhem czy Marduk. Mam nadzieję, że trafimy np. na band grający lżejszą muzykę, żeby ludzie nie mieli dylematu, na który zespół pójść. Planowo w tym samym czasie na dużej scenie ma grać Sweet Noise, podobno robią niezły show, ale mam nadzieję, że zwolennicy Rogatego i tradycyjnego Metalu nie będą się zastanawiać i zaszczycą swoją obecnością i szaleństwem właśnie nas. Liczymy na Was!

We wkładce znalazłem, że dziękujesz za inspirację alkoholowi i nienawiści. O ile drugie mogę zrozumieć, to pierwsze jest dość ryzykowne, zwłaszcza jak się jest na początku kariery. Nie uważasz, że to może być niebezpieczne dla przyszłości zespołu?

Nierozsądne użycie może być niebezpieczne. Uważam jednak, że alkohol powinien być elementem życia metala i rockandrollowca. Nie mam się nad czym zastanawiać, bo cały czas tak robię. Należy jednak oddzielić samą muzykę, jej wykonywanie od picia, granie po pijaku jest moim zdaniem nieprofesjonalne, a przede wszystkim nieprawdziwe i nieuczciwe, jeżeli ktoś nie potrafi poczuć swojej twórczości na scenie i w ogóle poza nią na trzeźwo, to powinien zabrać się za chałturę, no chyba, że nie traktuje gry na poważnie. "Al" mnie inspiruje, pozwala niejako oczyścić umysł, nabrać dystansu do pewnych rzeczy. To nie tak, że wypijam połówkę i dopiero wtedy chwytam za gitarę, ale czuję, że w jakiś sposób pomaga mi to w tworzeniu takiej właśnie muzyki, więc czemu nie miałbym mieć ochoty na piwo lub coś mocniejszego? (śmiech)

Domyśliłem się, że chodzi ci o nadużywanie. A rozsądne korzystanie może chyba pomóc?

Jak najbardziej, wspólnie ze znajomym zauważyliśmy pewien związek pomiędzy ilością spożywanego alkoholu a jakością i autentycznością tworzonej muzyki. Nie muszę chyba dodawać, że jest on wprost proporcjonalny...

Przeczytałem teksty z płyty. Jest w nich wątek, który się przewinął nie jeden raz - negacja zorganizowanej religii. Pojawia się to na przykład w kompozycjach "Matrix Of Piety" i "Indoctrination Procedure". Czy piszesz z własnego doświadczenia, bo ktoś chciał cię za bardzo indoktrynować, czy obserwujesz to, co się dzieje wokół, w mediach, wśród twoich znajomych?

Nie lubię opowiadać o tekstach, u nas są traktowane trochę po macoszemu. Nie uważam się za dobrego tekściarza, piszę bo coś trzeba szczuć do mikrofonu. Nie mają jakiegoś głębszego przesłania, chociaż akurat w dwóch przez ciebie wymienionych utworach można doszukać się jakiegoś ukrytego znaczenia, pewne refleksje mają charakter osobisty. Indoktrynację można rozumieć dwojako: jako indoktrynację szarej ludzkiej masy ze strony organów popularyzujących w naszym kraju "jedyną słuszną" religię, proces któremu poddawane jest 90 procent naszego społeczeństwa i to już od urodzenia, na dodatek na poziome podstawowej komórki społecznej, czyli rodziny; a z drugiej, jako namowę do przeciwstawienia się takim działaniom, zastanowieniem nad pewnymi kwestiami wiary. W szczególności chodzi mi o postawę orędowników Kościoła, ich postępowanie jako ludzi i zwierzchników, duchowych przewodników, które często bywa sprzeczne z pełnionymi przez nich funkcjami. Moje liryki to nic odkrywczego, przemyślenia, obserwacje, które jednak próbuję wyrazić w jakiś w miarę ciekawy sposób. Chciałbym kiedyś, w miarę możliwości móc zatrudnić tekściarza z prawdziwego zdarzenia, bo w końcu, ileż można pisać o tym samym? (śmiech)

Jak się ma sprawa z poszukiwaniami drugiego gitarzysty? Wiem, że ta kwestia przewija się w Crionics od kilku miesięcy i do tej pory nie było odpowiednich kandydatów. Czy coś się zmieniło?

Tak, w końcu coś się ruszyło. Udało nam się namierzyć człowieka, który grał kiedyś w krakowskiej kapeli Black Manifest. Przesłuchaliśmy gościa, wstępnie zaczął się uczyć materiału. Trzeba będzie z nim jeszcze trochę popracować, tak więc na najbliższych koncertach wspomagał nas będzie jeszcze Yanuary z Thy Disease.

Wiem, że zarejestrowaliście podczas sesji nagraniowej cover Carpathian Forest. Chciałem zapytać o coś innego, czy komponujecie już coś na następcę "Human Error..."?

Tak, ale póki co, numer ten poszedł "do szuflady". Na razie jeszcze nie robimy nowego materiału, póki co chcemy zamknąć sprawę z nauką, pomyślnie zakończyć sesję. Dopiero po tym, za jakieś dwa, trzy tygodnie zabierzemy się za pisanie kolejnego stuffu. Mamy już gotowych sporo riffów, pewne szkielety, ciekawe rozwiązania aranżacyjne, po złożeniu tego wszystkiego powinno być kilka numerów.

Czy powstał w ogóle klip, do któregoś z kawałków z "Human Error..."?

Nie, nie mieliśmy takiej możliwości. Ale podczas trasy "Here And Beyond" w Olsztynie Mariusz [Kmiołek, szef magazynu "Thrash'em All" i wytwórni Empire Records - red.] nakręcił nasz koncert na video. Któryś z utworów powinien pojawić się lada dzień na stronie internetowej Empire Records (www.empire-records.com.pl), najprawdopodobniej z dźwiękiem oryginalnym, chyba bez żadnych zmian i poprawek.

Dziękuję ci za rozmowę i życzę wam powodzenia w czasie sesji egzaminacyjnej, potem na Metalmanii, a później to już może na Zachodzie.

Nie dziękuję... Do zobaczenia w Spodku.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: Behemoth | nagrania | trasy | studia | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy