Reklama

"Czas iść do przodu"


Założony w 1981 roku w Kalifornii zespół Exodus tworzył - wraz z grupami Slayer i Metallica - podwaliny thrash metalu. Exodus i Metallica mają coś jeszcze wspólnego - Kirk Hammett kiedyś szarpał struny w Exodus, by następnie zasilić Metallikę. Przez jakiś czas mówiło się, iż odchodząc z Exodus zabrał (czytaj: ukradł) dwie jego kompozycje - "Creeping Death" i "Trapped Under Ice", które później trafiły na album "Ride The Lightning" Metalliki. Pomimo że Exodus nie odniósł takiego komercyjnego sukcesu, jak Metallica czy Slayer, jego płyty "Bonded By Blood", "Pleasures Of The Flesh" i "Fabulous Disaster" zaliczane są dziś do thrashmetalowego kanonu. Exodus od Metalliki i Slayer różni jeszcze jedno - dwa ostatnie zespoły nigdy nie przerwały swojej działalności, podczas gdy Exodus po wydaniu w 1992 roku albumu "Force Of Habit" zakończył żywot na kilka lat. Odrodził się w 1997 roku, z pierwszym wokalistą Paulem Baloffem, na serię koncertów, które zaowocowały albumem koncertowym "Another Lesson In Violence".

Reklama

Gdy wydawało się, iż wszystko jest na najlepszej drodze do powrotu na dobre, 2 lutego 2002 roku Paul zmarł na wylew krwi do mózgu. Exodus na szczęście nie zaprzestał działalności, a funkcję wokalisty otrzymał ponownie Steve "Zetro" Souza. On oraz Gary Holt (gitara), Rick Hunolt (gitara), Jack Gibson (gitara basowa) i wspomniany Hunting nagrali album, który wielu nazwało już powrotem roku. Nie bez powodu. "Tempo Of The Damned" to bowiem thrash metal najwyższej próby, a płyta ukazała się w Europie 2 lutego 2004 roku, w drugą rocznicę śmierci Paula Baloffa..

Lesław Dutkowski pytał Toma Huntinga, perkusistę Exodus, między innymi o nową płytę, czasy kiedy Exodus nie funkcjonował oraz o nowego gubernatora Kalifornii.


Dlaczego Exodus zniknął ze sceny w 1992 roku?

Głównie chodziło o to, że nie układała się nasza współpraca z wytwórnią Capitol. Niespecjalnie przykładali się do promocji płyty "Force Of Habit". Gary miał już serdecznie dość biznesu, poza tym urodziła mu się córka i chciał po prostu być ojcem. Ciężko mi jest mówić za cały zespół, bo wtedy mnie w nim nie było.

Czyli mówiąc ogólnie chodziło o sprawy biznesowe?

Dokładnie o to chodziło. Chłopakom granie nie sprawiało już radości.

Cieszę się, że wróciliście i moim zdaniem "Tempo Of The Damned" będzie powrotem roku.

Dziękuję.

Nie ma za co. Na pewno jednak jest trochę ludzi tu i tam, którzy zadają sobie pytanie, po co właściwie oni wrócili? Jaka jest twoja odpowiedź dla tych sceptyków?

Odpowiedź jest taka, że Exodus się jeszcze nie skończył. Mamy wciąż coś do powiedzenia. (śmiech)

Dobra odpowiedź. Ponad 20 lat temu Exodus wraz z Metalliką i Slayer tworzył podwaliny thrash metalu. Czy teraz, poza nagrywaniem dobrej muzyki i graniem jak najlepszych koncertów, przyświecają wam jeszcze jakieś cele? Może chcecie przywrócić thrash metalowi status jaki miał lata temu? Wierzysz w ogóle, że jest to możliwe?

Czas dla tej muzyki nie jest chyba taki zły. W końcu wiele zespołów postanowiło powrócić. Inne thrashmetalowe grupy też nieźle sobie radzą. My chcemy być częścią tego. Jeśli thrash metal rzeczywiście powraca, Exodus na pewno chce się do tego również przyłączyć.

Powiedz mi, co porabiałeś - poza projektem Wardance, w który zaangażowany był również Gary - gdy Exodus nie działał?

Przez półtora roku grałem z Angel Witch. Później sam założyłem kilka zespołów, między innymi Eye For An Eye. Jammowałem też sporo z Jasonem Newstedem. Miałem kilka innych zajęć. Ogólnie byłem dość zajęty.

A czy prawdą jest, że starałeś się o posadę technicznego perkusisty na trasę Roba Zombiego?

Nie. Gdyby potrzebowali mnie, na pewno bym się zgodził i na pewno dostałbym tę robotę. (śmiech)

Z tego, co pamiętam, to opuściłeś zespół, bo miałeś kłopoty z sercem. Czy wszystko już jest w porządku? Będziesz w stanie zagrać te wszystkie agresywne kawałki z "Tempo Of The Damned"?

Prawda. Opuściłem zespół w 1989 roku. Ale teraz czuję się znakomicie. Na pewno będę w stanie je zagrać. Nie mogę się doczekać, do cholery.

Jeśli już jesteśmy przy koncertach, to macie za sobą trasę "Bonded By Metal Over Europe". Niestety, nie dotarliście do Polski. Powiedz mi w takim razie, jakie masz wrażenia z tej podróży?

Trasa zaczęła się bardzo dobrze. Wszystko układało się jak należy. W Niemczech mieliśmy kilka niemiłych zdarzeń. Między innymi ukradziono nam gitarę. Kilka zespołów wycofało się z trasy i pojechało do domu. Potem jakoś zebraliśmy energię i dokończyliśmy trasę. Szkoda, że nie było wtedy z nami Agent Steel, Callenish Circle i God Dethroned.

Na pewno następna trasa będzie lepsza. Szkoda, że wtedy nie mieliśmy jeszcze podpisanego kontraktu z Nuclear Blast. No i nie mieliśmy wydanej płyty. Sądzę, że to na pewno by nam pomogło. Nie pozostaje nam nic innego, jak szykować się do kolejnej trasy.

Skoro poruszyłeś temat wytwórni, to trzeba zauważyć, że jesteście kolejną metalową legendą, która podpisała kontrakt z europejską wytwórnią. Anthrax na przykład też tak zrobił. Czemu tak się dzieje? W USA nie ma dobrej metalowej wytwórni, która byłaby zainteresowana promowaniem takiego zespołu jak Exodus?

Były wytwórnie amerykańskie, które chciały z nami podpisać umowę, ale z naszej perspektywy oferta Nuclear Blast była po prostu najlepsza. Poza tym oni naprawdę dobrze potrafią promować taką muzykę. Są znakomitą, uznaną firmą, okazują nam szacunek. Kochają Exodus, od zawsze są jego fanami. Było tak zanim jeszcze podpisali z nami umowę. Nasza płyta bardzo im się podoba i będą ją na pewno ostro promować. Mamy wrażenie, że jesteśmy w dobrych rękach. Nigdy nie byłem tak bardzo zadowolony z wytwórni przez te wszystkie lata kiedy jestem w biznesie.

"Tempo Of The Damned" to bez wątpienia najlepiej brzmiąca płyta Exodus. Czy dlatego ponownie zatrudniliście Andy'ego Sneapa, bo tylko on mógł wam nadać to powalające brzmienie?

Andy to najlepszy producent, z jakim w ogóle pracowałem. Pojawił się znikąd, kiedy przygotowywaliśmy się do wydania płyty "Another Lesson In Violence" i powiedział: Urodziłem się po to, aby zmiksować tę płytę. Takie słowa mają swoją moc. I zrobił rzecz niebywałą. Sprawił, że stanęliśmy na głowie, aby wszystko było jak najlepiej. Przyjechał do Kalifornii zanim mieliśmy jeszcze podpisany kontrakt i pracował na własny koszt. To niesamowite podejście. Nie spotkałem się z czymś takim w przypadku żadnego innego producenta.

No i nie zapominajmy, że Andy sam był kiedyś muzykiem. Grał przecież w brytyjskim zespole Sabbat. Na pewno to miało wpływ na to, iż wiedział, jak nadać waszej płycie odpowiednie brzmienie.

Wiesz stary, on w ogóle jest niesamowicie utalentowany. Wie, co jak powinno być. Świetnie miksuje materiał. Co najważniejsze, identyfikuje się z naszą muzyką.

Tom, jest kilka kawałków na "Tempo Of The Damned", które nie są nowe, tylko zostały na nowo nagrane. Chodzi o "Sealing With The Fist", "Throwing Down" i "Impaler". Ciekawi mnie, ile właściwie nowych piosenek przygotowaliście na nowy album?

Jest kilka odrzutów. Wśród nich jedna starsza kompozycja, która nazywa się "Death Row". "Crime In The Century", to kolejny kawałek, który nie znalazł się na płycie. Możesz się chyba łatwo domyślić, o czym ten utwór opowiada. Jeszcze kilka nam zostało z sesji nagraniowej.

Pierwsze trzy płyty Exodus to kamienie milowe thrash metalu. Znalazłem jednak wypowiedź Gary'ego, w której wyraża swoje niezadowolenie z brzmienia albumu "Pleasures Of The Flesh". Nie myśleliście może, aby wydać tę płytę w zremasterowanej wersji?

Gary nie jest jedyny, któremu niespecjalnie podoba się brzmienie tej płyty. Mnie też niezbyt pasuje brzmienie bębnów. Eksperymentowaliśmy wówczas sporo w studiu.

Czyli niezadowolonych jest już dwóch.

Tak, ale wiesz, jak patrzę wstecz na tamtą sesję, to pamiętam, że nie byliśmy do niej za dobrze przygotowani. Muzycznie też nie byliśmy najlepsi. Poza tym w połowie nagrywania płyty zmieniliśmy producenta. Ten album naprawdę ciężko nam się nagrywało. Możemy mieć jednak pretensje tylko do siebie, bo powinniśmy byli być znacznie lepiej przygotowani do sesji.

Pytałem się o "Pleasures Of The Flesh", bo na tej płycie jest kilka waszych klasyków i miło byłoby je usłyszeć w takim miażdżącym brzmieniu, jakie ma na przykład nowa płyta.

Mówiąc o klasykach masz na myśli "Parasite"?

"Parasite", "Brain Dead", "Til Death Do Us Part". Można też dodać "Deranged".

(śmiech) To miłe, ale wiesz, my mamy mnóstwo nowych pomysłów. Nie ma większego sensu grzebać się w czymś, co było tak dawno temu. Co było, to było, a teraz jest wiele innych rzeczy, które nas motywują. Czas iść do przodu.

Jeśli już o nowych pomysłach mowa, to podobno pracujecie nad DVD, które dokumentuje całą historię Exodus?

To prawda. Powinno się ukazać przed końcem 2004 roku.

Jest szansa, żebyś troszeczkę przybliżył jego zawartość? Domyślam się, że będzie wiele interesujących zdjęć.

Oj będzie tego cała masa. Mnóstwo materiałów. Dostaliśmy tego wiele. Będzie na przykład coś z 1985 roku, zdjęcia z festiwalu Dynamo. Wiele rzeczy, które chronologicznie będą dokumentować historię zespołu, od samych początków aż do dziś. To będzie naprawdę fajny materiał. Jest wiele informacji, które trzeba tam umieścić. Pracowity będzie ten rok dla nas.

Thrashowa scena w Kalifornii w połowie lat 80. była największa na świecie. A jaka jest teraz? Możesz polecić jakieś ciekawe zespoły?

Nowe zespoły? Ja nie za bardzo jestem zorientowany, bo rzadko się gdzieś zapuszczam. Tak więc nie wiem za bardzo, co mam ci powiedzieć. Jest jeden zespół, który jest niezły i podpisał kontrakt z dużą wytwórnią. Vio-Lence chyba nagra nową płytę. Poza tym nie wiem, co się dzieje w Bay Area. (śmiech) O wiele więcej wiem o tym, co się dzieje w muzyce w Europie niż w moim własnym mieście. (śmiech) Cholera to chyba smutne, nie? (śmiech)

To co według twoich informacji dzieje się w Europie?

Oj wiele szalonego. Nie było nas przez kilka lat, a w tym czasie pojawiły się takie zespoły jak Hypocrisy, Kataklysm [akurat są z Kanady - red.], Immortal, Grave, The Haunted. Mnóstwo kapitalnej muzyki. To bardzo dobrze.

Wiem, że Gary lubi zespoły blackmetalowe, jak wspomniany przed chwilą przez ciebie Immortal czy Marduk. A jakie są twoje ulubione obecnie zespoły?

Naprawdę bardzo podoba mi się The Haunted. Podoba mi się nowa płyta Kataklysm. Lubię też Hypocrisy, Orphanage. Lista jest bardzo, bardzo długa.

Tom, z tego, co zdążyłem się zorientować, sporo tekstów Exodus ma silne zabawienie polityczne i wymierzone są one przeciwko administracji amerykańskiej. Wiem, że teksty to działka "Zetro", dlatego zadam ci bardzo ogólne pytanie - czy ty interesujesz się polityką?

Interesuje się polityką. Cały zespół się nią interesuje. Generalnie nie lubimy naszych polityków.

To stąd wzięły się tytuły takie, jak "Scar Spangled Banner" i "War Is My Shepherd"?

Dokładnie. Nasz prezydent nie powinien piastować stanowiska, które piastuje, nie powinien wykorzystywać wojny do realizacji niewłaściwych celów. Wielu Amerykanów nastawionych jest wojowniczo, ale są, niestety, ignorantami. Moim zdaniem jako społeczeństwo powinniśmy mieć o wiele bardziej otwarte umysły. Mieć świadomość tego, co dzieje się w innych częściach świata.

Wiesz, my mamy swoje opinie, a że jesteśmy muzykami, chcemy je wyrażać poprzez naszą twórczość. To zaleta bycia muzykiem. My kochamy swój kraj. Nie jesteśmy antyamerykańscy. Kochamy Amerykę i to, co jest jej fundamentem. Ale jak spojrzeć wstecz, to nie było w niej za wielu dobrych prezydentów. Może poza JFK i Theodorem Rooseveltem. (śmiech)

"Zetro" śpiewa w jednym kawałku "Liberty Is Just A Dream That Is Dying In The Mud". Rzeczywiście jest teraz tak źle z tą wolnością w Ameryce?

Może nie jest tak źle, ale na pewno jest tak dla żołnierza, który ginie gdzieś, padając twarzą w błoto.

Wiem, że tekst odnosi się do sytuacji wojennej, ale interesuje mnie, czy wasze swobody w Ameryce są teraz jakoś ograniczone?

Nie, chyba nie. My tylko staramy się w skierować ostrze naszej krytyki przeciwko prezydentowi USA. Przeciwko mediom, które karmią nas tymi wszystkimi rzeczami, których nie da się po prostu znieść. Ludzie niestety wierzą we wszystko co usłyszą. Potrzeba, aby dostrzegali pewne rzeczy sami i myśleli samodzielnie. O to tak naprawdę chodzi w byciu prawdziwym Amerykaninem.

Tom, czy cały czas mieszkasz w Kalifornii?

Tak.

Co w takim razie sądzisz o nowym gubernatorze Kalifornii, Arnoldzie Schwarzeneggerze?

(śmiech) Jak na razie Governator radzi sobie całkiem nieźle. Mam nadzieję, że sobie poradzi. W końcu to jest zdolny biznesmen. Zarobił miliony pieprzonych dolarów. Zobaczymy, jak mu pójdzie. Jest on jednak marionetką. Nie głosowałem wprawdzie na niego, ale mam nadzieję, że da sobie radę.

Powiedziałeś, że jest marionetką. Kto więc pociąga za sznurki?

Prawdopodobnie ci, którzy są tuż za nim. W jego bezpośrednim otoczeniu. Na razie jednak zrobił kilka dobrych rzeczy. Ważne jest jednak co będzie dalej. Poprzedni gubernator też zaczął od zrobienia kilku dobrych rzeczy, a potem nie dało się już go znieść. Był do niczego.

Tom, chciałbym jedną rzecz wyjaśnić. W jednym ze starych wywiadów przeczytałem o nieporozumieniach, które narosły między Exodus a Metalliką, kiedy Kirk Hammett odszedł od was i zabrał dwa kawałki - "Creeping Death" i Trapped Under Ice", które jak wiadomo znalazły się na płycie "Ride The Lightning". Jak sprawa się rozwiązała?

Nie ma sprawy. To są po prostu ich piosenki. Nie ma żadnych nieporozumień.

Czyli teraz jesteście z nimi w dobrych stosunkach?

Absolutnie. Bez dwóch zdań. Nie mamy z nimi żadnych problemów.

Teraz trochę abstrakcji. Gdybyś mógł zamienić się na talent perkusyjny z którymkolwiek z perkusistów, żywych lub już nieżyjących, kto by to był?

Keith Moon.

A na styl życia też byś się z nim zamienił?

Nie wiem wiele o jego stylu życia. (śmiech)

To był straszny świr.

Wiem, że umarł mając bodajże 27 lat. Miał jednak na mnie wielki wpływ. Poza tym było naprawdę wielu perkusistów, ale żadnemu z nich nie udało się zagrać tak, jak on. Nigdy kogoś takiego nie będzie.

Jest jeszcze jeden thrashowy perkusista, który uwielbia Keitha Moona, a nazywa się on Dave Lombardo. Macie więc podobne gusta.

Dave ma niezły gust, muszę przyznać. (śmiech)

Powiedz mi jeszcze na zakończenie, kiedy można się ponownie spodziewać Exodus w Europie?

Na razie wiemy tylko, że zagramy na Sweden Rock Festival. Jeszcze nie wiemy, czy zagramy najpierw w USA, czy w Europie. Ale planujemy dużo koncertów i sądzę, że pojawimy się w Polsce. Chcemy też zagrać w Moskwie, może w Sankt Petersburgu, w Rumunii, na Węgrzech. Będziemy wszędzie wszystkich rozwalać. (śmiech)

Dziękuję ci za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: Andy | USA | metal | gitara | 1981 | Metallica | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy