Reklama

"Jedyny pewnik to notes"


Pochodząca z Glasgow w Szkocji grupa Texas istnieje już 18 lat i ma na koncie 20 milionów sprzedanych płyt. Światowy sukces przyszedł dzięki wydanemu w 1996 roku albumowi "White On Blonde", z którego pochodził przebój "Say What You Want". Wcześniej zespół wylansował nagranie "I Don't Want A Lover" (1989), a później przyszły jeszcze "Summer Son" (1999) i "In Our Lifetime" (1999). Potem grupa zrobiła sobie dłuższą przerwę, w czasie której wokalistka Sharleen Spiteri urodziła swe pierwsze dziecko. Dlatego dopiero pod koniec października 2003 roku, po czterech latach przerwy, ujrzała światło dzienne szósta studyjna płyta zespołu, zatytułowana "Careful What You Wish For", która na początku 2004 roku doczekała się wznowienia w nieco poszerzonej wersji.

Reklama

Przy okazji promocji tego albumu Sharleen Spiteri opowiedziała, jak powstają piosenki grupy, jak poznała gitarzystę i współlidera formacji Johnny'ego McElhone i jaką ewolucję przeszedł podczas nagrywania singlowy utwór "Carnival Girl".


Co was najbardziej motywowało, by zacząć pracować nad albumem "Careful What You Wish For"?

Moim zdaniem przy tej płycie mieliśmy największą motywację od długiego czasu. Uznaliśmy, że nadszedł właściwy moment. Mieliśmy zamiar zrobić sobie roczną przerwę, ale już po dwóch miesiącach postanowiliśmy, że nagramy nową płytę. Właściwie to nie mówiliśmy wprost: "Nagrajmy kolejną płytę". Razem z Johnnym [McElhone, gitarzystą Texas - red.] powiedzieliśmy sobie: "Mamy parę pomysłów, napiszmy parę piosenek". Być może motywacją był strach, że już nigdy nie będziemy potrafili tego robić.

Mieliście poczucie, że albumem "Greatest Hits" (2000) zamknęliście pewien rozdział w karierze?

Z pewnością po wydaniu "Greatest Hits" pojawiło się takie uczucie. Mieliśmy też poczucie, że być może jest to nasza ostatnia okazja na wypuszczenie płyty z największymi przebojami. Nie bez znaczenia był też fakt, że chcąc iść do przodu, musieliśmy zamknąć pewien rozdział i dopiero wtedy rozpoczynać następny.

Powstanie nowego materiału zajęło dużo czasu - czy to oznacza, że dopracowaliście wszystkie szczegóły?

Faktycznie, skomponowanie piosenek na ten album zajęło nam dużo czasu, choć gdyby to wszystko skompresować, okazałoby się, że nie trwało to aż tak długo w porównaniu z innymi płytami. Pisaliśmy kilka piosenek, potem robiliśmy przerwę, znów pisaliśmy parę i znów przerwa. Wracaliśmy do napisanych piosenek i dopieszczaliśmy je. Mieliśmy przy tym dużo swobody, nie goniły nas żadne terminy, mogliśmy wszystko dopracować bez pośpiechu, który towarzyszył nam w przeszłości.

Patrząc z perspektywy czasu, czy uważasz, że nagrywanie tego albumu było szczęśliwym okresem w historii grupy Texas?

Muszę powiedzieć, że chyba przy nagrywaniu żadnej z dotychczasowych płyt nie bawiłam się równie dobrze, co tym razem. Kiedy pracowaliśmy nad albumem "White On Blonde", byliśmy w takim punkcie, że musieliśmy walczyć o życie - może nie dosłownie, ale walczyliśmy o coś, w co mocno wierzyliśmy i mieliśmy nadzieję, że wciąż będziemy mogli to robić i nie zostaniemy wyrzuceni na bruk przez wytwórnię płytową. Byliśmy więc bardzo zdeterminowani, aby nagrać świetną płytę, która pozwoli nam na nowo zaistnieć, nie zdając sobie przy tym sprawy, jak bardzo zmieni ona naszą całą karierę. Zupełnie inaczej było w przypadku albumu "The Hush" (1999), który pokazuje bardziej zmysłową, delikatną stronę naszego zespołu.

"White On Blonde" było czymś w rodzaju prototypu "Careful What You Wish For", w tym sensie, że mieliśmy dużo czasu i dużo eksperymentowaliśmy przy obu tych płytach - tyle, że tym razem mieliśmy więcej doświadczenia. "White On Blonde" to pierwszy album, nad którym pracowaliśmy sami i przy którym używaliśmy komputerów, trzymając w jednej ręce gitarę, a w drugiej instrukcję obsługi, i usiłując coś z tego sklecić. Tym razem mieliśmy więcej doświadczenia i umiejętności, dojrzeliśmy też w międzyczasie jako zespół.

Jakiej muzyki słuchaliście w trakcie pracy nad tą płytą? Jakie były muzyczne inspiracje dla "Careful What You Wish For"?

Na tym albumie jest zawartych wiele różnych uczuć i wiele różnych brzmień. Na pierwszym singlu słychać oczywiste wpływy muzyki tanecznej, której słuchaliśmy przez ostatnie dwa, trzy lata. Na płycie jest dużo różnych wpływów - można usłyszeć echa zespołu New Order, muzyki tanecznej. Piosenka "I'll See It Through" brzmi tak, jakby napisał ją duet John Lennon/Burt Bacharach.

"Careful What You Wish For" [Uważaj na to, czego sobie życzysz - red.] to bardzo interesujący tytuł - skąd on się wziął?

Co chwilę ktoś nas pyta, skąd wzięło się to, skąd wzięło się tamto. Akurat ten tytuł pochodzi od wystawy, która nazywała się "Be Careful What You Wish For". W skróconej wersji "Careful What You Wish For" brzmi to nieco inaczej, niemal jak poważne ostrzeżenie. Chodzi o to, że czegokolwiek sobie życzysz, cokolwiek myślisz, że się stanie, tak naprawdę nigdy się nie sprawdza. Czasami jest o wiele lepiej, a kiedy indziej znów nie tak dobrze. W odniesieniu do zespołu Texas sprowadza się to do stwierdzenia: "Jeśli wydaje ci się, że wiesz, o co w tym wszystkim chodzi, lepiej zastanów się nad tym, bo na tej płycie tego nie usłyszysz". Mniej więcej to chcieliśmy powiedzieć.

Z całym szacunkiem dla reszty, najważniejsi w zespole Texas jesteście ty i Johnny. Pamiętasz, jak się poznaliście? Ty byłaś wtedy fryzjerką, a on gwiazdą grupy Altered Images...

Texas to ja i Johnny - razem założyliśmy ten zespół, we dwójkę zaczęliśmy pisać piosenki. Poznaliśmy się przez jego brata, Jerry'ego, który jest teraz jednym z naszych menedżerów. On grał w piłkę z dwoma gośćmi, z którymi dzieliłam wówczas mieszkanie. Kiedy się poznaliśmy, od razu coś między nami zaskoczyło. Ja byłam zawsze bardzo gadatliwa, a Johnny jest bardzo spokojny - to jest naprawdę dobra kombinacja. Nasze mocne strony są zupełnie gdzie indziej, ale czasami łączą się, bo mamy jasno określoną wizję tego, co chcemy robić i co chcemy osiągnąć.

W jaki sposób piszecie piosenki? Podczas pracy nad albumem "White On Blonde" mieszkałaś w Paryżu, teraz mieszkasz w Londynie, a on cały czas jest w Glasgow, więc chyba rzadko spotykacie się w tym samym pomieszczeniu?

Kiedy razem z Johnnym piszemy piosenki, tak naprawdę dużo czasu spędzamy w tym samym pokoju. Czasem puszczam mu coś i mówię: "Mógłbyś tego posłuchać?". Dużo rzeczy puszczamy sobie przez telefon. To nie jest tak, że mnóstwo czasu spędzamy osobno i nagle spotykamy się mówiąc: "OK, nadszedł czas nagrać kolejną płytę Texas, żeby uzupełnić stan konta bankowego". Prawdopodobnie mamy trochę inny sposób pracy od większości pozostałych zespołów, ale tak naprawdę nie ma żadnego ustalonego schematu.

Jedyna stała rzecz jest taka, że przy każdej płycie biorę notes, który koniecznie muszę dostać od kogoś w prezencie, i piszę na okładce "Texas nr...". Przy okazji kolejnego albumu będzie to "Texas nr 8". To jest jedyny pewnik, który powtarza się za każdym razem.

Czy dziś jesteś zadowolona z płyty "Careful What You Wish For"?

Jestem z niej bardzo zadowolona. Tak naprawdę w pełni zdałam sobie z tego sprawę, gdy byliśmy w trakcie trasy promocyjnej po Europie i zaczęłam tańczyć przy tej muzyce. Zwykle nie mam ochoty tańczyć przy naszych płytach, bo w trakcie nagrywania słyszę te piosenki zbyt wiele razy. Tym razem jestem bardzo podekscytowana nowym albumem, jest dla mnie pełen życia.

W nagrywaniu singlowej piosenki "Carnival Girl" pomagał wam niejaki Cardinal - skąd go wzięliście? On jest chyba Kanadyjczykiem, prawda?

Gdy nagraliśmy piosenkę "Carnival Girl" w pierwotnej wersji, miała ona trochę inny refren i brzmiała trochę jakby jakaś dziewczyna śpiewała ją do własnego odbicia w lustrze. Było to dość infantylne, brzmiało jak żart, a nie chcieliśmy aby tak brzmiało - miało to być pełne seksu, agresywne, wyzywające. Było o tyle ważne, że ten utwór miał trafić na pierwszy singel. Cały pomysł piosenki "Carnival Girl" opierał się na tym, że kobieta chce uwieść mężczyznę - próbowaliśmy znaleźć sposób na oddanie tego nastroju.

Wtedy usłyszeliśmy utwór "Belly Dancer", wyprodukowany przez Cardinala, razem z Pharellem Williamsem i The Neptunes. Bardzo nam się to spodobało. Pomyśleliśmy, że zadzwonimy do niego i zapytamy, czy chciałby z nami pracować. Jemu też bardzo spodobał się nasz numer, więc daliśmy mu go, aby sprawdzić, co jest w stanie z nim zrobić. Kiedy usłyszeliśmy jego wersję, zakochaliśmy się w niej. Powiedzieliśmy: "To jest właśnie to, o co nam chodziło". To nagranie stało się dużo bardziej wyzywające, teraz brzmi tak, jakby kobieta stała przed mężczyzną i mówiła: "Jesteś wystarczająco duży, twardy i silny, aby zmierzyć się z Karnawałową Dziewczyną?".

Czy bardzo zależy ci na tym, aby sprzedawać jak najwięcej płyt?

Miło jest sprzedawać dużo płyt. Tak, to jest ważne. Nie wierzę ludziom, którzy mówią, że to nie jest ważne. Im więcej płyt sprzedajesz, tym więcej ludzi ich słucha, a ja chcę, aby możliwie jak najwięcej osób słuchało muzyki mojego zespołu. Każdy zespół uważa, że jest największy na świecie. Przepraszam bardzo, ale Oasis nie odkryli Ameryki. Cechą każdego zespołu, który cokolwiek nagra jest to, że uważa się na największy zespół na świecie i każe ci w to wierzyć.

Dziękuję za rozmowę.

(Na podstawie materiałów promocyjnych Universal Music)

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: 18+ | +18 | Glasgow | piosenki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy