Reklama

"Kulminacja wszystkich konceptów"

Brytyjski Bal-Sagoth to grupa, którą wielu spisało już zapewne na straty. Racja, przez ostatnie kilka lat muzycy z Yorkshire nie dawali widocznych oznak życia, jednak ich "kosmiczny metal" kuto wytrwale przy wykorzystaniu najnowszych zdobyczy inżynierii dźwięku. Nie dajcie się jednak zwieść nowoczesnością brzmienia, bo choć przy produkcji "The Chthonic Chronicles" posłużono się wszelkimi nowinkami techniki studyjnej, na wydanym w połowie marca 2006 roku, szóstym albumie, zespół powraca do agresji i intensywności swoich wczesnych, okołoblackmetalowych dokonań. Wokalista Byron Roberts znalazł kilka chwili, aby odpowiedzieć na pytania Bartosza Donarskiego.

Czas jaki upłynął od wydania poprzedniej płyty a nowym albumem jest najdłuższym okresem braku aktywności z waszej strony. Prace nad "The Chthonic Chronicles" rozpoczęliście już w 2002 roku. Przyznasz, że trochę długo to trwało.

No tak. Myślę, że jednym z głównych powodów tego, że nagranie "The Chthonic Chronicles" zajęło nam aż pięć lat było spowodowane tym, że postanowiliśmy całościowo wykorzystać technikę cyfrową. W przeszłości rejestrowaliśmy analogowo i zawsze brakowało nam ścieżek.

Reklama

Dlatego czekaliśmy aż odpowiednia technologia cyfrowa będzie dla nas dostępna w takim standardzie, który pozwoli nam na ogarnięcie naszej muzyki. Dzięki temu mogliśmy wydobyć niemal naturalnie brzmiące chóry i takie same efekty orkiestralne. Nauczenie się, jak działa ten skomplikowany sprzęt zajęło nam sporo czasu.

A poza tym, Chris i Jonny Maudlingowie (gitara / klawisze) pracują bardzo powoli. Komponują nie spiesząc się z niczym i nie zwracając większej uwagi na moje apele.

"The Chthonic Chronicles" przypomina wasze starsze płyty, jak chociażby "Starfire Burning?" czy nawet "A Black Moon Broods Over Lemuria". Muzyka jest bardziej mroczna, intensywniejsza.

To prawda. Jedną z podstawowych wytycznych była chęć nawiązania do naszych początków. Do mroczniejszego grania. Celem było też stworzenie bardziej ekstremalnej muzyki niż to, co robiliśmy przez ostatnie lata.

Ważne było również dla mnie to, aby znalazły się tutaj elementy ze wszystkich naszych płyty, gdyż "The Chthonic Chronicles" jest naszym szóstym albumem, punktem kulminacyjnym wszelkich historii. Ja lubię bardziej brutalną produkcję, Jonny z kolei chce, żeby wszystko było krystalicznie czyste. Na tej płycie połączyliśmy te dwa kierunki.

Bal-Sagoth to zespół, który utrzymuje swój własny styl stworzony na początku lat 90. Mimo udoskonaleń, podstawa pozostaje zawsze ta sama. Budowanie własnej tożsamości jest chyba dla was sprawą niezwykle istotną.

Całkowicie się zgadzam. Ważne jest to, aby istota naszej muzyki była mniej lub bardziej niezmienna. Twórcze odruchy, które stały za powstaniem pierwszego albumu są w naszym przypadku wciąż takie same. Staramy się przede wszystkim udoskonalać brzmienie. Z biegiem lat stajemy się też bardziej świadomi naszych możliwości i tego, jak gramy. I to chyba jedyne różnice, jakie słuchacz może wychwycić.

Wymyśliliśmy swój własny styl i chcemy go podkreślać. I to się nigdy nie zmieni. To zawsze będzie Bal-Sagoth, który wszyscy znamy, i który natychmiast można rozpoznać. Niektórzy ludzie nas za to nienawidzą, ale my i tak nie zapomnimy o tym, kim jesteśmy.

W 2004 roku rozstaliście się z zasiadającym za perkusją Davem Mackintoshem. Z jakiego powodu?

Od kiedy pamiętam, Dave'owi zawsze najbardziej zależało na koncertowaniu, a Bal-Sagoth nie jest zespołem, który często pojawia się na scenie. Niecierpliwił się, był tym wkurzony. Prócz tego, jego muzyczna przeszłość nie jest zakorzeniona w ekstremalnym metalu. Preferuje bardziej klimaty Rush czy Anthrax.

No i nie można zapominać o power metalu, który jest jego wielką miłością. I kiedy nadarzyła się okazja, aby zasilił Dragonforce, skorzystał z niej. Początkowo, jako muzyk sesyjny, później na stałe. Z Dragonforce gra więcej koncertów i może korzystać z uciech rock'n'rollowego życia, co zawsze mu odpowiadało. My jesteśmy zespołem bardziej podziemnym. Z Dragonforce wreszcie może się poczuć gwiazdą rocka (śmiech).

Dave'a zastąpił Dan Mullins.

Tak. Dan to perkusista z innej bajki. Człowiek zaangażowany w ekstremalny metal, którego znamy od lat. Uwielbia blasty, zasłuchuje się w brutalne zespoły. W ostatecznym rozrachunku, dobrze się stało, że Dave postanowił od nas odejść, bo Dan o wiele lepiej pasuje do naszego stylu.

Książeczka, a raczej książka dołączona do "The Chthonic Chronicles" ma imponujące rozmiary. Teksty były pewnie sporym wyzwaniem.

Skończyło się na 16 stronach, ale myślałem, że będzie tego więcej. W środku znalazła się też mapa Bal-Sagoth. Chciałem, aby ktoś, kto weźmie do ręki tę książeczkę, poczuł się tak, jakby trzymał starożytną okultystyczną księgę. Dlatego też zostało to zaprojektowane w stylu starej oprawionej skórą książki z metalowymi zdobieniami, zapięciem.

Pod względem tekstów, ten album jest połączeniem różnych tematów z wszystkich dotychczasowych historii. W pewnym stopniu jest to też bezpośrednia kontynuacja " Atlantis Ascendant". Swe rozwinięcie znalazła tu również epicka saga "Obsidian Crown", której początek miał miejsce na wydanym w 1996 roku, drugim albumie "Starfire Burning...".

Na drugi rozdział trzeba było czekać aż 10 lat. Poza tym sporo wyjaśnień, dokładniejsze opisy bohaterów, które mogą zainteresować naszych fanów. Ogólnie mówiąc to kulminacja wszystkich konceptów.

Zawarte w tytule słowo ?chthonic", czyli chtoniczny, oznacza "w ziemi", "z ziemi" albo "pod ziemią" i odnosi się do bogów podziemi. Coś pomyliłem?

Nie, wszystko się zgadza. I dlatego kilka utworów na tej płycie opowiada o czcicielach tej, swego rodzaju demonicznej jednostki zwanej Chthon - jednego z bóstw, które wymyśliłem. To jeden z najpotężniejszych ojców w całym mrocznym panteonie bogów Bal-Sagoth. Przybył spoza gwiazd i podczas wczesnej prehistorii naszej planety został zamknięty w pewnego rodzaju podziemnym więzieniu.

Te wszystkie książki, które czytasz traktujesz jedynie w kategoriach fantazji? A może czerpiesz z nich inspirację dla codziennego życia, własną filozofię?

Może w pewnym stopniu, choć niemal wszystko, co znajduje się na tym albumie jest po prostu fantazją. Jednak to, co czytam ma poniekąd wpływ na to, w co wierzę. Uważam na przykład, że tysiące lat temu Ziemia została odwiedzona przez obce istoty. I że oni w sobie znany tylko sposób dzielili się swoimi zdobyczami, astrologią z wczesną ludzką cywilizacją.

Wierzę też, że tysiące lat temu istniała na tej planecie starożytna cywilizacja taka jak na Atlantydzie, która może być brakującym ogniwem pomiędzy dawnymi cywilizacjami wschodu i zachodu.

Co się aktualnie dzieje z przygotowywanym przez ciebie od wieków ilustrowanym opowiadaniem. Sześć lat temu zadałem tobie to samo pytanie, a sytuacja wciąż wydaje się taka sama.

Cóż mogę powiedzieć - prace trwają. Najwięcej czasu pochłania przygotowanie grafik, którymi zajmuje się Martin Hanford. Kupił ostatnio nowy skaner, żeby na bieżąco podsyłać mi do sprawdzenia poszczególne strony. Wszystko idzie sprawnie. Próbki tych prac zostaną umieszczone na naszej stronie w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Myślę, że skończenie całości nie zajmie już za dużo czasu.

Swego czasu zgłosiła się też do was pewna amerykańska firma komputerowa z propozycją stworzenia gry na podstawie tekstów z płyt Bal-Sagoth.

Skontaktowali się z nami i powiedzieli, że są zainteresowaniu zrobieniem gry typu RPG w oparciu o cały koncept Bal-Sagoth. Idzie to dość wolno. Obecnie trwają negocjacje. W takim przedsięwzięciu wiele spraw trzeba omówić i ustalić, jak np. sprawy finansowe, udzielenie licencji na wykorzystanie konceptu itd. Mam jednak nadzieję, że ten pomysł zostanie urzeczywistniony w ciągu kilku najbliższych lat.

Grywasz?

Tak, i to tak często, jak to jest tylko możliwe. Szczególnie lubię właśnie RPG, ale także wszelkie wojenne symulatory na PC. Dlatego fajnie byłoby, gdyby udało się stworzyć podobna grę na koncepcie Bal-Sagoth.

Pomijając czas, który poświęcasz na gry komputerowe, od początku twojej muzycznej kariery jesteś związany wyłącznie z Bal-Sagoth. Nigdy nie brałeś udziału w innych zespołach, projektach. Dlaczego?

Cóż, Bal-Sagoth pochłania tyle mojego czasu, że praktycznie wszystko, co mam do powiedzenia pod względem muzycznym znajduje swe odzwierciedlenie w tym zespole. Nie mam ochoty na tworzenie jakiś projektów ubocznych czy czegoś w tym stylu.

Tym niemniej, dyskutowaliśmy kiedyś z Jonnym na temat powołania do życia projektu, który zajmowałby się wyłącznie muzyką symfoniczną. To mogłoby być coś w guście klawiszowych utworów na płytach Bal-Sagoth. Może coś z tego kiedyś będzie.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: metal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy