Reklama

"Nie akceptuję homoseksualistów"

Przyznam szczerze, że "Bluźnierca" to jak na razie mój faworyt 2008 roku, jeśli chodzi o polskie rap płyty. Jeżeli jeszcze nie znacie jego twórcy, to już najwyższa pora, abyście zwrócili na niego całą swoją uwagę. Szczery, bezpośredni, bezkompromisowy - taki właśnie jest Kajman, z którym udało nam się porozmawiać na temat jego najnowszej płyty wydanej przez Juicey Juice. Jeżeli chcecie poznać kulisy powstawania "Bluźniercy", koniecznie sprawdźcie zapis naszej rozmowy. Z raperem rozmawiał Filip Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Może zacznijmy od dwóch nietypowych pytań na rozgrzewkę. Twoją pierwszą rapową kasetę, kasetę Liroy'a, kupiła ci twoja mama. Jak to się stało (śmiech)?

(śmiech) Wiesz, to było strasznie dawno temu. Ja byłem u moich dziadków na wakacjach, przyjechałem do domu i moja mama mi mówi, że jest jakiś szaleniec, wariat z Kielc i że "kupiłam ci kasetę". I na tej kasecie właśnie był "Scyzoryk", była "Korba" i jeszcze jakiś jeden mix. Pamiętam, że dostałem tę kasetę i za jakieś dwa tygodnie był pierwszy koncert Liroy'a w Kielcach. Przyszła masa ludzi, a wtedy jeszcze osiedla się biły między sobą. Pamiętam, że zajarałem się bardzo, jak po koncercie Liroy powiedział: "Dobra, zaj**ista impreza, teraz idźcie spokojnie do domu". I przysięgam ci, naprawdę, jak na każdej imprezie był zawsze młyn, to wszyscy, jak gdyby nigdy nic, rozeszli się do domów. Było zaj**iście. Rzeczywiście - pierwsza moja kaseta hiphopowa, a później zaczęło się i po prostu rytm mnie wciągnął. Jakoś samo się potoczyło.

Reklama

Z jednej strony mama kupiła ci kasetę Liroy'a, z drugiej jednak - z kawałka "Ostatni bastion" można wywnioskować, że nie bardzo pochwala twój "rapowy" styl życia. Jak to w końcu jest? Mama słyszała twoją płytę (śmiech)?

Tak, mama jest zajarana. Ona w ogóle jest ze mnie bardzo dumna - jestem taką gwiazdą rodzinną (śmiech). Po prostu kocha mnie za to - za ten jeden czy dwa wersiki, które nawinąłem i jest wspaniale. Trochę mnie kiedyś poganiała, jak w "Ostatni bastion", bo mówiła: "Ucz się, przecież z tej muzyki nigdy nic nie będziesz miał, znowu robisz z siebie idiotę, znowu z koleżkami, pilnuj książek". Ale dzięki mamie i dzięki niektórym osobom udało mi się tę szkołę skończyć - nie jak niektórzy, co teraz albo wyjeżdżają, albo siedzą na garnuszku rodziców. Jest nieźle.

Dobrze, to przechodzimy już do właściwych pytań (śmiech). Z Borixonem kumplujecie się już ładnych parę lat. Powiedz mi - jak się poznaliście?

Borixona poznałem na imprezie. Na obrzeżach Kielc jest taka dzielnia Białogon i tam była Rapoteka. To było z kilkanaście lat temu - Borygo przyszedł z Zajką i kimś tam jeszcze, a ja byłem już chyba wtedy koleżką Pędzika z V.E.T.O., bo razem chodziliśmy do technikum. Wiesz, w Kielcach był bardzo hermetyczny świat, jeśli chodzi o ludzi związanych z rapem, hip hopem, breakdancem, graffiti, wszyscy się trzymali razem. To nie jest Kraków. Kielce są dużo mniejszym miastem i taka ekipa łatwo się wykrystalizowała - tym bardziej w czasach, kiedy o tej muzyce pojęcie mieli nieliczni. Jeśli była jakaś impreza, to byli sami znajomi. Tam też pojawił się Borixon i tak go poznałem. Ale nie od razu byliśmy kumplami. Konszachty zacieśniło to, że ja z Pawlakiem połączyliśmy się z Projektem Hamas, czyli Grackiem i Blemią, a oni byli już jakiś czas w RRX-ie i tak naprawdę reszty się można domyślić. Mogę ci powiedzieć jedno: Borixon jest osobą mocno ekspresyjną i nie wszystkim się to podoba, ale jest to człowiek, o którym mam jak najlepsze zdanie i trzymamy się razem do dzisiaj. A to już naprawdę kopę lat, mnóstwo wspólnych przeżyć - śmiesznych, dziwnych, strasznych, z bardzo dużą dawką alkoholu (śmiech). Myślę, że ta przyjaźń się nie skończy z dnia na dzień. Pozdrawiam, Tomuś.

Powiedziałeś, że kiedy tworzyłeś "Bluźniercę", Juicey Juice było dopiero w zarodku. Ile w takim razie powstawał album? Który z kawałków jest najstarszy, a który najmłodszy?

Pierwszy był kawałek "Chciałbym coś powiedzieć", a najmłodszy "Chcą mieć wszystko" z ziomkami z LZRGD. Była taka historia, że nagrałem pierwsze kawałki, usłyszał je Borygo i po prostu się nimi zajarał. Mówił, że jeśli zrobię taką płytę, to on w to wchodzi od zaraz. Zrobiłem pierwsze trzy, cztery kawałki, zrobiłem promo mix, puściłem to w sieć, pokazałem Tomkowi i on powiedział, że chce to poprowadzić. Wtedy tak naprawdę jego firma się rozwijała, a on chciał, żeby też ktoś z zewnątrz promował Juicey Juice. Tomek zajął się wieloma rzeczami, podszedł do tego projektu w pełni profesjonalnie, więc jestem mu za to wdzięczny. Płytę zacząłem nagrywać w maju 2006, a skończyłem w połowie 2007 roku.

Nawijasz: "Mam wydawcę dzisiaj, szalony sk**wiel / chyba znasz oprycha - BRX, mój dobry kumpel". Kiedyś Mercedresu - zapytany o to, czemu nie wydaje płyty w Zootece - powiedział, że nic nie potrafi tak skłócić przyjaciół, jak wspólne interesy. Nie bałeś się tego przy współpracy z Tomkiem?

Nie, bo powiem ci szczerze, że wielu ludzi zarzuca Tomkowi rzeczy, z którymi ja się po prostu nie spotkałem. Wydaje mi się, że znam go na tyle długo, by móc mu zaufać. Poza tym byłem w sytuacjach, w których Tomek pokazywał swoją prawdziwą twarz i mogłem przewidzieć jego pewne ruchy i zachowania. Sam wiesz, jakie są realia sprzedaży płyt. To nie są kokosy, tak naprawdę nikt z nas nie ma ruchu, żeby się jakoś wzajemnie przekręcić. To nie są czasy, kiedy Wzgórze Ya Pa 3 wydawało "Ja mam to co ty" lub Trzyha "Nastukafszy" - kiedy się jeszcze sprzedawało po 40 tysięcy płyt. To nie są w ogóle te czasy. Teraz, jeśli sprzedamy tej płyty 3 koła, to będziemy się cieszyć, że poszło to do szerszej publiczności. Nie mamy możliwości przekrętów na pieniądzach, bo ich po prostu nie ma. My jeździmy razem na koncerty, jesteśmy tak naprawdę w jednej firmie, więc ciężko byłoby mi pomyśleć o tym w taki sposób. Tomek w wielu rzeczach mi pomógł i gdyby wydał mnie ktoś inny niż on, to byłoby to takie jakieś sztuczne. Myślę, że teraz wyszło to naturalnie. Wiesz, dla mnie to, że kawałek "To jest Kajman" lata w TV i ktoś tego słucha, ktoś to kojarzy, itd., to jest zaj**iste! Zrobiłem to, zrobiliśmy to razem - dwóch wspaniałych ziomków z Kielc (śmiech).

A zastanawiałeś się, co by było, gdyby Tomek jednak nie wydał twojej płyty? Widziałbyś siebie w jakiejś innej wytwórni? Która najbardziej odpowiada ci wizerunkiem?

Powiem tak: gdyby Tomek mnie nie wydał, to na pewno dążyłbym do tego, żeby wydać tę płytę, walcząc na wiele sposobów - np. próbując się spotkać z Jackiem Cabą, człowiekiem, który wydaje praktycznie wszystko. Ale w tamtym okresie, kiedy ja się zabierałem za płytę i myślałem o projekcie legalnym, nie miałem jakichś ruchów że "a może tu, a może tu". Na rynku było kilka wytwórni, z czego u Camey'a hip hop się już dawno, dawno temu skończył, tam hip hopu się nie promuje. Zostały jeszcze My Music i właśnie Fonografika, z którą współpracuje Borys. Wyszło tak, a nie inaczej - i jest gites.

Borixon ma dużo znajomości i sporo dojść do raperów z górnej półki... Czy proponował ci znanych gości na featuringi? Wiesz, fejmowe ksywy podnoszą sprzedaż płyty, z czego Borixon doskonale zdaje sobie sprawę... Były tego typu propozycje czy z góry powiedziałeś: "Sorry, Tomek, chcę to zrobić na własnych plecach"?

Nie było w ogóle takiej konieczności, bo przy tworzeniu płyty "Projekt Hamas", która niestety nie ukazała się z wielu przyczyn, współpracowałem z wieloma raperami i producentami. Mieliśmy Pezeta, Onara, Piha, Pyskatego, Fusznika i Olsena, zapowiedziane było Bez Cenzury. Mieliśmy bardzo dużo MC z Kielc, mieliśmy bardzo dużo producentów - m.in. Waco i Jajonasza. Ta płyta była petardą. Niestety: była...

W takim razie jak to się stało, że Projekt Hamas ostatecznie nie wyszedł, a za to wyszedł Kajman?

Wyszedł Kajman, bo ja sam się za to wszystko wziąłem, sam to doprowadziłem do końca, sam siebie wziąłem za mordę, rozumiesz? Jeżeli jest pięć osób w zespole i każdy ma coś innego do powiedzenia, każdy ma inne spojrzenie na wydawnictwo, na jakieś ważne lub mniej ważne sprawy, które tak naprawdę nic nie wnoszą, a jedynie przeszkadzają - jest ciężko. Wiesz, pięć osób to nie jedna. Tym bardziej, że jesteśmy w rozjazdach - np. ja teraz jestem w Krakowie praktycznie cały czas, ktoś jest w Kielcach, ktoś gdzieś tam w Irlandii, inny w Szkocji, a piąty jeszcze tam gdzie indziej. Ja sobie powiedziałem, że nie mogę dłużej czekać, bo niby kiedy mam wydać swoją pierwszą płytę? Jak mi wskoczy 30-tka? Projekt Hamas robiliśmy przez 6 lat - i nie wyszło. Wiesz, to był piękny czas, mnóstwo melanży, od cholery przeżyć, itp. Ale powiedziałem sobie, że albo zrobię coś teraz, albo nie zrobię tego nigdy. Musiałem sobie coś udowodnić.

Na krążku niejednokrotnie pada nazwa "mixtape". Dlaczego? Przecież "Bluźnierca" nie ma tak naprawdę nic wspólnego z mitapem...

Mixtape dlatego, że ta płyta miała być na początku mixtapem. To jest tak, jak ci powiedziałem: "Bluźnierca" miał powstać wtedy, kiedy powstawała płyta Projektu Hamas. Po prostu chciałem zrobić coś swojego, na bardzo różnych bitach, tak jak kiedyś powstała "Wendetta", naprawdę mega kozacki mixtape z Kielc, który nagrałem na jumanych bitach razem z Pawlakiem. W ogóle do tej pory ten projekt mi się "odbija", niektórzy do mnie podchodzą i mówią: "Zaj**isty ten Bluźnierca, ale Wendetta miażdży!".

Kajman na "Bluźniercy" wydaje się być pewnym siebie, zadziornym sk**wielem. A tu proszę - kawałek "Nikt nie ma racji", gdzie pokazujesz nie tylko swój dystans do świata, ale także i do samego siebie. Powiedz mi, skąd to się bierze?

To wszystko, co słyszysz na płycie, jest mocnym odzwierciedleniem środowiska kieleckiego. Ono się może nie podobać bardzo wielu ludziom i ja to doskonale rozumiem. Bo tak naprawdę mnie się w wielu przypadkach to środowisko nie podoba. Rozumiesz - czasami po prostu wypada się zastanowić: "K**wa, o co tu chodzi? Co ja tu robię?". Ale nie sposób mówić o czymś, czego się nie przeżywa, czego się nie doświadcza, bo jest się sztucznym, jest się oderwanym od rzeczywistości. Staram się być mimo wszystko osobą kulturalną, przyjazną ludziom, ale niektórych nie mogę zaakceptować.

Kogo na przykład?

Na przykład homoseksualistów. Nie potrafię się do tego przyzwyczaić, zaakceptować tego, że oni potrafią się do tego oficjalnie przyznawać, mało tego - afiszować się z tym. Tego, że w MTV jest program, gdzie dwóch facetów konkuruje między sobą o trzeciego, który na końcu podwójnej randki wybiera jednego z nich na swojego partnera. Co to w ogóle jest?

Dobrze, to teraz w nawiązaniu do tego samego kawałka pytanie pół żartem, pół serio. Kajman, skoro nikt nie ma racji, to kto ma rację (śmiech)?

Właśnie chodzi o to, że nikt jej nie ma (śmiech)! Zobacz, jaką ciemnotę nam teraz wciskają w telewizji - co oni w ogóle gadają... Przecież to są niemożliwe jaja! Jeżeli powstają programy, które nic wartościowego nie przekazują ludziom, a ludzie i tak siedzą i gapią się w to pudło jak na świetlicy w zakładzie dla umysłowo chorych, to o czym tu gadać. Słyszałeś kawałek i wiesz, o co chodzi. Ten świat jest tak skomercjalizowany i pusty, że ludzie nie mają czasu nawet pomyśleć, co będzie jutro. Zatrzymać się na moment i wbić się w zadumę, na choćby moment. Tylko garstka stara się analizować to, co się dzieje naokoło, a innym wystarcza, żeby prezydent był ładny i się uśmiechał. Ja, podobnie jak Pawlak, jestem takim typem, który ma mocno sprecyzowane poglądy, ale potrafię przyznać się do błędu czy braku racji, braku wiedzy na jakiś temat. Czasem dochodzi do mocnych starć z ziomkami - na słowa oczywiście (śmiech).

Ok, pytanie było pół żartem, pół serio, ale liczyłem na to, że naprowadzisz mnie w jakiś sposób na twoje autorytety w dzisiejszym świecie. Ten kawałek to sugestia, że Kajman nie ma autorytetów?

Skłamałbym, gdybym powiedział, że są tacy ludzie w ogóle. Kieruję się zasadami, które wpoili mi tak naprawdę rodzice, a oni wychowali mnie na człowieka myślącego logicznie, analizującego, starającego się naprawiać siebie i korygować własne błędy. Wiesz, łatwo powiedzieć, że są jakieś wielkie nazwiska, postaci, ale w większości to tylko puste słowa. Ludzie nie dochodzą do prawdy własnymi spostrzeżeniami. Wszystko to są wytarte slogany. Dla mnie najważniejsze jest, żeby ludzie myśleli. Moim autorytetem jest moja matka, która jest tak doświadczoną kobietą i przeżyła tyle złego w życiu, że mogę powiedzieć z całą pewnością, że moja mama jest dla mnie autorytetem.

Na "Bluźniercy" stwierdzasz, że "Kielce nigdy nie były fabryką g**ien". A słyszałeś Brudne Południe (śmiech)?

Tak, kojarzę ich (śmiech).

Dobrze, teraz już tak zupełnie na poważnie - wspomniałem o nich, bo mówi się o jakiejś cichej wojnie między ekipą LWWL a Brudnym Południem...

Coś kiedyś niby było na rzeczy, bo chłopaki - nie wiem, czy świadomie, czy nie - przywłaszczyli sobie nazwę, która była promowana przez Wojtasa. Wiesz, u nas w składzie, jak ktoś mówił "Brudne Południe", to każdy wiedział, że Wojtas to mówił... Potem nagle wychodzi płyta wydana pod tą nazwą. I nie zgadzamy się z tym, bo my się z tym utożsamiamy. Więc jeśli oni zabierają patent gościowi, który jest po prostu ikoną polskiego hip hopu, to nie, nie ma na to zgody. Ale nie ma większych dissów. To są jakieś wykrojone jazdy przez chłopów, którzy się napinają na forum. Ja nic do nich nie mam, jest dobrze.

To teraz cytat. "Kiedyś myślałem, że gdy umrę, to skończy się świat / dziś rozumiem, że nie do końca jest tak". Myślisz czasem o tym, jak ludzie zapamiętają cię za 20, 30 lat? Czy świadomie dążysz do tego, aby być zapamiętanym?

Nie wiem, czy mnie w ogóle zapamiętają. Mam nadzieję, że zapamięta mnie moja rodzina, moi najbliżsi, że nie będą mówić, że byłem sk**wielem, złym ojcem, złym mężem itd. To jest dla mnie ważne. Kiedyś, jak byłem bardzo mały, jak rodzice dawali mi jakąś encyklopedię, to sobie myślałem: "O kurde, ale by było super, jak bym był w encyklopedii, to byłoby coś". Ale dzisiaj interesuje mnie tylko to, co myślą o mnie najbliżsi. Chciałbym, żeby oni mnie zapamiętali dobrze. Wiadomo, że jestem raperem, spełniam się w jakiś sposób dzięki muzyce, ale też nie do końca mnie interesuje, czy ktoś na mnie powiesi psy na forum. Sram na to, nic mnie to nie obchodzi.

No właśnie, skoro już o tym mówisz... Ludzie porównują twój styl, barwę głosu do innych raperów. Co masz do powiedzenia ludziom, którzy widzą w tobie kogoś innego, którzy słyszą w tobie echa innych raperów?

Zamknąć mordy, dz**ki! (śmiech) Nie, tak nie powiem (śmiech). Powiem tak: mnie nawet porównywali do Onara (śmiech). Ja w ogóle nie wiem, o co chodzi. Robię rap x lat i mnie w ogóle nie interesuje, co ktoś gada. Spotykałem się w Kielcach z ludźmi, co mówili: "Ty, weź się, ziomek, określ, bo co kawałek, to my cię nie możemy rozpoznać". Co ja biedny mogę im powiedzieć (śmiech)? Do zobaczenia przy odsłuchach moich kolejnych produkcji.

To teraz kolejny cytat: "Czasem mam chwile, kiedy w to wszystko wątpię / wtedy włączam ten hip hop...". Czego słuchasz, kiedy masz chwile zwątpienia? Jak często wtedy lądują w odtwarzaczu nie-rapowe płyty?

Ja słucham tyle muzyki, że naprawdę codziennie słucham czegoś innego. Absolutnie się nie ograniczam. Ostatnio słucham Amy Winehouse. Mówię ci całkiem poważnie. Ona ma swoją kreację muzyczną, która nie musi się wszystkim podobać, ale nikt nie powie, że jest słabą wokalistką. Słucham całkowicie różnych rzeczy. Staram się wykraczać poza hip hop. Nie ma się co ograniczać. Zresztą myślę, że wszyscy słuchają wszystkiego po trosze. Słucham r'n'b, słucham funku. Nie sposób wymienić, mamy tak dużo płyt w samochodzie. Mamy Snoop Dogga, mamy nawet pierwszą płytę Eisa - nawiasem mówiąc, jaram się nią bardzo... Mamy Pezeta, Ricka Rossa, The Game'a, Nelly Furtado, mamy "Musicology" Prince'a, Jareckiego... Mamy wszystko (śmiech). Bardzo dużo różnych płyt.

No dobrze, ale wracając do sensu pytania - co włączasz podczas chwil zwątpienia?

Powiem ci tak - mam w domu trzy duże póły z muzyką... Nie sposób jest powiedzieć teraz, w tym momencie, czego z tej muzyki słucham w takich chwilach. Więc może to być np. 2Pac, Biggy, Jay-Z, Saian Supa Crew, NTM, Dr. Dre, Redman, DMX, Missy, Xzibit, Snoop. Ale powiem ci, że taką płytą, której uwielbiam słuchać, jest "Genesis" na bitach Dre. Ale to jest tak, że mam napad i muszę posłuchać dobrego ścierwa, więc włączam coś, na co mam akurat ochotę, a jak już mówiłem - wybór mam dosyć duży.

Ok, to może teraz powiedz coś więcej o realizacji dwóch klipów, które promują album. Kto jest za nie odpowiedzialny, jak to wszystko przebiegało i jaka atmosfera panowała na planie?

Jeśli chodzi o "To jest Kajman" - nakręciliśmy to w Łodzi, w Muzeum Książki bodajże. Tam chyba kiedyś też Onar miał kręcony klip. Co do klipu "Jestem w porządku", to ten kawałek miał być na płycie LWWL, ale - jak wszystkie nasze wspólne płyty - i ten projekt jest realizowany w "zawrotnym" tempie, dlatego też aby się nie zestarzał i nie posiwiał, wziąłem go na swoją płytę. Oba klipy były realizowane przez jedną charyzmatyczną, szaloną i nieprzewidywalną personę, czyli Tygrysa! (śmiech) Robiliśmy to własnym sumptem, ale generalnie jestem zadowolony jak na pierwszy w pełni legalny projekt.

Planujecie już coś w sprawie trzeciego klipu?

Zobaczymy, jak to będzie - jak płyta się spisuje. Żeby chociaż za te pieniądze, które pójdą nam do kieszeni, wyjść na czysto. Bo żeby wydać płytę i zarobić na niej, to już dziś graniczy z cudem. Zależy mi oczywiście, żeby płyta się sprzedała, ale ja i tak jestem bardzo zadowolony z tego, co już się stało, co się dokonało. Jeśli komuś płyta Kajmana się nie podoba, mam nadzieję, że będzie mile zaskoczony przy następnej.

Powiedziałeś, że piszesz o tym, co dzieje się wokół ciebie. Skoro teraz jesteś w Krakowie, to czego możemy się spodziewać po muzyce i tekstach (śmiech)?

(śmiech) Nie no, to nie jest tak... Nie będzie samplowanego Hejnału Mariackiego (śmiech). Chociaż bardzo mi się podoba w Krakowie... To piękne miasto, mam nadzieję, że zwiążę się z nim na dłużej, a nie tylko na okres studiów mojej miłości. Zobaczymy, jak to będzie... Myślę, że będzie więcej funku na tej płycie, więcej ciepłego vibe'u...

To chyba tyle z mojej strony. Pozostaje mi podziękować ci za wywiad. Może jakieś ostatnie słowa od Kajmana dla naszych czytelników?

(śmiech) No, ja powiem tak: czytelników pewnie macie różnych... (śmiech) Ale dla ludzi, którzy kupili płytę: szacunek i miłość. A do ludzi którzy mnie nienawidzą, czyli hejterów: też was kocham, jesteście potrzebni - również miłość i szacunek. Jesteście wariatami, ja też, takie życie (śmiech). Pozdrawiam i również dziękuję za wywiad.

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: homoseksualista | hip hop | Kraków | świat | Kielce | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy