Reklama

Anja Orthodox (Closterkeller): Kolorów nie zabraknie

Closterkeller, formacja dowodzona przez Anję Orthodox, od początku lat 90. cieszy się pozycją zdecydowanego lidera polskiej sceny gotyckiej. Sukces zapewniły jej takie płyty, jak "Purple", "Violet" czy "Scarlet". To z nich pochodzą przeboje "W moim kraju", "Agnieszka" czy "Władza". Pod koniec października 2004 r. Closterkeller wydał mini-album "Reghina" na którym znalazło się siedem kompozycji, w tym tylko dwa premierowe utwory, a ponadto dwa remiksy oraz przeróbki znanych przebojów: "Earth Song" Michaela Jacksona, "Mad Word" grupy Tears For Fears i "Minor Earth Major Sky" zespołu A-ha. Z tej okazji Michał Boroń spotkał się z najważniejszą osobą w zespole - wokalistką, autorką tekstów i liderką Anją Orthodox.

Czy "Reghina" to znak, że odeszłaś od "kolorowych" tytułów płyt? Czy raczej dowód, że nie jest to pełnometrażowy album, lecz tylko mini-album?

Kolorowe są tylko tytuły naszych normalnych studyjnych płyt z nowym materiałem. Już było przecież kilka closterkellerowych płyt z innymi nazwami. Na przykład "Fin de siecle" to zapis koncertu akustycznego, czy mini-longplay pod tytułem "Agnieszka". Ponieważ jestem umysłem ścisłym i bardzo cenię coś takiego jak logika i konsekwencja, to nadal jest tak jak trzeba.

Na "Reghinie", poza rzeczami o których i tak za chwilę pewnie powiemy, są dwa remiksy utworu "Królowa". Tak więc ta "Królowa" dominuje na płycie, bo wśród trzech ścieżek video znalazł się także teledysk do tego utworu. Dlatego postanowiliśmy zrobić także remiks tytułu.

Reklama

"Reghina" w jakimś tam języku oznacza właśnie królową. "Regina" to po łacinie, a "reginha" po hiszpańsku. Nam się bardzo podobało "reghina" z "h" akurat w tym miejscu i zakładamy, że na pewno to słowo w jakimś języku oznacza królową. A jak nie, to znaczy w naszym języku (śmiech).

W każdym razie nie ma mowy, żebyśmy odeszli od tradycji "kolorowych" tytułów, bo myślę, że to bardzo fajny pomysł.

Zastanawiałem się, co zdarzy się wcześniej - czy zabraknie wam tych kolorowych tytułów, czy wcześniej zakończycie działalność.

No wiesz, nie wiem. Wolałabym, żeby zdarzyła się wersja pierwsza, ale podejrzewam, że tak nie będzie, bo tych kolorów jest przecież bardzo dużo. Sęk w tym, aby były one takie fajne, żeby się jakoś tam fajnie kojarzyły.

A bierzecie pod uwagę coś takiego, że dojdziecie do wniosku, iż te fajne tytuły już się skończyły i teraz nagrywamy płytę powiedzmy w "biało-czarne paski", albo w "czerwono-zielone" kropki?

Nie, nie, nie (śmiech). Musi być jeden kolor. Tak naprawdę nie grozi nam, żeby skończyły się nam pomysły na tytuł.

Na "Reghinie" znalazły się trzy przeróbki utworów z repertuaru Michaela Jacksona, Tears For Fears i A-ha. Dlaczego sięgnęliście po utwory tych właśnie wykonawców, przyznajmy dość nietypowych jak na zespół kojarzony z nurtem rocka gotyckiego?

To, że jesteśmy kojarzeni ze sceną gotycką, jest dla mnie bardzo miłe. Cenię gotyk ponad wszelaką muzykę, uważam, że to najpiękniejsza muzyka rockowa. Na pewno słychać to w naszej muzyce. Naszą największą siłą są numery w klimatach gotyckich, natomiast muzyka, którą gramy, jest bardzo eklektyczna. Rozpiętość jest ogromna - od ballad, przez pop, tradycyjny rock do metalu, czasem są silne akcenty techno. A to wynika stąd, że przede wszystkim cenimy coś takiego jak sztuka, piękno w muzyce, poezja, a nie trzymamy się twardo tego, że ma być gotyk.

Wybierając numery na covery kierowaliśmy się dokładnie tym samym. To musiały być piękne kawałki, które kiedyś tam nas zachwyciły. A z jakiego one są wzięte stylu, kto je komponował i wykonywał - to już jest kwestia drugorzędna.

Zresztą Tears For Fears i A-ha to sztandarowe zespoły nurtu new romantic z czasów już dość odległych, a new romantic jest bardzo bliski gotykowi. Większość osób kochających gotyk także bardzo docenia muzykę new romantic, bo jest dużo wspólnych klimatów.

A Jackson?

To akurat ja go przyniosłam. Wszyscy mi współczują, że dałam się zmusić do czegoś takiego jak Jackson, a tymczasem to ja zmusiłam pozostałych. Oni też mieli dziwne miny, gdy im powiedziałam. Sprawa się wyjaśnia, gdy ci zdziwieni przypominają sobie, co to za kawałek. Przyznam ci się, że nigdy nie byłam fanem Jacksona, bo to po prostu nie moja muzyka. Ale "Earth Song" jest utworem, który klimatem od biedy pasuje do Clostera, ponieważ jest taki dosyć pompatyczny, monumentalny, potężny i natchniony. To po prostu piękny kawałek! Ja się w nim od razu zakochałam. Ten fantastyczny teledysk do niego też zrobił swoje.

Zdecydowana większość osób, które początkowo kręciły nosami, gdy usłyszały naszą wersję stwierdziła, że jest OK. Nie dokonaliśmy jakiejś strasznej wyrwy stylistycznej w Closterkellerze grając ten kawałek.

Jeśli chodzi o "Mad World" to raczej bym powiedziała, że to, co myśmy z niego zrobili, jakoś nie do końca pasuje do Closterkellera. Natomiast A-ha popchnęliśmy jak najbardziej w stronę gotyku. I muszę powiedzieć, że to nasz najbardziej ulubiony utwór z tej płyty. Uwielbiam grać go na koncertach. Ten A-ha tak hula na koncertach jak nasze najlepsze numery.

Za to Jackson jest piekielnie trudny, to chyba mój najtrudniejszy numer! Muszę non stop śpiewać przez ponad sześć minut. Bez przerwy! Czasami to ledwo zipię! A on jest taki, że im bliżej końca, tym muszą coraz mocniej śpiewać. Tam są szalenie ważne te chórki gospel, które tworzą taką przeciwwagę. Dziewczynom to naprawdę ekstra wychodziło na trasie [w pierwszej części "Dark Stars Festiwal" w chórkach Anję wspomagały wokalistki innych zespołów, biorących udział w trasie: Maja Konarska (Moonlight), Paulina Maślanka (Delight) i Kasia (Via Mistica) - red.]. Ale już na tej trasie "Earth Song" powoli mi się wyśpiewuje, łapię pewne patenty. Nigdy w życiu bym nie przypuściła, że właśnie numer Jacksona przysporzy mi takich problemów.

Powiedz zatem, kiedy pojawią się nowe nagrania Closterkellera, bo przecież na "Reghinie" znalazły się tylko dwa premierowe utwory?

Szczerze mówiąc, to nie wiem kiedy. W sumie to sami nie wiemy, co dalej zrobimy, bo tak sobie bez sensu te covery nie pojawiły się na tej płycie. To taka macanka, przed być może - ale podkreślam to dużymi literami - być może dużą płytą. Nie wiem, czy tak zrobimy, ale jak się będziemy z tym fajnie czuli, to nagramy płytę z przeróbkami, a jak nie, to zrobimy nowy materiał Closterkellera.

A tak naprawdę to mam zamiar - już chyba po raz dziesiąty - wziąć się po trasie do roboty nad swoją solową płytą, bo już mnie cholera bierze. Już chyba cztery lata leży, ale cały czas Closterkeller wchodzi mi w paradę.

Skąd wziął ci się pomysł swego rodzaju "czarnej listy" dziennikarskiej na swojej witrynie internetowej? Jeden ze śródtytułów nazywa się "Hieny". Zamierzasz pójść w ślady Edyty Górniak, która przedstawicieli mediów nazwała "pierd**lonymi szczurami"?

Wtedy akurat miałam taki nastrój, jak to wsadziłam na stronę. Faktycznie napisałam "Hieny"? Dawno tego nie czytałam. Zamieściłam to w ataku wścieklizny ze cztery lata temu, jak się niektórzy do mnie bez sensu przypierniczali. Jak ludzie na koncercie tego, co mówię, słuchają dupą a nie uszami, to jest ich zbójeckie prawo. Ale dziennikarze to powinni być czasem odpowiedzialni za to, co gadają. Jeżeli mnie dziennikarze opierdzielają, że jestem niekonsekwentna, bo ogłosiłam ostatni koniec Closterkellera, a dalej gramy, gdy tymczasem tego nie ogłosiłam, to uznałam, że skoro oni mogą sobie mną ryja wycierać, to ja sobie też nimi powycieram.

A skoro mówimy o Edycie Górniak - ja ją trochę rozumiem. Wszyscy pominęli taki jeden drobny szczegół - powiedziała wszem i wobec, że straciła z nerwów pokarm, gdy karmiła dziecko, jak ją tamci dziennikarze "szamotali". I to jest normalny instynkt matki w obronie swojego dziecka, ja bym na jej miejscu wręcz zabijała. To, że ją poniosło i tak nabluzgała, to i tak zrobiła moim zdaniem o wiele mniej, niż na pewno czuła, że chciałaby zrobić. Jak można zaszczuwać kobietę, która karmi? Okropne! Ja sama jestem matką i wiem, co ona czuła.

A przecież wszyscy bluzgamy, to dlaczego Edyta Górniak nie może tam kogoś od ch**ów powyzywać? Normalna sprawa, każdy Polak katolik bluzga. Edyta przecież wydaje się być normalną kobietą. Widziałam ją u Kuby Wojewódzkiego i sprawiała wrażenie swobodnej laski, nie takiej oporowo drętwej.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Closterkeller | Anja Orthodox
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama