Reklama

"Mam szczęście do ludzi"

Na płycie "Buty 2" królowa polskiej piosenki umieściła piosenki nagrane do odnalezionych przez nią wcześniej niepublikowanych tekstów Agnieszki Osieckiej. Sprawdź, co nie tylko o tym wydawnictwie opowiedziała nam Maryla Rodowicz.

W swoim dorobku ma pani ponad 60 piosenek do tekstów Agnieszki Osieckiej. Trudno było wybrać kolejnych kilkanaście?

- Nie mam jednak kopalni z tekstami Agnieszki Osieckiej, to i tak cud, że znalazłam takie zerowe. Często to były teksty napisane ręcznie przez Agnieszkę Osiecką opatrzone liścikami, niektóre podarowali mi kompozytorzy. Kasia Gartner zagrała mi piosenkę "Tonę", Jacek Mikuła "Yokohamę" i kilka innych. Seweryn Krajewski wybrał sobie kilka tekstów i napisał piękne muzyki w szybkim tempie.

Tytuł płyty "Buty 2" można odczytać jako drugą część "Butów". Gdyby tak było naprawdę, to jakie Pani piosenki znalazłyby się na "jedynce"?

Reklama

- Och, zostało jeszcze sporo pięknych wierszy Agnieszki, w jej tomikach, u mnie, u Kasi Gartner...

Z okładki można odnieść wrażenie, że Agnieszka Osiecka jest współtwórczynią płyty na równi z panią. Faktycznie tak mocno chciała to pani zaakcentować?

- Ta płyta jest spójna dzięki tekstom Agnieszki Osieckiej i niezwykła przez taki metafizyczny zbieg okoliczności, że po kilkunastu latach zabrałam się za porządki w swoim archiwum, że teksty mojej ukochanej autorki trafiły znowu w moje ręce.

Wybór kompozytorów był dość oczywisty, bo Seweryn Krajewski i Jacek Mikuła (napisali po pięć piosenek), a także Katarzyna Gaertner i Adam Sławiński wcześniej tworzyli muzykę do tekstów Agnieszki Osieckiej. A jak to wyglądało w praktyce? Zgłosiła się pani do nich mówiąc o odnalezionych tekstach, a oni do tego napisali muzykę?

- Wzięłam gruby żółty skoroszyt ze wszystkimi odnalezionymi skarbami i ruszyłam do moich ulubionych kompozytorów, to było latem ubiegłego roku. Tak się zaczęło.

We wkładce możemy przeczytać, że cztery piosenki zostały napisane jeszcze po skończeniu płyty. Czy to oznacza, że myśli pani już o "Butach 3", o drugiej części "odnalezionych piosenek" Osieckiej?

- Na razie cieszę się tym wydawnictwem, ale faktycznie Kasia Gartner napisała kilka piosenek po skończeniu płyty.

Te "Buty" to na pewno coś odmiennego od swingującej "50" czy od folkowej "Jest cudnie", patrząc tylko na ostatnie wydawnictwa.

- Brzmienie "Butów" jest absolutnie zasługą mega zdolnego producenta muzycznego Marcina Borsa.

Zaskakująco za to wygląda lista współpracowników. Kto wymyślił Marcina Borsa na producenta i muzyków zaangażowanych w nagrania?

- O Marcinie słyszałam od dłuższego czasu od szefa muzycznego Universalu Jarka Szlagowskiego. Oczywiście wiedziałam o jego istnieniu, znałam jego produkcje. Pierwsze "widzenie" nastąpiło w Opolu przed festiwalową próbą. Trochę nie byłam pewna, czego mogę się spodziewać po Marcinie, ale już w trakcie prób kilka tygodni przed wejściem do studia zaczęłam się wkręcać. Bors mnie zaskakiwał wyobraźnią muzyczną, odwagą i miękkim sercem. Do tego twierdzi, że ma starą duszę. A ponieważ ja mam młodą energię dobrze się to zmiksowało... Zaczęliśmy za sobą tęsknić już po moim wyjściu ze studia, obiecaliśmy sobie kolejną wspólną płytę.

Mam wrażenie, że to może być dla pani takie wydarzenie (szczególnie muzycznie), jak płyta Krzysztofa Krawczyka "...Bo marzę i śnię" wyprodukowana przez Andrzeja Smolika. Zgadza się pani z tą opinią?

- Nie zgadzam się, poprzednie płyty były zrobione starannie i miały duszę. "Jest cudnie", którą produkował Andrzej Smolik, czy "Kochać" Bogdana Kondrackiego.

Znalazłem u nas w serwisie komentarz użytkownika, który zauważa, że Maryla sprawdza się w zasadzie w każdym rodzaju muzyki i nie powinien być "Butami 2" zaskoczony, ale jednak jest. Jak pani to robi?

- Uważam, że mam szczęście do ludzi, to bardzo ważne, otaczają mnie świetni muzycy, najlepsi chcą ze mną współpracować.

Przy premierze na Facebooku napisała pani "Ze strachu uciekłam do Londynu". Faktycznie było czego się bać?

- Zawsze artysta czuje niepokój, jak będzie przyjęta jego nowa produkcja. Bo to, że w czasie nagrań przeżywaliśmy uniesienia nie znaczy, że trafi to do serc słuchaczy.

Jak to jest, czy artystka z takim dorobkiem ma się jeszcze czego bać? Na ile opinie innych - słuchaczy, krytyków, fanów - są dla pani ważne?

- No oczywiście, nigdy nie jestem pewna w 100% sukcesu. Zawsze pytam moich fanów na stronie www, na FB, czytam uważnie, co myślą, jak odbierają moją muzykę, nowe propozycje. Przecież śpiewam dla ludzi i to ich opinia jest ważna.

Zbliżają się święta i koniec roku. Tradycyjnie sylwester spędzi pani na scenie, ale jest jedna niespodzianka - "Małgośka" w duecie z grupą Eris Is My Homegirl. Oglądała ich pani w "Must Be The Music"? Czyj to był pomysł na tak nietypowe połączenie?

- Oglądałam w tv Erisów, nie wpadłabym na ten pomysł, gdyby nie pytanie Pauliny Sykut po ich występie żartobliwe.. czy zaśpiewaliby np. z Marylą Rodowicz na sylwestrowym koncercie "Małgośkę". I tak będzie.

Sylwester odbywać się będzie pod znakiem Euro 2012, którego jest pani ambasadorką. Jesteśmy po losowaniu grup - jakie są pani prognozy, oczekiwania?

- Oczywiście oczekuję nie tylko wyjścia z grupy, ale też dobrej gry naszych Orłów. Czuję, że wygra Hiszpania.

Słyszałem, że w związku z ME nagrywa pani nową piosenkę na Euro, możemy usłyszeć jakieś szczegóły?

- Premiera mojej nowej piosenki piłkarskiej odbędzie się w sylwestra na placu Konstytucji w Warszawie. Oglądajcie Polsat.

A co pani sądzi o oficjalnym utworze mistrzostw w wykonaniu Oceany? Czy UEFA nie powinna jednak wybierać reprezentantów gospodarzy?

- Jestem pewna, że powstanie dużo piosenek napisanych specjalnie na Euro. Z Oceaną to może żart...

Jaki był dla pani ten 2011 rok?

- W tym roku zagrałam trasę w największych halach w kraju, nagrałam płytę "Buty 2",czego chcieć więcej.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Maryla Rodowicz | Agnieszka Osiecka | Buty 2 | płyta | Sylwester | Euro 2012
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy