Reklama

"Nie jestem biznesmenem, to ja jestem biznesem"

Bushido (po polsku "droga wojownika") to jeden najpopularniejszych niemieckich raperów. Ma na koncie sześć Złotych płyt i jedną Platynową, a osiem z płyt, w których nagraniu brał udział... zostały wycofane ze sprzedaży.

W 2002 roku, jako swoje alter ego - Sonny Black, wyprodukował i wydał w Aggro Berlin album "Carlo, Cokxxx, Nutten", gdzie razem z Flerem szokował ówczesne Niemcy. Jednak to "Vom Bordstein bis zur Skyline" przyniósł Bushido rozgłos. Dzięki teledyskowi do "Electrofaust/Bei Nacht", który mimo, iż był niskobudżetową produkcją, ludzie zaczęli go rozpoznawać. Potem, po występie na "Aggro Ansage Nr 3" i głośnym rozstaniu z Aggro, nadszedł czas na "Electro Ghetto". I to ten album, wydany w 2004 roku jako pierwszy pokrył się Złotem. Później druga część "Carlo, Cokxxx, Nutten", nagrana wspólnie z Baba Saadem, Złoty "Staatsfeind Nr 1", koncertówka "Deutschland, gib mir ein Mic!" i w końcu "Von der Skyline zum Bordstein zurück" - album, na którym Bushido wrócił do korzeni. Bity w stu procentach zrobione przez niego samego, żadnych featuringów. Pod koniec sierpnia 2007 roku Bushido wydał kolejny album "7", a razem z pismem "Bravo" i stacją "Viva" agitował przeciw przemocy w szkole na koncercie "Schau nicht weg!" w Berlinie. Podczas tej imprezy mogliśmy zadać mu parę pytań...

Reklama

Z raperem rozmawiał Michał "Miku" Kubacki, którego wspomagał LordUther.

Wiemy skąd pochodzi twój pseudonim "Bushido", jednak dlaczego go wybrałeś? Jakie były okoliczności powstawania tej ksywy?

To był naprawdę śmieszny przypadek, bo kiedy robiłem muzykę, to jeszcze nie miałem pseudonimu artystycznego. I tak pomyślałem, że to bardzo ważne by mieć ksywkę z którą sam się identyfikujesz. To tak jak twoja mama nadaje ci imię. Nie byłem pewny jak się nazwać. Dla mnie było ważne przy wyborze ksywki, żeby nie była komiczna, jak na przykład XYZ - taka gówniana ksywa. I siedziałem przy komputerze, grałem w jakąś grę. Myślę, że to był Shogun. I tam na początku w intro była jakaś rozmowa, w którym mówili coś tam bla bla bla i pod koniec: "To jest Bushido". Zacząłem się dowiadywać co to jest, zacząłem o tym czytać. Uznałem to za fajne i nazwałem się Bushido. Ludzie na początku się z tego śmiali. Mówili, że to głupie. I w między czasie Bushido stało się nowym pojęciem.

Sonny Black to mafiozo działający pod koniec lat 70. XX wieku. Czy to stąd twoje alter ego wzięło swoje imię?

To było tylko dla zabawy. Sonny Black fajnie brzmiało, ale nie miało żadnego znaczenia. Widziałem Donnie Brasco, widziałem Sonny Black. I nazwałem się Sonny Black. Bo po prostu było fajne.

Czy możesz nam powiedzieć, jaki był bezpośredni powód rozstania się z wytwórnią Aggro?

Wtedy razem tworzyliśmy Aggro Berlin. Wydałem tam moją pierwszą płytę. I wszystko było w porządku, wszyscy się rozumieliśmy. Po tym jak osiągnęli sukces, przestaliśmy ze sobą utrzymywać kontakt. Trzydziestu kumpli, a nie było już tej grupy. Nie miałem ochoty z nikim gadać, zresztą nikt nie miał też ochoty gadać ze mną, rozumiesz? I te kłótnie. Powiedziałem po prostu chłopakom, że czuję się niedoceniany i mam inną filozofię. Zrozumieli to, że widzę to inaczej i chcę to robić gdzieś indziej.

Jakie to uczucie, kiedy twoje kawałki zostają zakazane?

No tak, szkoda, że nie mogę ich grać. Szkoda, że album musi zostać zakazany. Nie jest mi z tym dobrze, ale muszę odpowiadać za kawałki, które zrobiłem. Co ja mogę z tym zrobić? Istnieje BPjM [państwowa instytucja zajmująca się zakazem mediów, które mogą być szkodliwe dla młodzieży] - jeżeli przychodzi od nich orzeczenie o zakazie utworu, a ja go zupełnie inaczej interpretuję i uważam, że nie mają do tego powodu a oni mi nie wierzą, to wtedy muszę wystąpić przed sądem. A sędzia mówi, że jestem winny. Chociaż uważam się za niewinnego, to muszę z tym żyć. Nie cieszę się z tego powodu i mam nadzieję, że w przyszłości nie będzie to już tak częste, albo że w ogóle nie będzie takiej potrzeby, żeby zakazać mojej płyty.

Czy powstanie "Carlo Coxxx Nutten 3"? Jeżeli tak, to z kim? Czy znasz już przybliżoną datę premiery?

Szczerze powiedziawszy "Carlo Coxxx Nutten 1" zrobiłem z Flerem, tak samo jak i "Carlo Coxxx Nutten 2" z Saadem. "Carlo Coxxx Nutten 3" będzie na pewno znowu wypuszczony na rynek. Zobaczymy jeszcze z kim i kiedy, myślę, że będzie to 2008 rok.

Na "VDSZBZ" wspomniałeś coś o filmie... Ten projekt nadal jest aktualny? Możesz zdradzić coś więcej?

To jest aktualny projekt. Premierę przewidujemy na czerwiec lub lipiec, bo będziemy go kręcić, tak myślę, koło 3 miesięcy. Nie mamy jeszcze planu, scenariusza... Ale wszystko w swoim czasie.

Pięć Złotych płyt, Platyna i kolejne Złoto na tydzień przed premierą "7"... Jak ty to robisz? Co chcesz jeszcze osiągnąć?

Bardzo dobre pytanie. Nie wiem. Myślałem, że moja ostatnia płyta to był wielki sukces. Złoto, Platyna i dużo więcej... Ale pomyślałem, że zrobię kolejny album. Może będzie takim samym sukcesem jak ostatni, może trochę gorszy. Taki anormalny sukces. Nigdy nie myślałem o tym. Tydzień przed premierą w samych Niemczech sprzedało się już 100 tysięcy egzemplarzy. W Niemczech płyta osiągnęła status Złotej płyty, 100 tysięcy osób zamówiło ją przed premierą. Dla mnie jest to przyjemne. To jak sen, po części koszmar. Ale żyję z tym, takie stało się moje życie. I jestem bardzo, bardzo zadowolony z tego powodu. Również z negatywnych stron. Dopóki jest to w równowadze, wszystko jest ok. I jestem bardzo za to wdzięczny.

Podobno na płycie "7" na featuringu miał być Philippe Bühler [uczestnik "Deutschland sucht den Superstar", niemieckiego "Idola"]. Nie było to ryzykowne?

Philippe jest bardzo dobrym przyjacielem Kaya, Kay One. Philippa poznałem, kiedy pisali wspólnie coś z Kay One'm. I też na początku podszedłem do tego sceptycznie, nie wiedziałem kto to jest. Po bliższym poznaniu okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem i do tego poprawnym. Teraz stał się ojcem, ma syna. Super go wychowuje. Ma bardzo dobry głos - i powiedziałem: "Philipp, musimy zrobić coś razem". Odpowiedział: "Bardzo chętnie, mam na coś takiego ochotę". Nagraliśmy wspólnie kawałek. Okazał się bardzo fajny. Jest bardzo dobrym śpiewakiem i moim bardzo dobrym przyjacielem. I dlatego nie przeszkadza mi to, że jest śpiewakiem i występował w niemieckim "Idolu". To jest mój przyjaciel i jestem mu lojalny, a reszta mnie nie interesuje.

Czy możesz powiedzieć coś więcej o pracy w twoim labelu? Jak wygląda sprzedaż wszystkich płyt?

A więc Ersguterjunge to sublabel Sony. Wszystko dotyczące labelu ustalam ja sam: promo, reklama, praca w labelu, pisanie biografii. Robię wszystko sam, sam za to również płacę. A Sony to po prostu wydaje. I jestem bardzo zadowolony z tego, co się dzieje. A jaka jest sprzedaż płyt? Wydaliśmy tylko jeden singel Alles Verloren. Osiągnął "Top Ten", czwarte albo piąte miejsce na liście najlepiej sprzedających się singli. Pierwszy raz mój singel w "Top Ten". Niesamowite, prawda? Ale na razie nic nie mogę powiedzieć o liczbie sprzedanych krążków. Wiem, że ludzie z Sony w przeciwieństwie do innych są bardzo zmotywowani, a w Universalu wszystko było takie toporne. Ja chciałem pracować z ludźmi, którzy pracują szybko, oni potrzebowali zawsze trochę czasu. Sony mnie nie zna. Jestem tutaj po raz pierwszy "Złoty". Zapłacili bardzo dużo pieniędzy, żebym tutaj przyszedł. Dlatego są ekstremalnie zmotywowani, żeby zrobić dobrą robotę. I dlatego jak do tej pory mogę powiedzieć, że jestem bardzo, bardzo zadowolony z tej decyzji.

Możesz powiedzieć coś więcej o Tarekku? Członek twojego labelu, wykonawca RandB?

To jest praca labelu, ja sam koncentruję się na mojej solowej karierze. Mam ostatnio tyle nerwówki... Mam dużo problemów. Prywatnie i z prasą. Nie mogę się troszczyć o innych artystów. Tak samo D-Bo, Baba Saad, Chakuza i Eko - oni robią wszystko sami. Bo sam jestem bardzo zajęty moimi sprawami. Zanim uda mi się uspokoić i znaleźć trochę czasu na spokój to się tym zajmę, ale to trochę potrwa. Oni wszyscy są dorośli, wiesz, ludzie którzy u mnie pracują. Dlatego nie muszę się martwić. Prawda, jestem pracodawcą, to należy do mnie. Ale ludzie, którzy tutaj pracują, muszą umieć pracować samodzielnie. Nie jestem przecież dyktatorem, oni nie są moją własnością. I to dla mnie bardzo ważne, że ludzie, którzy ze mną pracują potrafią pracować sami. I dlatego daję wolną rękę Baba Saadowi, Eko, Chakuza, Bizy, D-Bo jak i innym artystom. Nie muszę się o nich troszczyć, troszczę się tylko o Bushido.

Dlaczego założyłeś maskę Hannibala na okładkę nowego krążka?

Ten pomysł powstał przez to, że przez media i wielu ludzi byłem pod presją. Nie założyłem maski po to, żeby pokazać, że nienawidzę ludzi albo jestem kanibalem. Tylko po to, żeby symbolizować, że ludzie chcieliby mnie takiego widzieć. Założyć mi łańcuch, zamiast zegarka Breitling powinienem mieć łańcuch na rękach, przebranie i maskę, żebym już nic nie mógł powiedzieć. Ale tak nie może być. Wiem, że to trochę dziwnie brzmi, jak sam mówię tak o sobie, ale wiem, że żaden artysta nie jest z jednej strony tak bardzo nienawidzony, a z drugiej strony tak bardzo kochany. Także nie ma ludzi, którzy mówią: "Bushido? Nie obchodzi mnie". Mówią: "Zabierzcie tego idiotę" albo "Bushido? Aaa, eee..." - krzyki. I to jest fenomen. Nie umiem tego wytłumaczyć. Jestem z tego powodu bardzo zadowolony, ale na okładce jestem tak ucharakteryzowany po to, aby symbolizować, że media chciałyby mi zamknąć usta, pozbyć się i gdzieś wyrzucić.

Dlaczego płyta nazywa się "7"? Czy ta liczba ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie?

Uzasadnieniem takiego tytułu jest to, że kiedy policzymy ile zrobiłem albumów, to będzie 11, 12, 13... Ale jeżeli skupimy się na samych albumach solo, to to jest już 7 album. Oczywiście, doszłoby jeszcze ze dwa, trzy, ale to nie są czysto albumy solo. Mógłbym nadać mu jakąś specjalną nazwę o specjalnym znaczeniu, nadać jej tytuł. Albo po prostu nazwać ją "7". Siedem to liczba, z którą można dużo połączyć. Kiedy wypuszczałbym czwarty album, nigdy nie nazwałbym go "4". Podobnie jak "8" czy "9", no może prędzej "9" niż "4" i "8". Potem wziąłbym "11" albo "13". Ale wtedy liczb byłoby już za dużo. Siedem to naprawdę liczba, kiedy robisz siódmy album, to go tak nazywasz. Z "7" można połączyć dużo rzeczy. Bushido ma 7 liter, 7 grzechów głównych, siódme niebo. Jest tyle rzeczy, które możesz z tym połączyć. Przypadkowo również jest to mój siódmy album i dlatego wziąłem "7". Każdy może połączyć coś z siódemką. To był mój pierwszy pomysł na nazwę i tak pozostało.

Polska. Każdy Niemiec zna stereotypy... Co ty sądzisz o naszym kraju i czy wiesz coś o polskiej scenie hiphopowej?

Polska? Prawdę powiedziawszy w moim życiu byłem chyba tylko dwa razy w Polsce, chociaż mieszkam z pół godziny od granicy. Byłem gdzieś przy granicy w burdelu. Jeśli chodzi o Polaków, to zna się te standardowe stereotypy typu Polacy kradną i jest wiele burdeli w Polsce. Albo piją tyle wódki, co Ruscy. Więcej się nie wie o Polsce, mało ludzi wie coś o historii Polski, albo kto jest prezydentem. Ok, wiadomo, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej. Mało się o tym wie, chociaż Polska jest dokładnie przy granicy z Niemcami. To nie jest państwo oddalone o tysiące kilometrów. To jest nasz sąsiad. Niestety, bardzo mało wiem o polskiej scenie hiphopowej. Praktycznie nic nie słyszałem. Ale nie mogę tego zmienić.

Co sądzisz o niemieckim rapie?

Jeżeli mam być szczery, nie mam nic wspólnego z niemieckim hip hopem. Ja robię rap, znam innych raperów. Ale nie mam z nimi nic wspólnego. Nie mam tam przyjaciół na scenie hiphopowej. I jest mi z tym dobrze. Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem najlepszym raperem. Jestem raperem, który najwięcej osiągnął, najbardziej popularnym. Można powiedzieć przez to, że jestem najlepszy, ale wszystko inne mnie nie interesuje. To tak jak jedzenie czegoś przesolonego. Nie smakuje mi. Nie mam ochoty tego jeść, dlatego sprzątam talerz i wyrzucam. Nie interesuje mnie to. Biorę inną potrawę bez soli. Właśnie tym jest dla mnie niemiecki hip hop. Szczerze powiedziawszy amerykański hip hop też mnie za bardzo nie interesuje. Jedyną muzyką, której słucham naprawdę z przyjemnością jest Eminem. Wszystko inne mam w dupie. Oprócz tego słucham trochę francuskiego rapu. Nie znam rosyjskiego rapu, nie znam polskiego rapu, nie znam czeskiego rapu, słowackiego rapu, włoskiego rapu. Słucham po prostu muzyki, która nie ma nic wspólnego z rapem. Dixie Chicks albo Bloc Party to jest to, czym się jaram. Naprawdę nie są to rzeczy związane z rapem. Nie mają nic wspólnego, np. Depeche Mode. To może dlatego, że kiedy pracujesz w McDonaldzie i masz wolne, to nie masz ochoty jeść hamburgera. Idziesz do jakiejś knajpy włoskiej, ale nie masz ochoty tam jeść. Tak to jest. Nie interesuje mnie to w ogóle. I nigdy o tym nie myślałem, bo szczerze powiedziawszy obrót, który robią niemieccy raperzy, jest totalnie do dupy. Z porównaniem do mnie. Wyobraź sobie: jest pięć osób i są multimilionerami. Wszyscy tam są amerykańskimi raperami. Mają hajs, mają biżuterię, mają kobietę, wielkie samochody. I każdy z nas może o tym rozmawiać. Jeżeli wszyscy są bogaci, mam 3 miliony mniej, jeden może mieć 10 milionów więcej niż ja, ty masz 5 milionów mniej, ale wszyscy są milionerami, wiesz. Oni mogą o tym gadać, bo to prawda. Kiedy przyjdzie kelner, to ktoś mówi: "Ja płacę". Odpowiedź: "Nie, ja płacę". Kolejny mówi: "A właśnie, że ja" i bla bla bla. Wiesz, oni mają tą samą podstawę, to same myślenie. Ale z kim ja mogę rozmawiać w niemieckim rapie? Tak z uzasadnieniem? Naturalnie, ludzie kupują sobie łańcuchy za 5000 euro albo wypożyczają auto, albo kupują wielki telewizor. Ale w zasadzie myślę, że nie ma tutaj milionerów, którzy są niemieckimi raperami. I dlatego nawet przez to nie chce mi się z nimi gadać. Pomyśl sobie, jest 15 raperów. Siedzimy sobie razem. Ja znam wszystkich, oni znają mnie. Ten zrobił taką płytę i przy sobie ma 20 euro w portfelu. Nie chcę być arogancki, ale tak jest w tej grze. Siądę przy nich w ciuchach Bossa i o czym mam z nimi rozmawiać? Porozmawiajmy o listach przebojów, o liście sprzedaży. No tak, co ty sprzedałeś? Ja sprzedałem 100 tysięcy, a ty? 2000. A ty? 4000. Dobrze. A ty? Mój album jeszcze nie wyszedł. A ile ty sprzedałeś? Od około 2004 roku sprzedałem ponad 1,2 miliona nośników. Ok. To taka sytuacja, w której ludzie się nie dogadują. To tak jak w Monachium, nie rozmawia się z managerem, bo wszyscy go nienawidzą. Prawda, wszyscy grają w piłkę nożną, ale ja wolę popatrzeć jak gra Barcelona, chociaż jestem managerem Bayernu. Albo idę na trening, rozmawiam o tym i mam dobry bieg. Ale nie rozmawiam z ludźmi z Aachen o tym, jak Stuttgart grał przeciwko Kakeketas. Nie chcę być arogancki, ale to nie jest tylko mój pogląd. Oprócz tego znam wszystkich osobiście, ale chcę na tym zakończyć ten temat.

Czy zaskoczyło cię to, że masz w Polsce fanów i swój fan site KingBushido?

Ta, która została oficjalnie uznana? Dlatego powiedziałem do chłopaków, zrobimy oficjalny fan site w Polsce. Bo Polska jest cool. Jeżeli potrzebujecie rzeczy, napiszcie do nas. Damy wam rzeczy, materiały, zdjęcia. I tak właśnie powiedziałem, bo pomyślałem, że to fajne. Nie mam żadnej łączności z Polską, ale przychodzi jedna osoba, robi to przemyślanie, dlatego chcę to wspierać. To jest jedyny zagraniczny fan site z obcego kraju, który wspieramy.

Słyszałem, że jesteś graczem "World of Warcraft". Jaką postacią grasz? Który masz level?

Co to znaczy gracz? Ja jestem "junkie", totalnie uzależniony. Moja postać jest na 72 levelu. Mam maga, drugiej klasy nie zdradzę. I mam zamiar zacząć grać 3 postacią. Na serwerze, na którym grałem, było tak dużo spamu związanego z Bushido, że powiedziałem sobie, że go opuszczę. Przeszedłem na inny. Ok, czasami czytam na czacie: "Słyszałem, że tu jest Bushido i chce pograć". Jestem w bardzo dobrej gildii. I to, co jest śmieszne, gramy poprzez TeamSpeak. To program, dzięki któremu można normalnie ze sobą rozmawiać. Słuchawki i mikrofon. Ale do tej pory nikt nie rozpoznał mojego głosu. W nic innego nie gram. Wcześniej grałem w "Warcrafta", "Starcrafta", "Command & Conquer", potem miałem super czas konsoli Tekken, grałem we wszystkie części "Final Fantasy", oczywiście "Zelda" i te sprawy. A od tej pory jak wyszedł "World of Warcraft" to nie gram w nic innego. Jestem ekstremalnie uzależniony. Cieszę się. Pracuję jedną godzinę i zarabiam tyle pieniędzy, że nie muszę przez 8 miesięcy nic robić. Na co inni pozwolić sobie nie mogą. Dlatego mogę sfinansować mój nałóg. Robię sobie godziny pauzy i myślę sobie: "Nieee, jutro muszę zrobić wywiad". Myślę sobie: "Kurde, ok, nieważne, to będzie trwać 2 godziny, powiedzmy 3 godziny, a potem będę mógł sobie pograć". To wystarczy, jeśli chodzi o przerwę od grania. Tak myślę, bo ekstremalnie dużo gram i w między czasie poznałem naprawdę fajnych kumpli w gildii, z którymi rozmawiam przez TeamSpeak. Także to naprawdę uzależniające.

Dlaczego tu jesteś i promujesz walkę z przemocą w szkole, skoro w twoich kawałkach pełno przemocy, przekleństw i nienawiści?

To jest tak... Hmm, jakby to najlepiej wyrazić? Powiedziałem na scenie, że to prawda, że robiłem złe rzeczy. I prawdopodobnie też zrobię w przyszłości jakieś złe rzeczy. Nikt tego nie wie. Nie masz pojęcia, czy gdy następnym razem będziesz jechał autem, a światło na skrzyżowaniu będzie czerwone, ty nie przejedziesz. Co nie znaczy, że jesteś jakimś chamem. To po prostu krótka sytuacja: nacisnąć na gaz czy na hamulec? Może zaczniesz hamować i się zatrzymasz albo dasz na gaz i przejedziesz przez czerwone światło? Ok, to był błąd. Ale nigdy bym nie powiedział, że przez to ktoś jest złym człowiekiem. Ja mówię o rzeczach, które przeżyłem. Kiedy na przykład mówisz: "Byłem astronautą i byłem na Marsie", przychodzisz do kogoś i opowiadasz jak było na tej planecie. Ale nikt stamtąd na niej nie był. Inni tylko stoją i mówią, że tam są czerwone kratery, w dzień 500 stopni i takie tam bla bla bla. Patrzą na mnie i mówią: "Zbzikowałeś? Co nam opowiadasz o jakiś gwiazdach, astronautach i planetach?". Co ja mam zrobić, skoro to moja praca? Byłem tam, chociaż was to nie interesuje albo nie potraficie sobie tego wyobrazić. Ale przez to nie możecie do mnie powiedzieć, że jestem frajerem, bo ja już tam byłem. Podobnie jest z moją muzyką. Biłem ludzi, ja byłem bity. Robiłem nielegalne rzeczy, czasem zostałem złapany, czasem nie. To są rzeczy, o których rapuje. Nigdy nie mówię: "Idź i pobij ludzi, idź i prześladuj pedałów albo sprzedawaj narkotyki". Mówię tylko o tym, co ja zrobiłem. Ale ludzie pokazują na mnie, że jestem złym człowiekiem, bo A - robiłem to, B - widziałem to. Rozumiesz? I to jest punkt, w którym powiedziałem: "Ej, to nie jest na równi. To nie to samo". To tak jakbyś powiedział, że 1+1=3. Tak się nie da. Chociaż druga osoba może uważać tak samo jak ty, to nadal nie masz racji. To właściwie wszystko, co mnie interesuje. Ludzie, którzy dają mi gaz to moi ludzie i ci ludzie przed sceną. Nie wiem czy widziałeś - 20 tysięcy ludzi, którzy krzyczeli. Nie było żadnego frajera, żadnego "Buuu", żadnego środkowego palca. Jesteśmy tutaj w Berlinie, w moim mieście. Ludzie mnie tu kochają. Jestem znany. Bo jestem prawdziwym człowiekiem. Mimo moich błędów - one należą do mnie. Tak, chowam ja w sobie, no i co? I ludzie mówią: "Ten gość jest trochę szalony, robił trochę głupot, ale stoimy za nim". I to jest najważniejsze.

Czy chciałbyś na koniec przekazać coś Polakom?

Chciałbym powiedzieć Polakom, żeby dalej ciężko pracowali. Że mają szansę w Polsce, we własnym państwie, zbudować swoją własną scenę hiphopową. Która może przejdzie poza ich państwo do innych państw. Żeby nie mówić sobie: "Ej, muszę koniecznie zrobić drugi kawałek 50 Centa". Fajnie, że istnieje jakiś polski raper, a ludzie jak ja mówią: "Zajebiste, to jest typ z Warszawy, z którym z chęcią zrobiłbym kawałek". Ludzie powinni dalej pracować, dalej to robić. Dzięki wszystkim ludziom w Polsce, którzy mnie wspierają i znają. Bez względu na ich wiek. Fajnie by było kiedyś wystąpić w Polsce. Fajnie by było, jakby ludzie cieszyli się z tego powodu. Osobiście bym się bardzo cieszył, bo znam naprawdę ładne dziewczyny z Polski. I myślę, że Polska na to zasłużyła, żeby być razem z nami. Żeby nie było tylko mowy o Niemczech, Francji i Ameryce. Tylko żeby była mowa o Niemczech, Ameryce, Francji, Szwecji, Polsce, Włoszech, Hiszpanii. Żeby wszystko się tak rozwinęło. Może bym pomógł w tym, bardzo bym się cieszył z tego powodu. Myślę, że już niedługo moja kariera przeminie albo w ogóle ją skończę. Cieszyłbym się, gdybym siedział w Polsce i mógł powiedzieć: "Ooo, ten typ jest z Polski i ma bardzo fajne kawałki. Gdybym robił dalej muzykę, to z chęcią nagrałbym z nim kawałek". I tego życzę Polakom, życzę im dużo sukcesów. Wszystkiego dobrego, róbcie tak dalej. Może staniecie się sławni i się wybijecie.

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: Sony | to ja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy