Reklama

"Wykorzystuję mowę ciała"

Pochodząca z Australii Kylie Minogue stała się gwiazdą piosenki pod koniec lat 80., za sprawą przebojów takich, jak "I Should Be So Lucky" czy "Especially For You". W kolejnej dekadzie wiodło się jej różnie - wydana w 1997 roku płyta "Imposible Princess" przeszła bez echa i wydawało się, że kariera blondwłosej wokalistki chyli się ku końcowi. Jednak wydany w 2000 roku album "Light Years" przywrócił Kylie pozycję jednej z największych gwiazd muzyki pop, którą potwierdził krążek "Fever" (2001), z którego pochodził wielki przebój "Can't Get You Out Of Head". Z okazji wydania jesienią 2003 roku płyty "Body Language", Kylie Minogue opowiada m.in. o swych oczekiwaniach związanych z tym wydawnictwem, o znaczeniu jego tytułu, wpływie na młode dziewczyny, popularności wśród gejów, miłości do Paryża oraz kolekcji bielizny firmowanej jej nazwiskiem.

Twoja nowa płyta "Body Language" jest bardziej soulowa i funkowa od poprzedniej. Dlaczego zmieniłaś skład wygrywającej drużyny? Nie chciałaś nagrywać "Fever 2"?

Przy tej płycie pracowało wielu ludzi, którzy przyczynili się również do powstania poprzedniego albumu. Ta sama ekipa odpowiada za stronę wizualną, pojawiają się też producenci, z którymi współpracowałam przy poprzednich dwóch płytach, nagranych dla wytwórni Parlophone. Świadomie zdecydowaliśmy się za taki układ, że połowa mojej ekipy składała się ze sprawdzonych ludzi, których znałam już wcześniej, a druga połowa to nowicjusze - przynajmniej w świecie muzyki komercyjnej.

Reklama

Mam wrażenie, że na nowej płycie zmieniłaś nieco sposób śpiewania. Czy to był twój świadomy wybór, czy podyktowane to było raczej względami produkcyjnymi?

Tak naprawdę bardzo przyjemnie nagrywało mi się wokale na tę płytę. Dwie trasy koncertowe, jakie odbyłam w ostatnich latach, zmieniły mój sposób śpiewania. Niektóre piosenki bardzo spodobały się mi już w wersji demo - jestem dobrą imitatorką, więc nagrałam je w taki sam sposób (śmiech). Ale to prawda, że linie wokalne zaaranżowane są tutaj z większym rozmachem, niż w przeszłości.

Sprzedałaś ponad 6 milionów egzemplarzy płyty "Fever" - jakie są twoje oczekiwania wobec tego nowego albumu?

Byłoby cudownie odnieść podobny sukces. Myślę, jest jestem na dobrej drodze, aby to osiągnąć. Nie zastanawiałam się jednak nad tym jakoś szczególnie. Zaczęłam nagrywać tę płytę pod koniec lutego - od tamtej pory nagraliśmy piosenki na ten album oraz wiele innych, które mogłyby wypełnić kolejną płytę. Poza tym była promocja singla, wideoklip, sesje fotograficzne itd. Dopiero teraz, gdy udzielam wywiadów, po raz pierwszy zaczynam patrzeć na tę płytę z pewnego dystansu.

Jakie są moje oczekiwania? Nie wiem, chcę to przedstawić ludziom i mam nadzieję... Odzew, z jakim spotkałam się do tej pory, daje mi dużo do myślenia. Ludzie nie mówią, że ta płyta zwaliła ich z nóg, że ją uwielbiają. Podoba mi się to, że po namyśle dochodzą jednak do wniosku, że podoba się im ten album. To nie jest taki natychmiastowy efekt, jak w przypadku poprzedniej płyty. Ja jestem z niej bardzo dumna.

Dlaczego zatytułowałaś tę płytę "Body Language" ("Mowa ciała")?

Po pierwsze dlatego, że to fajnie brzmi. Zastanawiałam się, czy to nie zwróci uwagi na moje ciało w większym stopniu, niż bym sobie tego życzyła. W końcu doszłam jednak do wniosku, że lepiej, gdy potraktuję je jako atut, niż gdybym udawała, że ono nie istnieje. Im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej przekonuję się, że "mowa ciała" jest obecna wszędzie, choć często jej nie zauważamy. Nie wiem, kim jesteś, skąd pochodzisz, jaką reprezentujesz kulturę, co robisz na co dzień, ale gdybym miała wyrobić sobie na twój temat jakieś zdanie, mowa twojego ciała odegrałaby tu bardzo ważną rolę. Jest ona integralną częścią mojego zawodu, podstawową rzeczą w komunikacji z moją publicznością. Wolę więc wykorzystywać mowę mojego ciała, zamiast oddzielać ją zupełnie od mojej muzyki.

Czy tego chcesz czy nie, ludzie zwracają dużą uwagę na twoje ciało. Wśród twojej publiczności jest dużo dziewcząt poniżej 20. roku życia. Czy myślisz czasem, jaki wpływ wywierasz na te dziewczyny, które nigdy nie będą wyglądać tak, jak ty i czy w ten sposób przypadkiem ich nie krzywdzisz?

Nie. Nigdy nie stosowałam specjalnych diet, ani nie robiłam tych wszystkich rzeczy, które mi się przypisuje w związku z moim wyglądem. Zdaję sobie sprawę, że inni mogą mnie tak postrzegać, ale ja już taka się urodziłam.

Czym jest dla ciebie miłość?

To zbyt obszerne pytanie. Obawiam się, że nie jestem w stanie na nie odpowiedzieć. To cudowne uczucie, tylko tyle powiem.

Nie chodziło mi o twoje osobiste doświadczenia, ale o ogólną definicję.

Nie mogę tego określić nawet ogólnie. Ludzie spodziewają się, że usłyszą ode mnie efektownie brzmiącą odpowiedź na każde zadane mi pytanie. To nieprawda. O niektórych rzeczach można by rozmawiać przez długie dni - stąd biorą się obrazy, opera, książki i wiele innych rzeczy, których tematyka obraca się wokół miłości. Często pytają mnie: "Nie jesteś już zmęczona śpiewaniem o miłości?" Nie, bo to jest to, co napędza ten świat. Nie mogę w kilku słowach powiedzieć, czym jest miłość - to ogromne uczucie, które cały czas staramy się zrozumieć.

Od początku twojej kariery muzycznej masz wielu fanów wśród gejów. Jak myślisz, jaka jest tego przyczyna?

To kolejne pytanie, na które trudno mi odpowiedzieć. Mogę jedynie powiedzieć, że jestem zadowolona z tego, że słuchają mnie geje. W dzisiejszych czasach wielu artystów tworzy sztukę skierowaną bezpośrednio w kierunku tego środowiska. W moim przypadku tak nie było, to wyszło zupełnie naturalnie. Przypuszczam, że wynika to z charakteru muzyki, którą tworzę i z tego, jak się prezentuję - często jestem bardzo zniewieściała. Uwielbiam być dziewczyną typu showgirl i oni są pewnie trochę zazdrośni o moje stroje. (śmiech)

A tak poważnie - bardzo szybko odniosłam sukces, który szybko obrócił się przeciwko mnie. W Wielkiej Brytanii od razu chcą cię ściągnąć w dół, jeśli odnosisz za duży sukces - na początku media były dla mnie naprawdę niemiłe. Myślę, że moja gejowska publiczność mogła się ze mną solidaryzować, bo tak naprawdę nie robiłam nic złego, nie złamałam prawa, byłam atakowana wyłącznie za to, że jestem sobą.

Czym ta nowa płyta różni się od poprzednich?

Na pewno jest krokiem naprzód w stosunku do "Fever". Trudno jest mówić o 12 piosenkach, tak jakby były jedną rzeczą. Myślę, że jako całość płyta "Body Language" ma więcej krągłości, jest mniej kanciasta. Jest tu trochę brzmień elektro, ale jest też sporo wolniejszych utworów. Ten album jest też chyba trochę bardziej kobiecy.

Masz zamiar zaśpiewać kiedyś po francusku?

Już próbowałam, nie wiem, czy z dobrym skutkiem. Może zrobię to jeszcze kiedyś. Muszę przyznać, że koncert w Paryżu był jednym z moich ulubionych podczas ostatniego tournee. Dużo lepiej radzę sobie z francuskim, gdy jestem bardzo zmęczona, albo po paru kieliszkach wina. Na scenie nie zachodzi żadna z tych okoliczności, więc myślałam sobie: "Boże, wiem że to potrafię, jeśli zanadto się na tym nie skupiam", ale pewnie zwracając się do publiczności po francusku, zrobiłam parę błędów.

Ostatnio często bywasz we Francji. Czy bierzesz pod uwagę przeniesienie się do tego kraju na stałe?

Miałam tam kiedyś mieszkanie, ale to było prawie 10 lat temu. Wtedy nie było jeszcze szybkich kolei Eurostar, więc nie było to aż takie proste, ale uwielbiałam przyjeżdżać do Paryża. Mogłam sobie tutaj usiąść w kafejce i obserwować ludzi, byłam tu dużo mniej popularna niż w Wielkiej Brytanii. Mogłam chodzić na zakupy czy gdziekolwiek indziej - bardzo dobrze się tutaj czułam. Nie mam zamiaru się tutaj przeprowadzać, ale na pewno będę tu przyjeżdżać.

Czy w jakiś sposób inspiruje cię Madonna?

Kiedyś byłam pod jej ogromnym wpływem. Bardzo szanuję ją za to, że wydeptała ścieżkę, którą podążyło za nią tak wiele wokalistek. Wiele rzeczy, które ona robi nie są jej wynalazkami, można łatwo wskazać ich źródła, ale ona nadaje im nowe znaczenia.

Twoja nowa płyta ukazała się równocześnie z albumem Britney Spears. Czy obawiasz się, że w związku z tym będzie ci trudniej zdobyć szczyt listy przebojów, szczególnie w Stanach Zjednoczonych?

Nie zastanawiałam się nad Stanami - mój album ukazuje się tam dopiero w 2004 roku. Gdyby to miała być walka na śmierć i życie, nie wiem, kto by wygrał. Dużo ludzi zadaje mi to pytanie, ale każdy może sobie odpowiedzieć na nie tak samo jak ja. Nie wiem, co się stanie i nie traktuję tego w kategoriach rywalizacji wyłącznie pomiędzy nami dwiema, biorąc pod uwagę to, jak trudno jest w ogóle dostać się na szczyt list przebojów. Black Eyed Peas byli numerem jeden w Wielkiej Brytanii przez 6 tygodni czy coś koło tego, więc konkurencja jest silna z różnych stron.

Część nowej płyty nagrałaś w Hiszpanii, a w Barcelonie nakręciłaś teledysk do piosenki "Slow". Co takiego pociąga cię w tym kraju?

Chętnie powiedziałabym, że obie te decyzje podjęłam sama, ale tak nie było. Chciałam nagrywać z daleka od Londynu, w miejscu, gdzie nie musiałabym bez przerwy odbierać telefonów, faksów, czytać e-maili, zajmować się wszystkimi codziennymi sprawami. Chciałam wykorzystać ten czas maksymalnie efektywnie - i poza tym zrelaksować się. Zaproponowano mi więc studio w południowej Hiszpanii. Tak więc odbyłam sesję fotograficzną na południu Francji, potem pojechałam do Hiszpanii, a później znów wróciłam do południowej Francji na wakacje. Następnie pojechałam do Barcelony kręcić teledysk - reżyser zdecydował, że musi się to odbywać w jakimś gorącym miejscu. Niestety, nie miałam okazji zakosztować tamtejszego nocnego życia, bo dni zdjęciowe są bardzo wyczerpujące.

Chciałbym, abyś potwierdziła lub zaprzeczyła plotce o tym, że masz się pojawić w popularnym programie MTV "Rodzina Osbourne'ów".

(śmiech) Nie złożono mi takiej propozycji.

Podobno bieliznę ze swej kolekcji wysłałaś w prezencie różnym znanym osobom. Jaki był odzew i kto faktycznie nosi tę bieliznę?

Podobno Beyonce ją uwielbia. Bardzo się z tego cieszę, jestem pewna, że fantastycznie w niej wygląda.

Mam wrażenie, że twoja nowa płyta jest bardzo odważna - cofasz się na niej prawie do czasów albumu "Impossible Princess", nagrywasz muzykę taką, jaką najbardziej lubisz. Czy to prawda?

Nie do końca. Płyta "Light Years" była w tamtym czasie absolutnie doskonałym sposobem na ponowne zwrócenie się w kierunku muzyki pop, przypomnienie sobie i ludziom, że jestem artystką popową. Nie żałuję również nagrania płyty "Impossible Princess", mimo że nie odniosła ona sukcesu. Tamten materiał świetnie sprawdzał się jednak na koncertach - przed wydaniem tego albumu nie byłam właściwie uważana za artystkę koncertową, tak jak to ma miejsce teraz. Płyta "Fever" stała się już przebojem, ale trzeba było wcześniej przejść przez wszystkie te etapy. Na temat nowego albumu dopiero wyrabiam sobie opinię, co nie zmienia faktu, że jestem z niego bardzo zadowolona i kocham go.

Na teledysku do piosenki "Slow" można zauważyć, że otaczający cię mężczyźni mają erekcję. Czy to wynika po prostu z tego, że znajdują się blisko ciebie, czy świadomie chciałaś wprowadzić do tego wideoklipu seksualny podtekst?

Nic podobnego! (śmiech) Pojawiły się też plotki, jakobym miała prosić tych tancerzy o poprawienie swojego "wyglądu". Ale nic takiego nie zdarzyło się. Faktycznie, chcieliśmy, aby ten teledysk był sexy, ale jednocześnie cool. Powiedziałam reżyserowi i choreografowi, że chcę, by nie było to podobne do niczego, co pokazują stacje muzyczne. Nie chciałam się trzymać schematów, w które zresztą sama często się wpasowywałam - ale tym razem chciałam, aby było inaczej. Chciałam być otoczona tymi wszystkimi wspaniałymi ciałami i jednocześnie pozostać pośród nich kompletnie ubrana.

Jak oceniasz karierę swej siostry, Dannii Minogue?

Jestem wyjątkowo dumna z mojej siostry. Musiała pokonać mnóstwo przeszkód, aby wydobyć się z mojego cienia. Jestem bardzo mała, więc nie rzucam dużego cienia, ale i tak myślę, że wykonała niewiarygodną pracę i że świetnie sobie radzi. W tej chwili pracuje nad nową płytą, która - mam nadzieję - będzie dla niej kolejnym krokiem naprzód.

Czy wydaniu płyty "Body Language" towarzyszyć będzie wielka trasa koncertowa, jak w przypadku albumu "Fever"?

O to samo pyta mnie mój menedżer, usilnie domagając się odpowiedzi. (śmiech) Kiedy ktoś mnie o to pyta, odnoszę się do tego pomysłu z wielkim entuzjazmem, bo uwielbiam trasy koncertowe w towarzystwie stuosobowej rodziny. Inne obowiązki, wiążące się z moją pracą, takie jak na przykład działanie promocyjne, nie są już takie przyjemne. Występowanie przed publicznością jest cudowne, chciałabym znów to robić. Muszę tylko wszystko odpowiednio zaplanować.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: dziewczyny | mowa | Kylie Minogue | śmiech | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy