Reklama

"Headbanging i picie piwa"

Chicagowski Usurper to grupa wyjątkowo uparta i pewna siebie. Gdy w 2004 roku szeregi tych metalowych purystów opuszczał długoletni wokalista General Diabolical Slaughter, przez chwilę wydawało się, że zespół utkną w martwym punkcie. Dziś już wiemy, że black/thrashmetalowcy z Illinois znów są w świetnej formie, czego dowodem jest wydana w marcu, nowa płyta "Cryptobeast". O nowym składzie, muzycznej zawartości piątego albumu i "tragicznej" metalowej scenie w USA, Bartoszowi Donarskiemu opowiedział, powracający do formacji perkusista Joe Apocalyptic Warlord.

Nagraliście kawał świetnej muzyki!

Oczywiście! Wszyscy jesteśmy bardzo podekscytowani. W naszym odczuciu jest to bardzo mocna rzecz. Utwory są świetne, każdy z nich przenika się wzajemnie, dając mocną całość. Krótko mówiąc, to bardzo mocny i brutalny album.

Muzyka na "Cryptobeast" wydaje się być bardzo tradycyjna, wyrazistsza. Zapewne taki był zamiar?

Dla mnie "Cryptobeast" otwiera trzeci rozdział w naszej karierze. W pewnym sensie jest to też powrót do korzeni. Właściwie czuję się tak, jakbym nigdy nie opuścił tego zespołu. Silnie wierze w tę płytę.

Reklama

Nowy album powstał już w nowym składzie. Poza twoim powrotem, szeregi Usurper wzmocnił wokalista Danny Lowson, zastępując na tym stanowisku - chyba już zmęczonego graniem - Generala. To z pewnością musiało mieć swój wpływ na kształt nowego krążka.

Zaczęło się tak, że jakiś rok temu mieliśmy zagrać wspólnie koncert, m.in. z Macabre. To właśnie w tym czasie General Diabolical Slaughter zrezygnował z bycia częścią Usurper. Wypalił się, miał już dość, a poza tym nie był w stanie poświęcać się zespołowi w stu procentach, a to jest bardzo istotne. Odszedł. Na jego miejsce zwerbowaliśmy Danny?ego "Tyrantora" Lowsona, którego energia i entuzjazm są wręcz niewiarygodne. Uważam, że te elementy, które wniósł do "Cryptobeast" sprawiły, że ten album jest najmocniejszym produktem Usurper, jaki kiedykolwiek stworzyliśmy.

Wiesz, co obecnie porabia General Diabolical Slaughter?

Poza ciągłym imprezowaniem, niewiele więcej dzieje się w jego życiu. Gdy opuszczał Usurper nie miał zamiaru dołączać do żadnego innego zespołu. Droga powrotna została dla niego zamknięta. Danny jest zwyczajnie zbyt dobrym wokalistą, aby to zmieniać. Zaś, co do mojej osoby, to, jak już powiedziałem, czuję jakbym cały czas grał w tym zespole. Jest świetna atmosfera, o czym przekonała mnie już pierwsza próba, którą wspólnie odbyliśmy.

Płytę rejestrowaliście w studiu "Rax Trax" w rodzinnym Chicago. Pierwotnie mieliście jednak uderzyć do "Engine Music". Dlaczego stało się inaczej?

Dokładnie nie wiem, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Szczerze mówiąc zupełnie nie obchodzi mnie, gdzie nagrywamy. Mieliśmy po prostu dobre utwory i byliśmy gotowi je zarejestrować. Do jakiego studia wchodzimy, nie ma dla mnie większego znaczenia. Neil [Kernon] wykonał dla nas fantastyczną robotę. To istny geniusz! Praca z nim to czysta przyjemność, szczególnie w porównaniu z innymi ludźmi, z którymi wcześniej współpracowaliśmy. Ten gość jest bardzo inteligentny. Ma też niesamowity słuch.

Nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś takim. Kiedy razem pracujemy jest przy tym kupa śmiechu, wszyscy nabijamy się z niego, dlatego pewnie uważa nas za wariatów. Praca jest ciężka, ale to wcale nie znaczy, że nie można jej jakoś urozmaicić. Cały czas coś się dzieje, a przecież właśnie o to chodzi w metalu.

Na "Cryptobeast" odnaleźć możemy nową wersję waszego starego utworu "Warriors Of Iron And Rust", który znaliśmy wcześniej z płyty "Necronemesis". Skąd ten pomysł?

Głównie stąd, że mamy teraz w zespole Danny?ego. Wiesz, gdy dołączył do zespołu musieliśmy też przerobić większość starych kawałów na potrzeby koncertowe. Tak zrodził się ten pomysł.

Gdy zagraliśmy "Warriors Of Iron And Rust" stało się coś magicznego. To było to! Nowa wersja jest zdecydowanie szybsza, mocniejsza, ogólnie lepsza. Była to też możliwość, aby mógł pokazał się fanom Usurper w starszej kompozycji. Sprawdził się wspaniale, wprowadzając nasz zespół w nowe tysiąclecie.

Nie można również nie wspomnieć o krańcowym w swym znaczeniu hymnie "Kill For Metal". Miejmy nadzieję, że nikt nie zinterpretuje tego dosłownie.

Jest na to tylko jedna odpowiedz - headbanging i picie piwa. Właśnie tym jest metal. Szlajanie się z kumplami po mieście, picie browaru, dostawianie świra, sianie spustoszenia.

Część z was grała swego czasu także w innych zespołach i projektach, jak choćby The Dead Youth. Dziś raczej nie macie już na to czasu.

Zamierzamy skupiać się raczej tylko na Usurper. The Dead Youth to był nasz projekt, powstały chyba w 1985 roku, w którym grałem wspólnie z Rickem Generalem. To było bardzo dawno temu i nie sądzę byśmy mieli do tego powrócić. Wątpię też, czy General kiedykolwiek jeszcze nabierze chęci do śpiewania. Choć nie wykluczam grania w innych zespołach, bo nie da się tego przewidzieć, to na chwilę obecną naszym głównym priorytetem jest Usurper. Mamy w planach europejską trasę i duże tournee po Ameryce Południowej na przełomie czerwca i lipca. Na tym najbardziej nam zależy. Na wypromowaniu nowego albumu, zabawie i graniu dla was metalu.

Jak dobrze wiadomo amerykańska scena metalowa jest często bardzo... niemetalowa. Usurper jest jednym z chlubnych wyjątków, zespołem kultywującym starym brzmieniom. Lepiej gra się wam chyba w Europie?

Stawiałbym zdecydowanie bardziej na Europę. Jeśli chodzi o moją opinie, to amerykański metal jest do d***, pełen frazesów i wyświechtanych sztuczek. Wszystkie stacje radiowe grają Korna lub zespoły grające pod nich. Nie da się tego wytrzymać.

Dlatego, jak najszybciej chcę zawitać do Europy, zagrać i posłuchać trochę prawdziwego metalu. Tutejsza scena jest tragiczna. Racja, jest kilka miejsc, jak choćby Chicago, Nowy Jork, Floryda, gdzie sporo się dzieje, jednak mainstream nie pozwala tej muzyce zaistnieć w pełnym wymiarze.

Jak już coś poleci w radiu to o takiej godzinie, że szkoda słów. Z drugiej strony, tak przecież wygląda podziemie, z którym się identyfikujemy. Metal zawsze będzie obecny i nie zatrzymają tego pozerskie kapele z list przebojów.

Znacie jakiś polskich fanów metalu lub muzyków z Polski, mieszkających w Stanach? Przecież np. w Chicago jest nas całkiem sporo.

O tak! Znamy wielu Polaków. Niektórych osobiście, innych drogą korespondencyjną. Z jednym zespołem mamy nawet wspólną salę prób. Kurcze, jak oni się nazywają? Cholera, przecież grają rewelacyjną muzę! Nie tak dawno wydali płytę, a niebawem zagramy wspólnie koncert.

Może chodzi o Forest Of Impaled?

(Śmiech) Oczywiście, że jest to Forest Of Impaled! Dziękuję pięknie! To świetna kapela. Dzielimy z nimi tę samą sale prób. To w dechę kolesie i wspaniali muzycy. Tak, że przynajmniej dwa dobre zespoły okupują tę dziurę (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pije | Pici | nowa płyta | wokalista | Chicago | metal | picie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy