Reklama

"Trzeba mieć prawdziwą pasję"

Rahzel jest legendą beat-boxu. Był członkiem słynnego zespołu The Roots. Mawiają o nim człowiek-orkiestra. To co potrafi robić, używając jedynie swoich ust i rąk, nieodmiennie zadziwia ludzi na całym świecie. Z Rahzelem rozmawiał enn ess (mhh.pl).

Proszę cię, powiedz coś o sobie, o swojej muzyce.

W porządku. Jestem częścią piątego elementu hip hopu, którym jest beat-box. I to jest zdecydowanie jedna z form kultury hip hop, w której używa się rytmu, basu, rożnego rodzaju struktur dźwiękowych do tworzenia różnej muzyki oraz przeróżnych instrumentów, dźwięków i różnych takich. Jeśli ktoś nie rozumie co ja robię, to mówię, że jest to wokalna perkusja. Ponieważ jest w tym więcej rytmu niż w innej muzyce.

Powiedz mi o twoich początkach związanych z muzyką hip hop.

Reklama

Tak naprawdę stałem się częścią tej kultury kiedy miałem dziewięć lat. Wtedy byłem naprawdę pod wpływem tego, co działo się wokół mnie...

Zaczynałeś od rymowania?

Tak właśnie, zaczynałem od rymowania. Wiesz, nie mogło być inaczej. Mój kuzyn był w Furious Five. Ja patrzyłem na to co się działo, patrzyłem na Grandmaster Flasha z Furious Five w tym czasie. W tym okresie to, co oni robili, było bardzo nowoczesne. Hip hop wtedy był czymś nowym. Oni tworzyli naprawdę duże rzeczy,które były dla mnie prawdziwą inspiracją. Chciałem być MC, a dopiero potem zacząłem interesować się beat-boxem. Wtedy wchodzili tacy ludzie jak Doggy Fresh, Biz Markie, Fat Boys oraz bardzo znani muzycy z innych gatunków jak Bobby McFerrin, Michael Winsloth. Ci faceci wynieśli wokalne możliwości na zupełnie nowy poziom. Ja naprawdę wtedy byłem pod wpływem tylu różnych ludzi...

Uważasz się za najlepszego beat-boxera na świecie?

Myślę, że ja oddałem hip hopowi oraz beat boxowi taki hołd, jakiego nie oddał jeszcze nikt!

Jak rozpoczęła się twoja współpraca z legendą filadelfijskiej sceny, The Roots?

Rozpocząłem współpracę z The Roots we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, konkretnie był to rok 1993. Ja byłem beat boxerem, który współpracował z wieloma poetyckimi MC, z poetyckimi grupami oraz wieloma innymi muzykami. Jednym z tych muzyków był właśnie ?uestLove [członek The Roots - przyp. red.], który pracował w tym okresie nad albumem i w tym momencie świetnie się dogadywaliśmy i tak to się zaczęło. Wiesz The Roots to prawdziwa historia...

Co spowodowało, że rozstałeś się z The Roots?

Nie, to nie jest tak do końca. Ja wciąż jestem częścią The Roots. Ja nie jestem może w tym momencie w ścisłym składzie, po prostu mam teraz inna pozycję. Wciąż jestem z nimi, tylko w innym układzie.

Co sądzisz o nowym "magiku mikrofonu" w The Roots, który zajął twoje miejsce, czyli Scratchu?

On jest ok. Jest naprawdę niezły. To jest Scratch i tyle, jest dobry.

Jakie są twoje stosunki z nim?

Są dobre, naprawdę dobre. Układa się nam dobrze, wbrew pozorom.

Jakich aktualnie artystów szanujesz i cenisz na rynku?

Wiesz, to co teraz tak naprawdę lubię to DMX. Bardzo lubię DMX-a, bo świetnie tnie, jest naprawdę ostry, jest jak tnące ostrze. On wie co robi, kocha to i tym żyje. Rap dla niego jest prawdziwą pasją, on to czuje. A dla mnie jak ktoś podchodzi tak do muzyki, to go szanuję, to jest właśnie kwintesencja tego co robię. To jest to, czego oczekuję od każdego na każdym poziomie muzycznym. Trzeba mieć prawdziwą pasję. Być tym kim się jest i nie obawiać się tego, kim się jest.

Zamierzasz współpracować z DMX-em?

Może, mam taką nadzieję, że kiedyś się uda. Wszystko jest możliwe. Aktualnie współpracuję z dużą ilością bardzo znanych artystów i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Właśnie zrobiłem utwór na płytę Seana Paula, która stała się wielkim sukcesem. Pracuję z The Roots, ponadto z Commonem oraz Everlastem Wiesz, to jest dla mnie dobre, to są moje sukcesy.

Co dla ciebie jest ważniejsze: robienie dobrego, prawdziwego hip hopu czy zarabianie na tym pieniędzy?

Tak naprawdę to jest jak obustronny miecz. To ma dwie strony. Ponieważ te rzeczy odbywają się w tym samym czasie. Można być naprawdę dobrze wynagradzanym za swoją pracę. Za pracę, w którą wkładasz serce - wtedy nie ma w tym nic złego. A z drugiej strony ja preferuję jakość, robienie rzeczy na poziomie, klasycznego hip hopu i tak naprawdę robienie takiej muzyki jest dla mnie więcej niż wszystko inne. To będzie miało prawdziwą wartość za jakieś dziesięć lat, a nie w tym momencie. Ja nigdy nie robiłem tego dla aktualnych korzyści. Ja robiłem to po to, by miało to sens i znaczenie znacznie później. Wychodząc z The Roots i wydając swoja solową płytę pomogłem wielu ludziom i otworzyłem drzwi osobom zajmującym się beat-boxem. Dla mnie to co robię jest dużo bardziej długotrwałą inwestycją, to jest ważniejsze niż zarabianie pieniędzy. Ja chcę być sobą, pokazywać swoją prawdziwą osobowość, być na ostrzu i wierzyć w siebie, a wtedy będę szczęśliwy.

Jaka muzyka cię inspiruje?

Tak naprawdę to kocham każdy rodzaj. Ja po prostu kocham muzykę. Lubię to co klasyczne, lubię słuchać rocka, r`n`b. Mam bardzo dużo miłości do muzyki.

Kiedy zamierzasz wydać swój następny album?

Mój następny album zostanie wydany już 11 listopada i będzie nosił tytuł "Un... Beat-box Champion Presents The Greatests Knockouts, Volume 1". To będzie beat box mix CD. Kupcie tę płytę, bo będzie ona świetna i szalona.

Czy zamierzasz się pojawić na ścieżkach dźwiękowych do filmów lub gier? Może "NBA Live"?

Nie, na "NBA Live" już nie, ale zamierzam robić muzykę zarówno na ścieżki do filmow, jak i do gier. Aktualnie robię muzykę do gry "G4", która będzie przeznaczona do gry w sieci, a jak wiadomo gry w sieci są najlepsze i są przyszłością. Ponadto mam za sobą pierwszą rolę filmową. Pomagałem w pisaniu scenariusza. Pojawię się również pod koniec 2004 i początku 2005 roku w kilku innych produkcjach.

Gdzie twoim zdaniem jest najlepsza publiczność?

Wszędzie tam, gdzie tylko kochają hip hop!

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: mięta | The Roots
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy