Reklama

"Ozorki w sosie chrzanowym"

Mathplanete to projekt dwóch muzyków: Piotra "Skuter" Skotnickiego i Artura "Klero" Włodkowskiego, którzy po latach pracy na rachunek innych wykonawców postanowili zadebiutować własnym wydawnictwem. Album, zatytułowany po prostu "Mathplanete", mieści się w szeroko rozumianym nurcie clubbingowym. Łączy elementy takich stylów, jak acid jazz, R&B, soul, house, deep house, jungle, drum & bass, chilout, smooth jazz, pop. Wśród wokalistów na płycie można usłyszeć między innymi Monikę Jarosińską, Natashę Jenkins, Agnieszkę Burcan (Plastic) oraz powracającego po długiej przerwie Krzysztofa Antkowiaka. Dodajmy, że Mathplanete mają także na koncie - nie do końca udaną - współpracę z Edytą Górniak, o której opowiedzieli w rozmowie z Pawłem Amarowiczem.

W notce prasowej można przeczytać, że poznaliście się w 2004 roku. To dosyć lakoniczna informacja. Opowiedzcie o szczegółach początku waszej współpracy.

Skuter:Tak naprawdę to poznaliśmy się trochę wcześniej niż w 2004 roku, bo o ile dobrze pamiętam to było w 1994 roku. Czyli jeszcze 10 lat wcześniej, czyli 13 lat temu (śmiech). Stało się to przy okazji nagrania solowej płyty Roberta Amiriana [wokalisty zespołu Collage] "Bardzo niebieskie migdały". Zresztą wtedy nagrywał też z nami Darek Krupa [mąż Edyty Górniak].

Reklama

Klero: Zresztą to w ogóle była ciekawa płyta, bo wtedy nagrywał też z nami Piotrek Żaczek, bracia Golcowie, nawet Anna Maria Jopek tam śpiewała. Fajna płyta... Ale to było jakichś czas temu.

Potem robiliśmy różne rzeczy, współpracowaliśmy z różnymi artystami. I po jakimś czasie spotkaliśmy się, by wspólnie zrobić jakiś projekt. Na początku totalnie dla zabawy (śmiech)...

Skuter: Tak, z nudów... Mnie się nie chciało nic robić, właściwie to cały czas jeździłem po Warszawie na rowerze...

Klero: (śmiech) A ja do Skutera przyjeżdżałem z przysmakami w stylu ozorki w sosie chrzanowym albo pilaw z wątróbki. I tak jedząc nagrywaliśmy.

Skuter: Ale nie mieszkaliśmy razem [energicznie kiwa palcem]!

Klero: (śmiech) I do dziś nie mieszkamy. A nasza współpraca trochę już trwa... To nie są 2-3 lata, tylko dużo, dużo dłużej.

Na waszej debiutanckiej płycie wystąpiło wielu wykonawców. Dosyć zaskakujące jest nazwisko Krzysztofa Antkowiaka. Słuchaliście ostatnio jego hitu "Zakazany owoc" (śmiech)?

Skuter: Z Krzyśkiem akurat było tak, że my się znamy dosyć długo. I sporo razem nagraliśmy, ale te rzeczy wylądowały w szufladzie. Być może kiedyś ujrzą światło dzienne. Dlatego byłem pewien, że Krzysiek będzie do tego projektu pasował znakomicie.

Natomiast co do jego ostatniego hitu, to co to oznacza? Bo z tego co mi wiadomo "Zakazany owoc" to nie jest jego ostatni przebój... Tyle o Krzyśku, a Klero może opowie o całej reszcie, która też jest ciekawa.

Klero: Ta "cała reszta" to jest jakieś 20 osób, które brało udział w naszym projekcie: począwszy od kwartetu smyczkowego, przez trzech basistów-kontrabasistów, dwóch gitarzystów i jakichś pięciu wokalistów... To jest grupa naszych przyjaciół z którymi znamy się od lat i z którymi przy okazji różnych projektów już współpracowaliśmy. Zapraszamy do posłuchania i ocenienia tego.

Skuter: Jest tam między innymi Przemek Maciołek z Sistars, Robert Kubiszyn - proszę nie mylić z Robertem Kubicą, którego serdecznie pozdrawiamy (śmiech)!

Klero: Wiecie, że Roman Abramowicz postawił wielkie pieniądze na to, że Kubica wygra Formułę 1? Wszyscy się z niego śmiali, a on na to powiedział, że to wcale nie jest śmieszne. Wtedy wszyscy zaczęli się nad tym poważnie zastanawiać i inaczej patrzą na Kubicę...

Skuter: Poza tym ty nie wiesz co tam Abramowicz może zrobić...

Klero: Tak, wykręci śrubki (śmiech)!

Skuter: Nie, nie. Ja przepraszam, Robert jest świetnym kierowcą, sam sobie poradzi. Poza tym na płycie, która ukazała się w 2006 roku są podziękowania dla Roberta. Mieliśmy zresztą okazję go poznać na torze Imola. To było bardzo dawno temu. Był też tam Krzysiu Antkowiak, ale nie wiem, czy Robert to jeszcze pamięta...

Kim jest natomiast "tajemnicza" Natasha Jenkins?

Skuter: Tak, Natasha jest bardzo tajemnicza (śmiech)... Poza tym jest piękna i bardzo sympatyczna. Poznaliśmy ją zupełnie przypadkowo.

Klero: Okazało się, że poza tym, iż jest piękną, miłą i sympatyczną osobą, posiada także wspaniały głos. I ten głos wykorzystaliśmy na naszej płycie.

Na który z featuringów chcielibyście zwrócić szczególną uwagę fanów?

Klero: Na wszystkie.

Skuter: Zdecydowanie.

Klero: To są wybrane osoby, każda z nich zaśpiewała w innym numerze...

Skuter:... a każdy z nas ma swój ulubiony numer na płycie.

Klero: Chciałem podkreślić, że to nie był przypadkowy wybór. Każdy z tych wykonawców został specjalnie dobrany do danej piosenki.

Skuter: Tak, i dodatkowo każdy z tekstów - proszę na to zwrócić uwagę - koreluje z osobą, która śpiewa piosenkę. Zwłaszcza, jeśli chodzi o Krzyśka...

Wasz płyta jest bardzo nowoczesna, można tam znaleźć wiele modnych obecnie rytmów tanecznych. Czy w Polsce taka muzyka ma rację bytu, kiedy ludzie wolą zamiast interesujących nowych brzmień słuchać łupanki spod znaku Kalwi & Remi?

Klero: Myślę, że ta muzyka ma rację bytu. Wystarczy po prostu przejść się po klubach, których jest sporo nie tylko w Warszawie, ale też w Poznaniu, na Wybrzeżu, we Wrocławiu, w Krakowie i innych miastach - taka muzyka tam bryluje.

Skuter: Nie słuchajcie w kółko "Eski", "RMF-u", "Zetki"... Wystarczy poszukać...

Klero: Potrzeba tylko troszeczkę dobrej woli i znaleźć coś ciekawego. I okazuje się, że ludzi słuchających takiej muzyki wcale nie jest mało.

Muszę was zapytać o współpracę z Edytą Górniak. Jak piosenkarka do was dotarła?

Skuter: Na początku było tak, że chcieliśmy do naszej muzyki dołączyć jakiś element żywy. Bo wszystko zaczęło się od elektroniki, akordeonu i saksofonu. Ale brakowało nam jeszcze jednego naturalnego elementu.

Klero: Taki zestaw typowo klezmerski (śmiech).

Skuter: Pomyśleliśmy o gitarze i od razu do głowy przyszedł nam Darek. Przyjechał, wziął demo, zawiózł je Edycie, która wtedy miała zamiar kończyć karierę. Jakoś się tak złożyło, że Edyta zadzwoniła do mnie z wielkimi pretensjami, że przeze mnie będzie musiała wrócić do śpiewania (śmiech). I tak to mniej więcej wyglądało.

Nie mieliśmy wtedy pomysłu na to, kto to ma śpiewać i wydawało nam się, że dla Edyty to jest dobry moment na to, żeby wrócić na scenę po dłuższej przerwie. Z czymś nietypowym i może bardziej tajemniczym. Nikt właściwie nie wiedział z kim ona to robi, dlaczego to robi... Muzyka była taka bardziej podziemna, niż typowe jej piosenki...

Klero: Czyli coś zupełnie innego, niż do tej pory robiła. Wydaje mi się, że każdy artysta może mieć w swoim dorobku coś takiego, co się sprzedaje i jest fajne, ale też coś mniej komercyjnego...

Skuter:... i niefajnego (śmiech).

Klero: Może raczej fajnego inaczej (śmiech).

Skuter: Dobrze powiedziane (śmiech).

Co możecie powiedzieć o Edycie jako o artystce, wokalistce?

Klero: Oczywiście jako wokalistka, artystka, jest to wielka osobowość i nie trzeba nikomu tłumaczyć i nikogo przekonywać, że nie jest inaczej.

Skuter: Bardzo utalentowana osoba.

Klero: Wystarczy posłuchać jak śpiewa. Ona broni się samą swoją muzyką, tym co robi. Nic dodać, nic ująć...

Dlaczego ostatecznie cały projekt nie wypalił i nagraliście wspólnie tylko dwie piosenki?

Skuter: To znaczy nagraliśmy więcej, ale wydaliśmy tylko dwie. Myślę, że w trakcie tworzenie tego projektu - Edyta to taka niespokojna dusza - ona zaczęła szukać czegoś innego. Już przestała być pewna tego, co robi. Zaczęła krążyć w innych rejonach. A my wtedy zmęczyliśmy się trochę tą nagonką... Nie będę mówił medialną, bo my nie jesteśmy medialnymi postaciami. Ale to, że rzeczywiście nikt nie kojarzył tego projektu z nami, że to jest nasza autorska grupa... Mamy już po 37 lat i ciągle byliśmy tylko "chłopcami z zespołów". Dlatego chcieliśmy zrobić coś sami, coś swojego.

Klero: Ten projekt od początku był taki, że chcemy zrobić coś żeby nie być tym 2-3 planem, bardzo fajnym również, żeby nikomu nie ubliżyć... Ale chodziło o to, żeby zrobić coś, co reprezentuje nas, a nie kogoś innego. W przypadku współpracy z Edyta zaczęło nam się to wymykać spod kontroli, a tego nie chcieliśmy. Zrezygnowaliśmy.

Skuter: Postanowiliśmy, że sprzedamy mniej płyt, ale zrobimy to pod naszym logiem...

Na koniec opowiedzcie o swoich planach?

Skuter: Klero ma poważne, niech opowie...

Klero: Wielkie plany! Wczoraj byłem na USG i okazało się, że jest dzidziuś...

Skuter: Kurde, to dostaniesz milion dolców (śmiech)!

Klero: Niestety to nie ja... A dzidziuś pomachał do mnie rączką. Nie wiadomo jeszcze jakiej jest płci, ale wszystko jest w porządku.

Skuter: A ja o moich nie opowiem (śmiech)!

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: S.O.S. | Po prostu | piosenki | Dr House | jazz | muzyka | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy