Reklama

"Nie odwołujcie się do tradycji"

19-letnia Lena jeszcze rok temu była kompletnie nieznana i śpiewała jedynie pod prysznicem. Swoim radosnym i bezpośrednim sposobem bycia podbiła serca najpierw Niemców, a później całej Europy.

Triumfatorka tegorocznej Eurowizji w rozmowie z Michałem Michalakiem ujawnia, że wystartuje w kolejnej edycji konkursu i radzi Polakom, jak osiągnąć eurowizyjny sukces.

Jak zmieniło się twoje życie w ciągu ostatnich kilku miesięcy?

Lena: Jest zupełnie inaczej. Robię rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiłam.

Na przykład koncerty przed dużą publicznością?

Lena: Na przykład to, że rozmawiam z tobą. Nie doszłoby do naszej rozmowy, gdybym nie brała udziału w Eurowizji.

Co było najważniejszym czynnikiem twojej wygranej na Eurowizji? Większe znaczenie miała piosenka czy twoja osobowość?

Reklama

Lena: Hmm, nie wiem, ty mi powiedz.

Pewnie jedno i drugie...

Lena: Więc zgodzę się z tobą [śmiech].

...ale podejrzewam, że Europa polubiła cię przede wszystkim za świeżość, za radość.

Lena: Dostrzeżono, że robię to, co lubię i to, co chcę robić nadal. Cieszę się z tego.

Nie ma co ukrywać, że od początku byłaś uznawana za faworytkę. Czy czułaś tę presję, czułaś, że całe Niemcy chcą, żebyś wygrała?

Lena: Wszyscy mi przypominali, że bukmacherzy typują moje zwycięstwo. Ale przecież nigdy nie wiadomo, co zrobią ludzie, jak zagłosują, czy złapią za telefon, czy nie... Staraliśmy się zrelaksować i nie myśleć o tym w kategoriach zwycięstwa i porażki. Przede wszystkim chcieliśmy się dobrze bawić.

Widziałaś te wszystkie okładki niemieckich gazet w dniu finału?

Lena: Oczywiście, że widziałam, ale presja, którą odczuwałam, była raczej presją, którą sama na siebie narzuciłam.

Lena na Eurowizji - zobacz:

W ostatnich latach polscy reprezentanci na Eurowizji spisywali się słabo. Jaką miałabyś dla nas radę?

Lena: Nie podążajcie za żadnymi wskazówkami, regułami, nie odwołujcie się do tradycji.

Jakie są teraz twoje marzenia, po tym, jak osiągnęłaś tak wiele w tak krótkim czasie?

Lena: Utrzymać się w tym biznesie [śmiech].

Na całe życie?

Lena: Oczywiście! Będę smutna, jeżeli mi się to nie uda.

A jesteś gotowa na stałą obecność paparazzi w twoim życiu?

Lena: To jedna z tych rzeczy, z którymi trzeba się po prostu liczyć. Każdy zawód ma jakieś negatywne aspekty, ale zawsze można sobie z nimi poradzić.

Podbiłaś rynek niemiecki, dałaś się poznać w Europie, myślisz, że masz szansę na karierę również w Stanach?

Lena: Nie zastanawiałam się nad tym jeszcze. W przyszłym roku chcemy wziąć udział w kolejnej edycji Eurowizji i na tym zaczynamy się powoli koncentrować. Później zobaczymy, co się wydarzy...

W jakim sensie chcesz wziąć udział w kolejnej Eurowizji?

Lena: Tak jak każdy inny uczestnik.

Czy dobrze rozumiem - chcesz wygrać jeszcze raz?

Lena: Nie, chcę jeszcze raz wystartować [śmiech].

Co robisz w wolnym czasie? Nie było zbyt wielu okazji, byśmy się dowiedzieli, jaka jesteś prywatnie...

Lena: Spotykam się z przyjaciółmi, dużo przebywam na świeżym powietrzu, uprawiam sporty...

Nazwałabyś siebie "imprezową dziewczyną"?

Lena: [śmiech] Nie... Lubię imprezy, ale nie chodzę do klubów czy dyskotek. Wolę domówki, przesiadywanie z przyjaciółmi. Tak jest lepiej.

W Polsce wkrótce ukaże się twój debiutancki album "My Casette Player". Jak byś go scharakteryzowała? Jak on się ma do przeboju "Satellite"?

Lena: Powiedziałabym, że jest bardzo zróżnicowany, nie należy sugerować się "Satellite". Piosenki są bardzo różne...

Jakie inspiracje?

Lena: Piosenki pisał głównie Stefan Raab, ja się dostosowałam. Są rzeczy funkowe, jazzowe, nie tylko styl znany z "Satellite".

Mija rok od śmierci Michaela Jacksona. Jak odebrałaś to, co się stało?

Lena: Wszyscy go znali i wielu miało wrażenie, że odszedł ktoś bliski. To było smutne, ale nie znałam go przecież osobiście... Nie wpadłam więc w depresję czy coś takiego.

Zobacz klip do singla "Satellite"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: tradycje | śmiech | Lena Meyer-Landrut
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy