Reklama

"Ciekawostka przyrodnicza"

Zespół Dubska po sukcesie albumu "Dubska Division" (2008), nagranym przy współpracy z legendą rosyjskiego reggae Gerbertem Moralesem, powoli przygotowuje materiał na nową płytę, która prawdopodobnie w drugiej połowie roku trafi na półki sklepowe.

Fani bydgoskiej formacji i ich muzyki z gatunku reggae z pewnością niecierpliwie oczekują na kolejną muzyczną odsłonę spod szyldu Dubska. Okazją do rozmowy z wokalistami formacji, Marcinem "Muchą" Muszyńskim i Dymitrem "Dymolem" Czabańskim był koncert w Gnieźnie. Z muzykami rozmawiał Marcin Danielewski.

Obecnie kończycie wiosenny etap trasy koncertowej "Kumple On Tour", podczas której gracie z Całą Górą Barwinków. Jak oceniacie jej efekty i czy według was pomysł na ten wspólny projekt wypalił?

Dymitr "Dymol" Czabański: Ten projekt tak naprawdę się nie kończy. Okazało się, że ta współpraca nas zainspirowała i dlatego będziemy ją kontynuowali. To znaczy, że projekt się sprawdził.

Reklama

Marcin "Mucha" Muszyński: Chcemy z "Kumple On Tour" zrobić cykliczną imprezę. Nie wiemy na ile to się uda, ale mamy nadzieję, że całość tego pomysłu "wypali".

Dymol: Uważamy że wspólne występy Dubska i CGB to dobre zestawienie. Fajnie się czujemy razem grając i chcemy to kontynuować. Jesienią będzie kolejne "Kumple On Tour".

Jakie macie plany na lato? Rozumiem bowiem, że wystąpicie na kilku tegorocznych festiwalach reggae i nie tylko na nich.

Dymol: Na pewno będziemy koncertowali. Natomiast jeśli chodzi o festiwale reggae to nie koniecznie. W zeszłym roku, kiedy był u nas Gera Morales to wystąpiliśmy na większości polskich festiwali reggae. A wiadomo, że bez sensu jest grać co roku w tym samym miejscu. My tego też nie chcemy, a organizatorzy nie zapraszają nas w te same miejsca.

Poza tym miesiące letnie też przeznaczymy na to żeby nagrywać nową płytę, do której cały czas się przygotowujemy. Myślę że cały sezon ustawimy pod kątem prac nad świeżym albumem. Oczywiście, będziemy grać, ale niekoniecznie na festiwalach reggae'owych.

Mucha: Jest wiele zespołów, które chcą wystąpić na festiwalach reggae i będą tam grały. Niekoniecznie to musimy być my. Tak jak "Dymol" mówił, wrócimy w te miejsca z czymś nowym za rok.

Chciałbym cofnąć się w czasie o kilka miesięcy i porozmawiać o albumie "Dubska Division". Jak do tego doszło, że wówczas pojawił się pomysł na współpracę z Gerbertem Moralesem, swoistym ojcem rosyjskiej sceny reggae?

Mucha: Michał Ławniczak "Ława", nasz menedżer, jest odpowiedzialny za to całe zamieszanie (śmiech). On poznał Gerberta Moralesa i wspólnie się zgadali żeby taki projekt podjąć. W założeniach Gera miał tutaj przyjechać i chcieliśmy z nim zagrać kawałki z repertuaru Jah Division. A jako że był duży problem ze ściągnięciem całego zespołu do Polski więc Ława wpadł na pomysł, że może my byśmy z nim zagrali.

W pierwotnej bowiem wersji Ława miał za zadanie ściągnąć Jah Division. Z tym jednak były problemy. Dalej jakoś wszystko poszło, a na próbach okazało się że fajnie byłoby ten materiał nagrać.

Dymol: Po propozycji "Ławy" odnośnie współpracy z Gerbertem, posłuchaliśmy piosenek z repertuaru Jah Division i spodobały się nam one. Na początku mieliśmy zagrać jeden czy dwa koncerty, a później okazało się, że nagraliśmy płytę. Był to efekt tego, że dobrze się rozumieliśmy, dlatego też całość tego pomysłu ciągnęliśmy dłużej niż miało to być pierwotnym założeniu.

Spotkałem się opiniami odnośnie zeszłorocznego albumu, że Dubska z Gerbertem Moralesem to taki produkt, który nie do końca pasuje do was stylistycznie.

Mucha: To wpierd... jak ktoś tak powiedział (śmiech).

Ustosunkujecie się do takich jednak dość krytycznych słów?

Dymol: Wiadomo, zespół Dubska ma nieco inny styl. Chociażby dlatego że inni ludzie robili te piosenki. W końcu graliśmy repertuar Jah Division. Mógł więc ktoś w taki sposób się wypowiedzieć o tym albumie. Ja jednak uważam, że płyta to jest projekt Dubska Division, a nie Dubska.

Mamy więc do czynienia z inną koncepcją. Oczywiście, jest pewna ciągłość między tym co robi Dubska, a współpracą z Gerbertem. Natomiast wiadomo, że jeśli ktoś oczekuje identycznej stylistyki z tym co robi samo Dubska, to nic z tego. Jest to bowiem trochę coś innego.

Mucha: Ja też rozumiem takie opinie, bo to jest inny klimat grania i odmienna nieco mentalność. Utwory są zaśpiewane w języku rosyjskim, a to nie jest powszechne i codzienne. W muzyce sprawdzają się raczej płyty nagrane w języku angielskim, a rosyjski to dla wielu osób bariera, blokada.

Ludziom nie znającym rosyjskiego ciężko go w tekstach przyswoić. Jednak osoby znające ten język, bo są starsi czy też mieli go w szkołach, podchodzą do płyty "Dubska Division" całkiem inaczej.

Dymol: Ja właściwie nie zgadzam się do końca z tymi krytycznymi opiniami. Wydaje mi się, że ta płyta nastrojem jest zbliżona do tego co robi Dubska. Istnieje pewna nić pomiędzy naszą działalnością, a tym co robiliśmy z Gerbertem Moralesem. Ten materiał nie różni się jakoś mocno stylistycznie. Tak naprawdę graliśmy to co lubimy i oscylowaliśmy w tonacjach, które są nam bliskie.

Gdyby np., EastWest Rockers nagrał płytę z Gerbertem, to byłby zupełnie inny nastrój i stylistyka. Natomiast muzyka którą prezentujemy, realizacja dźwięku, styl aranżacji jest w pewnym stopniu pokrewny. Nie ma więc jakiegoś wielkiego kontrastu pomiędzy tym, co zawarliśmy na płycie z Gerbertem, a co gramy normalnie.

Na płycie wspólnie śpiewacie w chórkach po rosyjsku. Zapytam z przekorą czy nie mieliście problemów z wokalem wspierającym w ten sposób zaaranżowanym?

Dymol: Gerbert Morales powiedział, kiedy śpiewaliśmy nieco łamanym rosyjskim, że akcent, wymowa słów nie jest do końca prawidłowa. My zdawaliśmy sobie z tego sprawę, ponieważ kiedy śpiewa się chociażby po angielsku, to też występują tego typu problemy.

Gerbert jednak skwitował to w taki sposób, że to dobrze, bo u Rosjanina będzie ten fakt budził uśmiech. A uśmiech to jest flaga i wizytówka Jah Division.

Oprócz płyty z muzyką do albumu dołączony jest też film dokumentalny, prezentujący kulisy współpracy Dubska i Gerberta Moralesa. Opowiecie coś o narodzinach tego pomysłu?

Mucha: Jak ten pomysł się narodził to dokładnie nie pamiętam. Natomiast film robił nasz dobry kolega Lech Wilczaszek. Wszystko opierało się na takim projekcie, żeby naszą współpracę z Gerbretem zarejestrować. Chcieliśmy mieć pamiątkę. To była taka "kamera w podróży". Dzięki temu że reżyser jest naszym kolegą, to nie odczuwaliśmy obecności tej kamery i nie krępowaliśmy się. To było bardzo naturalne i w ten sposób powstał ten film.

Dymol: Ten film jest kroniką. Kroniką środowiskową, rodzinną, towarzyską. A jak ty odbierasz ten film, bo zawsze się zastanawiam jak odbiera ten zapis ktoś kto nas nie zna?

To ja wytnę moją wypowiedź (śmiech). Dla mnie ten film jest fajnym elementem pokazującym życie zespołu. O to też chodzi, bo niewiele jest takich projektów dokumentalnych. Za to należy się wam "respect". Mimo pewnego rodzaju bariery językowej, chyba zżyliście się i zaprzyjaźniliście z Gerą. Widać to było na filmie, zwłaszcza podczas jego wyjazdu i pożegnania z wami.

Mucha: To jest "kit", my tylko tak ściemnialiśmy przed kamerą (śmiech).

Jaki to jest człowiek i zarazem artysta? Czy nauczyliście się czegoś od niego, co może procentować podczas waszej dalszej działalności?

Mucha: Oj dużo, bardzo dużo (śmiech). Przede wszystkim Gerbert jest fajnym "gościem". Dodatkowo jeszcze nam taką przygodę sprezentował.

Dymol: Wynieśliśmy dużo z tej znajomości. Teraz np., zagraliśmy z zespołem CGB ponad dwadzieścia koncertów i wzajemnie uczymy się od siebie. Natomiast Gera Morales jest nietuzinkową osobą. Ma wyjątkowe podejście do grania. Rosyjska muzyka ma swoją specyfikę i trochę się z tym zapoznaliśmy.

To pytanie kieruje do "Muchy". Gera Morales powiedział o tobie, że jesteś pozytywnym zabijaką i sercem zespołu. Zgadzasz się z jego opinią na swój temat?

Mucha: (śmiech) Nie wiem do końca co Gera miał na myśli. Może mnie tak spostrzegać. Kiedy jednak ostatni raz kogoś obiłem, to nie pamiętam. Ja nikogo nie biję, no chyba że sam siebie jak wracam do domu (śmiech). Czasami może jestem porywczy, ale "zabijaką" nie jestem. A sercem zespołu to jest nasz perkusista [Jarek "U-Jar" Hejmann - przyp. red.], bo to on nabija rytm podczas grania.

Gdybyście mieli porównać koncerty "Dubska Division" te w Polsce i w Rosji, to co byście powiedzieli odnośnie tego, jak ta wasza wspólna muzyka była przyjmowana przez publiczność w tych dwóch krajach?

Dymol: Podstawowe różnice polegają na tym, że kiedy graliśmy koncerty w Rosji z Gerbertem Moralesem, to byli pod sceną ludzie, którzy razem z nim śpiewali teksty. Tutaj w Polsce wiele osób przychodziło zobaczyć naszą wspólną muzykę, jako taką "ciekawostkę przyrodniczą". Podczas gdy tam w Rosji widzieliśmy oddanych fanów Gery.

Mucha: Nam w Rosji było o tyle łatwiej, że wchodziliśmy na scenę i graliśmy piosenki z Gerbertem. Wtedy można powiedzieć, że ci ludzie byli już kupieni, bo znali Moralesa i cenili jego piosenki. Wobec czego my już grając, mieliśmy wówczas łatwiej.

Dla nas w Rosji największą ciekawostką był ten właśnie kraj. Graliśmy tam taki duży festiwal, Nashestvie, coś jakby polski Woodstock i jest tam taki dziwny "klimat", że trudno to opisać. Całość imprezy była ogrodzona, widzieliśmy masę wozów pancernych, ochronę z karabinami, wiesz jakby wojsko przyjechało. Tego u nas nie ma. Jedynie kiedyś gdy byłem bardzo mały takie rzeczy się działy, ale ja nawet tego nie mogę pamiętać.

Dymol: Gera jest tam postacią. Wyobraź sobie Rosję. A on jest facetem, który ma ciemną skórę i dredy do pasa. Dodatkowo od dwudziestu lat konsekwentnie śpiewa reggae. Nie ma więc przesady w tym, że mówi się o nim jako o legendzie. Rzeczywiście tak jest i my to odczuliśmy. Traktuje się go tak, jak np., u nas w Polsce Roberta Brylewskiego.

Wspomnieliście o tym, że przygotowujecie już powoli materiał na nowy album, który według waszych dość nieśmiałych zapowiedzi miał być gotowy na jesień tego roku?

Dymol: Myślę, że do jesieni damy radę go nagrać. Powoli zaczęliśmy pracować nad tym nowym materiałem. Sądzę więc, że będzie on gotowy na koniec lata. Mamy trochę nowych piosenek i część z nich zagramy dzisiaj na koncercie w Gnieźnie. A reszta niech pozostanie tajemnicą.

Album będzie osadzony w stylistyce płyty "Avokado" czy może też sięgniecie do czegoś nowego?

Dymol: Chcielibyśmy żeby ten materiał był czymś zupełnie nowym.

A jak Dubska radzi sobie bez Tomka "Tomali" Tylki, który opuścił zespół na początku tego roku?

Dymol: Tomala opuścił zespół, ale, i teraz będzie reklama: "Tomala" cały czas występuje w projekcie soundsystemowo-kabaretowym, Dubska Wokal Trio.

Mucha: Głównie kabaretowym (śmiech).

Dzięki za rozmowę.

(Listy do redakcji)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: powoli | Division | piosenki | tour | muzyka | koncerty | film | śmiech | muchy | ciekawostka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy