Reklama

"Od góry do dołu"

Spotkanie z boskim Enrique to marzenie wielu kobiet. Panie zatem mogą pozazadrościć Kindze Siedziuk, która rozmawiała z wokalistą w Sopocie. Przystojny Hiszpan miał zaśpiewać na tamtejszym molo w ramach imprez przed Sopot Festival, jednak ze względu na ogłoszoną żałobę narodową w związku z tragicznym wypadkiem polskich pielgrzymów we Francji koncert odwołano. Dlaczego nowa płyta nosi tytuł "Insomniac" ("Bezsenny"), jak wygląda sprawa jego związku z rosyjską pięknością Anną Kurnikową i co lubi robić w wolnym czasie - to tylko niektóre z tematów poruszonych w rozmowie.

Witaj Enrique, jak się masz?

Witaj, dziękuje bardzo dobrze.

Powiedz jak ci się podoba w Polsce?

Kocham Polskę, byłem tutaj już kilka razy... To znaczy w Sopocie dopiero jestem pierwszy raz, ale też jest pięknie.

A jak ci się podoba Morze Bałtyckie?

Jest naprawdę piękne. Niedawno wróciłem z plaży i chociaż woda jest bardzo zimna, to mimo to plaża jest piękna.

Porozmawiajmy teraz o twojej nowej płycie "Insomniac". Powiedz jak wyglądała praca nad albumem, dlaczego trwało to tak długo, bo aż trzy lata?

Reklama

To była bardzo ciężka praca , za każdym razem gdy myślałem, że krążek jest gotowy, wszystko było jednak nie tak jak trzeba. Szło w zupełnie innym kierunku, co doprowadzało mnie do szału, ale nie chciałem by ujrzał światło dzienne dopóki nie byłbym go w 100 procentach pewien.

Czy jesteś z niego w 100 procentach zadowolony?

No chyba tak... Nie no oczywiście, że jestem (śmiech).

Dlaczego album nazywa się "Insomniac". Skąd ten tytuł?

To dlatego, że praca nad wszystkimi piosenkami z tego albumu zajęła mi aż 3 lata, oczywiście z odstępami. Nie dosypiałem, co miało wpływ na moje życie osobiste. Było ciężko. Chodziłem spać o szóstej nad ranem, a przecież o tej godzinie ludzie się budzą.

Wiemy, że praca nad "Insomniac" była dla ciebie wyczerpująca, czy jednak mimo tego uważasz, że to najlepszy album w twojej karierze muzycznej?

Tak naprawdę ciężko powiedzieć, wszystko zależy od moich fanów, którzy o tym zadecydują kupując płytę. Ja osobiście uważam, że praca nad albumem "Insomniac" kosztowała mnie dużo wysiłku, ale myślę, że to najbardziej różnorodny album z dotychczasowych.

Powiedz czym się kierowałeś, jakie były twoje inspiracje do stworzenia płyty "Insomniac"?

Przede wszystkim nie chodziło tu o muzyczna zmianę, to znaczy by ten album całkowicie różnił się od poprzednich. Chodziło mi bardziej o logikę, by napisać jak najwięcej piosenek - bowiem łatwiej jest wybrać te najlepsze z 50 piosenek, niż gdybym miał wybrać jedynie z dziesięciu.

"Insomniac" zawiera 12 piosenek w języku angielskim i tylko 3 w języku hiszpańskim, skąd ta różnica wynika i w jakim języku wolisz śpiewać?

Tak naprawdę lubię śpiewać w obu językach, zarówno w angielskim, jak i w hiszpańskim, ale w tym samym czasie nagrywałem dwa albumy, każdy w innym języku, stąd ta różnica.

Zaskoczeniem dla fanów jest niewątpliwie przesycona hip hopem piosenka "Push". Wszyscy się dziwią jak to się stało, że Enrique Iglesias napisał piosenkę właśnie w tym stylu?

Nad tą piosenką pracowałem wraz z raperem Lil' Wayne, i tak naprawdę wyszła z tego niezła kompilacja. Gdyby to nie było dobre i nie czułbym się z tym kawałkiem komfortowo, to na pewno nie znalazłby się na tej płycie. Piosenka "Push" naprawdę mi się podoba, wyszło to według mnie bardzo dobrze.

Porozmawiajmy teraz o twoim singlu "Do You Know", w domyśle "The Ping Pong Song". Skąd ta nazwa, czy to dlatego, że prawdopodobnie lubisz grać w ping ponga? Na pewno to pytanie padło z milion razy...

Nie milion, pięć milionów (śmiech). Tak, lubię grać w ping ponga, ale to akurat w tym kontekście nie ma większego znaczenia. Dla mnie nie liczyła się nazwa, ale piosenka sama w sobie... Tekst i muzyka.

Kolejna piosenka z "Insomniac", "Miss U" - czy jest ona zadedykowana twojej byłej dziewczynie Annie?

Jak to była dziewczyna????

Tak głosi plotka...

Oj, będę musiał skopać parę tyłków... Nie jest... Naprawdę taka krąży plotka???

Tak.

Hmm... Czytałem właśnie takie bzdury, kiedyś w jakimś magazynie... A tekst do piosenki "Miss U" jest oparty na moich przeżyciach z przeszłości, ale większość moich wspomnień i fantazji siedzi jedynie w mojej głowie.

Zostawmy plotki... Jaki jesteś tak na co dzień? Jesteś normalnym facetem czy też romantycznym kochankiem, uwodzicielem jakim widzimy cię w teledyskach?

Naprawdę taki jestem w teledyskach? Ostatni teledysk jest bardzo zabawny...

Tak, to prawda...

A tak w ogóle to jestem normalnym facetem, takim jakim mnie właśnie widzisz.

W takim razie co lubisz robić gdy znajdziesz chwilę czasu dla siebie?

Staram się wyspać, oglądam telewizję i leżę w łóżku cały dzień. Mieszkam w Miami i jeśli tylko jest piękna pogoda, to wychodzę na plażę i uprawiam różne sporty wodne.

Czy to prawda, że kupiłeś mieszkanie w Berlinie i zostawiasz słoneczne Miami?

Tak kupiłem... Uwielbiam Berlin...

A dlaczego wybrałeś właśnie Berlin? Mówiłeś o tym w jednym z wywiadów w Niemczech...

Widziałaś ten wywiad? No, tak kupiłem mieszkanie, bo Berlin jest piękny i mam tam przyjaciół.

Co jeszcze chciałbyś osiągnąć w życiu?

Chyba wszystko już osiągnąłem... Czyli to, co robię teraz... Gdyby nie byłbym muzykiem, to prawdopodobnie byłbym dziennikarzem, ale raczej kiepskim (śmiech), a być może byłbym piłkarzem, bo uwielbiam piłkę nożną.

Co jest twoim największym marzeniem?

Moje największe marzenie właśnie się spełnia... To, co teraz robię było i jest moim największym marzeniem.

Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość?

Teraz jestem skoncentrowany na moim albumie "Insomniac", chcę promować wszystkie piosenki znajdujące się na nim. No może jednak nie wszystkie, ale pięć, sześć... Chcę by ludzie poznali ten album od góry do dołu.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sopot Festival | Gora | nowa płyta | jak wygląda | Sopot | śmiech | Berlin | marzenie | piosenka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy