Reklama

"Za dużo nienawiści"

Od czasu wygrania konkursu debiutów we Wrocławiu, Endefis pojawili się gościnnie na kilku produkcjach, m.in. na płycie Fenomena oraz Piha i Chady. Jednak na ich własny album trzeba było poczekać ponad półtora roku. Wszyscy zaproszeni goście prezentują wysoki poziom, a Jotuze po dwóch latach nieobecności na scenie, powrócił w bardzo dobrym stylu. Także od strony muzycznej płyta jest bardzo dobra, mniej więcej połowę podkładów wyprodukował Bartosz i widać, że to potrafi. Druga połowa bitów wyszła spod ręki Magiery i L.A., jeden dorzucił Noon. Wszystkie z nich są na wysokim poziomie, a podkład Magiery do kawałka "Czy myślimy o śmierci?", z bardzo sugestywnym śpiewem Natalki w refrenie, to prawdziwe mistrzostwo. Z Endefisem rozmawiał Tomek Walkiewicz (www.mhh.pl)

Powiedzcie na początek, jak zaczynaliście?

To było tak, że jesteśmy z Jelonek. Zawsze wszyscy mówią, że to podkreślamy, no ale jesteśmy. Pierwszym zespołem, który wyszedł z Jelonek, był Fenomen i oni jakby nas za sobą pociągnęli. Pamiętam, gdy nagrywali swe pierwsze numery, to chcieliśmy iść w ich ślady. Gdy ich pierwsze utwory poszły w Polskę, zaczęli nas ciągnąć na tę właściwą drogę, obiektywnie oceniali nasze pierwsze numery. Mówili nam, co jest dobre, co jest nie tak, żeby można było to puścić dalej. Myśmy się tym kierowali i nadszedł taki moment, że wiedzieliśmy, że jest już mniej więcej ten moment, że można te utwory puścić w Polskę.

Reklama

Wtedy przyszły pierwsze propozycje, Volt o nas usłyszał i chciał nas zamieścić na swojej płycie. Później Fenomen zaczął nagrywać swoją płytę, "Efekt". Zaprosili nas do współpracy. To też bardzo nam pomogło, gdyż płyta bardzo dobrze przyjęła się w Polsce i coraz więcej osób nas zaczęło kojarzyć, że Endefis to następny zespół z Jelonek. W tym momencie zaczęliśmy się przygotowywać do nagrania pierwszej płyty. Naprawdę trochę to trwało.

Właśnie, dlaczego tak długo trwała praca nad płytą?

Dlatego, że niektóre osoby nie powinny się brać za niektóre rzeczy, które na pewno im nie wychodzą. Mam tu na myśli wydawanie przez niektóre osoby płyt. Można powiedzieć, że nam przeszkadzali. Chcieli nam wydać płytę, a tak naprawdę to przez nich w dużej mierze staliśmy w miejscu, nie sprzyjała nam współpraca. Ale na szczęście pokazał się ktoś, kto szybko to ogarnął i dlatego płyta już jest w sklepach - myślę, że gdybyśmy dalej współpracowali z takimi ludźmi, nigdy by się nie ukazała i praca poszłaby na marne.

Mieliśmy też różne perypetie. Np. nagrywaliśmy w studiu w piwnicy w redakcji "Ślizgu", później to studio zamknęli. Później nagrywaliśmy u Kozaka w studiu Schron RRX. Tam nagraliśmy trzy czwarte materiału i naje**ny Radoskór skasował nam wszystko. Pozdrawiam Radzia, ciekawe, gdzie on teraz jest? W każdym bądź razie skasował nam trzy czwarte materiału, skasował całą drugą płytę Borixona. No, dużo rzeczy złych zrobił. Później było coś takiego, że Kozak musiał się stamtąd ewakuować, z tamtego mieszkania i znów nie mięliśmy studia. Przez pewien czas nagrywaliśmy u Szychy w Specyfik Studio, ale tam też coś było nie tak, nie chcieliśmy tam nagrywać i w końcu żeśmy nagrywali pierwszą płytę tam gdzie Fenomen.

Dlaczego zdecydowaliście się ją wydać w również debiutującej firmie Mil?

Najpierw byliśmy związani z firmą, której nie będę wymieniał, bo nie chcę im robić w ogóle reklamy. I pan Janusz, czyli szef tej firmy ProMil, bo teraz to jest ProMil, zainteresował się tym materiałem, przejął nas i postanowił wydać. Mieliśmy także propozycje z innych firm, ale mało konkretne. Znowu czekało by nas następne czekanie. Płytą był zainteresowany Sokół, Prosto chciało wydać tę płytę, Blend chciał wydać tę płytę. Z tym, że jeżeli chodzi o Blend, to znowu trwałoby to kolejne miesiące. Chcieli to wydać, ale musieli przełożyć premierę, bo mieli już do wydania inne tytuły. Wszystko by się odwlekało i płyta straciłaby całkowitą świeżość. Zdecydowaliśmy się więc na ProMil i ja jestem zadowolony.

Jest to płyta dość refleksyjna. Takich albumów na rynku jest coraz więcej - nie sądzisz więc, że ludziom mogą się kiedyś znudzić takie produkcje i będą szukać czegoś nowego?

Ja nazywam to ludzkim przekazem, dla ludzi. Traktuję to też jako klasykę hip hopu. Wiadomo, że są coraz to nowsze nurty. Masz bounce, masz reggae styl, cały czas powstają nowe. Ale myślę, że nigdy ludzie nagle nie stracą zapotrzebowania na hip hop klasyczny i myślę, że zawsze będzie ktoś, kto będzie chciał słuchać hip hopu klasycznego - muzyki, która jest korzeniem w całej kulturze rapu.

W tym roku oficjalnie debiutowali m.in. Mez, Kropkanadi, WNB, nadchodzi Flexxip. Jak czujecie się w tak silnej konkurencji?

Ja nie wiem, czy to jest konkurencja. Każdy robi to na własny sposób, nie chcę się porównywać. Wszystkim tym grupom życzę jak najlepiej, każda z nich pracowała długo nad swoim materiałem, każda wie, ile w to trzeba włożyć wysiłku, poświęceń. Myślę, że to nie jest konkurencja. Po prostu jest coś takiego, że muszę się postarać, by było to naprawdę dobre i każdy z tych zespołów, które wymieniłeś, chciał zrobić to jak najlepiej - a to, jak ludzie przyjmą tę płytę, to już wszystko w rękach ludzi.

Słyszałem np. płytę WNB strasznie pokątnie, nie słyszałem jej całej - ale ten teledysk, co lata, podoba mi się. Reszty nie słyszałem dobrze, nie mogę powiedzieć, czy mi się podoba. Jeżeli chodzi o Flexxip, akurat nie jestem zwolennikiem ich stylu, ale jest to robione naprawdę na wysokim poziomie. Na pewno nie zaniżają poziomu polskiego rapu.

Rymujecie o śmierci, przyszłości. Powiedzmy, że wiesz, że za tydzień odejdziesz z tego świata. Co przez ten czas byś zrobił?

Starałbym się zrobić wszystko to, czego nie zrobiłem dotychczas, przez te 20 lat.

Sądzisz, że wśród nas jest dużo znieczulicy, obojętności?

Myślę, że na pewno. Masz tam kawałek "Przez to wszystko jesteśmy obojętni" i naprawdę, jak patrzę na niektóre kur**stwa, to też w pewnym sensie robię się obojętny. Czasami też egoizm do ciebie dociera, robisz się coraz bardziej egoistyczny. Wydaje mi się, że dużo jest znieczulicy w Polsce, ale są ludzie, którzy nie są obojętni.

A nienawiści wśród Polaków?

Jest aż za dużo. Czasami nawet nie wiesz dlaczego, ale kogoś już nienawidzisz.

Słuchaj, a nie jest to dziwne, że w hip hopie jest coraz więcej nienawiści, konfliktów, podziałów, a przecież hip hop powinien łączyć?

No, jest dużo podziałów, ale wydaje mi się, że to wynika też z tego, że gubi ich zazdrość. Przez zazdrość dochodzi do tego, że ludzie są zawistni. To gubi nas wszystkich. To nas wszystkich zgubi, jestem o tym przekonany.

Tak, masz racje, to niszczy polską scenę, zamiast ją rozwijać.

Też mi się tak wydaje, aczkolwiek nie ma u nas aż takich konfliktów. Niektóre są bzdurne, niektóre są poważniejsze, ale mam nadzieję, że ci, którzy potrafią to wszystko ogarnąć na trzeźwy umysł, doprowadzą do tego, że wszystko będzie miało ręce i nogi i nie będzie jakiś kretyńskich podziałów.

Na koniec chciałbym zadać wam takie pytanie. Tytuł "O tym, co widzisz na oczy" mówi sam za siebie, że to płyta o waszym spostrzeżeniu na świat, na to, co dzieje się dookoła was. Sądzicie, że jesteście na tyle dojrzali, aby poruszać takie tematy na płycie?

A dlaczego nie? Każdy ma swoje zdanie i nic nie stoi na przeszkodzie, żebym to powiedział. A to, że tytuł płyty jest taki... Specjalnie chcieliśmy taki. Każdy się pyta: a bo wy jesteście młodzi, a będąc młodym nie widzisz niektórych rzeczy. Za 5 lat bardziej rozchylą ci się klapki z oczu i będziesz widział więcej. Stary, dobrze wiesz, że małolat mający 15 lat może wiedzieć więcej o niektórych sprawach, niż typ, który ma 23 lata. Zależy od doświadczenia i z jakiego środowiska jesteś. Ja znam małolatów, którzy są w niektórych tematach tak ogarnięci, że typ, który ma 25 lat, to by z szoku osiwiał.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: 5 lat | jelonek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama