Reklama

Zespół Porcupine Tree wydaje pierwszą płytę od 13 lat. Tym razem jako trio

Nowy album kultowego zespołu, którego historia i kariera jakoby definitywnie się zakończyły w 2010 roku, przekonuje, aby nigdy nie mówić nigdy. Nową płytę, która będzie miała premierę 24 czerwca, promuje singel "Rats Return". Utwór ten jest nieprzesadnie zawoalowaną drwiną z tych, którzy twierdzą, że leży im na sercu dobro ludzkości, a w rzeczywistości mają na uwadze swój tylko interes.

Nowy album kultowego zespołu, którego historia i kariera jakoby definitywnie się zakończyły w 2010 roku, przekonuje, aby nigdy nie mówić nigdy. Nową płytę, która będzie miała premierę 24 czerwca, promuje singel "Rats Return". Utwór ten jest nieprzesadnie zawoalowaną drwiną z tych, którzy twierdzą, że leży im na sercu dobro ludzkości, a w rzeczywistości mają na uwadze swój tylko interes.
Steven Wilson podczas koncertu w 2010 roku /C Brandon/Redferns /Getty Images

Popularna w Polsce brytyjska grupa z nurtu rocka progresywnego zakończyła swoją działalność wkrótce po wydaniu w 2009 roku albumu "The Incident".

Założyciel zespołu, jego wokalista i gitarzysta Steven Wilson skupił się wówczas na karierze solowej (z Izraelczykiem Awiwem Gefenem założył też grupę - Blackfield). Pozostali członkowie kolektywu: perkusista Gavin Harrison, basista Colin Edwin i klawiszowiec Richard Barbieri także próbowali zaistnieć w nowych projektach i formacjach. Bez większego sukcesu.

Reklama

W listopadzie ubiegłego roku grupa zeszła się ponownie, a w marcu 2022 r. Wilson przyznał w "The Guardian", że członkowie zespołu - poza Edwinem - postanowili wrócić do nagrywania pod szyldem Porcupine Tree, żeby sprawdzić, czy nadal będzie to dla nich "zabawne". Być może wracają tylko na chwilę. Nie zatrudnili nowego basisty, a na instrumencie tym gra teraz Steven Wilson. W wersji koncertowej grupę wspierać będą gitarzysta Randy McStine i basista Nate Navarro.

Przypomnijmy, że Brytyjczycy 30 października zagrają w Spodku w Katowicach.

W serwisie internetowym Ultimate-guitar.com lider Porcupine Tree wyznał: "Podobnie jak wielu gitarzystów, kiedy chwytam bas, gram na nim jak gitarzysta. Gram melodie, gram akordy, rzeczy, o których być może 'właściwy basista' mógłby nie pomyśleć". Dodał też, że reaktywował zespół pod wpływem nacisków Richarda Barbieriego i Gavina Harrisona. "Ciągle pytali: 'Kiedy zrobimy coś nowego?, 'Czy nie powinniśmy się spotkać?', 'Czy zjemy razem kolację?', 'Czy powinniśmy wypić filiżankę herbaty?'" - opowiadał.

Być może dlatego swój nowy album zespół zatytułował ironicznie "Closure/Continuation" ("Zamknięcie/Kontynuacja"). Czy będzie to kontynuacja owego zamknięcia? Tego w tej chwili jeszcze nie wiadomo.

Wspomniany singel (i teledysk) "Rats Return" szyderczo komentuje postawy tych, którzy "twierdzą, że leży im na sercu dobro ludzkości, ale na uwadze mają jedynie własne interesy". "Zastanawiam się nad tym, jakim człowiekiem trzeba być, by pragnąć rządzić całym narodem. I czy tacy ludzie nie powinni być ostatnimi, którym należałoby na to pozwolić? Przecież szczury zawsze ratują się jako pierwsze" - mówił Wilson.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Porcupine Tree
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy