Reklama

"Narty, brydż, sztywna bryła i metal"

Z zadowoleniem obserwuję jak kariera Witchking nabiera powoli tempa. Pamiętam problemy ze znalezieniem wydawcy na debiutancki album i nerwowe oczekiwanie, kiedy wreszcie "Witchking" się ukaże.

Na szczęście przy okazji "Hand Of Justice" nie musieliśmy czekać w nieskończoność i już od jakiegoś czasu możemy sycić uszy bez wątpienia jedną z najlepszych polskich płyt z klasycznym metalem.

Płytą bardziej zwartą, jednorodną i dającą większego kopa niż jej poprzedniczka. A więc, Witchking nam się rozwija, nagrywa coraz lepsze płyty (i na szczęście nie trzeba tutaj pisać "jak na polskie warunki", bowiem poziom "Hand Of Justice" jest bez wątpienia światowy), a na pytania Michała Grendy z magazynu "Hard Rocker" odpowiadali Gajdek i Tom.

Reklama

Witam serdecznie na łamach "Hard Rockera" i gratuluję bardzo udanej płyty! Ale zanim do niej przejdziemy chciałbym się zapytać o to jak na dziś oceniacie debiutancki "Witchking" oraz z jakim spotkał się odzewem (także ze strony sprzedaży płyt)?

Gajdek: Hej! Dzięki za gratulacje. Na debiut patrzę dziś z perspektywy drugiego krążka i uważam, że była to płyta pod wieloma kątami niedopracowana. Nie byliśmy tak zadowoleni z efektu końcowego jak teraz.

Przetarliśmy szlaki studyjne, złapaliśmy kontakty, co zaowocowało przy produkcji drugiej płytki na każdym etapie. Natomiast jeśli chodzi o sprzedaż to, niestety, brak danych. Próbuję wyciągnąć tę informację od naszej poprzedniej wytwórni.

Czuliście na sobie presję komponując, a potem nagrywając "Hand Of Justice"? Przecież nie byliście już debiutantami, mieliście coś do udowodnienia - zwłaszcza, że "Witchking" dość wysoko ustawił zespołowi poprzeczkę.

Gajdek: Presji nie było. Jedyna presja, jaką mieliśmy to zbliżający się termin nagrywania. W studiu dobrze się bawiliśmy. Raczej nikt nie myślał - muszę zagrać lepiej niż na poprzedniej płycie. Po prostu zagraliśmy swoje i poszliśmy do domu słuchać lepszych zespołów (śmiech).

"Hand Of Justice" ukaże się nakładem rodzimej Insanity Records, a wiem, że znów byliście zmuszeni szukać wydawcy. Czy nie jest to denerwujące i nie wpływa na was demobilizująco podczas komponowania? W końcu brak wydawcy powoduje niepewność co do dalszych losów zespołu.

Gajdek: Wiesz co, nie do końca jest tak, że brak wydawcy demobilizuje. Jak szukaliśmy wydawcy dla "Hand of Justice" to interesowały nas kontrakty na jedną płytę właśnie. Dziś pewnie nie wynegocjowalibyśmy super warunków na 3 płyty, natomiast zawsze jest taka możliwość przy wydawaniu kolejnej. Nie boję się o brak wydawcy dla następnej płyty, zawsze się ktoś znajdzie.

"Witchking" był koncept albumem. Czy "Hand Of Justice" również jest tego typu płytą? I o czym tym razem traktują liryki?

Tom: Tym razem nie, mieliśmy co prawda pomysł na koncept, ale jednak w trakcie robienia muzyki okazało się, że lepiej będzie na razie dać sobie spokój. Chłopaki mają jeszcze traumatyczne przeżycia po poprzednim albumie i te wszystkie, dodatki konceptowe (ptaszki, szepty, bulgoty ..) powodowały ciarki na ich plecach.

Ulżyłem ich cierpieniom i poukładałem osobne teksty. Tematyka głównie związana z moją jakąś chwilową potrzebą oddania pewnego umysłowego stanu imaginacji, stanu tak zwanej "bryły sztywnej", obserwacja zachowań, potrzeba przekazania tego co chce się przekazać.

Generalnie - chwila, klimat, moc, metal, jazda do przodu. Myślę, że w sumie o tym są te teksty, aczkolwiek każdy może to sobie na swój sposób zinterpretować.

Już po pierwszym przesłuchaniu "Hand Of Justice" rzuca się w uszy większa spójność i jednorodność materiału niż w przypadku "Witchking". Nowy album ma większy dop****ol niż jego poprzednik. Czy to wynik większej dojrzałości kompozycyjnej, czy również brzmienia, które w odróżnieniu od debiutu wali po mordzie?

Gajdek: Taki był zamiar. Kawałki do debiutu powstawały stosunkowo długo, zmieniały się nam wizje zespołu, słuchaliśmy różnej muzyki na przestrzeni tego czasu. Natomiast tym razem mieliśmy praktycznie parę miesięcy na zrobienie całości materiału, co się odbiło na spójności. Brzmienie też robi swoje, Zed odwalił kawał zajebistej roboty, jak zwykle.

Tom zadomowił się już na dobre w zespole - to co wyprawia chociażby w takim "Greed And Fear", "The Third One" lub "M Impact" sprawia, że głośniki wypruwają z siebie flaki. Tom - jak oceniasz swój dotychczasowy dorobek z Witchking i czy praca w tym zespole znacząco różni się od tego z czym miałeś do czynienia w Hellfire?

Tom: To już nasza druga płyta, i myślę, że zarówno po pierwszej płycie jak i po drugiej możemy być zadowoleni ze współpracy. Dobrze rozumiemy się co do muzyki i efektu końcowego. Sądzę, że w Witchking bardziej się wokalnie rozwijam, mam większą swobodę wokalną co chyba daje pozytywny efekt.

Z racji tego, że ja mieszkam w Warszawie, a reszta zespołu gdzieś tam (śmiech), współpraca nie jest tak ścisła ze względu na czas i odległości. Ale może to i dobrze, bo przez to każdy może w spokoju pracować nad swoją działką.

Ja dzielę salkę prób z Dragon's Eye (pozdrawiam) i tam ćwiczę pod to co powstanie w grodzie Kraka. Jak widać da się to wszystko zgrać i poskładać do kupy. Trzeba tylko chcieć.

Jeżeli mielibyście wybrać jeden numer z "Hand Of Justice", który najlepiej definiowałby Witchking na chwilę obecną to która byłaby to kompozycja? Moim skromnym zdaniem takim kawałkiem byłby "Metal Grail" - szybki, skomasowany, z przeszywającymi wokalami Toma i porywającymi solówkami.

Gajdek: Powiem ci, że mieliśmy zajebisty problem z wyborem utworu, który chcieliśmy udostępnić na stronie www. Ja do tej pory nie umiem wybrać kawałka, który by mi się najbardziej podobał. Odpowiedzią na twoje pytanie jest po prostu - cała płyta (śmiech).

Słuchając chociażby "Doomsday" mam wrażenie, że przemyciliście do muzyki troszkę pierwiastków thrash metalu (riffy!). Czy też to zauważyliście i czy na przyszłych albumach tendencja ta zostanie utrzymana?

Gajdek: Przemycenie thrashu było w zasadzie świadome. Chcieliśmy, żeby płyta potrafiła kopnąć po mordzie tudzież po jajach. Na pewno nie zwolnimy tempa na następnej płytce!

Witchking to nie tylko wysokiej jakości muzyka, ale także i powalająca oprawa graficzna płyt. Jak się wam udaje zmusić Xaaya do tak owocnej pracy (hehe)? Rozumiem także, że fakt, iż postać na okładce "Hand Of Justice" ma twarz znaną z "Witchking" świadczyć ma o pewnej "ciągłości"? Czy przyjemniaczek ten stał już się waszą maskotką i czy będzie pojawiał się na każdej kolejnej płycie ?

Gajdek: Wiesz co, to jest prawdziwy koszmar! Xaay to straszny leń i alkoholik (śmiech). Ale jak już wytrzeźwieje to robi zajebiste rzeczy. Ale to nie koniec, bo większością grafiki tym razem zajął się nasz pokładowy gitarowiec Hadro.

Jemu zawdzięczamy całą grafikę w środku oraz wygląd stronki www. Natomiast morda, którą widać na okładce to faktycznie przyjemniaczek z okładki z "Witchking". Czy się pojawi na następnej płycie - zobaczymy.

Więcej w magazynie "Hard Rocker".

Hard Rocker
Dowiedz się więcej na temat: szczęście | śmiech | wydawcy | metal | narty | justice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy