Reklama

"Klasa i delikatność"

Wojciech Waglewski, lider grupy Voo Voo, w ostatnim czasie maczał palce przy wielu różnych projektach - każdy z nich przyniósł dawkę ciekawej, inspirującej i różnorodnej muzyki. Od produkcji płyty Marii Peszek (objawienia 2005 roku) po muzykę do filmu "Jasne błękitne okna" Bogusława Lindy. To właśnie za sprawą premiery tego obrazu Paweł Amarowicz spotkał się Wojciechem Waglewskim, by zapytać go o ulubionych reżyserów, współpracę z grupą Trebunie-Tutki i Maciejem Maleńczukiem oraz wspomnieć czasy supergrupy Morawski-Waglewski-Nowicki-Hołdys i słynnych "Świń".

Jakie kino lubi Wojciech Waglewski? Czy masz swoich ulubionych reżyserów, aktorów?

Dobre kino lubię przede wszystkim. Bardzo lubię kino autorskie tak zwane, które na szczęście cały czas istnieje, więc począwszy od staruchów typu Fellini i takich klasyków kina, kończąc na bardzo dobrej moim zdaniem passie kina skandynawskiego, lubię Almodovara... Lubię tych wszystkich w zasadzie artystów, których się lubić powinno.

Muzykę do "Jasnych błękitnych okien" promuje "Piosenka kobieca", zgodnie z tytułem zaśpiewana przed dwie panie: Kasię Nosowską i Lizę Schmidt. Opowiedz o tym nagraniu.

Reklama

Nagranie ciekawskie, ponieważ myśmy szukali różnych piosenkarek, były zakusy i zamachy na różne osoby... Nie wszystkie się udały.

Ale ja się upierałem przy Kasi Nosowskiej, z którą pracowałem wcześniej i wydawała mi się być właściwą osobą, natomiast Lisa Schmidt to jakieś nieprawdopodobne przeżycie, ponieważ jest to Cyganka z Petersburga, żona księcia Cyganów w Polsce, niezwykłej urody kobieta i śpiewająca moim zdaniem porażająco... Klasa i delikatność, które w tych warunkach zamieściła były rzeczywiście nieprawdopodobne.

Wkrótce ukaże się reedycja słynnej płyty "Świnie" supergrupy Morawski-Waglewski-Nowicki-Hołdys z 1985 roku. Przypomnij jak wyglądała tamta sesja, jak przebiegały nagrania i jak w ogóle doszło do powołania tej formacji?

Nagrania źle wyglądały, ponieważ myśmy się już nie lubili podczas nagrywania. Formacja powstała w sposób ryzykowny, ponieważ Zbyszek Hołdys był człowiekiem, który zaczął wątpić w sens prowadzenia zespołu Perfect i chciał bardzo zrobić coś innego, coś awangardowego i coś bardziej wspólnego z zainteresowaniami młodych mieszczan, natomiast chyba nie do końca jednak uniósł ten projekt.

No i porażka projektu w dużej mierze polegała na tym, że to były 4 indywidualności... Tzw. supergrupy nigdy nie istnieją zbyt długo. No, ale z drugiej strony powstała płyta, która była zapisem częściowego repertuaru oczywiście, bo wielu rzeczy z powodów cenzuralnych nie można było zamieścić.

Ktoś się kiedyś zgłaszał, kto posiada taśmę z jakimiś nagraniami niepublikowanymi. Ale wtedy to był cykl produkcyjny zupełnie inny niż w tej chwili, czyli pracowaliśmy nad płytą rok, w związku z tym podczas pracy nad nią zespół przestał praktycznie istnieć.

Pod koniec 2006 roku opowiadałeś nam, że razem z Voo Voo szykujesz wspólny projekt z grupą Trebunie-Tutki. Możesz coś więcej opowiedzieć na ten temat, czy planujesz rejestrację tych nagrań?

To fantastyczny projekt, ponieważ ja już od płyty, którą Trebunie nagrały z Twinklami [jamajska grupa Twinkle Brothers], uważam, że to jedna z najważniejszych płyt w polskiej muzyce rozrywkowej...

A Trebunie Tutki to jest rodzina i grupa muzyków, która ma największy szacunek na Podhalu i współpraca z nimi to jest rzeczywiście prestiż. Także się do tej pracy - jak się okazało - zbieraliśmy wspólnie, bo gdzieś tam ten szacunek wzajemny istniał od dawna.

Pretekstem były rzeczywiście wierszyki napisane przez Kołakowskiego na podstawie przemyśleń księdza Tischnera... Zaczęło się to od koncertów, zamieniło się w formę płytową, która ujrzy światło dzienne w połowie marca. W tej chwili, dosłownie jutro zaczynam taką dłuższą koncertową podróż z Trebuniami.

Ponoć szykowana jest wspólna płyta z Maćkiem Maleńczukiem?

Jestem akurat w trakcie burzliwej współpracy z Maćkiem Maleńczukiem i ten duet zaspokaja moje potrzeby współpracy w duetach na długi czas. Jedyne co mi przeszkadza to różnica wzrostu. A płyta będzie w połowie kwietnia.

A jak wyglądają najbliższe plany związane już z samym Voo Voo?

W tym roku myśleliśmy, że planów okołovoovoskich jest na tyle dużo, że troszkę ograniczymy aktywność Voo Voo. Nie udało się, bo koncertowych zajęć jest bardzo dużo. Już w zasadzie mamy kalendarz zapięty do końca roku.

Większość tych koncertów oczywiście będą to normalne, czyli zupełnie nienormalne koncerty Voo Voo, ale oprócz tego koncerty z Trebuniami, o których już mówiłem.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy