Reklama

"Determinacja" (wywiad z Sepsis)

"Fear Of Freedom", debiutancki album pochodzącej z Sosnowca formacji Sepsis, to wciąż jeden z nielicznych przykładów, że cieszącego się u nas sporą popularnością progresywnego metalu można w Polsce nie tylko słuchać, ale i doskonale grać.

W rozmowie z Bartoszem Donarskim wokalista Robert Niemiec odsłania z pomroku dziejów odległe początki Sepsis.

Przygodę z graniem zaczynaliście na początku lat 90. Podejrzewam, że wielu fanów nie ma o tym bladego pojęcia. W tamtym okresie wciąż dominował na scenie death metal, co jak rozumiem, nie pozostało bez wpływu na wasze ówczesne poczynania. Pierwszą demówkę nagrywaliście jeszcze pod nazwą Abaddon. Pamiętasz jeszcze, jak to wszystko się zaczęło?

- Moi koledzy z zespołu, a dokładnie perkusista Rafał Cioroń, założył zespół w czasach, kiedy Death wydał swój album "Human", czyli około 1991 roku. Byli absolutnie zafascynowani ich sposobem aranżacji oraz technicznego grania. Chuck Schuldiner, uważany za jednego z pionierów muzyki deathmetalowej, a nawet ojca death metalu, był niewiele starszy od nich, a dawał takie popisy kompozytorskie! Oni też tak chcieli!

Reklama

W sensie twórczym, punktem zwrotnym było chyba "Promo'99", mimo iż po jego opublikowaniu nastąpił dłuższy okres ciszy. Czy już wtedy pojawił się w waszej muzyce kierunek, którym podążacie do dziś?

- Dokładnie tak. "Promo'99" był pierwszym wyraźnym sygnałem, czego słuchacz może spodziewać się w przyszłości. Materiał, który wypełnia to demo był wprowadzeniem do stylistyki, która zaczęła na poważnie definiować kierunek, jaki wtedy obraliśmy. Dwa lata później nastąpiła przerwa, o której wspomniałeś. Z perspektywy czasu wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że była konieczna, bo dzięki temu muzycy Sepsis ostro wzięli się za szlifowanie swojego warsztatu muzycznego, jak również w naszych głowach dojrzewał koncept związany z rozwinięciem stylu, jaki rozpoczęliśmy na "Promo'99".

Wskrzeszenie Sepsis nastąpiło w 2005 roku, kolejnym ważnym wydarzeniem wydaje się być jednak znalezienie dwa lata później nowego wokalisty, czyli ciebie. Czy to właśnie wtedy rozpoczęliście prace nad "Fear Of Freedom"?

- Tak naprawdę pierwsze pomysły znalazły się już na wspomnianym "Promo'99". Trzy utwory z tamtego demo, które były wizytówką Sepsis w tamtym czasie, w nowych odświeżonych wersjach stały się częścią "Fear Of Freedom". Kolejne pomysły pojawiły się po reaktywacji w 2005 r., a już w 2006 r., jeszcze beze mnie, muzycy Sepsis zapragnęli spełnić swoje największe marzenie, a było nim nagranie płyty w "Hertz Studio" w Białymstoku pod okiem prawdziwych fachowców, braci Wiesławskich.

- Natomiast pierwsze rozmowy związane z propozycją, abym dołączył do Sepsis jako wokalista odbyliśmy wspólnie pod koniec 2006 r., choć do pierwszych prób doszło na początku 2007 r. W niedługim czasie postanowiłem stać się częścią zespołu, by mieć udział w tym najbardziej wymagającym dla mnie, jak do tej pory, muzycznym przedsięwzięciu. Od tego momentu sesja nagraniowa mogła być kontynuowana, jednak wcześniej musieliśmy dopasować teksty autorstwa perkusisty Rafała Cioronia do stworzonych przeze mnie linii wokalnych.

Zastanawia trochę fakt, że materiał na "Fear Of Freedom" powstał już w 2009 roku. Oddanie go w ręce fanów zajęło więc dobre cztery lata. Jak to wytłumaczyć?

- Właściwie materiał był gotowy w 2010 r., jednak pewne okoliczności nie pozwoliły nam na to, aby kontynuować naszą misję. W międzyczasie pojawił się sygnał, że istnieje ogromna szansa na stworzenie niesamowitego projektu z legendami blues-rockowej sceny, na co dzień członkami zespołu Krzak, Janem Błędowskim oraz Leszkiem Winderem, którzy postanowili poeksperymentować z muzyką metalową.

- Dla nich i dla moich kolegów z zespołu była to prawdopodobnie jedyna szansa na stworzenie niecodziennego, odjechanego side-projektu, w którym postanowiono połączyć, wydawałoby się, dwa zupełnie nie pasujące do siebie style muzyczne, czyli blues i ciężki metal. Naprawdę mogę być dumny z moich kolegów, ponieważ końcowy efekt przerósł najśmielsze oczekiwania i co najważniejsze, projekt ten o nazwie Krzak Experience, ukazał się 11 marca tego roku nakładem Metal Mind Productions i jest dostępny we wszystkich sklepach muzycznych na terenie kraju i nie tylko.

Jak wspomniałeś, postawiliście na białostocki "Hertz". Jak była ta sesja pod kątem czysto muzycznej realizacji, jak i panującej wówczas w zespole atmosfery?

- Byliśmy niesamowicie szczęśliwi mogąc obcować z takimi fachowcami jak bracia Wiesławscy, dzięki którym ten album uzyskał niespotykane w dzisiejszych czasach brzmienie. Byliśmy również bardzo podekscytowani, kiedy te wszystkie nagrane przez nas ślady zaczęły nabierać kształtu, by w ostatecznym efekcie tworzyć tą wielowymiarową muzykę definiującą nasz styl i cały dotychczasowy dorobek. Te wszystkie pozytywne aspekty spowodowały, że atmosfera była jak najbardziej pozytywna. Nie mogliśmy się doczekać końcowego efektu, żeby w pełni móc cieszyć się naszym debiutem.

Muzyka zawarta na "Fear Of Freedom" urzeka przede wszystkim swoją wielowymiarowością. Wydaję mi się, że za wszelką cenę staraliście się uzyskać tzw. wartość dodaną, dzięki czemu album ten brzmi niezwykle barwnie. Mam rację?

- Od wielu lat jesteśmy fanami ambitnych odmian muzyki rockowej czy metalowej, tak więc w pewnym momencie musiało się to przełożyć na sposób, w jaki zaczęliśmy komponować nasze utwory. Za całkiem naturalne uważaliśmy, że w pewnym momencie, chcieliśmy dodawać wydawałoby się nie pasujące do siebie riffy, tym samym tworząc i rozwijając swoją muzyczną osobowość, która z czasem stawała się coraz bardziej dojrzała, a dzięki temu z jeszcze większą determinacją, byliśmy w stanie podołać konkretnemu celowi, żeby w ostatecznym rozrachunku tworzyć wielowymiarową muzykę, której byliśmy częścią. Po prostu znaleźliśmy sposób, aby uzewnętrznić nasze muzyczne ambicje i podzielić się nimi z resztą świata.

Sepsis określany jest szyldem "progresywny metal", co do pewnego stopnia jest słuszne. Słuchając tego materiału na myśl przychodzą takie nazwy, jak Dream Theater, Fates Warning, Pain Of Salvation. To dobry trop?

- To normalne, że wpływ na naszą muzykę mają inni muzycy, dokładnie rzecz biorąc zespoły, które musiały w jakiś sposób odcisnąć swoje piętno na nas samych. To nie jedyne grupy, które miały wyraźny wpływ na naszą muzyczną tożsamość. Dodam jeszcze, że w odróżnieniu od Dream Theater czy Pain Of Salvation nie uświadczysz u nas klawiszy, nie licząc intra, które są podstawowym elementem tworzenia progresywnego klimatu w wyżej wymienionych zespołach. My staraliśmy się te elementy uzyskać tylko i wyłącznie za sprawą gitar i to wyróżnia nas jako muzyków tworzących w tym klimacie.

- Miałem ostatnio okazję słyszeć najnowsze dzieło Dream Theater. Doskonale obaj wiemy, że grupa ta miała i ma ogromny wpływ na wiele bandów, tworząc swój własny niepowtarzalny styl, a jednak ci wielcy muzycy postanowili zatoczyć koło. Na ostatniej płycie słychać jaki wielki wpływ na tych ludzi nadal mają ich bohaterowie z lat młodości, mam na myśli Rush i to jest piękne w muzyce. John Petrucci i spółka nie boją się całymi garściami czerpać z twórczości tych trzech asów z Kanady, składając im po raz kolejny hołd w postaci wyraźnych inspiracji w swojej muzyce. Przytoczyłem ten wątek z tego powodu, że raczej nie możliwe jest aby jakikolwiek muzyk mógł tworzyć coś swojego nie wzorując się na dokonaniach innych muzyków.

Z drugiej strony, odnajduję też w waszej muzyce sporo nawiązań do thrashu, gitary bywają czasami... bardzo ofensywne, że tak to ujmę. Czuć w nich ducha zespołów takich jak Megadeth czy Testament. Zgodzicie się z tym?

- Tych zespołów słuchamy jeszcze dłużej niż tuzów progresywnego metalu, o których wspomniałeś wcześniej, tak więc siłą rzeczy, także wpływ tych grup jest widoczny. W czasach kiedy dorastaliśmy te bandy były na samym szczycie, można było oglądać ich teledyski w niezapomnianym show Vanessy Warwick, czyli "Headbangers Ball" na MTV. To były czasy...

Kolejnym elementem układanki jest również swoisty polot tej muzyki z pogranicza melodyjności na miarę Iron Maiden, Gamma Ray czy nawet Iced Earth, w tym sensie, że moc stapia się tu niejako z pożądaną chwytliwością.

- Naszym priorytetem było komponowanie muzyki technicznie zaawansowanej, ale nie pozbawionej chwytliwych melodii. Z tej trójki zdecydowanie Iron Maiden odcisnął na nas swoje piętno. Ich harmonie gitarowe czy też śpiew Bruce'a Dickinsona niejednokrotnie wpłynęły na mnie i moich przyjaciół, czasem nawet nieświadomie. Nie obcy mi jest Iced Earth, nagrali kilka płyt, które zrobiły na mnie silne wrażenie, chociażby "Something Wicked This Way Comes" czy "The Glorious Burden".

Nad "Fear Of Freedom" zdaje się też unosić duch Chucka Schuldinera, do czego zresztą sami się przyznajecie. W takim "Existence In Possession" doszukiwałbym się nie tylko odniesień do Control Denied, ale i nawet "The Sound Of Perseverance". Jak to postrzegasz?

- Nie neguję tego, Chuck Shuldiner był jedną z głównych inspiracji w naszym muzycznym życiu. Byliśmy pod wielkim wrażeniem jego ogromnego talentu i wkładu dla muzyki metalowej. Sposób aranżowania i tworzenia skomplikowanych utworów odcisnął na nas niezatarte piętno. Szczególnie w pierwszych latach istnienia Sepsis, Death miał ogromny wpływ na muzykę wykonywaną przez moich kolegów, dlatego w tamtym okresie Rafał Cioroń i spółka tworzyli coś na pograniczu death i progresywnego metalu, natomiast na "Fear Of Freedom" nie brakuje wpływów obu zespołów Chucka, o których niejednokrotnie wspominaliśmy.

Album ukazał się nakładem niemieckiej Legacy Records. Choć to firma z Düsseldorfu, odnoszę wrażenie, że ma coś wspólnego z Polską. Nie mylę się?

- Zgadza się. Szef wytwórni Legacy Records jest Polakiem. Mówimy tu o Marcinie Zientku, który zakochał się w naszej muzyce i złożył nam propozycję nie do odrzucenia. Przesłuchał "Fear Of Freedom" i musiał nas mieć w swojej stajni!

Krzak Experience. Czy udział w tym przedsięwzięciu w towarzystwie uznanych muzyków ze świata blues i jazz rocka może mieć wpływ na wasze przyszłe dokonania?

- Na pewno moi koledzy wynieśli z tego projektu wiele pozytywnych wibracji, dzięki którym w przyszłości jeszcze lepiej będziemy w stanie tworzyć coś nieoczekiwanego. Zapewniam jednak wszystkich, że nadal nasza muzyka będzie oscylować w szeroko pojętej stylistyce progresywno-metalowej.

Na koniec tradycyjna kwestia koncertów. Planujecie coś w tej materii?

- Aktualnie mamy potwierdzony koncert w Piekarach Śląskich w Ośrodku Kultury "Andaluzja" 12 października. Będziemy grać wspólnie z zespołem Krzak Experience, w którym również grają muzycy Sepsis. Jeśli chodzi o kolejne koncerty, to na pewno pojawią się już wkrótce informacje na ten temat na naszej stronie internetowej. Planujemy trasę koncertową na wiosnę, ale nie zabraknie też wspólnych koncertów z Krzak Experience, więc bądźcie gotowi na nasze występy w swoich rodzimych miastach.

Dzięki za rozmowę.

- Pozdrawiam wszystkich fanów metalu szukających w muzyce niebanalnych, wielowątkowych rozwiązań, ponieważ nasz debiut "Fear Of Freedom" jest właśnie dla was.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: metal | Sepsis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy