Reklama

"Mogę zaśpiewać wszystko"

Rod Stewart obecny jest na scenie muzycznej od 40 lat. W latach sześćdziesiątych był wokalistą The Jeff Beck Group, a potem zespołu The Faces. W 1969 roku wydał pierwszy solowy album "An Old Raincoat Won't Ever Let You Down". Ma na koncie miliony sprzedanych płyt i mnóstwo przebojów, takich jak m.in. "Sailing", "Downtown Train", "Every Beat Of My Heart" i "Baby Jane". W 2002 roku wydał płytę "It Had To Be You - The Great American Songbook", zawierającą standardy amerykańskiej muzyki rozrywkowej. Rok później ukazała się kontynuacja tego albumu, zatytułowana "As Time Goes By". Oba krążki cieszyły się ogromnym powodzeniem w Polsce. Przy okazji promocji płyty "As Time Goes By", Bogdan Frymorgen (RMF FM) rozmawiał z Rodem Stewartem o czerwonych krwinkach, piłce nożnej, pięknych kobietach i musicalu opowiadającym o jego życiu.

Jesteś w tym biznesie od tylu lat i wciąż znajdujesz się w fantastycznej formie. Skąd bierzesz tyle energii?

Dbam o siebie. Gram w piłkę, a to oznacza, że dużo biegam. Poza tym mam to szczęście, że mam więcej czerwonych krwinek od przeciętnego człowieka.

Czy to jest naukowo udowodnione?

Tak. Wiem, że mam dużo czerwonych krwinek. Ludzie obdarzeni dużą energią, wytrzymałością do biegów długodystansowych, mają więcej czerwonych krwinek.

Na jakiej pozycji grywasz?

To zależy, z kim gramy. Zazwyczaj gram na prawej pomocy.

Reklama

Jak często gracie?

Akurat w tej chwili jestem kontuzjowany. Mam naciągnięte więzadło. Moja drużyna gra jutro mecz, ale ja nie zagram.

Mam nadzieję, że potrzebujesz tylko odpoczynku, nie będzie konieczna operacja?

Niestety, będę musiał przejść zabieg, coś w rodzaju naprawy kolana - muszą mi wszystko poukładać jak należy.

Gdybyś nie był tutaj i nie rozmawiał ze mną, co byś w tej chwili robił?

Właśnie razem z moją dziewczyną kupiliśmy małe mieszkanie i musimy je urządzić, więc pewnie rozglądalibyśmy się teraz za jakimiś meblami. Tak naprawdę to ona robi to teraz sama, podczas gdy ty mnie tu trzymasz.

Jesteś kojarzony z wieloma pięknymi, zachwycającymi urodą kobietami. Nie chcę ci zadawać żadnych wścibskich pytań z tym związanych. Powiedz tylko, czy te piękne kobiety są dla ciebie muzami, czy inspirują cię?

Nie bardzo. Być może inspirują mnie podświadomie, ale tak naprawdę to nie potrzebuję, aby ktokolwiek inspirował mnie do pisania piosenek. Ludzie zadają mi czasem pytania, skąd wziął się dany utwór. To jest tak, że masz w sobie antenę - przed wiele dni nic się nie dzieje, aż nagle przychodzi olśnienie i w głowie pojawia się pomysł na nową piosenkę.

Ale gdybyś na przykład pokłócił się ze swoją dziewczyną, nie mógłbyś chyba usiąść i napisać wesołej piosenki?

Nie napisałbym wtedy ani wesołej, ani smutnej piosenki. Wolałbym pójść do pubu.

W Londynie odbyła się niedawno premiera musicalu, który nie opowiada bezpośrednio o twoim życiu, choć jest na nim oparty. Jak się czujesz jako bohater musicalu i jaki był twój udział w jego powstaniu?

To bardzo surrealistyczne uczucie. Kiedy dali mi do przeczytania scenariusz, byłem poruszony do łez. To dziwne uczucie, kiedy siedzisz na widowni i słyszysz, jak ktoś inny śpiewa twoje piosenki. Ja sam niewiele robiłem przy tej produkcji - zobaczyłem ją trzy razy tuż przed premierą i wprowadziłem kilka niewielkich poprawek. Bardzo mi się ten musical podoba - chwilami jest wesoły, kiedy indziej smutny, skłania cię do płaczu lub do śmiechu, jest seksy...

Na premierze widziano cię jak tańczyłeś...

Tak, wszyscy tańczyliśmy. Nie można się temu oprzeć.

Wydałeś właśnie drugą płytę z amerykańskimi standardami. Czy każdy wokalista dochodzi do takiego momentu, kiedy ma ochotę śpiewać standardy?

Nie, nie sądzę. Myślę, że 99 procent współczesnych wokalistów nie zrobiłoby tego, bo nie mają odpowiednich warunków głosowych, potrzebnych do zaśpiewania tych piosenek. Mnie Bóg dał głos, którym mogę zaśpiewać wszystko. Ta płyta odniosła ogromny sukces, jest na drugim miejscu amerykańskiej listy przebojów i ma szansę na numer jeden. W Wielkiej Brytanii jest na czwartej pozycji, w Kanadzie na drugiej. Mam nadzieję, że w Polsce również nieźle sobie radzi. Właśnie wystawiłem na licytację Złotą płytę otrzymaną w Polsce za poprzedni album...

Na co przeznaczysz dochód?

Na rzecz Królewskiego Insytutu dla Niewidomych.

Mogę spytać, jaką osiągnęła cenę?

Ta aukcja jeszcze się nie odbyła. Nie będę mógł pojawić się tam osobiście, więc nagrałem materiał wideo, który zostanie wówczas pokazany. Mówię w nim, że być może nigdy więcej nie zdobędę Złotej płyty w Polsce, więc mam nadzieję, że osiągnie ona wysoką cenę. To wszystko ma szczytny cel.

Od wielu lat jesteś bardzo popularny w Polsce, na pewno wiesz o tym, ale te dwie płyty z amerykańskimi standardami czynią cię niemal nieśmiertelnym, ze względu na repertuar i sposób wykonania.

Tak, to tchnęło w te piosenki nowe życie. Byliśmy kompletnie zaskoczeni sukcesem tej płyty. Jestem teraz w bardzo komfortowej sytuacji - potrafię śpiewać rock and rolla, co już wcześniej udowodniłem, potrafię też śpiewać R'n'B, bluesa, a od niedawna również jazz. Kolejna trasa koncertowa zapowiada się więc bardzo interesująco. Na pewno przyjedziemy do Polski.

Czy pójście w stronę jazzu było dla ciebie trudne?

Zupełnie nie. Te piosenki towarzyszyły mi przez całe życie, słyszałem je w radiu kiedy byłem dzieckiem, już wtedy mnie poruszały. Oczywiście moi rodzice też ich słuchali.

A czego słuchasz teraz, gdy jesteś w domu?

Słucham ostatnio dużo muzyki poważnej. Po nagraniu ostatniej płyty starałem się trzymać z daleka od muzyki, ale lubię sobie włączyć np. Billie Holiday.

Czyli muzyka poważna albo klasyczny jazz...

Tak, nie słucham ostatnio rocka, nic mnie specjalnie nie rusza w tej muzyce.

Nie wierzę, naprawdę nie znajdujesz w niej nic interesującego?

No, mogę posłuchać Coldplay, poza nimi nie znajduję nic ciekawego.

A co z nowymi zespołami?

Masz na myśli The Darkness i tego typu rzeczy? Oni nie potrafią śpiewać! Ja lubię słuchać dobrych wokalistów.

Czy nie jest to trochę absurdalne, że wielkie sukcesy odnoszą zespoły starające się naśladować grupy, które od dawna już nie istnieją?

To fakt. Ten koleś z The Darkness brzmi i wygląda jak Peter Frampton [były wokalista Humble Pie - red.]. Ale ludziom się to podoba...

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: RMF | standardy | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy